środa, 24 stycznia 2024

Nieznane kroniki dolnośląskie

Dolny Śląsk, który od wielu lat znajduje się w orbicie moich zainteresowań badawczo-dokumentacyjnych stanowi wyjątkowo aktywny obszar aktywności NOLi nie tylko od lat, ale od wieków. O niektórych zachowanych świadectwach historycznych z dawnych lat pisałem w swoich dwóch ostatnich książkach. 

 

Ogniste słupy, świetliste tarcze, osobliwe dyski i kule były obserwowane w wielu miejscach w Polsce, o czym możemy przekonać się studiując dawne kroniki i inne źródła historyczne. Z obszarem dolnośląskim pojawia się problem z dostępnością tych źródeł. W zdecydowanej większości są to źródła niemieckojęzyczne, do których dopiero od niedawno możemy mieć lepszy dostęp, dzięki archiwizacji wielu kronik w wersji cyfrowej. Ich wirtualna dostępność jest zdecydowanie lepsza niż w wcześniejszych latach. W tłumaczeniu niektórych z pomocą przychodzi współczesna technologia i dostępność translatorów. 

 

Niedawno na niektóre ciekawe relacje historyczne z Dolnego Śląska zwrócił moją uwagę Krzysztof Dreczkowski, autor bloga zmiennokształtne . Dzięki jego uprzejmości i poświęconemu czasu na tłumaczenie niektórych ciekawych z ufologicznego punktu widzenia źródeł pozwoliłem sobie zamieścić dwa bardzo ciekawe opisy. Pochodzą z kroniki ,,Breslauer sagen” autorstwa dr. Richarda Ruchnau i zostały wydane w 1929r. Pozycja tego autora obecnie  znajduje się w zbiorach Śląskiej Biblioteki Cyfrowej. 

 

Pierwsza relacja traktuje o tajemniczym zjawisku zaobserwowanym nad Wrocławiem w 1553r. Widziany przez wrocławian obiekt przypominał pancerny statek powietrzny, porównywalny z tureckim galeonem, towarzyszyły mu również osobliwe zjawiska świetlne. 

 

,,Gdy miasto Breslau stawało w obliczu nieszczęścia albo ważnego wydarzenia, często zwiastowało to pod postacją specjalnego objawienia. I tak w 1533 roku doszło do objawienia powietrznego w postaci tureckiej galery w pełnym rynsztunku, nad nią wisiała ognista tęcza, a pod nią trzy ogniste koła”.




Powietrzne statki przewijają się w wielu historycznych relacjach z okresu XV i XVI w. w Europie. Powyższy fragment intryguje szczególnej ze względu na enigmatyczne dodatki: ,,ognista tęcza” i ,,trzy ogniste koła”. To musiało być bardzo jasne zjawisko świetlne.

 

Kolejna historia traktuje o nadprzyrodzonym zjawisku, które wywołało pożar we Wrocławiu w 1342. Nie da się ukryć, że Wrocław był nawiedzany przez różne katastrofy. Pożary trawiły stolicę Dolnego Śląska wielokrotnie na przestrzeni stuleci. Nie zawsze przyczyną tragedii była ludzka bezmyślność. Z poniższego opisu możemy domniemywać, że w grę wchodziło jakieś zjawisko atmosferyczne o ewidentnej naturze nadprzyrodzonej. Zgodnie z interpretacją zawartą w tekście, było najprawdopodobniej pokłosiem rzuconej wcześniej klątwie na miasto. 

 

Wieczorem w dniu św. Stanisława (8 maja) 1342 roku, w tygodniu Świętego Krzyża, wybuchł pożar, który rozprzestrzenił się tak gwałtownie, że całe miasto z wyjątkiem kilku domów, spłonęło i stało się nędzną kupą śmieci i gruzu.

    Poprzedzone to właśnie było irytującym sporem między biskupem Nankerem a królem Janem o zamek Militsch, który król bezprawnie odebrał biskupowi.

    Biskup ekskomunikował króla oraz radę i ogłosił klątwę na miasto. Straszliwy ogień postrzegano wówczas jako karę z nieba. Jeden pustelnik/mnich przed św. Mauritiusem twierdził/wyznawał, że widział anioła dzierżącego obnażony miecz, machającego tlącymi się węglami nad miastem, a następnie rozsypującymi go tak, że ogień nagle z mocą wybuchł.

 



 

Powyższy opis sceptyk może sprowadzić do miana indoktrynacji elity świeckiej w kontekście autentycznych wydarzeń związanych z pożarem Wrocławia w 1342r. Faktycznie rzecz miała miejsce i prawdopodobne podpalenie, które strawiło znaczną część miasta mogło być połączone z wymyślonym przez Kościół mitem o ,,boskiej karze”. Wszak z opisu wynika, że to widziany przez mnicha anioł zrzucał na miasto płonące węgle. Jeśli jednak skłonimy się bardziej do ufologicznej interpretacji powyższego zdarzenia, to – łącząc je z innymi kronikarskimi przypadkami – po pierwsze możemy uznać, że mnich widział jakieś manifestujące się zjawisko świetlne nad miastem w dniu pożaru, które zinterpretował zgodnie ze swoim światopoglądem. Po drugie, wielokrotnie UFO, manifestujące się pod różną postacią, pojawiało się często w okresie zapowiadającym ważne wydarzenia lub katastrofy, przez co uchodziło za zwiastun nieszczęść, swoistą siłę nadprzyrodzoną, ściśle skorelowaną z boską opatrznością lub aktem demonicznego zła, albo niejednokrotnie pojawiało się w konkretnej chwili, ważnego wydarzenia. W tym przypadku mógł to być trawiący miasto Wrocław pożar.  

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz