piątek, 20 grudnia 2013

Tajemnice Gwiazdy Betlejemskiej cz.1

Ewangelia św. Mateusza prezentuje bardzo skąpy opis tajemniczej Gwiazdy Betlejemskiej, która zwabiła równie tajemniczych trzech mędrców ze wschodu. Dotychczasowe próby wyjaśnień biblijnej gwiazdy koncertowały się wokół hipotez astronomicznych. Czy słusznie ? Oto dwa punkty widzenia na temat wydarzeń, które stały się podłożem najważniejszej rocznicy dla chrześcijan – narodzin Jezusa.

Poniższy tekst to próba chłodnego i pragmatycznego spojrzenia na wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat, jakie stanowią po dziś dzień fundamentalny element szeroko pojętej wiary chrześcijańskiej. Legendarna, biblijna gwiazda okazuje się w istocie nie być gwiazdą a zupełnie innym obiektem i to wcale nie pochodzącym od Boga.
6 stycznia, każdego roku przypada w Kościele Rzymskokatolickim uroczystość Trzech Króli. Sama nazwa tego święta jest nieadekwatna, bo zgodnie z relacją biblijną powinno się ich nazywać mędrcami bądź astrologami i nie ma żadnych dowodów, że było ich trzech. Pomijając tę kwestię mam wątpliwości, czy w ogóle można świętować tego typu wydarzenie. Dotyczy ono przede wszystkim gwiazdy betlejemskiej, która zaprowadziła jakichś ludzi ze Wschodu do nowo narodzonego Jezusa. Przypuszczam, iż zadane w tytule pytanie może wzbudzać kontrowersje, zwłaszcza wśród ludzi wierzących. Pragnę jednak zaznaczyć, że jest to jedynie próba nowego spojrzenia na znane z Biblii fakty i ukazanie ich w innym świetle. Być może, sprowokuję naszych czytelników do innego postrzegania tzw. rzeczy oczywistych, nie wpływając przy tym na ich światopogląd. Przecież fakt akceptowania samego istnienia zjawiska UFO nie musi się kłócić z wiarą w Boga i Jego znaki.
Tajemnicza „gwiazda”
Na początek przypomnijmy znane informacje o betlejemskiej gwieździe. Jedynym źródłem informacji na jej temat jest Biblia, a właściwie Nowy Testament. Mateusz w swej ewangelii mówi o astrologach (dopiero później zaczęto ich nazywać królami) ze wschodniego kraju, którzy przebywając u siebie zauważyli niezwykłą gwiazdę. Ich zdaniem znak ten musiał symbolizować narodziny króla. Dlatego poszli za nią na zachód. Nasuwa się pytanie: czy świecąca wysoko na niebie gwiazda może komukolwiek sugerować w danej chwili, w jakim kierunku ma się poruszać? Może wyłącznie wskazywać nasze położenie na ziemi – ma, więc wpływ na nas pasywny a nie aktywny. Jedynym tłumaczeniem takiej reakcji astrologów może być założenie, iż owa gwiazda wyróżniała się na tle innych (większa, jaśniejsza, innego koloru a może nawet pulsująca) i… poruszała się. A w takim przypadku nie można mówić o gwieździe, lecz o innym obiekcie, któremu ówcześni, z braku lepszego określenia, nadali miano gwiazdy.
Wędrowcy ze wschodu, czyli skąd?
Przypuszczam, że astrologowie pochodzili z Indii lub z Tybetu. To właśni wśród tybetańskich mnichów powszechne jest przekonanie, iż narodzenie nowego wcielenia Dalajlamy znamionują znaki na niebie. Za taki znak uznali, zapewne gwiazdę betlejemską toteż podążyli za nią. W starożytności najpowszechniejszym środkiem lokomocji na lądzie były konie, osły lub jak na bliskim wschodzie wielbłądy lub ostatecznie własne nogi. Nie wiadomo, z jakiego kraju wyruszyli podróżnicy, ale przy takim tempie marszu, jego czas można liczyć w tygodniach bądź miesiącach.

Aby wskazywać drogę wędrowcom, owa gwiazda musiała się poruszać z prędkością dostosowaną do marszu astrologów i nie znikać za horyzontem. Odpada, więc natychmiast założenie, ze był to meteoryt. One spadając na ziemię spalają się w atmosferze, co wywołuje wprawdzie jasne światło, ale trwa to najwyżej kilka sekund. Poza tym nie wydaje się, aby nawet w starożytności meteoryty wzbudzały sensację a tym bardziej wśród astrologów. Wbrew powszechnej opinii wędrowcy nie poszli do Betlejem, ale do stolicy państwa żydowskiego – Jerozolimy. Tutaj rozpoczęli poszukiwania nowego króla. W Ewangelii wg Mateusza możemy przeczytać: „Kiedy już Jezus urodził się w Betlejem Judejskim za dni króla Heroda, oto astrologowie ze stron wschodnich przybyli do Jerozolimy, mówiąc ‘Gdzie jest ten narodzony król Żydów? Ujrzeliśmy, bowiem jego gwiazdę, będąc na wschodzie i przyszliśmy złożyć mu hołd’…” (Mat. 2:1,2). Niektóre przekłady oddają ten werset nieco inaczej, nazywając wędrowców mędrcami, i że gwiazdę widzieli na wschodzie. Ale jest to tylko błędny skrót myślowy, który źle sugeruje stronę orientacji. Gdyby rzeczywiście widzieli ją po stronie wschodniej nieba to udaliby się zapewne w przeciwną stronę.
Wędrówka w dwóch etapach
Wędrowcy nie wiedzieli również, że szukają syna biednej rodziny rzemieślniczej i pierwsze kroki skierowali do pałacu Heroda. Następna wzmianka o gwieździe pojawia się kilka wersetów dalej, gdy astrologowie ruszają w kierunku wskazanym im przez żydowskich przywódców religijnych do małego miasteczka na terenie prowincji Efraim w Judei, Gdzie zgodnie z przepowiednią proroka Micheasza miał narodzić się mesjasz (Micheasz 5:2). Miasteczko nazywało się oczywiście Betlejem. „Ruszyli w drogę, a oto gwiazda, którą widzieli, gdy byli na wschodzie, posuwała się przed nimi, aż zatrzymała się nad miejscem, gdzie było to dziecię. Na widok tej gwiazdy niezmiernie się uradowali” (Mat. 2:9,10). Widać, więc, że podczas pobytu w Jerozolimie nastąpiła przerwa w obserwacji. Wznowiono ją dopiero po bezskutecznych poszukiwaniach. Czyżby, więc gwiazda czekała na wędrowców ukryta w okolicach Jerozolimy?
Meteoryt, kometa czy śmigłowiec?
Jedna z najpopularniejszych teorii naukowych próbuje wyjaśnić zjawisko gwiazdy betlejemskiej, jako komety Halley’a. Mimo, iż nie znam szczegółów tej hipotezy to nie wydaje mi się to prawdopodobne z kilku przynajmniej powodów. Ostatnio kometa Halley’a była obserwowana w 1986 roku, a ponieważ pojawia się ona, co 76 lat to łatwo obliczyć, że w czasach Jezusa takie zdarzenie miało miejsce w 10 roku naszej ery. A więc 10 lat po narodzinach Jezusa. Ponadto Kometa Halley’a często nie jest widoczna gołym okiem. Może, więc inna kometa? Taką ewentualność również wykluczam, ponieważ gwiazda betlejemska miała, jak na kometę, bardzo nietypowy tor lotu. Komety poruszają się po własnych, eliptycznych orbitach, ale ponieważ te elipsy są bardzo duże to z naszej, ziemskiej perspektywy tor ich lotu wydaje się prostolinijny, lub ich ruch jest w ogóle niezauważalny. Tymczasem gwiazda betlejemska zygzakowała, bo jeśli w miarę dokładnie prowadziła astrologów, to najpierw leciała na zachód, ale na wysokości Jerozolimy musiałaby skręcić o 90 stopni, gdyż Betlejem leży na południe od niej.
To było nisko nad miastem

Ponadto zacytowany powyżej werset z Mateusza (Mat. 2:9) mówi wyraźnie, że gwiazda zatrzymała się. Badacze kosmosu nie znają przypadków zatrzymywania się komet. Astrologowie byli pewni, co do miejsca, do którego zdążali, ponieważ weszli tam od razu, co potwierdza werset 11 z Mateusza. To cenna wskazówka. Skoro w środku miasteczka wskazano im dokładnie miejsce narodzenia Jezusa (stajenka czy też grota), to gwiazda ta musiała się znajdować bardzo nisko nad ziemią. Gdybym był na miejscu tych wędrowców, dodatkowo upewniłbym się, co do tego miejsca, okrążając je z każdej strony, by się przekonać czy gwiazda znajduje się bezpośrednio akurat nad tym konkretnym obiektem. Przypuszczam, że podobnie postąpili astrologowie, aby uniknąć tragicznej pomyłki, jaką pokazano w „Żywocie Briana” Monthy Python’a. Do pomyłki jednak nie doszło, a przybysze bez problemów odnaleźli miejsce pobytu małego Jezusa: „A gdy weszli do domu zobaczyli dziecię z Marią jego matką i upadłszy, złożyli mu hołd. Otworzyli też swe skarby i dali mu w prezencie dary i złoto i wonną żywicę i mirrę” (Mat. 2:11).
Starożytni umieli latać?
Czym mógł być, zatem obiekt, który wskazał im drogę? Czy była to rzeczywiście gwiazda? Nieruchome zawiśnięcie nad ziemią obiektu, który wcześniej się poruszał to cecha obecnych helikopterów lub samolotów pionowego startu, a takich na pewno nie było w starożytności. Co do innych maszyn latających stworzonych przez człowieka w tamtych czasach nie ma żadnych dowodów, choć istnieją poszlaki wskazujące na ich istnienie. Wedy, starożytne pisma hinduskie wspominają o budowie statków powietrznych – tzw. vimanów. Vimanika Sastra i Vimanaweda (nie przetłumaczone na język polski, czysto techniczne wedy) podają nawet szczegóły konstrukcyjne takich statków. Jak twierdzą Hinduiści, wiedzę taką otrzymano od istot, które można nazwać półbogami, lub ewentualnie przedstawicielami innej, pozaziemskiej cywilizacji, która kontrolowała wówczas tamtą część Azji. Podobne opisy również znajdowały się w buddyjskich klasztorach w Himalajach. Wydaje się jednak, że w czasach Chrystusa nie budowano już takich obiektów. Inaczej wzmianki o nich na pewno dotarłyby do Rzymskich kronikarzy i historyków. Imperium Rzymskie utrzymywało pośrednio kontakty handlowe z państwami leżącymi na Półwyspie Indyjskim.
Bezzałogowe UFO
Jeśli to nie była gwiazda, kometa, vimana ani inne znane wówczas zjawisko, to można w końcu zadać pytanie, czy było to UFO? Skrót ten nadali amerykańscy lotnicy dziwnym obiektom latającym, jakie obserwowano najczęściej w pobliżu samolotów. Określenie UFO pochodzi od angielskich słów Unidentified Flying Object, czyli Niezidentyfikowany Obiekt Latający. Mimo że skrót ten kojarzy się od razu z kosmitami, nie zawsze musi to oznaczać pozaziemskiego statku kosmicznego z obcymi istotami na pokładzie. Niezidentyfikowany znaczy po prostu nierozpoznany, ale nie, dlatego, że nie wiemy czy pochodzi on z USA, Francji czy Rosji, lecz dlatego, iż przede wszystkim nie znamy konstrukcji, zasad poruszania i nie jesteśmy pewni czy w ogóle pochodzi z ziemi. Biorąc powyższe pod uwagę, użycie Nazwy UFO wobec gwiazdy betlejemskiej wydaje się uzasadnione. Ale pojawia się kolejne pytanie: czy była ona sterowana przez załogantów?
To nie znak od Boga!

Większość ludzi stwierdziłaby, iż gwiazda była po prostu znakiem od Boga i to on kierował nią z zewnątrz. Ale czy to na pewno prawda? Biblia nie potwierdza takiego rozumowania. Starożytne prawo żydowskie zawarte w Starym Testamencie zabraniało ludziom zajmowania się wróżbiarstwem, astrologią a nawet kontaktowania się z ludźmi, którzy się tym zajmują. Dlaczego więc Bóg, który dał takie prawo miałby astrologom pomagać dotrzeć do swojego syna? A jeśli nawet miał w tym jakiś ukryty cel, to, dlaczego najpierw skierował ich do Jerozolimy, a dopiero potem do Betlejem? Jedno jest pewne, sternik gwiazdy betlejemskiej był istotą inteligentną, ale o tym niżej.
Współczesne UFO a gwiazda betlejemska
Wziąwszy pod uwagę wszystkie powyższe informacje należy stwierdzić, iż astrologowie ze wschodu mieli do czynienia z jasno świecącym obiektem, poruszającym się na niskim pułapie z prędkością marszu i najwyraźniej sterowanym skoro wykonywał zwroty. Nie musi to od razu oznaczać tzw. latającego spodka z kosmitami na pokładzie, choć i tego nie można wykluczyć. Przecież wielka jest ilość dowodów zebranych przez ufologów wskazuje, że nie jesteśmy sami we wszechświecie i to od dawna.
Istnieje możliwość, że obserwowano specjalnie wysłane urządzenie telemetryczne obcej produkcji. Obiekty takie są często widywane a czasem nawet fotografowane w dzisiejszych czasach i słusznie nazywane są po prostu, jako UFO. Widoczne są często w postaci wolno poruszającego się światełka, często zmieniające prędkość, kierunek lotu i intensywność świecenia, które to cechy odróżniają je od sztucznych satelit wysłanych w przestrzeń kosmiczną przez ludzi. W latach 1975-86 takie właśnie światła fotografowali w Szwajcarii kontaktowcy: Guido Moosbruger i Eduard „Billy” Meier. Wiele informacji na temat tych pojazdów obaj panowie uzyskali od swych pozaziemskich przyjaciół. Były to bezzałogowe sądy zwiadowcze z autopilotem lub zdalnie sterowane.

Urządzenia telemetryczne obcych utrzymują się w powietrzu na zasadzie podobnej do latających talerzy, czyli antygrawitacji. Ponieważ wiele odnotowanych do tej pory spotkań z UFO wskazuje na ogromną wiedzę technologiczną przybyszów z kosmosu. Można śmiało założyć, iż dwa tysiące lat temu ufonauci również posiadali takie lub podobne pojazdy.
Gwiazda znakiem dla… Heroda
Pozostaje jeszcze kwestia: dlaczego do astrologów wysłano ową gwiazdę? Trasa jej lotu podana przez Biblię sugeruje, że była sterowana przez wrogie Jezusowi siły. Do takiego przekonania doszedłem po dokładnej analizie Ewangelii wg Mateusza, Obiekt zwany gwiazdą zaprowadził przecież nieświadomych wędrowców (innowierców) najpierw do siedziby Heroda. Tam rozpytywali o nowonarodzonego króla a na skutki nie trzeba było długo czekać. Zazdrosny władca postanowił pozbyć się konkurencji: „Wtedy Herod potajemnie wezwał astrologów i dokładnie się od nich wywiedział o czas ukazania się tej gwiazdy a wysyłając ich do Betlejem rzekł: ‘Idźcie, starannie poszukujcie tego dziecięcia, a gdy je znajdziecie, donieście mi o tym, żebym i ja mógł pójść i złożyć mu hołd’ ” (Mat. 2:7,8). Mowa o złożeniu hołdu dziecięciu to oczywiście podstęp ze strony Heroda. Przecież mógł on wybrać się razem z astrologami. Wydaje się, zatem logiczne, że na odcinku drogi od Jerozolimy do Betlejem gwiazda stała się również znakiem dla Heroda i jego oprawców.
Fiasko akcji „Gwiazda Betlejemska”
Na szczęście Józef, opiekun Jezusa został we śnie powiadomiony o morderczych knowaniach Heroda i ponaglony do ucieczki (Mat. 2:13). Również astrologowie po przybyciu do Jezusa zostali ostrzeżeni, aby nie powracać do Heroda. Biblia nie podaje, aby w ostrzeżeniach brała udział betlejemska gwiazda, lecz inne znaki. To jeszcze bardziej potwierdza moją tezę o wrogich Bogu siłach sterujących gwiazdą betlejemską.
Autor: Grzegorz Domański


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz