Bliskie spotkania
trzeciego stopnia to kategoria, która szczególnie dziś budzi wiele kontrowersji
i wielokrotnie znalazła się na ostrzu krytyki ze względu na często przewijające
się w takich zdarzeniach wysokie ,,współczynniki niezwykłości”. Poniżej opis dwóch,
mało znanych, przypadków bliskich spotkań z Dolnego Śląska. Czy są to
klasyczne przykłady wizyt istot pozaziemskich, czy coś innego ? –
pozostaje sprawą otwartą.
Mimo, że dziś osławione CE – III, jakie jeszcze
w drugiej połowie XX wieku bardzo często przewijało się na pierwszych stronach
gazet jako łakomy kąsek dla żądnych sensacji żurnalistów, należy do rzadkości,
to stare przypadki, szczególnie te, które kłócą się z ogólnym wizerunkiem
przyjętego obrazu UFO, są na nowo odkrywane przez sceptyków i brane za
przykłady traktowania szeroko pojętego fenomenu NOLi jako współczesnej
mitomanii.
W moim archiwum badawczym posiadam kilka
zdarzeń, którym tylko na pierwszy rzut oka można przypisać cechy klasycznych
bliskich spotkań trzeciego stopnia. Wiele tych przypadków pochodzi z odległych
czasów lat 50 – tych XX w. Ich sposób interpretacji w oparciu o powszechnie
przyjęte ,,ufologiczne standardy” jest z całą pewnością niepełny. Incydenty z
udziałem dziwnie wyglądających istot, ich zastanawiające zachowania, często
brak towarzyszących w zdarzeniu pojazdów UFO oraz nietypowe reakcje świadków,
dla niejednego dokumentalisty takich zjawisk, ulegającego słabością stereotypów,
może oznaczać kategorię spotkania nie mającą nic wspólnego z UFO bądź nawet
przejaw konfabulacji samych ich uczestników, zafascynowanych popularną w
mediach tematyką ufologiczną. Ale jak wyjaśnić to, że wielu tych świadków nigdy
nie słyszało o NOLach i często w obrazowaniu swoich przeżyć posługuje się
prostymi i dobrze im znanymi schematami porównań ? Niejednokrotnie są to prości
ludzi, którym nie zależy na popularności i szukaniu rozgłosu.
W niniejszym tekście chciałem się podzielić z
czytelnikami z dwoma takimi spotkaniami. Obydwa pochodzą z mojego ,,podwórka
badawczego” - Dolnego Śląska. Zdarzenia
te były rejestrowane wiele lat temu i ich świadkowie już dawno nie żyją. Ze
względu na występujące w tych zdarzeniach dziwne ,,zachowanie się”
zaobserwowanych istot oraz ich sam wygląd, zasługują zdecydowanie na uwagę.
Spotkanie ze ,,starszymi
przedszkolakami”
Pierwsze zdarzenie miało miejsce w okolicach
Bielawy położonej w sercu malowniczych Gór Sowich. Choć nie udało się ustalić
dokładnej daty, to wiadomo, że mogła to być jesień 1949 lub 1950 r. Świadkiem
zdarzenia był pan Jan, który swoje przeżycie w nadesłanym liście opisywał
następująco:
,,Miałem wówczas 22 lata i nic o NOLach nie
wiedziałem, natomiast byłem pod wrażeniem, że obserwuję rzecz niezwykłą. Kiedy
zgrzany pchaniem roweru kamienistym korytem potoku zbliżałem się do przełęczy
wysoko w górach, wyszła nagle z zarośli drobna postać i rozejrzała się
ostrożnie. Pomimo późnej pory jesiennego dnia było dość widno, by zauważyć
jednolity szarawy strój, lecz twarzy ukrytej pod kapturem nie udało się
dostrzec. Odniosłem dziwne wrażenie - osobnik wyglądał jak nieco starszy
przedszkolak, lecz jego ruchy i ten kombinezon wskazywały na osobę bardzie]
dorosłą. Za moment wyłoniły się jeszcze cztery takie same postacie identycznego koloru ubioru, zakapturzone,
obcisłe nogawki. Zbiły się w gromadkę. Stałem tak z lekka osłupiały w
oczekiwaniu, że wyjdzie ktoś jeszcze, kto się tym «drobiazgiem» zaopiekuje, ale
nikt więcej nie wyszedł. Wydawało mi się to niesamowite. Jeśli to dzieci, to co
robią o tej porze same w górach? Czyżby się zgubiły? Ale nie robiły wrażenia,
że potrzebują pomocy. Do dziś mam w uszach wspomnienie głosów zbliżonych do
ptasiego świergotu, gdy pewnie naradzali się wskazując moją osobę. Znajdowali
się w odległości raczej poniżej 100 metrów ode mnie. Nie ruszałem się z miejsca.
Jeśli bowiem to dzieci, mógłbym je przestraszyć, a jeśli nie, to kto? Wyglądali
tak obco, nawet nie jak obcokrajowcy ani jak harcerze, ani wojsko, ale też nie
bezładna grupa turystów. Byli bez plecaków, toreb czy innych nakryć głowy-
otrząsnąłem się jakby z odrętwienia, gdy część osobników bez pośpiechu przeszła
do lasu po przeciwnej stronie, a dwóch stało przez chwilę gestykulując, po czym
odeszli w tym samym kierunku. Wrażenie niepokoju, jakiego wówczas doznałem, pozostawiło na zawsze ślad w mojej pamięci, mimo
że starałem się zapomnieć o czymś takim, czego nie mogłem zrozumieć’”.
Całe zdarzenie trwało dość krótko, bo zaledwie
2 minuty. Choć świadek później wspominał, że ,,miało się wrażenie, jakby trwało
całą wieczność”. W późniejszych rozmowach telefonicznych dodał do tego jeszcze
kilka znajomo brzmiących szczegółów. ,,W trakcie tego spotkania czułem się
całkowicie odizolowany od otoczenia, jakby ktoś mnie wessał do innego świata.
Być może część tego wrażenie była spowodowana moimi wielkimi emocjami. Strach
górował nad tym wszystkim i nie wiem czy nie sprawił, że stałem w tedy jak
zamurowany. Dopiero kiedy istoty z powrotem schowały się do lasu, poczułem
nieopisaną ulgę” – opowiadał.
Ciekawy jest również opis istot. Pan Jan ocenił
ich wzrost na około 1 m 20 cm. Postura ciała była raczej szczupła i
przypominała z wyglądu dziecko. Każda z istot ubrana była również w identyczny
sposób: ściśle przylegający kombinezon szarego koloru. Na głowach był widoczny
szpiczasty kaptur. Po za tym świadek nie zanotował w swojej pamięci takich
szczegółów, jak ręce i nogi. Nie wiadomo więc, czy obcisły ubiór nie zakrywał
kończyn.
W tym wszystkim szczególnie ciekawie jawi się
sposób komunikacji spotkanych na drodze osobników. ,,Było to takie szczebiotanie,
momentami jękliwe. Nie przypominało to żadnego znanego języka. Jakby ktoś
puścił przyspieszoną płytę z dźwiękiem” – wspominał.
Powyższy opis bardzo przypomina sposób
komunikacji istot z wielu znanych bliskich spotkań. Z polskich zdarzeń na pierwszy
plan wysuwa się szczególnie bliskie spotkanie w Emilcinie, które ostatnio stało
się na nowo gorącym tematem do dyskusji. Jak widać szeroko rozpisane przeżycia
Jana Wolskiego w pewnych szczegółach nie są odosobnione.
Nieziemscy Sowieci
Kolejna ciekawa relacja pochodzi od pani S.M.,
zamieszkałej w Radomierzu, położonym na trasie Bolków – Jelenia Góra, w masywie
Rudaw Janowickich. Przeżycia tego świadka znane mi są w sposób ogólnikowy, gdyż
świadek nie przejawiała chęci do dzielenia się swoim przeżyciem. Jak sama
twierdziła: ,,to nie było nic nieziemskiego”. Jej ogólne podejście do takiej
tematyki, jak UFO w zasadzie kłóciło się z jej światopoglądem. Pani S.M. była osobą
bardzo religijną i swoje ,,bliskie spotkanie” traktowała jako całkowicie
,,ziemskie”, zaś ,,sprawki UFO” były dla niej przejawem sił nieczystych.
Podczas kilku rozmów telefonicznych udało się
jednak ustalić ogólny zarys zdarzenia oraz stwierdzić dużą wiarygodność
świadka. Obserwacja miała miejsce na przełomie lata i jesieni 1978 lub 1979.
Świadek S.M. przebywała pewnego, ciepłego dnia na łące na południe od
Radmierza, gdzie doiła krowy. Było między godziną 13.00 a 13.30. Od południe łąkę
ogranicza bagnisty teren, nieopodal znajdują się też liczne pagórki. Gdy w pewnym momencie
rozejrzała się, w odległości około 200 metrów na południe dostrzegła na
niewielkim wzniesieniu lśniący metalicznie w blasku słońca pojazd wielkości
dużego auta. Jego kształtu nie udało się jej określić. Obiekt mocno lśnił i
znajdował się wyżej od łąki. W pewnym momencie świadek zauważyła po jej lewej
stronie idących, jeden za
drugim, trzech ,,ludzi”. Byli jednakowego wzrostu i mieli identyczne, opinające
ciało i głowę jednolite, ciemnoniebieskie kombinezony. S.M. obserwowała ich
przez chwilę, po czym, myśląc, że to sowieccy żołnierze, wróciła do swoich
zajęć. Nigdy nie czytała i nie zgłaszała swojej obserwacji, toteż to zdarzenie
nie zrobiło na niej dużego wrażenia. Poza tym krowy nie mogły czekać… Nie
wiadomo, po jakim czasie i jak zniknęło to zjawisko w postaci metalicznego
pojazdu. Dziwnie wyglądający ,,panowie” oddalili się w przeciwną stronę i
zniknęli za pagórkiem. Obiekt według opisu pani S.M. stał na pagórku na jakiś
,,wypustkach”. Miał kształt prostokąta i nie było widać na nim żadnych
szczegółów w postaci okien lub jakiś otworów. Jego powierzchnia musiała być
gładka, gdyż bardzo intensywnie odbijało się od niej światło słoneczne.
Warto wynotować również, że świadek – mimo, że
nie pamiętała momentu zniknięcia obiektu, to zakodowała w pamięci, że ,,Maszyna
stała może przez chwilę. Gdy się znowu obróciłam w tamtą stronę już jej nie
było. Zniknęła szybko, tak jak się pojawiła.
Skojarzenia z wojskiem w zachowaniu istot też
były dość dobrze ilustrujące wręcz wojskową postawę w przemieszczaniu się.
,,Sowieci szli szybko, równym krokiem, jak na jakiś ćwiczeniach, ale kroków nie
słyszałam” – relacjonowała. Co jest dość zastanawiające, biorąc pod uwagę, że
tajemniczy ,,Sowieci” przeszli obok siedzącej S.M. jakieś 10 m.
Na pewno trudno w tym miejscu jednoznacznie
uznać, że w powyższych przypadkach mamy do czynienia z klasycznymi spotkaniami
z istotami, których pochodzenie wielu sympatyków tematu usilnie chce zaszufladkować jako pozaziemskie.
Jeśli nie byli to ,,Sowieci”, jak w przypadku
pani S.M., ani zagubieni w górach turyści, jak w zdarzeniu z udziałem pana
Jana, to kim byli i skąd pochodzili ? Identyczny wygląd postaci, ich dziecięca
postura, ściśle przylegający do ciała kombinezom zakończony kapturem oraz
dziwny sposób komunikacji między sobą, zdaniem pana Jana wskazywał na
demoniczne pochodzenie nieznanych osobników.
Również w przypadku zdarzenia w Radomierzu
trudno jednomyślnie zaszufladkować je jako bliskie spotkanie z pozaziemskimi
istotami, które bez skrupułów paradują równym krokiem przed siedzącą na łące
kobietą, z wyglądu przypominają żołnierzy, a kilkanaście metrów dalej widać
stojący na ,,podpórkach” nieznany pojazd.
Czy mamy tu do czynienia z pozaziemską
ingerencją, czy opisaniu tu przybysze to mieszkańcy innych rzeczywistości ?
Pozostaje pytaniem otwartym.
Wybrane źródła
J.Krzyżanowski, D.Trela, ,,Bliskie Spotkania III Stopnia w Polsce", kwartalnik UFO nr 60 (4/2004)
Archiwum Arkadiusza Miazgi
Zapis rozmowy J.B (córką świadka zdarzenia z Radomierza) z 15.04.2014
Wszystkie osoby, które miały podobne spotkania bądź były świadkami UFO proszę o kontakt na mai: dam.trela@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz