piątek, 13 marca 2015

Eskadra UFO nad Oleśnicą (01.01.2013)

Pierwsze minuty sylwestrowej nocy 2013 r. w Oleśnicy dla Krzysztofa i Marii były bardzo emocjonujące. ,,Prawie przez piętnaście minut obserwowaliśmy ze zdumieniem paradę przelatujących w oddali świetlistych punktów. Być może ktoś mógł pomyśleć, że to Sylwester i pomyliliśmy fajerwerki z UFO. Ale jak wytłumaczyć to, że w między czasie prawie nad naszymi głowami przeleciał ciemny talerz i nikt inny nie widział tego samego w Oleśnicy ?” – relacjonował swoje przeżycie świadek niezwykłego ,,nalotu UFO”, Krzysztof, były wojskowy.


Współczesne relacje UFO zasadniczo różnią się od tych z przeszłości. Dzisiejsza zdecydowana przewaga obserwacji trójkątnych i deltoidalnych obiektów z dużych odległości, nie pasuje do dawnych bliskich spotkań, w których dominowały sylwetki dyskoidalne. Poniższe zdarzenie to ,,ufologiczna perełka” – pod wieloma względami. W nielicznie napływających do polskich ufologów relacji próżno szukać takich przypadków, gdzie w krótkim przedziale czasowym dochodzi do intensyfikacji obserwacji UFO na małym obszarze, a świadkom udaje się w dodatku uwiecznić to na filmie. 1 stycznia 2013 r. w Oleśnicy dwójka osób obserwuje nie tylko parady niezidentyfikowanych obiektów latających z dużej odległości, ale w między czasie jest świadkiem pojawienia się kilkumetrowego dysku. Czy był to ,nalot UFO” ? A może zwykła pomyłka ? Przyjrzyjmy się sprawie z bliska.

,,Tuż po dwunastej wyszliśmy z żoną żeby pooglądać fajerwerki.” – opowiadał Krzysztof.  - ,,Tej nocy byłem na nocnej zmianie w pracy. Żona przyszła mnie odwiedzić. Pogoda do obserwacji była wręcz idealna. Bezchmurne niebo i doskonała przejrzystość atmosfery, dzięki czemu dokładnie można było dojrzeć  cokolwiek w dużej odległości. Mniej więcej dziesięć minut po dwunastej zobaczyłem w oddali przemieszczający się punkt świetlny z południa na północ. Leciał w linii prostej tak jak samolot. Jednak pora wydała mi się stosunkowo dziwna. Ruch lotniczy o tej porze był przecież zamknięty. Minęła może minuta i po tej samej trajektorii, tj. z południa na północ, przeleciała tym razem para obiektów. Nagle ta para wygasiła światła i przestała być widoczna. Minęła kolejna minuta i przelatuje kolejna para świateł. Po kilkunastu sekundach oddala się w kierunku północnym. W sumie widzieliśmy pięć takich par w pierwszej fazie obserwacji. Być może ktoś nie znający się na rzeczy mógłby uznać, że to jakieś lampiony. Zjawisko to świetnie się kamuflowało. Widziałem wiele samolotów, potrafię je rozpoznawać z dużej odległości, ale tutaj zwróciłem uwagę, że obiekty te nie emitowały żadnych świateł pozycyjnych”.


Miejsce, gdzie widziano lecące punkty
świetlne
Nie da się ukryć, że duża wiedza i doświadczenie p. Krzysztofa okazały się bardzo cenne w usytuowaniu zjawiska w przestrzeni. Zdaniem świadka światła przemieszczały się na wysokości 1000 -1500 m i leciały z prędkością około 500 – 800 km/h. Jest to oczywiście bardzo hipotetyczne założenie, ale przeprowadzone na miejscu zdarzenia pomiary terenowe potwierdziły przypuszczenia Krzysztofa.

Warto dodać, że świadkowie zdołali utrwalić na filmie przelot niezidentyfikowanych obiektów. P. Krzysztof uruchomił kamerę w swoim telefonie. Choć jakoś nagrania pozostawia wiele do życzenie, ale już na podstawie kilkunastu sekund filmu można zwrócić uwagę na to, że jasność obiektów oraz spora odległość z całą pewnością wyklucza hipotezę lampionów. Brak oświetlenia, pora (Sylwester !) oraz ilość zaobserwowanych w krótkim przedziale czasowym obiektów także budzi wątpliwości i stawia pod znakiem zapytania ewentualny związek zjawiska z jakimiś przelotami samolotów cywilnych i wojskowych.


Kadr z filmu i wygląd jednego z obiektów
widzianych nad Oleśnicą w powiększeniu


To leciało dość nisko

Już pierwsza faza obserwacji – być może dla przeciętnego laika mało interesująca – dla Krzysztofa była bardzo emocjonująca. Tymczasem towarzysząca mu żona po kilku minutach przestała spoglądać na przemieszczające się w oddali światła i od niechcenia spojrzała na prawo, w kierunku południowego – zachodu. Dostrzegła w tedy coś jeszcze.

Miejsce, z którego p. Maria zobaczyła nadlatujący dysk
,,Zobaczyłam szybko przemieszczające się światło w naszą stronę. Trochę się przestraszyłam, bo to leciało dość nisko i było oświetlone. Nie widziałam spodu, tylko jego bok. Kształt takiego latającego spodka, z kopułką u góry i czymś stożkowatym, wystającym od dołu. Kiedy obiekt się do nas przybliżył zobaczyłam jego spód. Światło wydobywało się z otaczającego go pierścienia. Nie było rażące. Nagle zgasło. W tedy krzyknęłam do męża. Patrz tu coś jest !” – wspominała Maria.

Rysunek obiektu w dwóch fazach obserwacji wg. p. Marii


Rys. obiektu wg. p. Krzysztofa
Kiedy Krzysztof obrócił się za siebie nie dostrzegł już widzianego przez Marię światła. Zauważył przemieszczający się nisko nad ziemią ciemny kształt. Mimo krótkiego czasu obserwacji, zwrócił uwagę na wiele cech szczególnych obiektu, których nie dostrzegła p. Maria.

,,Nie widziałem górnej części obiektu, gdyż w momencie przelatywania był on zwrócony do nas bokiem. Widziałem okrągła tarczę, wygląd kojarzył mi się ze sputnikami. Całość wyglądała, jakby była cała opalona. Tak jakby ten obiekt przechodził przez atmosferę. Po środku było coś ciemnego, ale w tak krótkim czasie nie wiele dostrzegłem. Było za ciemno. Starałem się szybko dostrzec jakieś znaki szczególne. To już taki nawyk wojskowego, że stara się dojrzeć jakieś znaki, jak nie wie co to leci. Ale nic nie było widać, oprócz tych dziwnych opaleń. Ten szczegół dojrzałem tylko dlatego, że obiekt przelatywał nisko nad lampami, które go od spodu podświetliły. Nie było też słychać żadnego silnika, napędu, hałasu jakiś wentylatorów. Kompletnie nic. Tylko taki szum, wywołany jakby przez opór powietrza. Jedno jest pewne. To na pewno nie było nasze”. – relacjonował.


Miejsce, z którego obserwowano dysk


Według ustaleń świadków obiekt przemieszczał się z południowego -
zachodu na północ, a więc dokładnie w tym samym kierunku, co wciąż widoczne w oddali punkty świetlne. Był to lot opadający. Szacowana przez obydwu świadków prędkość przemieszczania się pojazdu nie była większa niż 40 – 50 km/h. Obiekt nie był też duży. ,,Według mnie miał jakieś 8 – 10 m średnicy”. – szacował Krzystof. Przy określaniu wysokości jego przelotu, cenne okazały się znajdujące się w okolicy punkty terenowe. ,,Obiekt nie mógł lecieć niżej niż 30m. nad ziemią. Obok stał żuraw, który ma wysokość 25 m.” – określił świadek. Choć Krzysztof nie widział samego momentu końca obserwacji, ,,gdyż znajdujące się na linii obserwacji drzewa przysłoniły widok”, to mając na względzie trajektorię lotu (opadanie) przez moment pomyślał, że ,,to coś dosłownie zaraz wyląduje. Myślałem nawet, że może to gdzieś upadło, ale żona była pod innym kątem i więcej dostrzegła”. – wspominał. P. Maria dodała do wypowiedzi męża, że ,,w końcowej fazie obserwacji, dysk gwałtownie uniósł się do góry i zniknął”.

Dwie trajektorie lotu

Emocje jednak nie ostygły. Obydwoje spoglądając w kierunku północnym, w nadziei, że jeszcze ujrzą ,,latający dysk”, który ich przeraził i jednocześnie zafascynował, zauważają jeszcze jeden rząd przemieszczających się świateł, dość nisko nad horyzontem (wys. kąt 30 – 40 stopni). ,,Wyglądały tak samo, jak te u góry. Leciały jedno za drugim”. – mówiła Maria. W tej fazie obserwacji znów więcej szczegółów dostarczył jej mąż. ,,Obiekty były znacznie bliżej i niżej, niż te przemieszczające się na wysokości 1,5 km. Poruszały się w linii prostej, jeden za drugim. Odstępy między nimi były nie wielkie. Jednocześnie, nieco wyżej nad horyzontem, obserwowaliśmy przemieszczające się parami obiekty, które dostrzegliśmy na samym początku. Wszystko działo się jednocześnie. Staliśmy na dworze może jeszcze 2 – 3 min, po czym moja żona powiedziała, że wracamy już do środka, więc przerwaliśmy obserwację”. – opowiadał Krzysztof.

Świadkowie w tym momencie przerwali obserwację i udali się na teren zakładu. Ilość zaobserwowanych świateł i nisko lecący, niemalże nad ich głowami, dyskoidalny obiekt, nie dawały mu spokoju. Uznał, że musi wyjść jeszcze raz na zewnątrz, gdyż istniała szansa, że może jeszcze coś zaobserwuje. Postanowił wziąć ze sobą swój reflektor. Przemieszczających się na wysokości 1,5 km obiektów już nie było widać. Tymczasem mknące nisko nad horyzontem pojedyncze punkty Krzysztof dostrzega. Ich kinetyka lotu nie uległa zmianie. Świadek kieruję w stronę lecącego obiektu swój reflektor. ,,Miał on dość spory zasięg. Wytwarzał silne światło halogenowe na odległość pół kilometra. Kiedy skierowałem go na ten obiekt, ten momentalnie się zatrzymał. Ja po prostu zdębiałem. Stwierdziłem, że tego już za dużo, wracam do żony”.W tym miejscu obserwacja dobiegła końca. Reasumując, czas od momentu zauważenia pierwszych punktów świetlnych, dysku i ostatniej fazy obserwacji, zamykał się w 15 minutach.

Mapa sytuacyjna miejsca zdarzenia. A - trajektoria lotu dysku
B - trajektoria lotu punktów świetlnych, C - stanowisko świadków

W zdarzeniu z 1 stycznia 2013 r. w Oleśnicy jest wiele niewiadomych, z których główną jest pochodzenie obiektów. O ile lecące parami i pojedynczo świetliste obiekty widziane w oddali da się przypisać lampionom z uwagi na fakt, iż był to Sylwester i istniało prawdopodobieństwo organizowania nad Oleśnicą jakiś ich pokazów, to wciąż zastanawia ilość, charakterystyka lotu i natychmiastowa reakcja na światło wyemitowane przez reflektor p. Krzysztofa.  Jeszcze więcej niewiadomych dostarcza obserwacja dyskoidalnego obiektu, który bardzo nisko i bezdźwięcznie przeleciał obok świadków. Czy był to coraz bardziej popularny ,,dron”, którym zwykło się tłumaczyć współczesne obserwacje UFO ? W tym miejscu zastanawiający jest jego rozmiar (8 – 10 m) i jego zachowanie, przejawiające cechy inteligencji. ,,Albo oni potrafią poznać sygnał z komórki, że ktoś ich filmuje, albo w jakiś inny sposób ktoś nas namierzył”. – twierdził Krzysztof. Istotne tutaj jest spostrzeżenie p. Marii, która zauważyła, że ,,w momencie przybliżania się, obiekt zgasił światło”. Czy w ten spób chciał zakamuflować swoją obecność ? Ten znamienny szczegół towarzyszy współcześnie wielu obserwacjom w Polsce i budzi wiele kontrowersji. Gdyż przejawia wiele cech ,,alogiczności”. Obiekty te, mimo nocnej pory i bycia jakby zakamuflowanym, są jednocześnie dobrze widoczne na tle nieba.

W kręgu hipotez

W przypadku zdarzenia w Oleśnicy największą niewiadomą jest brak innych świadków. Wszak przemieszczające się nisko nad horyzontem obiekty, w tak gęsto zaludnionym obszarze, w czasie Sylwestra musiały być dostrzeżone przez innych świadków. P. Krzysztof w tej sprawie skierował list do redaktora lokalnej gazety, ale spotkał się z negatywną odpowiedzią. Do redakcji nie wpłynęło żadne zgłoszenie z tego dnia. Słuszna wydaje się więc być uwaga świadka, że obserwowane punkty świetlne ,,były świetnie zakamuflowane i dla przeciętnego obserwatora mogły być wzięte za pokaz fajerwerków”.

Nie pierwszy to raz zdarza się, że zjawisko to można zaobserwować w trakcie Sylwestra. Często tylko dobrze wprawione oko w obserwacje nieba potrafi ,,wyłuskać” szczegóły obiektu, które nie pasują do charakterystycznych pokazów fajerwerk. Także nisko przemieszczający się nad lampami dysk mógł umknąć uwadze wielu potencjalnym świadkom. P. Krzysztof tutaj wyraził swoje stanowisko: ,,Każdy dron wytwarza dźwięk. Ten obiekt przeleciał dość blisko nas. Nie słyszeliśmy żadnego dźwięku silnika, żadnych wirników. Nic. Tylko ten szum, dosłownie, jakby obiekt przecinał powietrze i przez opór wytwarzał szum. Na pewno był to mechaniczny pojazd, ale nieznanego pochodzenia. Potrafię rozpoznawać nawet po dźwięku różne samoloty i śmigłowce wojskowe, obserwuję też często latające w okolicy samoloty cywilne. To, co widzieliśmy tej nocy nie przypominało niczego mi znanego”.

Warto tutaj podkreślić powyższą wypowiedź świadka jego doświadczeniem zawodowym. P. Krzysztof jest byłym wojskowym i przez wiele lat pracował jako przydesantowy. Obecnie w stanie spoczynku, ale aktywnie przechodzi szkolenia wojskowe. W oparciu o jego duże doświadczenie lotnicze, trudno zepchnąć powyższą relacje na tory teorii o lampionach i dronie. Ewidentnie nad Oleśnicą w dniu 1 stycznia 2013 r. doszło do masowej obserwacji UFO. Zjawisko to bardzo dobrze ,,wkomponowało się” w sylwestrowe niebo. Jaki był cel i zamiar tej manifestacji ? -  pozostaje wielką niewiadomą.

Teren zakładu, w którym pracuje p. Krzysztof. Na jego obszarze
znajduje się rozdzielnia prądu. Obok niej przeleciał ,,latający dysk"


W trakcie wizji lokalnej na miejscu zdarzenia udało się ustalić, że dyskoidalny obiekt przeleciał bardzo nisko nad znajdującą się na terenie zakładu p. Krzysztofa rozdzielnią wysokiego napięcia. Czy to również przypadek ? Świadkowie nie zauważyli, aby doszło do jakiegoś zaniku prądu, ale w ostatnim czasie bardzo często donoszono o obserwacjach niezidentyfikowanych obiektów latających nad elektrowniami atomowymi we Francji. Być może część tych relacji daje się wyjaśnić w oparciu o hipotezę ,,drona”, ale przestrzeń, w jakiej pojawia się to zjawisko bardo często graniczy z miejscami, gdzie znajdują się linie wysokiego napięcia i rozdzielnie prądu. Wielokrotnie o tym pisał na swoim blogu Arek Miazga.

Wszystko powyższe czyni ze zdarzenia w Oleśnicy bardzo ciekawym bliskim spotkaniem z UFO, których do polskich organizacji ufologicznych przybywa coraz mniej.

Wszystkich potencjalnych świadków obserwacji UFO z rejonu Dolnego Śląska i innych części Polski proszę o kontakt na mail dam.trela@gmail.com










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz