Dokładnie trzydzieści sześć
lat temu astronom dr. Jerry R. Ehman przy użyciu radioteleskopu The Big Ear
wykrył sygnał, który wprawił go w tak wielkie zdumienie, że na wydruku w
emocjach nakreślił dużymi literami słowo Wow.
Dziś po latach wzlotów i upadków programu SETI poszukiwania życia pozaziemskiego ciągle budzą kontrowersje.
Dziś po latach wzlotów i upadków programu SETI poszukiwania życia pozaziemskiego ciągle budzą kontrowersje.
Cały paradoks poszukiwań sygnałów od pozaziemskich
cywilizacji w ramach osławionego programu SETI polega na tym, że tak na prawdę
nie wiadomo w jakim zakresie częstotliwości potencjalnie obca inteligencja
będzie do nas nadawać. Kosmos emituje olbrzymie spektrum sygnałów. Wykrycie
tego właściwego jest przysłowiowym złowieniem igły w stogu siana. Ponad
pięćdziesiąt lat temu astronom i astrofizyk w jednej osobie, Frank Drake,
przeprowadził pierwsze poszukiwania sygnałów radiowych w Narodowym
Obserwatorium Radioastronomicznym w Green Bank (Stan Wirginia Zachodnia). W
swoich poszukiwaniach posłużył się słynną ,,formułą z Green Bank”, która
pozwala oszacować liczbę planet podobnych do Ziemi w Drodze Mlecznej, gdzie
może istnieć jakaś cywilizacja. Choć w teorii Draka wielu naukowców doszukało
się błędów, to i tak stanowi ona dla wielu badaczy credo śledzenia sygnałów
pozaziemskich; równanie dało początek programowi SETI.
Frank Drake - twórca słynnego równania istnienia cywilizacji w Kosmosie |
To nie byli Obcy
Naukowcy uznali zgodnie, że potencjalna cywilizacja
pozaziemska będzie komunikować się w zakresie fal ultrakrótkich (w zakresie 100
do 10 000 MHz). Idealny kandydat na Obcego to sygnał o długości 21 cm.
(względnie 1420 MHz.). 15 sierpnia 1977 r. anteny odbiorcze radioteleskopu z Uniwersytetu
Stanu Ohio wykryły taki sygnał. Spełniał on idealnie wszystkie postawione przez
astronomów założenia i nie bez kozery został nazwany przez jego odkrywcę
sygnałem Wow. Częstotliwość była bliska linii wodoru (21 cm). Sygnał miał
niezwykle wąskie pasmo i trwał aż 72 sekundy.
Odkrycie to na chwilę zrzuciło z barków naukowców z
SETI ciężar całego sensu finansowania programu i wywołało niemałą burzę w
mediach. Szybko jednak sprawa została rozdmuchana i sygnał Wow – wszystko
wskazuje na to, że na siłę – został wyjaśniony jako częstotliwość ziemska
odbita od kosmicznych śmieci.
Prawdopodobne miejsce lokalizacji sygnału Wow |
Jednak w historii badań sygnałów radiowych
częstotliwość pokroju Wow nie raz zagościła na wydrukach z komputera. Jeszcze
na początku lat 60 – tych, gdy dopiero rodziły się wizję stworzenia SETI
odkryto pierwszy sygnał radiowy, który odbił się głośnym echem w środowisku naukowym.
Jeszcze nieco później – bo w 1963 r. – znany radziecki astronom Nikołaj
Kardaszew namierzył sygnał, okrzyknięty przez niego jako ,,zakodowany
komunikat”. W ogóle lata 60 – te były wyjątkowo gorące i na nagłówkach głównych
stron gazet dość często pojawiały się sensacje o kontaktach z Kosmitami.
Tytułem przykładu. Brytyjskie Daily Mail trąbiło w 1967 r. , że brytyjskim
astronomom – Jocelynowi Bell i Anthony’emu Hewish – udało się wychwycić sygnał
nieznanego pochodzenia. Nie mogąc racjonalnie wyjaśnić sygnału, uznali go za
pozaziemski i nadali mu nawet nazwę LGM-1 (Little Green Men).
Kwazar przemówił
Telefonów od Obcych było jeszcze parę. Sygnały
szybko pojawiały się i szybko zanikały, by już nigdy więcej się nie pojawić.
Kilkanaście lat później sensacje wywołała największa satelita Jowisza –
Ganimedes. Sygnał, albo raczej wiadomość, udało się zarejestrować jednocześnie
kilku radioastronomom. Częstotliwość była ze wszech miar sztuczna i mogła –
zdaniem niektórych – mieć zakodowaną wiadomość. Udało się ją zapisać na
komputerze, ale próby odszyfrowania informacji spełzły na niczym. Sprawa była
na tyle głośna, że został o niej poinformowany ówczesny prezydent USA, Ronald
Regan.
Księżyc Jowisza - Ganimedes. To na nim udało się wychwycić dziwny sygnał |
Ostatnimi laty sygnał pokroju ,,Wow’ znów dał o
sobie znać. W 2004 r. dwóch niezależnych sympatyków programu SETI, biorąc
udział w ramach projektu tzw. Home SETI – informatyk z USA i inżynier z Niemiec
– wychwyciło sygnał o ,,szlachetnej częstotliwości” 1450 MHz (oznaczono go
sygnaturą SAHGb02+14a). Szybko znalazł on zainteresowanie naukowców. Trwał
ponad jedną minutę i pochodził prawdopodobnie z konstelacji Ryby i Barana. Tak
szybko jak poruszył grono naukowe, tak szybko też cała sprawa ucichła. Gdyż oto
w tym rejonie Kosmosu nie udało się jak dotąd wykryć żadnej planety. Ergo,
wpisano go w poczet zakłóceń kosmosu.
Jak się można domyślać, te i wiele innych sygnałów
na przestrzeni ostatnich lat zostało uznanych za zwykłe zakłócenia, emisje fal
kwazarów, pulsarów bądź nawet i ziemskie częstotliwości. Czy jednak słusznie ?
Gdzie się wszyscy podziali ?
Powyższe pytanie jest równoznaczne z filozofią
działalności SETI. Program ten od wielu lat budzi ogromne kontrowersje. Ma tyle
samo sympatyków, co przeciwników. Z tego też powodu nie raz SETI musiała
mierzyć się z problemem o swoją przyszłość. Kryzysy finansowe były podstawową
bolączką ,,łowców Kosmitów”, ale nie tylko. Nie raz wielu badaczy z programu
prywatnie donosiło, że w sytuacjach wychwycenia ,,podejrzanych” sygnałów
istniały obawy o sens upubliczniania odkrycia. Z jednej strony nikt nie chciał
narazić się na kompromitację w sytuacji racjonalnego wyjaśnienia sygnałów. Z
drugiej strony paradoksalnie mówiło się, że lepiej w interesie ludzkim jest
zniszczyć dowody i o wszystkim zapomnieć. Pytanie, ile razy w ten sposób
poszukiwacze obcych cywilizacji sprzeniewierzyli się elementarnym zasadom etyki
naukowej.
Ale gdzie w tym wszystkim podziali się Kosmici,
ktoś mógłby zadać pytanie ? Jeśli zatem kilkanaście namierzonych pojedynczych
,,obcych sygnałów” było faktycznie li tylko ,,kosmiczną czkawką”, to czemu nie
udało się jeszcze namierzyć sygnału, który rozwiałby wszelkie wątpliwości ?
Albert
Einstein powiedział kiedyś, że miarą prawdziwej inteligencji cywilizacji jest
jej nie ujawnianie się. W tych filozoficznych rozmyślaniach wtóruje mu Enrico
Fermi i zadaje pytanie – słusznie, bądź nie słusznie - ,,where is everybody ?”
(z ang. Gdzie oni wszyscy się podziali ?).
Skoro zgodnie z równaniem Draka, życie we Wszechświecie powinno być
czymś powszechnym, mając na względzie ogrom Wszechświata i panujące w nim sprzyjające
warunki do tworzenia się życia, to czemu SETI jeszcze nie
Enrico Fermi - twórca słynnego pytanie ,,where is everybody ?" |
,,Złapała byka za rogi” ?
Nie jeden sceptyk zwrócił uwagę na szereg
paradoksów, jakie nieuchronnie nasuwają się w całej inicjatywie programu SETI.
Obszar poszukiwań sygnałów radiowych w kosmosie to przysłowiowa kropla w morzu.
Bardzo wąski wycinek rzędu zaledwie 1000 gwiazd. Prawdopodobieństwo
,,wyłowienia” w eterze sygnału od cywilizacji (zakładając faktycznie, że nawet
10 000 układów planetarnych jest zasiedlonych przez Obcych), która znajdowałaby
się na zbliżonym do naszego etapu rozwoju jest jak ustrzelenie samych szóstek
we wszystkich loteriach świata.
Odkrycia planet zbliżonych wyglądem do naszej Ziemi
poza naszym układem planetarnym staje się coraz częstsze. Coraz bardziej
przekonujemy się do racji, że życie ziemskie nie jest niczym niezwykłym, jak
jeszcze wielu naukowców do niedawna uważało. Mimo wszystko ma się jednak
nieodparte wrażenie, że na pewną wiedzę jesteśmy mentalnie zablokowani.
Ślepi na własne życzenie
Słusznie zwrócił na ten problem uwagę pewien
wychowanek Uniwersytetu Harvardzkiego, prof. John Ball. Zadaje on pytanie:
,,dlaczego nie jesteśmy świadomi istnienia życia pozaziemskiego ?”. Pytanie
poniekąd właściwe, gdy przyjrzymy się ponad sześćdziesięciu letniemu dorobkowi
badań ufologicznych. Nasza percepcja świata jest co do zasady selektywna. Ogranicza
ją wiele czynników: kultura i religia są bez wątpienia najważniejszą blokadą.
Odpowiedź na pytanie Ferniego ,,where is everybody” ucieka nam między palcami –
najwyraźniej na skutek naszych czynników percepcyjnych. Świat nie raz przekonał
się i w dalszym ciągu przekonuje się, że wokół nas istnieje pewna kategoria
zjawisk, wobec której naukowe paradygmaty plajtują. Trafnie ujął to niegdyś
pewien Austryjak, Ludwig Wittgenstein. Powiedział on, że ,,granice języka
stanowią też granice dostępnego człowiekowi świata”. Jeśli zatem istnieją
cywilizacje poza naszym rodzimym układem słonecznym, to wiele z nich musi
wyprzedzać nasz rozwój o kilka neonów (eon to milard lat ziemskich). Takie
cywilizacje muszą dysponować technologią dla nas wręcz magiczną i nieosiągalną.
Rozmowa przedstawiciela takiej obcej inteligencji z człowiekiem – jak zauważył
J. Ball – byłaby ,,rozmową człowieka z ssakiem czy ptakami”. Różnica w rozwoju
może być czynnikiem odgrywającym decydującą rolę w tym, że jeszcze nie
odebraliśmy telefonu od Obcych, którzy dzwonią do nas, aby umówić się na
lądowanie przed Białym Domem.
Utęsknione klejnoty
Mimo swych wzlotów i upadków SETI ciągle nadaje.
Jeden z jej inicjatorów powiedział, że ,,na razie nasze wysiłki nie przyniosły
większych efektów niż znalezienie tu i ówdzie na plaży kamyka lub muszelki.
Mieliśmy cichą nadzieję odkryć, w którymś z tych znalezisk utęskniony klejnot.
Dziś jesteśmy wyposażenie w odpowiednie sito, mądrość, ręce i czas i – przede
wszystkim ! – mamy pełnych oddania ludzi. Musimy teraz tylko odnaleźć klejnoty,
niezależnie od tego, w której z kryjówek schowały je dzieci z odległych
światów”.
W tym wszystkim wydaje się słuszne stwierdzenie, że
wymarzony klejnot nie raz został wygrzebany z piasku, ale nikt nie chciał na
niego zwrócić uwagi. Bowiem jak to pisał
Adam Wiśniewski, ,,z jakiegokolwiek poziomu nie spoglądalibyśmy na świat, i tak
nie zobaczymy więcej, niż jest w nas samych”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz