Dolny Śląsk
jest pełen niezwykłych tajemnic, sięgających nawet czasów prehistorycznych.
Obowiązkowym punktem na mapie południowo – zachodniej Polski dla sympatyków
zagadek ezoterycznych i pradawnych miejsc kultu jest masyw góry Ślęży, Podążając
śladami legendarnych słowiańskich kast kapłańskich, można tutaj odkryć miejsca
pradawnych mocy i poczuć się bliżej natury.
Nie bez kozery Ślężę nazywa się miejscem magicznym. Ten masyw górski jest
szalenie interesujący pod wieloma względami. Legenda głosi, że na górze
znajdowało się niegdyś przejście do czeluści piekieł. W wyniku rozegranej wojny
pomiędzy hufcem aniołów a siłami diabelskimi piekielne wrota zostały zasypane
rzucanymi wielkimi głazami. W miejscu wielkiej jamy została usypana równie
imponująca rozmiarem góra. Przez wieki uchodziła za miejsce intrygujące i
tajemnicze. Swoje moce, zdaniem dawnych plemion zamieszkujących te tereny,
czerpała bezpośrednio z wnętrza ziemi.
Ślęża – mimo nie pozornych rozmiarów; 718 m.n.p.m. – wyróżnia się w całej
okolicy, górując nad pobliską miejscowością Sobótka. Jest najwyższym szczytem
Przedgórza Sudeckiego. W średniowieczu była omijana przez okolicznych
mieszkańców szerokim łukiem ze względu na opowieści o grasujących w tych lasach
demonach i przybywających na sabat czarownic. Dziś – podobnie jak w epoce
kamienia – przyciąga niczym magnes swoją magią i urokiem. Zainteresowania tym miejscem bezwzględnie
wiążą się z historią tej części Dolnego Śląska. Historią bogatą, bo sięgającej
aż do czasów epok prehistorii, gdy bieg życia codziennego wyznaczały prawa
natury i w między czasie rodziły się pierwsze fundamenty ludzkiej kultury.
Kamienie prehistorii
Antropologicznych pozostałości aktywności dawnych plemion na Ślęży – jak
okiem sięgnąć - jest wiele i dla nie jednego archeologa góra ta skrywa wiele
nie do końca poznanych tajemnic. Partie
szczytowe masywu przecina szereg kamiennych obiektów. W epoce brązu aż do
wczesnych okresów chrześcijaństwa prężnie rozwijał się tu pogański kult słońca.
Kurhany, kamienne kręgi i rzeźby zwierząt – zdaniem uczonych – zostały
postawione przez lud słowiański. Wśród niektórych historyków panuje jednak
pogląd, że te prehistoryczne artefakty są o wiele starsze. Słowianie przejęli
je po zamieszkujących te obszary plemionach germańskich i celtyckich i na swój
własny sposób kontynuowali pogańskie kulty słońca i planet do końca naszej ery.
Kamienne posągi zostały porozrzucane po górze z astronomiczną precyzją. Jak się
za chwilę przekonamy, ich lokalizacja ma swoje ukryte znaczenie. Ale po kolei…
Jeden z wielu kamiennych kręgów, na jakie można natknąć się na Ślęży |
Wycieczkę po tych starodawnych miejscach warto rozpocząć od Domu Turysty
pod Wieżycą. Z tego miejsca rozpoczyna swój bieg żółty szlak, który prowadzi
nas stromymi wzniesieniami wprost na górę Wieżycę i dalej na Ślężę. Droga z
pozoru łatwa, bywa momentami zdradliwa za sprawą wielu, czasami ostro
wystającymi spod ziemi, kamieni. Kilkanaście minut wspinaczki i oczom ukaże się
mierzące 415 m. n.p.m. wzniesienie zwane Wieżycą. Znajduje się tutaj postawiona na początku XX
wieku wieża. Jest świetnym punktem widokowym na górę Ślęży i jej okolice.
Majestatycznie rysujący się na tle nieba masyw górski ze szczytu wieży wywołuje
skojarzenia z grecką górą Olimp. Analogie są dość spore. Wszak i ślężańskie wzniesienie
ochrzczono mianem góry bogów. Zgodnie z wierzeniami ludowymi, szczyt zamieszkiwały przeróżne bóstwa
związane z przyrodą ziemi i nieba. Starodawni druidzi na szczycie góry oddawali
im cześć, dziękując za urodzaj ziemi i dobrą pogodę. Spostrzegawcze oko już tutaj
dostrzeże wczesne ślady osadnictwa prehistorycznego. Wokół wierzy na tle
leśnego runa rysują się w słońcu fragmenty prehistorycznych wałów kamiennych. Tworzą
je kamienie układane pionowo bez zaprawy a wnętrze muru wypełniają drobne
kamyczki, piasek i żwir. Mur ten niegdyś szczelnie otaczał całą górę Ślęży i
chronił znajdujące się na jej terenie obiekty sakralne przed niechcianymi
gośćmi.
Ukryta energia w rzeźbach
Dalsza część wspinaczki górskiej to już mierzenie swoich sił ze szczytem
Ślęży. Po drodze można natknąć się na wiele punktów sakralnych. Najsłynniejsza
z nich to postać Panny z Rybą i Niedźwiedzia. Kamienna rzeźba pozbawiona głowy
i nóg przedstawia człowieka odzianego w długą szatę, w ręku trzyma wielką rybę.
Obok towarzyszy jej niedźwiedź. Archeolodzy datują powyższe kamienne obiekty
kultu na 1300 r p.n.e. Zdaniem polskiego radiestety, Leszka Mateli, w miejscu
tym kumulują się różne energię. Jest to miejsce aktywności energii
geomantycznej, która przecina Masyw Ślęży w wielu punktach, ale to właśnie
lokalizacje kamiennych posągów cechuje wyjątkowo wzmożona aktywność
energetyczna. W myśl powszechnie znanej wiedzy radiestezyjnej, energia
geomantyczna potrafi oddziaływać na ludzką psychikę i świadomość. W takich miejscach
można poczuć się bliżej boga i natury. Organizowane tu przed wiekami inicjacje
duchowe w utworzonych kręgach kamiennych stwarzały możliwość swoistej
transcedentalnej komunikacji ludzkiej świadomości z kosmosem. Właściwe wtajemniczenie,
intuicja, wnikliwa obserwacja zjawisk przyrody oraz inne doświadczenie duchowe
odgrywały przy tym decydującą rolę. Sposób, w jaki świątynie stymulowały
energię przyrody, gwarantował wpływ na ludzkie stany świadomości. Czy
prehistoryczni kapłani zdawali sobie sprawę z właściwości energetycznych tego
miejsca, gdy stawiali swoje kamienne rzeźby ? Być może istniejące tu niegdyś
kamienne kompleksy świątyń były potrzebne do podwyższenia świadomości,
koniecznej by zrozumieć zjawiska zachodzące na świecie.
Zdaniem polskich radiestetów przecinające Ślęże linie energetyczne krzyżują
się w wielu mijanych po drodze źródełkach. Wypływająca z nich woda ma
dużo właściwości bioenergetycznych. Na tym tle szczególnie intersującym
miejscem jest mało znane turystom źródło Jakuba i jego otoczenie. Wrocławski
geomanta, Wojciech Furmańczyk, odkrył w tym miejscu nieznany dotychczas
rytualny ,,hotspot’ - czworokątny ołtarz totemowy Przeprowadzone w tym miejscu pomiary radiestezyjne
wykazały, że powszechnie występujące promieniowanie w postaci tzw. siatki
szwajcarskiej tutaj po prostu zanika. Być może niegdyś pod szczeliną skalną
odbywały się rytuały wtajemniczenia z wiedzą duchową. Przybywający na górę
pielgrzymi dokonywali w takich źródłach na sobie ablucji, czyli symbolicznego
obmycia ciała, co było wyrazem oczyszczenia ciała i duszy.
Dziś dalsza droga wiedzie stąd już delikatnie w górę. Po ponad godzinnym
marszu sięgamy szczytu. Znajduje się tutaj popadający w ruinę Kościół pod
wezwaniem NMP z XIX w. Został on postawiony na miejscu ruin średniowiecznego
zamku. W tym miejscu też możemy znaleźć ślady starożytnej aktywności. Pamiątką
po tamtych odległych czasach jest rzeźba kultowa niedźwiedzia, nazywana też
misiem Ślężańskim. Na brzuchu tego zwierzęcia widać wykuty znak krzyża. Symbol
ten pojawia się także na znajdujących się rzeźbach u podnóża góry w Sobótce i
kilku innych porozrzucanych po całym masywie.
Ludzka świadomość koresponduje z mocami
Historycy są zdania, że jest to prehistoryczny znak solarny. Wszak na górze
Ślęży czczono Słońce. Nieco inną opinię w tej historycznej zagadce mają znawcy
ezoteryki. Symbol krzyża w pradawnych wiekach oznaczał miejsce mocy. Starożytni
duchowni doskonale zdawali sobie sprawę z istnienia przecinających się w wielu
miejscach góry Ślęży linii geomantycznych. Tutaj – za sprawą emanującej energii
- mogą dziać się rzeczy dziwne i niewytłumaczalne. Zaskakujące, że próba
uwiecznienia rzeźby niedźwiedzia zakończyła się prześwietleniem zdjęcia. Czy to
przypadek ? Interesujące jest również to, że rejon Ślęży słynie z obserwacji
niezidentyfikowanych obiektów latających.
Mając na uwadze inne znane masywy górskie na świecie, wydaje się to być
dość charakterystyczne, że UFO ,,lubi” pojawiać się w takich miejscach.
Co roku przybywający tu sympatycy ,,tajemnych mocy” oddają się medytacji.
Naukowcy zgłębiający tajniki energii geomantycznej są zdania, że miejsca
przecięć linii geomantycznych mogą powodować zaburzenia emocjonalne. W takich
punktach na mapie odczuwa się jasność myśli, błogi stan, potrzebę wolności
osobistej, chęć zamanifestowania indywidualności i zmian wewnętrznych. Ludzki
umysł więc świetnie koresponduje z takimi ,,hotspotami” i łatwo doznaje zmienionych stanów świadomości
po przez medytację i modlitwę. W nawiązaniu do magicznego uroku Ślęży warto
nadmienić, że niegdyś na górze znajdował się sakralny kamienny krąg, który
służył medytacjom i modlitwom do planetarnych bóstw. Analogiczne miejsca kultu
odnajdujemy dziś w Stonehenge i wielu innych miejscach na świecie. Dziś po
prehistorycznych pamiątkach została tylko moc śląskiego Olimpu i przepiękna
panorama na Nizinę Śląską oraz Sudety – widok godny uwiecznienia na niejednym
zdjęciu.
Opuszczając Ślężę po kilku godzinach spędzonych na wspinaczkach, nie odczuwa
się zmęczenia, tylko nie opisaną satysfakcję. Czy to kolejny efekt mocy tego
miejsca ? Nie wiadomo. Sprawę zostawiam do rozstrzygnięcia wszystkim planującym
odwiedzenie Masywu Ślęży podczas wakacyjnych wypadów. Naprawdę warto.
Kim byli ci "germanie" po których niby słowianie mieli przejąć i kontynuować kult solarny na Ślęży? Przepraszam ale czy autor wogóle wie o czym pisze? Ci "germanie", to była swoista mieszanina celtów, skandynawów oraz słowian z wybitną przewagą tych ostanich (głównie połabskich). Zanim się coś napisze proszę wpierw sięgnąć do źródeł (polecam dzieła Tacyta, Piliniusza Starszego, Ptolemeusza oraz m.in. choć już o wiele młodsze dzieło Prokopiusza z Cezarei "Opus magnum").
OdpowiedzUsuńJestem dolnoślązakiem z dziada, pradziada i takie bzdety uwłaczają mojemu poczuciu lokalnego patriotyzmu.
Z pełnym szacunkiem dla pana lokalnego patriotyzmu, ale to, że plemiona germańskie zamieszkiwały dzisiejszy Dolny Śląsk nie są moim wymysłem, ale stwierdzeniem historyków. Byli to m.in. Silingowie, którzy stanowili odnoge wschodniogermańskich Wandalów. Zdaniem niektórych historyków zostali wyparci przez Słowian z tych ziem dalej na zachód. Abstrahując od tego, kto ma racje, albo jaka patriotyczność subiektywnie kształtuje historie, prawda jest taka, że ziemie śląskie były takim tyglem, które zamieszkiwało wiele plemion. A przesłaniem tego tekstu było zwrócenie na występujące w tych miejscach moce, o których mieszkający na tych ziemiach ludzie wiedzieli i z powodzeniem z nich korzystali.
UsuńPrzepraszam bardzo,ale czy może Pan podać jacy to niby historycy stwierdzili,że teren ten należał wcześniej do germanów?Czyżby byli to historycy niemieccy? Koczowniczy naród,nie posiadajacy własnych tradycji,kultury,prahistorii i próbujący ukraść nam naszą.Jestem z krwi i kości Slowianką,wywodzę się z Lechickiego rodu i nie pozwolę by ktoś przeinaczał naszą historię.Odsylam do poczytania
Usuńhttp://www.taraka.pl/jezyki_slowianskie_a_haplogrupa_R1a1
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńzanim byli tu germanie którzy przybyl z północy teren od muru chińskiego po rzeke ren zamieszkiwali słowianie howgh
UsuńOtóż to, lepiej pisać o faktach, we mnie też uderzyło 'przejęcie po plemionach celtyckich i germańskich'. Cesarstwo Rzymskie nazywało Germanami, lud za górami. To po pierwsze, po drugie słowianie wywodzą się od ariów. Są artefakty definitywnie ukazujące na strukturę państwową Lechii / Lechistanu z przed 1500 lat p.w.e (przed waszą erą) Badania genetyczne zaś dowodzą, że jesteśmy u siebie od ponad 10tys lat ( a pewnie od 13) bo przesiedlenia i ekspansja zaczęła się głównie po potopie, choć i w trakcie zlodowacenia.
UsuńKlaudiusz Ptolemeusz to niemiecki historyk? odważna teza...
OdpowiedzUsuńPrzecież Germanie,to także Słowianie,którym późniejsi Niemcy ukradli tę nazwe chcąc koniecznie udowodnić,że Niemcy,to stary naród i panstwo,którego przodkami byli Germanie. Jest to wierutną bzdurą! Słowo "germanie" dawnie oznaczało po prostu: sąsiad,ktoś bliski,a nawet brat-przyjaciel,a także ma znaczenie "odważny".Tak Słowian nazywały niektóre narody. Wandale-Wandalowie=Wenedzi,Weneci,to przeciez nasi przodkowie: Słowianie mieszkający na terenach dzisiejszej Polski.
OdpowiedzUsuńTurbolechici dotarli nawet tutaj:(
OdpowiedzUsuń