poniedziałek, 5 maja 2014

UFO nad Boleścinem (08.2011); dysk przemieszczający się nisko nad budynkami

Pod koniec sierpnia 2011 r. w Boleścinie, miejscowości oddalonej kilka kilometrów od Świdnicy na Dolnym Śląsku grono szcześciu osób staje się nagle świadkami przelotu kilkumetrowego dysku niemalże nad ich głowami podczas wieczornego grillowania na dworze. Obiekt majestatycznie sunie bez dźwięku nisko nad dachami budynków i wydaje się ewidentnie opadać w dół.
Według jednego ze świadków, zjawisko miało 7 metrów średnicy i w niczym nie przypominało żadnych znanych maszyn lotniczych.


Obserwacje z udziałem latających dysków stanowią obecnie relatywnie rzadkość w polskich annałach ufologicznych. Szczególnie gdy mówimy o kategorii bliskich spotkań z UFO.  Poniższa relacja idealnie wpisuje się we wszystkie klasyczne kryteria obserwacji nieznanych obiektów latających z odległości mniejszej niż 150 m. Mimo, że nie nosi znamion cech traktujących o wysokich ,,czynnikach niezwykłości”, to z całą pewnością zasługuje ono na uwagę. Przede wszystkim dotyczy obserwacji dyskoidalnego pojazdu przelatującego nisko nad budynkami przez grupę szczęściu osób. Dominujące cechy pojazdu: bezdźwięczność, znaki szczególne (wirujący pierścień świateł) oraz osobliwy kształt wskazują na ,,nieziemską” genezę zjawiska zaobserwowanego w bardzo interesującym pod względem ufologicznym obszarze Dolnego Śląska.

Świadkiem zdarzenia był Mateusz Kozłowski (dane osobowe zmienione) wraz pięcioma innymi członkami rodziny: żoną, 3 letnią wówczas córką, teściową, szwagrem i jego żoną. Miejscem zdarzenia była niewielka miejscowość Boleścin. Pan Kozłowski osobiście od wielu lat interesuję się tematyką ufologiczną i jest stałym ,,gościem wirtualnym” na poczytnych stronach internetowych na temat UFO oraz zjawisk paranormalnych, ale – jak sam stwierdził - ,,nigdy nie przypuszczałem, że będę mógł na własne oczy zobaczyć coś tak niezwykłego”.

Wirujące pomarańczowe światełka

Swoje przeżycie w wielkim skrócie opisał mi w swoim liście: ,,Może zacznę od tego ,ze sam interesuję się zjawiskiem UFO od dawna ale nigdy niczego nie zobaczyłem. Aż do sierpnia 2011 roku. Siedziałem wówczas  wraz ze swoją rodziną na grillu. Była nas szóstka: żona, teściowa, szwagier oraz moja 3 letnia wówczas córeczka. Była godzina 21.30 kiedy mój szwagier sceptyk powiedział do mnie - zobacz co to jest nad nami.  I wtedy zobaczyłem -  z resztą wszyscy zobaczyli -  okrągły obiekt  nad naszym domem. Wydawało się jakby płynął po niebie. Był cały czarny, ale miał takie pomarańczowe światełka, które wewnątrz jego osi wirowały.  Wszyscy nie mogliśmy uwierzyć w to, co zobaczyliśmy. Miałem przy sobie telefon, ale nic nie zdążyłem zrobić, bo bylem w takim szoku. Po chwili skrył się za budynkiem”.

Moment przelotu dysku nad budynkiem świadka
Bezpośrednia wizja lokalna na miejscu oraz rozmowa z samym świadkiem pozwoliła ustalić wiele istotnych w sprawie szczegółów. Szczególnie interesujące w jego relacji wydawał się sam kształt zaobserwowanego pojazdu, który z trudem można przypisać znanym maszynom lotniczym. ,,Był to dysk okrągły jak talerz. Nie widziałem go z góry, ani z boku, tylko bezpośrednio od spodu, gdy niemalże nad nami przelatywał. Był cały ciemny na swojej powierzchni, ale to, co go wyróżniało od ciemnego nieba, to obracający się na jego spodniej stronie krąg świateł. Gdyby nie ten szczegół, pewnie nie zwrócilibyśmy na niego uwagi mimo tego, że przemieszczał się dość nisko nad ziemią. Nie było słychać przy tym żadnego dźwięku” – wspominał p. Kozłowski.

Techniki kamuflażu

Końcowa faza obserwacji-obiekt chowa się za budynkiem
Panujące nocne warunki obserwacji z pewnością nie ułatwiały obserwacji niecodziennego zjawiska na niebie. Obserwacja miała miejsce około godziny 21: 30. Było już stosunkowo dość ciemno. Na niebie były widoczne już pojedyncze gwiazdy. Ogólnie widoczność atmosfery bardzo dobra. Jednak ciemny kształt dysku idealnie wkomponowywał się w nocną aurę nieba i dziś możemy domniemywać, że mógł być często spotykaną w takich relacjach ,,techniką kamuflażu”. 

Ciekawym spostrzeżeniem świadka było wspomniane przez niego światła ułożone w równych odstępach w kształt kręgu. Miały ,,pomarańczowy kolor i obracały się zgodnie ze wskazówkami zegara stosunkowo wolno”. Sama prędkość pojazdu nie była fenomenalna. Obiekt przemieszczał się po linii prostej z północnego - zachodu na południowy – zachód równą prędkością, którą świadek określił na 50 km/h. Dzięki określeniu wielkości pozornej obiektu, udało się ustalić, że miał on około 5 do 7 m średnicy. Jego lot był opadający. ,,Po 20 sekundach obserwacji skrył się za budynkiem sąsiada i straciliśmy go z oczu. Z początku myślałem, że może podchodził do lądowania, ale reakcja moich członków rodziny, że jest to balon, zniechęciła mnie do przemieszczenia się za budynki w celu dalszej obserwacji. Dzisiaj trochę tego żałuję, bo mogłem jeszcze coś zobaczyć”. – twierdził świadek.

Widok obiektu od spodu


Przeprowadzone standardowo pomiary w terenie pozwalają ocenić, że zjawisko było oddalone od świadków zaledwie 80 metrów. Dysk przelatywał nad ziemią na wysokości 15 do 20 metrów, a więc dość nisko. Gdy po 20 sekundach skrył się za domem sąsiada, przestał być już widoczny. Zdarzeniu nie towarzyszyły żadne anomalie, takie jak wpływ zjawiska na otoczenie, urządzenia elektroniczne czy świadomość świadków i zachowanie zwierząt.

Próba lądowania ?

Opadająca trajektoria lotu mogła wskazywać, że obiekt podchodził do lądowania. Za budynkami znajdującymi się w polu widzenia obserwacji rozprzestrzenia się pusta przestrzeń poprzecinana polami i łąkami. ,,Myślałem, że obiekt ten ląduje, gdyż delikatnie obniżał swój lot. Byłem bardzo ciekaw, czy nie pozostawił jakiegoś śladu, jakie zwykle znajduje się w miejscu lądowań UFO. Tak więc następnego dnia objechałem okolicę rowerem, ale nic takiego nie znalazłem” – mówił p. Kozłowski.

Mapka miejsca zdarzenia i zaznaczona trajektoria lotu obiektu
Czy tego sierpniowego wieczoru grupka osób mogła obserwować UFO ? Mateusz Kozłowski ze względu na swoje zainteresowanie taką tematyką i otwarte myślenie nie wyklucza takiej ewentualności. Mimo to pozostali członkowie rodziny, którzy wraz z nim tamtego lata obserwowali ,,wolno płynący dysk” nie podzielają jego entuzjazmu.

Jego największe podirytowanie wzbudziło to, że żona oraz sceptycznie nastawiony do tego rodzaju zjawisk szwagier uznali, że mieli do czynienia ze zwykłym balonem. ,,Widziałem w swoim życiu wiele balonów, miałem też możliwość wiele razy widzieć lampiony, ale to, co zobaczyłem tamtej nocy w niczym tego nie przypominało. Żaden balon nie ma takiego kształtu i nie wygląda jak klasyczny spodek” – relacjonował p. Mateusz w nawiązaniu do teorii swoich członków rodziny.

Z trudem można przychylić się do takiej teorii mając na uwadze faktycznie niezwykły kształt obiektu oraz jego cechy szczególne - ,,obracający się pierścień świateł”. W nawiązaniu do popularnej i powszechnie lansowanej w sieci teorii supertajnego pojazdu, świadek odpowiada krótko: ,,Wiele lat temu służyłem w wojsku na misji w byłej Jugosławii i widziałem wiele lotniczych niezwykłości, F – 117 i inne trójkątne dziwactwa. Wiem też, jak wyglądają dzisiejsze drony. Ale to, co w tedy widziałem w niczym nie przypomina tajnej techniki”.

Wątpliwości w stosunku do opisanych cech obiektu jednak nasuwają się, gdy rozważymy wystąpienie czynników mogących wpłynąć na jakość obserwacji. Jak było to wcześniej wspomniane, rodzina p. Kozłowskiego korzystała z dobrej pogody i spędzała wspólnie wolny czas na powietrzu przy grillu. Rodzinnemu spotkaniu i dobrej atmosferze dopomógł alkohol. Pan Mateusz jednak stanowczo wyklucza wpływ wypitego przez niego alkoholu na jego percepcję. ,,Wszyscy widzieliśmy to samo. Poza tym ja nie wypiłem na tyle, aby mieć jakieś halucynację. Nawet moja własna córka dzisiaj opisuje to tak samo, jak ja to widziałem”. – stwierdzał stanowczo.

UFO w kontekście wojskowych eksperymentów

Skoro obserwowane nad Boleścinem zjawisko nie było żadnym omamem tylko autentycznym, materialnym pojazdem, to czy mogło mieć związek z wojskowym supertajnym samolotem ?

Hipoteza testowania tajnych maszyn lotniczych nad cywilną przestrzenią była poruszana wiele razy. Mimo, że wciąż cieszy się dużym wzięciem wśród sceptyków, to posiada wiele minusów. Przede wszystkim na pierwszy plan wysuwa się cały sens manifestowania się ,,awangardowej technologii” nad terenami zabudowanymi, bardzo często w ścisłych centrach wielkich aglomeracji miejskich. Choć Boleścin jest niewielką miejscowością, to stanowi szczególny punkt na mapie ze względu na aktywność zjawisk UFO w tych rejonach. Po linii prostej 19 km od miejsca obserwacji znajduje się słynna Góra Ślęża, która wielokrotnie była areną manifestacji niezidentyfikowanych obiektów latających. W przeciwną stronę rzut kamieniem znajduje się miasto Świdnica. Archiwum LKBZN KONTAKT posiada w swoich zbiorach przypadki obserwacji UFO z tego obszaru z lat 80 – tych i 90 – tych. W większości były to dalekie obserwacje. Więc na tym tle zdarzenie z sierpnia 2011 r. w Boleścinie wyróżnia się dość mocno. Odległość zaledwie 80 m od zjawiska, które nie mieści się w żadnych kategoriach zjawisk ziemskich stanowi bez wątpienia dziś rzadkość w polskich statystykach bliskich spotkań i jest – tak jak było to w przypadku Mateusza Kozłowskiego – niezwykłym przeżyciem dla osoby stykającej się nagle z czymś nieznanym.

Wszystkich potencjalnych świadków tego samego lub podobnego zjawiska z okolic Boleścina oraz innych obserwacji UFO z terenu Dolnego Śląska proszę o kontakt na maila: dam.trela@gmail.com



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz