wtorek, 3 stycznia 2017

Bliskie spotkanie z UFO w Karczemkach 2015

Z 11 na 12 lipca 2015 r. Pani X, mieszkanka pomorskich Karczemek, obserwuje z bliskiej odległości przelot kolorowego UFO. Obiekt wygląda jak połączone ze sobą ekrany telewizyjne i emituje dźwięk transformatora. Zdarzenie to wygląda jak odegrany scenariusz filmu i wskazuje, że mógł w tym miejscu wystąpić również wpływ na świadomość świadka.


Z bliskimi spotkaniami UFO jest zwykle tak, że osoba, które je doświadcza jest stawiana w obliczu rzeczy nie dość, że niezwykłych, to jeszcze szalenie przerażających i jednocześnie fascynujących. Analizując niektóre przypadki, ma się wrażenie, że dany świadek takiego zdarzenia znajduje się od samego początku pod silną kuratelą manifestującego się zjawiska. Fenomen decyduje w jaki sposób ukaże się człowiekowi, będzie kontrolował jego świadomość do ostatniej fazy obserwacji, by w ostatecznym rozrachunku zostawić go – sam na sam – ze swoimi już mocno pokiereszowanymi myślami. Forma ,,objawienia” zjawiska UFO (nie rzec: ekshibicjonistyczna) jest tożsama z jakimś odgrywanym scenariuszem filmowym, by dokonać na widzu totalny wstrząs jego świadomością i ,,naznaczyć” jego psychikę. Poniższy przypadek to dowód na to, że zjawisko UFO lubuje się w spektakularności. Jednocześnie też dba o szczegóły swoich spektakli i wbija się klinem w psychikę świadka. Reakcja Pani X, mieszkanki pomorskich Karczemek, została ,,załadowana” masą spektakularnych bodźców anomalnych, które – chcąc nie chcąc – odbiły się na jej psychice. Ale po kolei…

Zdarzenie z Karczemek, niewielkiej miejscowości położonej w pobliżu Gdyni i Sopotu, opisywał już na swoim blogu Przemek Więcławski w poście pt. ,,Bliskie spotkanie z kolorowym UFO - Karczemki 2015. Sprawa, z racji tego, że jest dość ,,świeża” i dotyczy obserwacji nietypowego UFO z bliskiej odległości, wymaga także osobnego komentarza.

Przypadek niniejszy dokumentowaliśmy wspólnie z Przemkiem. Nasze ustalenia, przeprowadzone w osobnych rozmowach ze świadkiem, w pełni pokrywają się ze sobą, co świadczy o wiarygodności Pani X, mieszkanki Karczemek, która postanowiła zwierzyć się nam ze swojej niezwykłej historii. Pani X jest osobą z natury spokojną, stateczną i wstrzemięźliwą. Na co dzień prowadzi gospodarstwo agroturystyczne. Jak sama twierdzi: ,,na sensacje nie mam czasu, ze względu na mój charakter pracy, która spędza mi sen z oczu i po prostu na nic nie mam czasu, ale to, co mi się przytrafiło było na tyle szokujące, że do dziś nie mogę o tym zapomnieć”.

UFO połączone ekranami

Oto pełny opis jej niezwykłej obserwacji:
,,Pracuje latem w Chałupach i wracam do domu w nocy. Mieszkam pod Gdynią, na wsi, w bardzo dzikim miejscu pod lasem – miejscowość Karczemki. 11 na 12 lipca 2015 r. ,była ciepła i gwiaździsta noc, bezchmurne niebo, względnie dobra widoczność. Wyjeżdżam 11:15 z pracy i do mojej wsi dojeżdżam przed północą. Jechałam przez wioski, droga była pusta, zjechałam z głównej drogi na powiatową drogę, mijałam stację benzynową, skręcałam w prawo i na godzinie 10, tuż nad stacją zobaczyłam taki rząd świateł. Z początku myślałam, że to nisko lecący samolot. To wisiało 20 m nad stacją – przynajmniej tak mi się wydawało, około 100 m ode mnie. Ja wiem jak wygląda samolot, ale coś tutaj mi nie pasowało. Tak nisko samolot ? Kontynuowałam podróż, minęłam parę budynków i w pewnym momencie wjechałam na nieutwierdzoną drogę. Skręcam w lewo, zobaczyłam to coś znowu na godzinie 13 i znów nisko na niebie. 

Rys. obiektu wg. świadka


Zjawisko migało różnokolorowymi światłami i w tedy to mnie zaczęło interesować jeszcze bardziej, gdy skręciło pod kątem prostym. W tedy to mnie zamurowało, no jak samolot pod kątem prostym skręca. Obiekt szybko straciłam z pola widzenia - zasłoniły mi go budynki pewnego gospodarstwa, w tedy widziałam to w odległości może 500 m, to było mniej wyraźnie, ale widziałam te kolory. Wiedziałam, że to jest to samo zjawisko. Do mojego domu jest jeszcze kilometr dziurawej drogi. Ze względu na trudne warunki do jazdy, przemieszczałam się tutaj swoim autem ostrożnie, minęłam taki zagajnik po prawej stronie i zaraz znajduje się tam dzika, ogromna łąka. W tym miejscu jest teren podmokły. Łąka liczy sobie może 120 m długości i kończy się prostą ścianą lasu.  Jechałam jakieś 30 km/h. Kiedy spojrzałam w tamtą stronę, w prawo, zamurowało mnie. Po prawej stronie nad tą łąką, niewiele wyżej niż mój samochód,  to mogło być 3 m nad ziemią, sunie sobie razem ze mną, wzdłuż mojej drogi, wielki obiekt. Wyglądało to, jakby pan wziął telewizory kolorowe i poustawiał je obok siebie. Każdy z tych ekranów był innego koloru,  jeden był żółty, drugi zielony, trzeci niebieski i ostatni czerwony. W sumie było ich kilkanaście.”

Rekosntrukcja obiektu na podstawie relacji świadka.
Za Yoszko.com


Wielkość dwóch autobusów

Łąka, na której pokazał się obiekt
Uzupełnijmy ostatnią uwagę świadka jeszcze jednym istotnym spostrzeżeniem. Światła wg. Pani X dawały LED – owy odblask, dość zimny. Nasycenie było jednolite, nie raziło po oczach. Z ciemnych ekranów emitowały różnokolorowe światła. Pani X nie pamięta, aby ekrany były ze sobą połączone. ,,Być może były między nimi niewielkie odstępy, ale to tylko przypuszczenie. Trudno to ocenić w nocnych warunkach. W każdym bądź razie zjawisko przemieszczało się w określonej sekwencji i sprawiało wrażenie, że stanowi całość” – twierdziła. Ponadto udało się ustalić, że jeden ekran mógł mieć dwa metry szerokości i metr wysokości. Przybliżona wielkość połączonych ze sobą ekranów Pani X oceniła na wielkość pozorną dwóch autobusów, co sugeruje, że obiekt (jeśli stanowił jedną całość) mógł mieć około 25 m. długości.  Ale wróćmy jeszcze na chwilę do relacji świadka.

Rzut panoramiczny miejsca obserwacji. Rzuca się w oczy to, że
w miejscu obserwacji znajduję się ,,kapliczka". To dość charakterystyczne, że
w miejscach obserwacji UFO często można napotkać na takie sakralne obiekty

,,To jechało razem ze mną aż do lasu. Przed tą ścianą się zatrzymało i ja też. Otworzyłam okno i wyłączyłam samochód, radio i stałam jak zamurowana. Miałam telefon na desce rozdzielczej,  ale bałam się, że jak zacznę kombinować, to obiekt zaraz zniknie. Siedziałam jak zahipnotyzowana, bo to przecież było ze 100 metrów ode mnie i było ogromne. Co ciekawe, hałasowało, jakby ktoś wentylator włączył. Patrzyłam na to przez 15 sekundach. Oprócz migających świateł nic nie było widać. Być może była to sekwencja migania o charakterze chronologicznym. Naraz obiekt ustawił się pod kątem 45 stopni, przesunął się nad las i nad lasem się wyprostował. Poleciał nad las, wolno majestatycznie. Po 2 – 3 sekundach straciłam to z oczu. Wiedziałam, że tego już nie dogonię. Dojechałam do domu i opowiedziała swoim członkom rodziny co widziałam. Nikt mi nie uwierzył”.
,,Ktoś mi majstrował w głowie”



Mapka z miejsca obserwacji


Całość obserwacji zamyka się na 4 – 5 minut, licząc od momentu, gdy świadek ujrzała światła nad stacją benzynową. Nie stwierdzono w trakcie dokumentowania tego zdarzenia, aby zjawisko miało jakiś wpływ na pracę silnika samochodu. Pani X, kilka dni po zdarzeniu, wybrała się w miejsce zdarzenia, ale na łące nie znalazła żadnych śladów. ,,Byłam w domu tuż przed dwunastą w nocy, tak naprawdę kilka minut później, niż zwykle zajmuje mi dojazd z pracy” – szacowało. Z powyższego nie można również wywnioskować, aby w tym zdarzeniu doszło do jakiegoś ,,zagubionego czasu”. Niemniej, nie da się wykluczyć, że samo zjawisko jednak mogło mieć jakiś wpływ na świadomość świadka.

,,Po kilku dniach zaczęło mi się robić coś dziwnego z głową.” – relacjonowała Pani X. - ,,Miałam takie wrażenie, że ja musze to sobie cały czas przypominać żeby mieć pewność, że mi się to nie przyśniło. Tak też robiłam. Opowiedziałam o tym każdemu z najbliższej rodziny i kręgu znajomych, tylko nie każdy mi uwierzył. Czułam się, jakby ktoś mi majstrował przy świadomości. Już nawet zaczęłam się zastanawiać, czy ja przypadkiem nie zwariowałam, a może to mi się przyśniło. To mi puściło, jak opowiedziałam o tym pewnej grupie badającej UFO” – opowiadała.

Nie trzeba chyba dodawać do powyższego, że podobne zachowania stwierdzano już wielokrotnie wśród świadków bliskich spotkań z UFO. Często takie osoby przechodziły swoistą przemianę światopoglądu, stawały się bardziej uduchowione i empatyczne. Wreszcie, uaktywniało się swoiste ,,naznaczenie” na sprawki UFO. Ludzie tacy po prostu częściej obserwowali UFO i doświadczali przedziwnych zjawisk paranormalnych. W przypadki Pani X być może nie doszło do przetasowania poglądów (jej racjonalne podejście do życia nie osłabło), ale zaczęło dochodzić w jej życiu do innych dziwnych incydentów. Szczególnie interesujące jest tutaj zdarzenie, które miało miejsce w sypialni Pani X.

Latające kulki

,,Moje okno sypialni wychodzi na wielki trawnik,. Którejś nocy obudziłam się na  nocną toaletę. Mimo to że mam grube zasłony w oknach, to zauważyłam, że w moim ogrodzie jest bardzo jasno. Ja zawsze wiem kiedy jest pełnia, usiadłam na lóżko, to miałam okno przez nosem. Podeszłam do okna i tutaj nie rozumiem mojego zachowania. Normalnie bym wyszła przez werandę, a ja po prostu zajrzałam przez zasłonę i stwierdziłam, że jest jasno jak za dnia. Wyglądało to, jak przy włączonych stadionowych jupiterach. Postałam chwilę, popatrzyłam i nadziwiłam się, że tak jasno i poszłam do toalety. Gdy wróciłam do sypialni i siadam na łóżko, w tym momencie przez zasłonięte okno wjeżdżają dwie kulki. Ja siedzę i patrzę. Pierwsza wjechała ta niżej jakieś 70 cm nad podłogą , za nią wjeżdża następna, trochę wyżej a ja siedzę i spokojnie patrzę na to. Kulki  wyglądały jak piłka tenisowa i zażyły się. Kolor złotobiały. To coś wjechało do pokoju i stanęło przed moją biblioteczką. Szarpię męża, żeby się obudził i też popatrzył na te dziwadła, ale on mnie zignorował. Po chwili obiekty nagle prysły jak mydlana bańka i tyle je widziałam. Wiem, że to mi się nie przyśniło. Choć było dziwaczne i irracjonalne, to przydarzyło mi się naprawdę”.

Kilka dniu po historii z ,,przygodą UFO na łące” Pani X opowiedziała o tym swojej sąsiadce. Ta jej zwierzyła się, że w miejscu gdzie znajduje się łąka widzi czasami pomarańczowe światło. Pani X też je czasami obserwuje ze swojej posesji, ale dopiero po wyznaniu sąsiadki przyznała, że to nie może być zachodzące słońce.

Możemy oczywiście w tym miejscu spekulować, czym był zaobserwowany w nocy z 11 na 12 lipca 2015 r. obiekt w okolicach miejscowości Karczemki. W tle odzywa się ulubiona przez sceptyków hipoteza bezzałogowych dronów. W tej kwestii Pani X ma swoje zdanie. ,,Rozmawiałam niegdyś na ten temat ze znajomym, który pracuje jako wojskowy w marynarce. Opowiedziałam mu swoje przeżycie. Uważnie mnie wysłuchał, ale uznał, że nie mogło to być żadne urządzenie szpiegowskie. Twierdził nawet, że w wojsku przeszli szkolenia na rozpoznawanie tego typu pojazdów. Jednak zwykle nie przekraczają one 2 m. długości.” – twierdziła.

Podsumowując, przeżycie Pani X nosi silne znamiona anomalne, miało ewidentnie wpływ na jej psychikę i zainscenizowało przed nią przedstawienie, które nie jedną osobę mogłoby przerazić. Pani X jest z natury odważną osobą, ale tamtej nocy czuła dreszczyk emocji. Wiedziała bowiem, że styka się z czymś nieznanym.

Wszystkich potencjalnych świadków podobnych zdarzeń z Dolnego Śląska i innych okolic Polski proszę o kontakt na mail: dam.trela@gmail.com




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz