Z dr. Janem Szymańskim – biofizykiem oraz pionierem badań
nad agrosymbolami w Polsce rozmawia Damian Trela
- Tytuł
pana pracy doktorskiej traktujący o polu elektrycznym człowieka, praca w
Laboratorium Badawczym w Polskim Towarzystwie Psychotronicznym, wieloletnia
współpraca ze Zbigniewem Gamuszewskim – znanym specjalistą z akupunktury, nie
wspominając o bliskiej współpracy z Centrum Medycyny Chińskiej w Malmoe,
świadczą że pana badania idą w kierunku zagadnień mało poznanych i zgłębionych
przez naukę. Nie inaczej się to ma w przypadku kręgów i piktogramów zbożowych,
które od niedawna stały się pana kolejnym obiektem badań. Skąd nagle
zainteresowanie tym zjawiskiem ?
Wcześniej
również byłem tym zainteresowany, ale było to zainteresowanie, które nazywam
„biernym”. Owszem co nieco czytałem i wiedziałem – takich ludzi są tysiące,
nikt jednak o nich nie wie. Byłem jednym z ogromnej rzeszy anonimowych kibiców
niesamowitego zjawiska. Ten próg, ta granica przejścia od „biernego” do
„czynnego” zajęcia się sprawą piktogramów była jak napełnianie szklanki wodą -
długo nic szczególnego się nie dzieje, dopóki woda nie zacznie się przelewać…
Nagle trzeba coś z tym zrobić i to już wymaga pewnej aktywności, pomysłowości,
a nawet refleksu. To takie obrazowe porównanie, ale dobrze oddające istotę
rzeczy.
Tak
więc gdy Janusz Zagórski, założyciel Forum Nowej Cywilizacji, od wielu lat
badający fenomeny UFO i piktogramów, zaczął mnie (i innych naukowców) namawiać,
ażeby się tym zająć, nie dałem się długo prosić. Wystarczyło rozmowa i
spotkanie z ludźmi, którzy widzieli piktogramy w Wylatowie, abym postanowił
włączyć się do tej ekipy obserwatorów i badaczy.
-
Pańskie badania przeprowadzone latem 2004 roku w Wylatowie śmiało można nazwać
pionierskimi w historii badań piktogramów w Polsce. Czy mógłby pan nieco
przybliżyć charakter tych badań i specyfikę działania tzw. Czujnika UFO ?
Nie
spodziewałem się aż tak dużego odzewu medialnego moich poczynań w Wylatowie.
Działając
od 30 lat na polu badań zjawisk z dziedziny psychotroniki, medycyny
niekonwencjonalnej itp metodami naukowymi, zaprezentowałem (poniekąd odruchowo,
z przyzwyczajenia) profesjonalne podejście do zagadnienia. Tu nie wystarczy –
powiedziałem sobie - filmować pola, mierzyć piktogramy, bo chociaż daje to
spektakularne efekty, niewiele wnosi do poznania istoty zjawiska. Przecież na
świecie są już tysiące zdjęć i rysunków piktogramów, ba są nawet filmy
nakręcone podczas ich powstawania !!! To ważne dowody, ale ich rola zwykle
kończy się na tym, że udowadniają po raz kolejny „nieziemskość” całego
zjawiska. Badania naukowe są mniej widowiskowe, ale mogą nas przybliżyć do
poznania natury zjawiska, szczegółów stosowanych tu narzędzi oraz stojącej za
nimi techniki, a przez to do poznania celu sporządzania piktogramów. Pośrednio,
można mieć nadzieję, zbliża nas to do poznania TYCH, którzy w tak dziwaczny
sposób „wtykają palec” w nasze ziemskie sprawy.
Kręgi z 2004 r. dr. Szymański zamieścił w nich swoje czujniki |
Chcąc
zatem zrobić coś nowego, zaproponowałem przejście od fazy obserwacji do fazy
eksperymentu. Takie podejście było możliwe, gdyż piktogramy pojawiają się na
niewielkim obszarze. Realizację pomysłu ułatwiało działanie w zorganizowanej
grupie ( FNC z Wrocławia), która zajęła się obserwacją i filmowaniem tego co
działo się na polach w Wylatowie.
Czujnik
UFO – to skrótowa nazwa „medialna”, nie oddająca oczywiście istoty zjawiska,
lecz podkreślająca cel całego przedsięwzięcia. W rzeczywistości jest to prosty
zestaw kilku elementów technicznych, pozwalających na zarejestrowanie jakichś
anomalii elektromagnetycznych w szerokim zakresie częstotliwości – praktycznie
począwszy od pola elektrostatycznego, aż do promieniowania rentgenowskiego i
gamma. Szczegóły techniczne były już opisane w dwóch artykułach (Nieznany Świat
2005/2 oraz www.raportx.pl.), więc podam
tylko w skrócie, że każdy czujnik zawierał prosty układ szerokopasmowego
odbiornika z neonówką, która mogła, w przypadku zadziałania, naświetlić błonę
fotograficzną, , papier fotograficzny, element ekranujący, substancję
fosforescencyjną – to dla detekcji promieniowania gamma i rentgenowskiego. Był
to więc pakiet elementów, pozwalający na odbiór i rejestrację sygnałów oraz
wzajemną kontrolę prawdziwości uzyskanych rezultatów. Pożytek z jednego
czujnika byłby niewielki, albo i żaden. Skonstruowałem ich kilkadziesiąt.
Rozmieszczone na polach oraz poza nimi stanowiły system obserwacyjno –
pomiarowy, z wzajemną kontrolą i porównywaniem otrzymanych wyników. Czujniki
były rozmieszczone na wielu polach. Zwiększało to szanse, że na któreś z nich
zadziałają siły występujące podczas tworzenia piktogramów. I tak się właśnie
stało !
Czujniki
na jednym z pól, chociaż nie znalazły się bezpośrednio w kręgach piktogramu, to
były bardzo blisko i zarejestrowały silne zakłócenia elektromagnetyczne.
- Jakiego
rodzaju promieniowania można uznać za prawdopodobnie odpowiedzialne za
powstawanie piktogramów ?
Przekonuje
mnie hipoteza przedstawiana przez Nancy Talbot i innych badaczy, że główną rolę
może odgrywać tu promieniowanie mikrofalowe. Dowody, w postaci zdjęć rozdętych
i popękanych kolanek na źdźbłach zbóż, są bardzo przekonujące. Przyznajmy
jednak, że nie zawsze one występują. Na przykład w Wylatowie, w 2004 roku,
takich uszkodzeń nie spotkałem. Szkoda, bo miałem wielką ochotę zobaczyć to na
własne oczy i być może dojrzeć jeszcze jakieś szczegóły. Zamiast tego miałem
okazję oglądać nietypowe uszkodzenia drobnych roślin zielnych rosnących w zbożu
( fiołek polny, przytulia czepna itp).
Papier fotograficzny prześwietlony z kręgu |
-
Wyniki badania przeprowadzone w Wylatowie w słynnej już formacji 30 kręgów,
jakie pojawiły się 10 lipca dowodziły, że wiązki promieniowania musiały
zadziałać dosłownie na każdy pojedynczy kłos zboża. Czy mógłby pan nieco
przybliżyć tę hipotezę ?
Delikatne
liście wspomnianych przed chwilą „chwastów” zawierają dużo wody i są z
pewnością bardziej wrażliwe na promieniowanie mikrofalowe niż twarde i nieco
już podeschnięte źdźbła pszenicy. Otóż na liściach i niektórych łodygach w/w
roślin były widoczne miejscowe zaschnięcia wielkości od kilku do kilkunastu
milimetrów. A inne części tych samych roślin były żywe. Stąd roboczy wniosek,
że energia (prawdopodobnie) mikrofalowa odpowiedzialna za powstałe uszkodzenia,
działała miejscowo, prawie punktowo, wiązkami, które miały trafić … No właśnie:
w co miały trafić ? Sądzę, że w źdźbła zbóż, no i chyba trafiały, ale gdy na
linii „strzału” znalazła się jakaś inna niepozorna łodyżka, lub listek, to też
mu się dostało… Pociągnijmy nieco dalej wnioskowanie w tej hipotezie. To, że na
źdźbłach pszenicy nie było miejsc ciemniejszych, nazywanych już czasem
„przypaleniami” może świadczyć o tym, że TWÓRCY piktogramu dobrali (wyliczyli
?) jej ilość bardzo dokładnie. Żadnych nadmiarowych, niepotrzebnych efektów,
żadnego marnowania energii !
Przecież
im nie chodzi chyba o to, żebyśmy zachwycali się popękanymi, przegrzanymi
kolankami na źdźbłach, prawda ? Chodziło im o położenie zboża. Po co ? Tego już
nie wiemy, ale to być może już tylko kwestia czasu ! Z drugiej strony,
powinniśmy sobie powiedzieć to jasno - samo promieniowanie mikrofalowe nie
wystarczy do położenia zboża. Nawet takie ściśle ukierunkowane i nawet tak
mocne, że powodujące miejscowe przegrzanie tkanek miękkich. Tu potrzebny jest
jeszcze jeden czynnik. Czynnik „mechaniczny” bądź „grawitacyjny”. Przysłowiowa
deska i sznurek nie wchodzą w rachubę
Promieniowanie
mikrofalowe nie jest jedynym dziwnym czynnikiem, który „pojawił” się w
otoczeniu piktogramu i który zarejestrowały moje czujniki. Mówię tu o
promieniowaniu rentgenowskim. Ono jednak ,według naszej wiedzy, nie spowoduje
mechanicznych efektów kładzenia zboża na polu. Rozważenie skutków jego
działania może nas naprowadzić na trop prawdziwych intencji TWÓRCÓW
piktogramów.
-
Pojawiające się w blisko 70 krajach na świecie, od niespełna 50 lat,
piktogramy, to jedna z niewątpliwie największych zagadek naszych czasów. Na
przestrzeni wielu lat narosło już wiele hipotez i teorii, próbujących wyjaśnić
ich pochodzenie, począwszy od UFO, a skończywszy na nieznanych nauce siłach
natury. Czy zdaniem pan istnieje jakieś racjonalne wytłumaczenie ? Racjonalnym
jest to, co w zamiarach twórcy ma właśnie jakieś „racje”, czyli uzasadnienie,
powody itp. Pomimo upływu kilkudziesięciu lat i udokumentowaniu tysięcy
piktogramów nie możemy dopatrzeć się w nich jakiegoś przesłania, jakiejś
treści.
Owszem
są cząstkowe spostrzeżenia podobieństw geometrycznych, nic z nich nie wynika.
Naczytawszy
się w młodości literatury fantastyczno- naukowej, porównam naszą sytuację do
inteligentnych mrówek, które pewnego dnia znalazły w swoim lesie kilka dziwnych
obiektów ze znanego sobie (celuloza), ale jednak obcego materiału. Obiektów
pokrytych geometrycznymi znakami o różnej wielkości. Znaki te były bardzo
dokładnie wykonane, niektóre powtarzały się. Mrówki długo głowiły się oraz
analizowały kąty, wymiary tajemniczych znaków na … kilku strzępkach gazety
rozrzuconych po lesie przez niedbałych turystów…
Powyższa
historyjka - oczywiście niezbyt ścisła w szczegółach - ma tylko za zadanie
oddać pewien klimat dystansu, który jest potrzebny, by spoza kątów, łuków i
wymiarów piktogramów zobaczyć właściwy sens i treść tego co się na tych polach
dzieje. Niewątpliwie w przypadku piktogramów mamy do czynienia z jakimś
celowym, intencjonalnym działaniem.
Moja
robocza hipoteza jest następująca: piktogramy, pojedyncze koła lub znaki to
jakieś graficzne oznaczenia, ułatwiające dokumentację właściwych poczynań. Otóż
opierając się na wynikach zarejestrowanych przez opisane wyżej „czujniki UFO”
mogę stwierdzić, że na dużym obszarze, znacznie większym niż pole z
piktogramem, pojawiło się promieniowanie rentgenowskie. Najprawdopodobniej było
ono z zakresu tzw. miękkiego promieniowania rentgenowskiego. Niech nie zwiedzie
nas ta nazwa ! Właśnie to promieniowanie, w odróżnieniu od tzw. „twardego” ,
jest bardzo mocno pochłaniane przez tkanki żywe, a zwłaszcza przez DNA, czyli
genetyczny materiał informacyjny… W stosunku do zboża, na które promieniowanie
to działa na polach z piktogramami jest to NAJBARDZIEJ ODPOWIEDNI moment do
wywołania zmian genetycznych w dojrzewających ziarnach.
Badania
Adama Piekuta z Mogilna, który obserwował wzrost roślin wyrosłych z nasion z
piktogramów i spoza nich potwierdzają prawdziwość tej hipotezy. Autor ten
udowodnił, że istnieją statystycznie istotne ( !!! ) różnice we wzroście i
niektórych innych parametrach badanych próbek zbóż.
Eksperyment z kiełkami roślin z piktrogramu |
No cóż
promieniowanie to podziałało nie tylko na zboże. Jakie będą tego skutki być
może dowiemy się dopiero za wiele, wiele lat.
-
Podczas wizyty w Wylatowie był pan świadkiem wraz ze swoim synem przelotu
dyskoidalnego obiektu. Jak pan może wytłumaczyć tę obserwację jako osoba
reprezentująca środowisko naukowe ?
Tak jak
każda inna osoba, która ma odwagę mówić prawdę o tym co widziała oraz nie boi
się ośmieszenia. Fakt przynależności do środowiska naukowego może niektórym
wydawać się przeszkodą - bo o ironio losu ! - środowisko to jest często
nadmiernie krytyczne i zachowawcze. Gdy jednak widzi się przysłowiową żyrafę,
trzeba po prostu powiedzieć - a jednak takie zwierzę istnieje !!!
- Nie
budzi najmniejszej wątpliwości fakt, że głębsze poznanie i zrozumienie natury
zjawiska agrosymboli jest możliwe jedynie po przez zainteresowanie nim
środowiska nauki, dysponującego profesjonalnym instrumentarium badawczym. Czy
podczas kolejnej akcji badawczej w Wylatowie CKU zaangażuje jakiś naukowców ? I
jak sprawa przedstawia się ze sponsoringiem tego kosztownego przedsięwzięcia ?
Nikt tu
nie będzie „angażował” jakichś naukowców. Jeśli sami zechcą zająć się tym
fenomenem, to do Wylatowa trafią. To sprawa indywidualna poszczególnych osób –
badaczy, a nie instytutów naukowych czy uczelni. Tam jest „ gospodarka
planowa', harmonogramy, kosztorysy, sprawozdania: kwartalne oraz roczne itd.,
itp…
Co się
zaś tyczy ,,sponsoringu”, który niewątpliwie wiąże się z biznesem lub reklamą,
również zaistnieje, bo jest w pewnym zakresie pożyteczny i pomocny. Prawdziwe
koszty przedsięwzięć badawczych ponoszą jednak zwykle badacze ze swoich
prywatnych kieszeni.
- Dziękuje serdecznie za rozmowę.
Wywiadu specjalnie dla Czasu Tajemnic dr. Jan Szymański udzielił 15 maja
2005 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz