5 listopada 1990 r. miała miejsce
niezwykła manifestacja nieznanego zjawiska w zachodniej i środkowo – wschodniej
Europie. Eskadra świetlistych punktów, kul z ogonami i ,,ciemnych mas” o
gigantycznych rozmiarach przetoczyła się z południowego – zachodu na północny –
wschód przez Europę.
Zjawisko było obserwowane w Portugalii, Hiszpanii, Francji, Polsce i Rosji. Eskadrę niezidentyfikowanych obiektów obserwowało dziesiątki osób. Relacje francuskich świadków są zadziwiająco zbieżne z polskimi raportami. Fenomen próbowano tłumaczyć na wiele sposobów. Pojawiły się w prasie głosy o przelocie radzieckiej rakiety, zaś w polskich mediach tłumaczono, że był to przelot ,,spalających się w atmosferze śmieci kosmicznych” bądź roju meteorytów. Okoliczności zdarzenia, szczere relacje świadków i trajektoria lotu przeczą powyższym sugestiom. Zjawisko do dziś nie zostało wyjaśnione. Po 23 latach warto przyjrzeć się sprawię nieco dokładniej. W pierwszej kolejności będę prezentował wybrane relacje francuskie. W drugiej części cyklu przedstawię przypadki polskie, ze szczególnych uwzględnieniem rejonu dolnośląskiego, w którym ilość meldunków z 5 listopada jest dość spora. Część dotycząca francuskich przypadków oryginalnie była publikowana na łamach „Lumierz Dans la Nuit” w 2001 roku. Zapraszam do lektury !
Sauzet (Lot)
Przybliżona wielkość: przewyższający
szerokością pole widzenia...
Monique Gabrielli otrzymala 5 lat temu
relację od mężczyzny, który chciał zachować anonimowość. Będziemy go nazywać
inicjałami XH. Przeżył on jedno z najbliższych spotkań tego wieczora: znajdował
się zbyt blisko ogromnej masy, by móc zauważyć jej kontury. 5 listopada
wieczorem jak zwykle wyjeżdżał z Cahors, gdzie pracował jako informatyk, by
pojechać do domu. Jechał najpierw drogą D 27.
Było
trochę przed 19.00, było ciemno. Przy wjeździe do Trespoux-Rassiels zauważył
przed sobą w kierunku płd-zach białe światła, które się przemieszczały bardzo
wolno, dość nisko. Droga była kręta, widział więc światła to naprzeciw, to z
prawej strony. Zdawały się kierować ze strony płd-zach w kierunku płn-wsch.
Znajdowały się tak nisko nad horyzontem, że przez chwilę zakrywały je nierówności
terenu i przydrożna roślinność. W linii prostej od drogi D656 za Villeseque
światła znajdowały się naprzeciw niego lub lekko po lewej stronie. Ok. 1 km
przed Sauzet nie widział ich już: droga była opasana zabudowaniami.
Przybywszy
do Sauzet, przy tablicy z nazwą miejscowości, XH widział gigantyczną masę,
przemieszczającą się nad nim. Oszołomiony zatrzymał się. Gigantyczna masa
zatrzymała się na po prawej stronie drogi między kościołem a skrzyżowaniem na
Luzeh...
Zapaliło
się pomarańczowe okrągłe światło, później drugie identyczne trochę z lewej
strony. Światła te były częściowo statyczne. Na lewo od drugiego zapaliło się
trzecie. Ono oscylowało i zdawało się uaktywniać, podczas gdy powstawało coś w
rodzaju ławicy mgły. Ogromna masa wciąż była nieruchoma między drogą na Luzeh i
Ablas.
Od
pojawienia się pierwszego pomarańczowego światła strach opuścił świadka, który,
przeciwnie, był nadzwyczaj spokojny stojąc twarzą w twarz z tym niezrozumiałym
zjawiskiem. Trzy pomarańczowe światła zgasły, i wtedy XH zauważył strukturę:
rzędy małych niezliczonych światełek, były jak małe iluminatory na bardzo dużej
długości, aż do winnicy, która znajduje się kilkaset metrów od skrzyżowania.
XH.
Znajdował się wtedy prawie pod ogromną masą, której drugiego końca nawet nie
widział z powodu wzgórza. Był zbyt blisko masy, by zauważyć jej kształt,
wypełniał ona całą szerokość jego pola widzenia. Gdyby trzeba było podać
przybliżone dane: miała jakieś 1,5 m na
wyciągnięcie ręki! Wreszcie masa zaczęła się delikatnie przemieszczać poziomo w
kierunku płn-wsch, później nagle światła zgasły. Wszystko znikło.
Ani
razu świadek nie usłyszał żadnych dźwięków. Obserwacja w przybliżeniu trwała
kilka minut; prawdopodobnie 2-5 począwszy od zatrzymania samochodu. (Do czasu
trwania należy doliczyć ok. 8 min. Potrzebnych do przejechania z prędkością 90
km/h 12 km z Trespoux do Sazuet. Całkowity czas trwania obserwacji wydaje się
więc mieścić w 10-13 min, należy więc do jednego z najdłuższych 5 listopada.
Przyjaciel
XH, który jechał w towarzystwie jeszcze jednej osoby ok. tej samej godziny na
trasie Montauban-Cahors widział również białe światła przemieszczające się
bardzo powoli i regularnie w tym samym kierunku. Monique Gabrielli precyzuje
jeszcze, że XH po wahaniu zdecydował się kilka dni później zatelefonować do
SEPRA.
Po
całej sprawie pozostało mu odczucie niechęci i żałował, że wykonał ten telefon.
Obserwacja z Sauzet pomaga określić dokładną lokalizację zjawiska. Nie tylko
świadek, który znajdował się w Suzet, było tam też to coś kilka lub
kilkadziesiąt metrów od niego. Można się dziwić, że obecność tak wielkiego
obiektu (dł. prawdopodobnie ponad 100 m) została zgłoszona tylko przez jednego
świadka. Można brać pod uwagę różne przypuszczenia co do ilości świadków,
którzy w poniedziałek wieczorem ok. 19.00 5 listopada byli poza domem w
miejscu, gdzie można było obserwować zjawisko. Można też znaleźć
nieprawdopodobne wszystkie relacje tego typu i wyobrazić sobie, że świadkowie
są ofiarami sprowokowanej iluzji (ale przez kogo i jak?).
Jeżeli
przyjmie się dosłownie relację świadka, niczego nie interpretując, obiekt
znajdował się w danym momencie tuż ponad aglomeracją Suzet niespotykanie wielki
i pozostał tam kilka chwili nieruchomy, co nie może być wyjaśnione zjawiskami
atmosferycznymi: ten rodzaj obiektów przemierza terytorium np. Francji w dwie
minuty. Ktoś, kto widziałby obiekt z tak bliskiej odległości, widziałby
prawdopodobnie tylko „lekkie” przemieszczenie się powietrza!
W
każdym razie zainteresujmy się innymi relacjami, które pomogą nam ustalić
lokalizację przemieszczenia się ”rakiety sowieckiej”
Region
Soissons (Aisne):
Im
bardzie świadkowie byli oddaleni, tym obiekt był większy!
50
km na zachód od Reims w regionie Soissons znaleźliśmy kilka przypadków, których
porównanie jest interesujące. Dotyczą one obiektu badanego na miejscu 4
kwietnia, 1 maja i 12 września 1992 r. przez Gilles Garreau i Christiana Jay.
Najpierw
w Braine (15 km na wsch-płd-wsch od Soissons na N31 Soissons-Reims) znaleźliśmy
obserwację, której data nie jest pewna: 17 miesięcy po wydarzeniach jedyny
znany nam świadek, pani M., nie pamiętała już, kiedy to było. Można jednak się
domyślić, że chodziło o 5 listopada, ponieważ to był „dzień, w którym wszyscy
to widzieli”. Rzecz działa się w poniedziałek, można więc przyjąć, że ryzyko
błędu w dacie jest minimalne.
Ok.
19.00 lub raczej przed pani M. wyszła z domu, by odstawić pojemnik na śmieci na
róg ulicy jak w każdy poniedziałek. Podniósłszy głowę zauważyła zespół świateł,
który zdawał się przesuwać ponad nią, kierując się w stronę Reims na wschód.
Ulica
była pusta i pani M. nie znalazła nikogo, z kim mogłaby dzielić wrażenia.
Zdziwiona rozmiarami tego, co widziała, pomyślała jednak, że są to żółte
światła nisko przelatującego helikoptera. Nie słyszała żadnego dźwięku, ale
należy dodać, że nie słyszy na jedno ucho.
Widziała
zespół dziesięciu punktów świetlnych tworzących trójkąt przemieszczających się,
ale nie zauważyła żadnej krawędzi, materialnej granicy, czy czegoś, do czego
byłyby przyczepione światła. Światło znajdujące się najbardziej z tyłu było
większe niż pozostałe, przypominało biały reflektor i zdawało się rzucać wiązkę
światła w stronę ziemi.
Zespól
przesuwał się powoli, lecz znikł z pola widzenia świadka po 10 sekundach,
chowając się za czteropiętrowym budynkiem znajdującym się jakieś 100 m dalej.
Jest on naszpikowany kominami, obiekt „przeszedł między dwoma kominami”.
Przejście
między kominami budynku świadczy o tym, że rozmiary zjawiska nie były
gigantyczne w przeciwieństwie do kilkudziesięciu relacji poczynionych w tym
samym czasie. Można przyjąć, że wydarzenia działy się5 listopada 1990 r. i że
kobieta ta widziała wejście w atmosferę rakiety sowieckiej, jest jednak jeden
szczegół, który temu przeczy: to zdanie mówiące, że zespół przemieszczał się dokładnie nad świadkiem. Braine znajduje
się ok. 175 km od „teoretycznego” zetknięcia się z ziemią rakiety. To dużo jak
na przelot tuż nad świadkiem. Jeżeli przyjąć, że statek radziecki (lub raczej
to, co z niego zostało) znajdował się na wysokości ok. 90 km, poniższy rysunek
pokazuje, że statek radziecki - jeśli przyjąć, że był widoczny – musiałby
pojawić się w Braine 27º nad horyzontem. Jakiekolwiek byłoby pochodzenie
zjawiska wolne od psychologicznego postrzegania można przyjąć, że kobieta ta przelot
na wysokości 27º nad horyzontem opisałaby jako przelot w stronę zenitu.
Jest
to opis podobny wielu innych tego wieczoru. Przejdźmy do 2 innych relacji:
jednej w Courmelles w dzielnicy Saint-Felix, drugiej w samum Soissons.
W
Saint-Felix Francis Jaujon, jego żona i troje dzieci wyszli od rodziców. Wtedy
zobaczyli, jak coś przemierza niebo w
kierunku płn-wsch. Musiało to być blisko nich, bo zgodnie powiedzieli, że
przeleciało nad nimi. Precyzują, że przeleciało nad sąsiednim domem. Nie można
oczywiście przez to rozumieć, że przeszło pionowo nad domem. To było tylko
widoczne nad dachem domu, dużo dalej w odległości, która pozostaje
nieokreślona.
Świadkowie
opisują wielką czarną trójkątną masę z dwoma silnymi żółtymi światłami na dwóch
wierzchołkach, podczas gdy masa była pokryta „normalnymi” światłami ,
migocącymi jakby wyrzucającymi płomienie. W tyłu ciągnęła się jakby pozioma
smuga porównywalna do „palnika, którego koniec był niewyraźny jakby
żółto-pomarańczowy płomień.”
Masa
zdawała się być ogromna: świadkowie pytani 12 września 1992 r. rozstawili
ramiona na ok. 30º prezentując kąt widzenia. To coś przemieszczało się
delikatnie, bezgłośnie. Całkowity czas trwania obserwacji jest oszacowany (ale
22 miesiące po wydarzeniach) na 5 minut.
Świadkowie ani przez sekundę nie
pomyśleli o rakiecie.
Kilometr
dalej pan LR dowódca brygady policji w komisariacie w Soissons wyjechał z
miasta drogą z Chateau-Thierry i dojeżdżając do domu, zauważył ok. 19.00 nieco
na lewo na płd „cztery lub pięć’ punktów świetlnych na niebie. Przez chwilę
myślał, że to helikopter.
Dojechawszy
na miejsce wstawił samochód do garażu i stwierdził, że to nie są punkty
świetlne, lecz „nieprzezroczysta masa” jakby” płótno”, które ślizga się po
niebie w całkowitej ciszy w kierunku płn-wsch. Masa zawierała dziesiątki
biało-żółtych błyszczących niby gwiazdy punktów.
LR
stał nieruchomo obserwując zjawisko, które przemieszczało się powoli aż znikło
na wzgórzem na płn-wsch od Soissons. (Długość obserwacji została oszacowana na
„kilka minut”)
LR
wołał sąsiada, lecz ten nie słyszał. Wołał też żonę i syna: „Chodźcie zobaczyć!
Latający spodek!” ale oni również nie wyszli. Pomyślał o przyniesieniu nowo
kupionej kamery Video, ale była jeszcze nie rozpakowana.
„W
ciągu 50 lat kariery nigdy nie widziałem czegoś podobnego. To było wielkości
boiska futbolowego” – powiedział LR.
Maksymalna
wysokość nad horyzontem została oszacowana
(12 września 1992 r.) na ok. 37º. Liczba ta mało różni się od 26º
„teoretycznej” trajektorii widzianej z Soissons.
Chociaż
opisany jako „nieprzezroczysta masa” obiekt nie miał ani struktury, ani
widocznych krawędzi, to z tyłu świadek prawdopodobnie widział lekko zarysowane
kontury . Podczas przemieszczania bardzo mocny reflektor umieszczony z boku
masy świecił w dół i do tyłu.
Biorąc
pod uwagę powyższy opis i ten z Braine, można stwierdzić, że nie pasują do
oficjalnej tezy, lecz wskazania azymutu, wysokość kątowa i wielkość są zbyt
mało precyzyjne, by móc wyciągnąć jakieś wnioski.
Oto
następny przykład dotyczący złożoności tego problemu, który najpierw był
opisywany w „l’Union” z 7 listopada, później zaś Gilles Garreau i Christian Jay
spotkali się ze świadkiem - Jacques Katz – 1 maja 1992 r. w Soissons. To jego
relacja:
Tego
wieczoru o 18.55 J. Katz, sprzedawca w Soissons, zatrzymał samochód na
parkingu, na końcu rzędu obok katedry w centrum miasta na placu Fernand
Marquigny. Skierował wzrok na płd, ale pole jego widzenia było ograniczone
przez kryte targowisko.
Ruch
na niebie sprawił, że przymknął oczy i dostrzegł „duży trójkąt”, którego tył
skierowany był na grupę domów z prawej strony na ulicy Chaperon Rouge i którego
przód był zasłonięty przez grupę budynków na głównej ulicy w kierunku wsch.
Tak
więc światła znikały w kierunku wsch-płn-wsch, podczas gdy następne pojawiały
się z kierunku zach-płd-zach. Artykuł z
„l’Union” precyzuje, że świadek otworzył okno samochodu, by lepiej widzieć
zjawisko, które zajmowało „całą przestrzeń nieba”.
J.
Katz obserwował zjawisko 60-90 sekund do czasu aż znikło na płn-wsch „w
kierunku Bucy”. Postanowił śledzić je samochodem, lecz ruch uliczny mu na to
nie pozwolił. Podczas obserwacji świadek zauważył liczne czerwone światła (nie
oświetlające) z boku prostokąta, a w środku intensywne biało-pomarańczowe
światło (wg gazety), coś w rodzaju „reaktora” wyrzucającego płomienie,
sprawiające wrażenie ognia. Z tyłu były dwa płomienie bardzo jasne. Wszystko to
zdawało się być tylko 100 m nad ziemią, przelatywało nad krytym targowiskiem
(co pokazuje rysunek wykonany przez J. Katza na kartce A3 zamieszczony poniżej)
Kąt, pod którym zjawisko było obserwowane (ponad 90º)
całkowicie przeczy oficjalnym wyjaśnieniom zjawiska z 5 listopada. Jest
oczywiste, że nigdy wejście rakiety radzieckiej (na 26º nad horyzontem w
odległości 200 km), nie mogłoby przypominać prostokąta ocenianego na 200-400m
długości i 100-300 m szerokości 100 m nad ziemią akurat nad krytym
targowiskiem. Trudno sobie też wyobrazić, by ten gigantyczny obiekt opisany
przez J. Katza był tym samym, który widziano w Braine i który znikł między
dwoma małymi kominami w odległości 100 m.
Thugny-Trugny
(Ardeny): „To zanurzało się w dolinie, przyspieszając...”
Spotkanie
miało miejsce jakieś 5 km na płd-wsch od Rethel na D 983. Świadkami są : Eric
Zuccari - wtedy asystent-technik w centrum DDE w Rethel, mer Ecordal i pilot
prywatny - jego żona i syn Erwan wtedy w wieku 16 lat.
Tuż
po wyjechaniu z Biermes droga skręcał lekko w prawo, potem była prosta na
odcinku 2 km aż do wjazdu do Thugny-Trugny. Ten prosty odcinek skierowany jest
z zachodu na wschód.
Samochód
prowadził E. Zuccari jechał prostym odcinkiem drogi, gdy Erwan zwrócił uwagę
rodziców na coś, co pojawiło się z prawej strony samochodu (więc od strony
południowej) ponad polami: zespół świateł przemieszczających się prawie
równolegle do drogi zmierzający w stronę ziemi po pochylonej trajektorii 30º
nad horyzontem.
E.
Zuccari zatrzymał samochód nieco dalej, wyłączył silnik i trzej świadkowie
wysiedli. Obiekt zdawał „się stabilizować”, tzn. jego trajektoria była pozioma,
poruszał się powoli w stronę Thugny-Trugny.
Była
to ciemna masa o niewyraźnych konturach przypominająca spłaszczony sześciobok.
Miała wiele punktów świetlnych, prawdopodobnie białych, a z tyłu widać było jakby
płomień lub pomarańczową wiązkę świetlną, która wychodziła z końcówki w
kształcie reflektora 2CV. W wiązce można było odróżnić spiralę dymu, jakby
wskutek skraplania, jak dym z papierosa w wiązce lasera. Była 19.03. Nie
słychać było żadnych odgłosów.
(Państwo
Zuccari opowiedzieli nam o swojej obserwacji w sobotę 30 grudnia 2000 r. w
miejscu wydarzeń Dla oszacowania wielkości zjawiska E. Zuccari spontanicznie
wyciągnął ręce w odległości 50 cm. To było wielkie „jak katedra”).
Świadkowie
weszli do samochodu, lecz E. Zuccari zatrzymał się ponownie 200 m dalej na
wierzchołku małego wzniesienia. Tam obiekt znajdował się „nad nimi”. (Należy
dodać, że zjawisko nie znajdowało się bezpośrednio pionowo nad świadkami, ale
raczej ok. 70º nad horyzontem. Małe drzewa, które rodną dziś wzdłuż prawej
strony drogi, były wtedy na tyle małe, że nie ograniczały widoczności).
Obiekt
przeciął drogę. Świadkowie wrócili do samochodu, a E. Zuccari przejechawszy 300
m zatrzymał się po raz trzeci u wejścia do aglomeracji Thugny-Trugny. Zjawisko
było teraz widoczne (w kierunku płn-wsch) na bardzo niskiej wysokości nad
doliną l’Aisne. Miało formę trzech pomarańczowych świateł rozmieszczonych na
wierzchołkach trójkąta równobocznego skierowanego wierzchołkiem na dół.
E.
Zuccari wyjaśnia, że w tej fazie obserwacji miał wrażenie, że jest lekko ponad
zjawiskiem, które „zanurzało się’ w dolinie. Rzeźba terenu nie jest zbyt
zróżnicowana jeśli chodzi o poziom i w przybliżeniu można stwierdzić, że obiekt
znajdował się bardzo blisko linii horyzontu. Po 10 latach trudno jest ustalić
więcej szczegółów.
E. Zuccari dodaje, że miał wrażenie, iż
obiekt w tym momencie przyspieszał.
Ilość
szczegółów w tej relacji pokazuje, że na pewno nie oglądano wejścia w atmosferę
rakiety radzieckiej, która miała przejść na odcinku od Royan (110 km wys.) do
Bithe (83km wys.). można przytoczyć następujące elementy:
1.
Złamanie trajektorii
na początku obserwacji: obiekt zmierzał w stronę ziemi, później (jak w
Gretz-Armainvilliers) „leciał” poziomo.
2.
Thugny-Trugny znajduje
się ok. 170 km od zetknięcia z ziemią przypuszczalnej trajektorii statku
radzieckiego. Jeżeli to była rakieta, to musiałaby być obserwowana jakieś 27º
nad horyzontem, podczas gdy świadkowie wskazują wysokość kątową ok. 70º. Jakie
zjawisko widziane z odległości realnej 190 km (170 km nad ziemią) i 27º nad
horyzontem mogłoby spowodować określenie świadków: „To było dokładnie nad
nami”?
3.
Podawane przez
świadków wskazania co do przybliżonej wielkości odpowiadają (na trajektorii
wejścia w atmosferę) blisko dwustu kilometrom!
Ale
elementy te nie są najbardziej decydujące: najistotniejszy jest kierunek, w
jakim oddalił się obiekt, oszacowany w sposób precyzyjny, bo został ustalony w
odniesieniu do konkretnych miejsc na ziemi. Jeśli to wszystko aż do zniknięcia
było rakietą radziecką, musiałoby być widoczne w całości z prawej strony drogi.
Trajektoria rakiety nie przecina D 983: znajduje się całkowicie po prawej
stronie drogi.
I
ostatni niemal główny punkt: znamy kierunek w jakim znikł obiekt według świadków
z Thugny-Trugny, dziennikarz l’Union na płd od Vouziers musiał znajdować się
plecami do niego. Nie był to więc jedyny
obiekt na niebie, musiało ich być kilka..
Melun (Seine-et-Marne): „To było
gigantyczne, większe niż lotniskowiec”
Na mapie Melun da bez trudu zauważyć
coś, co można nazwać zakątkiem płn-zachodnim aglomeracji. Tam znajduje się
ulica G. Thung.. W jednym z tamtejszych budynków cztery osoby dokonały ok.
19.00 obserwacji, która je poruszyła. Byli to: Paul Morel, jego synowie
Jean-Paul (policjant) i Daniel oraz pani Francoise Broutin.
Jedne okna mieszkania wychodziły na
wschód, drugie na zachód. Patrząc na zachód w kierunku Seine-Port, P. Morel
zauważył „nad antenami Sainte-Assise” grupę świateł, które powoli się
zbliżały...
(Ten początkowy kierunek obserwacji
jest ważny, bo odpowiada azymutowi 260º i nie odpowiada hipotezie rakiety
radzieckiej: jest niemożliwe, by świadkowie znajdujący się z lewej strony jej
trajektorii mogli ją widzieć w kierunku zachodnim! Jeżeli oglądano rakietę
radziecką, trzeba by przyjąć, że świadkowie popełnili błąd rzędu 50º w
określeniu początkowego kierunku obserwacji i musieliby obserwować rakietę,
przelatującą nad zatoką Gironde, co jest mało prawdopodobne. Jeśli przyjąć, że
obiekt nie był obserwowany w odległości co najmniej 200 km, (kiedy rakieta
przelatywała nad regionem Saint-Amand-Montrond) błąd w określeniu kierunku
sięgnąłby 80º. Dla osób znajdujących się w budynku, które doskonale i od dawna
znają okolicę jest to nie do pomyślenia).
Świadkowie zobaczyli ogromny obiekt „w
kształcie łodzi podwodnej”. Brzegi „czarnej masy” były niewidoczne i oceniane tylko dzięki światłom regularnie rozmieszczonym na krawędziach
tej „czarnej masy”. Trzy pierwsze z tych świateł są tymi widzianymi na
początku.
Wielkość jest określana jako
„gigantyczna”: długość oszacowano na 300-350 m, wysokość na ok. 200m. wielkość
„łodzi podwodnej’ odpowiada 20 piętrom!
Z tyłu trzy białe wiązki światła
oświetlały przestrzeń w kierunku odwrotnym do ruchu obiektu. Były co najmniej
tak długie jak „łódź podwodna”. Nie były to wiązki ucięte jak w Bretigny, w
Grtez-Armainvilliers, czy na płd Dordogne: kończyły się „jak normalne światła”.
W miarę jak ogromna masa przemieszczała
się na wschód równolegle do swojej osi, kierunek obserwacji zmieniał się na
południowy, a przód obiektu zbliżał się do fasady budynku.
Wiedząc, że zaraz stracą obiekt z oczu,
świadkowie przeszli do okna w kuchni, które wychodzi na wschód. Tam zobaczyli
(tym razem z tyłu) monstrualny obiekt, który zdawał się przelatywać nad centrum
Melun i oddalała się na wschód.
Z tyłu widać było coś jakby otwór, ale
3 wiązki choć nie oślepiające nie pozwalały dostrzec konturów czarnej masy.”
Prędkość jest określona jako „bardzo
mała”, a obserwacja trwała zaledwie jedną minutę. Kiedy obiekt był widoczny z
najmniejszej odległości czarna masa, nie licząc wiązek, była widoczna pod kątem
30-40º. Maksymalna wysokość kątowa została oceniona na 30º.
Podczas trwania obserwacji na
peryferiach, które otaczają Melun ruch samochodowy odbywał się normalnie,
działało oświetlenie miejskie.
Trudno zrozumieć jak takie zjawisko
mogło nie być obserwowane przez setki czy tysiące świadków.
Dlaczego świadkowie z ulicy Tunc
widzieli wyraźnie 3 stałe wiązki świetlne skierowane do tyłu podczas gdy w Cesson
(4 km dalej) świadkowie widzieli tylko jedną, a między tymi dwiema
miejscowościami w Vert-Saint-Denis Santerre widział ich kilka skierowanych w
dół?
Capbreton (Landes): lekkie „pu, pu,
pu...”
Nasze przyzwyczajenia myślowe,
„schematy mentalne”, kultura pozwalają nam na różne podejście do takich
problemów jak ten z 5 listopada.
Przypadek z Capbreton jest
interesujący: przypomina ten z autostrady A 63 i ten z Huisseau-sur-Cosson.
Jednak nigdy nie znaleźliśmy dwóch obserwacji, o których można by powiedzieć:
„to to samo zjawisko było obserwowane w obu przypadkach”.
Mieszkanka Capbreton Renee Fonsegrive,
emerytka, była sekretarka, zwierzyła się że swojej obserwacji w Kole Badań
Ufologicznych w Marmandais, które nam ją przekazało.
„Jasna
noc, rześkie powietrz pozwalały przewidzieć nocny przymrozek. Z pomocą syna
(lat 29) nakładałam pokrowiec na oleandry wrażliwe na mróz. Byłam więc
schylona, usłyszałam wtedy cichy odgłos silnika i podniosłam głowę. Zobaczyłam
trójkąt i powiedziałam do syna: „czy ty widzisz to co ja?” Zawołaliśmy moją
synową, która została w samochodzie z dzieckiem. Dołączyła do nas i oglądaliśmy
latający obiekt, który znikł za lasem. Dym, który wychodził z silnika w rytmie
pu-pu-pu tworzył równą spiralę, nie większą niż na małym rysunku.
Usłyszeliśmy
ten odgłos, ponieważ dzielnica, w której mieszkam, jest bardzo cicha, ale gdyby
w tym momencie przejeżdżał jakiś samochód z całą pewnością nie usłyszałabym
tego dźwięku, nie odwróciłabym głowy i nie zobaczyłabym obiektu. Synowa
spojrzała na zegarek pod koniec obserwacji, była 19.10”.
Raport ten (z 23 listopada 1990)
precyzuje jeszcze kierunek ruchu: z płd-zach na płn-wschód, przybliżona
wielkość jest porównywalna z Grande Ourse, wysokość: 5000-7000 m. To
oszacowanie jest zaskakujące jak również słyszany odgłos.
Obserwacja z Capbreton bardzo
przypomina tę z autostrady A 63 (LDLN 303 s. 32-33): taki sam idealny trójkąt
ze światłem na każdym wierzchołku, wyraźnymi bokami („błyszcząca wstęga
pół-metalowa, pół-szklana” na A 63, „coś w rodzaju neonowej tuby jak świetlna
chorągiew” tutaj). Istnieje też podobieństwo kolorów: żółty (na dwóch punktach
z tyłu trójkąta) na A 63, żółty w Capbreton. Odległość dzieląca oba miejsca
obserwacji – 15 km. Można się więc zastanawiać, czy nie oglądano tego samego
obiektu.
Przypadek z Capbreton przypomina też
Huisseau-sur-Cosson (LDLN 303 s. 32), lecz w Huisseau obiekt nie był ciemnym
trójkątem, lecz żółtą świetlną kulą.
Źródło: Świat UFO nr 7
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz