W sobotę 3 sierpnia 2013 r., między godziną 22. a 23. na
terenie Śląska i Dolnego Śląska dochodzi do dwóch obserwacji
niezidentyfikowanych obiektów o bardzo dużych rozmiarach. Mimo pewnych
rozbieżności w opisie wyglądu zjawiska, kierunek obserwacji (ze wschodu na
zachód) wskazuje, że mógł to być przelot tego samego obiektu.
W ostatnim czasie relacje o trójkątnych i deltoidalnych obiektach płyną z
całej Polski. Trudno jest przejść obok nich obojętnie. W przeważającej
większości są to obserwacje obiektów o bardzo dużych rozmiarach. Ich sposób
przemieszczania się po niebie jest często bezdźwięczny. Nieznane zjawisko
ponadto lubi poruszać się na niskich wysokościach. Poniższy przypadek, mimo że
był daleką obserwacją nocną (tzw. NL), wpisuje się w listę incydentów z udziałem
NOLi o łukowatym kształcie.
Do zdarzenia doszło w niewielkiej miejscowości Dobrzykowice, położonej tuż
przy przedmieściach Wrocławia. Świadkiem zdarzenia był trzydziestoośmioletni
Krzysztof Wacławski (pseudonim; dane osobowe zastrzeżone), z zawodu inżynier a
więc osoba twardo stąpająca po ziemi.
Latająca delta
3 sierpnia 2013r, około godzin 22;30 – 23;00, p. Krzysztof wyszedł na
chwilę na podwórko przed dom aby spojrzeć na chwilę na niebo. Od wielu lat w
stopniu dość zaawansowanym interesuję się astronomią i z pełną pasją często
obserwuje nocne niebo. – Sierpień to świetny moment dla każdego astronoma na
wystawienie swojej lunety na zewnątrz. Można w tedy zaobserwować przeloty
Perseid przy dobrej widoczności nieba. W takim też zamiarze wyszedłem na chwilę
na zewnątrz, zaraz po kąpieli i na moment znieruchomiałem – opowiadał p.
Krzysztof.
Miejsce obserwacji |
Wygląd delty |
W pewnym momencie zamiast ,,spadających gwiazd” ujrzał przemieszczające się
po niebie niezwykłe zjawisko. – Jestem normalnie scjentystą, ale to mnie
wprawiło momentalnie w zupełne osłupienie. Ujrzałem przemieszczający się na
dużej wysokości szereg świateł ułożonych w kształt delty. Punkty, a było ich w
sumie może dziewięć, tworzyły zwarty szyk formacji. Jeden znajdował się na
przodzie, po bokach było widać po cztery światła. Jasność punktów przyrównałbym
do jasności satelity, a więc dość słabe, jakieś trzecia, czwarta wielkość
gwiazdowa, wszystkie jednolite. Całość majestatycznie sunęła po niebie tempem
satelity, aż w końcu zasłonił obiekty dach mojego domu. To coś przestało być
widoczne, a ciągle stałem w tym miejscu z opadniętą szczęką w dół – wspominał
świadek.
Światła tworzyły zwarty szyk delty. Świadek nie widział pomiędzy nimi
gwiazd. Zjawisko w takiej postaci przemieszczało się po linii prostej ze
wschodu na zachód, było też nieznacznie wysunięte na północną stronę nieba (AZ.
45, koniec obserwacji 255). Obserwacja niestety została przerwana przez
przeszkody terenowe w polu widzenia – zasłonił je dach budynku. ,,Nie wiem
dlaczego nie obszedłem domu, aby kontynuować dalej obserwację. Na pewno mógłbym
jeszcze coś tam zobaczyć. Po prostu stałem tak w osłupieniu. Po paru sekundach
wróciłem do domu, ciągle analizując w głowie, czym mogły być zaobserwowane
światła, ale nic logicznego nie przychodziło mi do głowy” – dodał p. Krzysztof.
Mapka z zaznaczoną trasą obiektu |
Trasa przelotu |
430 metrów długości ?
Cała obserwacja trwała 20 – 30 sekund. Wszystko działo się w kompletnej
ciszy. Pomiary terenowe niestety nie pozwoliły jednoznacznie ustalić, na jakiej
wysokości mogły przemieszczać się światła delty. Świadek wielkość optyczną
porównał do średnicy księżyca w pełni. Dość mocno obstawał, że mogła to być
nawet wysokość orbitalna. Wówczas, zakładając, że był to pojedynczy obiekt,
mógł on mieć wprost gigantyczne rozmiary. Ze złożonej relacji można jednak
założyć, że byłaby to wysokość przelotowa samolotu pasażerskiego. Wówczas
hipotetyczna wielkość rzeczywista pojazdu mogłaby wynosić 430 m. Jest to
oczywiście czyste założenie. Nie ulega wątpliwości, że w tym konkretnym przypadku
mieliśmy do czynienia na pewno ze sporych rozmiarów obiektem nieznanego
pochodzenia.
Czy mógł być to samolot ? Nocne warunki obserwacji potrafią być bardzo
często zwodnicze, ale p. Krzystof jest wieloletnim pasjonatem astronomii i
spędził setki godzin na obserwacjach nieba. Potrafi bezbłędnie zidentyfikować
samolot i satelitę. Tutaj ,,nie było żadnego dźwięku, a jak nie ma dźwięku od
razu można założyć satelitę. To był szereg punktów o dużo większym rozmiarze
optycznym, niż satelita. Dodatkowo kształt delty z kątem rozwarcia ponad 90
stopni trudno wziąć za satelitę”. Pan Krzysztof rozkładał bezradnie ręce, gdy
pytaliśmy się go o próbę wyjaśnienia. – Interesuję się w stopniu luźnym
sprawami UFO, przeglądam czasami strony internetowe, ale to wszystko. To co w
tedy widziałem nie potrafię wyjaśnić – dodał ponadto.
Analogie do innych zdarzeń
Jak się udało ustalić, obiekt (wszystko na to wskazuje, że światła tworzące
zwarty szyk delty musiały być pojedynczym obiektem) nie przemieszczał się
wzdłuż wyznaczonych korytarzy powietrznych przebiegających w okolicy. Jeśli był
konwencjonalną maszyną lotniczą, łamał wszelkie regulacje bezpieczeństwa. W
ostatnimi czasie w rejonie Wrocławia doszło do kilku przypadków, gdy
niezidentyfikowane cele przemierzały nocne niebo i naruszały wszelkie przepisy
lotnicze poruszania się w obszarze cywilnym. Bardzo podobny pojazd obserwowano
w lipcu br. na ul. Żmigrodzkiej. Czwórka osób przez kilka sekund obserwowała
dość szybko przemieszczającą się po nocnym niebie w stronę centrum deltę koloru
jasnoniebieskiego.
To co najbardziej wydaje się być zaskakujące w przypadku zdarzenia, którego
był świadkiem p. Krzysztof, to jego zbieżność z inną obserwacją z tego samego
dnia z terenu Śląska. W ostatnich miesiącach Portal Infra donosił o obserwacji
,,zakamuflowanego bumeranga” nad Lublińcem. Zdarzenie miało miejsce dokładnie 3
sierpnia, między godziną 22:20 – 22;30. Przypomnijmy po krótce opis tej
obserwacji:
Bumerang z Lublińca |
„Była godzina 22:20-22:30. Nie wiem
dokładnie, ale wróciłam do domu na pewno po 22. i od razu wyszłam na spacer.
Zauważyłam na niebie, że coś się rusza. Dzięki temu, że nie ma świateł pod
klatkami i na ulicy sąsiadującej idealnie widać nocne niebo. Początkowo
myślałam, że to gwiazdy… tylko że się poruszały. Zaczęłam się więc baczniej
przyglądać.
Generalnie to coś poruszało się
bardzo wolno i bardzo nisko. Kilkanaście sekund trwał przelot długości bloku.
Co mnie zdziwiło, to brak jakiegokolwiek dźwięku. Gdy lecą samoloty
pasażerskie, to nawet jak są bardzo wysoko, słychać je.
Ale ja tam się nie znam na
technologii i nie wiem nawet, czy już takie samoloty [jak ten obserwowany]
istnieją. […] Światła były takie jakby przygaszone (wyglądały kolorystycznie
jak gwiazdy). Z mojego rysunku tego nie widać, ale były symetryczne. Na pewno
nie były w rządkach, ale też nie do końca w szachownicę, ale to chyba
nieistotne. Kolor [korpusu] taki sam jak nieba. Początkowo myślałam, że to jest
przeźroczyste, ale gdy obserwowałam najbliższą gwiazdę na trasie tego ‘czegoś’,
to schowała się za tym.
Patrząc miało się wrażenie, jakby to
był obraz komputerowy (tak jak w filmie, gdy chcą pokazać, że coś jest
niewidzialne, a jednocześnie pokazać, gdzie jest - takie załamania jakby). Nie
umiem tego opisać. Kiedyś w filmie widziałam podobne załamania. Tylko światła
były wyraźne, a brzegi jakby zlewały się z niebem.
Jedyne, co mogę dodać, to że to ‘coś’
leciało ze wschodu na zachód (mniej więcej), a ja obserwując to mogę
powiedzieć, że leciało albo dokładnie nad blokiem na ul. 1000-lecia 2, albo
przynajmniej prawa część była nad blokiem, a lewa między blokami. Leciało od
ulicy ZHP, przez 1000-lecia, w kierunku Wojska Polskiego”
Słynne światła z Lubbeck bardzo przypominały światła z Dobrzykowic |
Z powyższego listu wynika, że godzina
i kierunek przemieszczania się ,,bumeranga” nad Lublińcem całkowicie pokrywa
się z trasą przelotową obiektu – delty z Dobrzykowic. Rozbieżności pojawiają
się tylko w opisywanym kształcie obydwu obiektów, ale tylko na pierwszy rzut
oka. NOL z Lublińca przypominał bumerang, obiekt z okolic Wrocławia deltę.
Świadek z Lublińca zapamiętała dość istotny szczegół - ,,światła były takie
jakby przygaszone (wyglądały kolorystycznie jak gwiazdy). Pamiętamy, że p.
Krzysztof wspominał o ,,jasności satelity”, a więc było to dość słabe światło,
które łatwo można było przeoczyć. Dwa różne kształty obiektu, z uwagi na
warunki nocne i inne sposoby percepcji, mogły w istocie dotyczyć tego samego
pojazdu. Zgadzał się przede wszystkim łukowaty kształt.
Niezwykłą rzadkością w ufologii jest
możliwość badania zdarzeń, które jednocześnie były rejestrowane w innych
regionach kraju. To prawdziwe perełki. Zastanawiająca jest też spora ilość
meldunków o obiektach w kształcie delty, bumeranga i trójkątów. Skala zjawiska
zaczyna z wolna przybierać rozmiary fali UFO, z którą na terenie Polski
ufolodzy mieli możliwość zetknąć się w latach 70 – tych, 80 – tych i 90 – tych.
Ilość zgłoszeń obserwacji UFO wyraźnie rośnie. Pytanie tylko co to może
oznaczać ?
Muszę przyznać że dawno nie widziałem tak kiepskiego efektu pracy w MS Paint jak na pierwszym zdjęciu ;)
OdpowiedzUsuńLepsza słaba wizualizacja niż żadna.
OdpowiedzUsuńWidziałem coś podobnego dziś około 23 i zacząłem szukać w Internecie co to jest.
OdpowiedzUsuń