sobota, 17 maja 2014

Historie z szuflady: Lądowanie UFO w Langenburg (1974)

Niespełna 40 lat temu, we wrześniu, kanadyjski farmer, Edward Fuhr, był świadkiem pojawienia się pięciu niezidentyfikowanych obiektów latających, które, wirując nisko nad łąką, pozostawiły w trawie wyraźne ślady wygniecionej trawy w kształcie pierścienia. Zdarzenie to w połowie lat 70 – tych stało się niemałą sensacją medialną i mimo usilnych prób zarzucenia Fuhr’owi ,,halucynacji na skutek nawdychania się grzybiego fetoru”, było m.in. inspiracją dla mających wkrótce wyjść w pole pierwszych cropmakerów w Anglii.


1 września 1974 r. Edward Fuhr, mieszkaniec Langenburg’a, w Saskatchewan, był świadkiem zdarzenia, które całkowicie zmieniło jego podejście do rzeczy niezwykłych oraz postawiło na nogi pobliski komisariat policji.  Dla wielu badaczy zjawiska agrosymboli, zdarzenie to uchodzi także za koronny dowód na to, że za powstawanie kręgów zbożowych na świecie odpowiedzialne jest UFO.

We wczesnych godzinach rannych Edward Fuhr kosił rzepak na swoim polu.  W pewnym momencie na przeszkodzie staje mu przedziwny ,,kopulasty kształt”. Z początku Fuhr uznał, że to jakiś żart jego sąsiada. Rolnik zeskoczył ze swojego ciągnika i zbliżył się do kopuły znajdującej się na pobliskiej łące na odległość 5 metrów. W tedy zobaczył już więcej szczegółów. Z przerażeniem stwierdza, że to ,,coś” unosi się kilkanaście centymetrów nad ziemią i wiruje. Nie odwracając się plecami do obiektu, powoli oddala się od niego i z powrotem wskakuje na swój ciągnik.  Patrząc nieco z góry dostrzega w okolicy cztery takie same obiekty. Wszystkie jednocześnie wirują wokół siebie. Przerażenie zaczyna sięgać zenitu. Oddajmy głos samemu świadkowi: ,,Kolor aparatów przypominał nierdzewną, porysowaną stal (…) Pojazdy wydawały się chropowate. Wszystkie wirowały równocześnie”. Z wyglądu przypominały metaliczny dzwon”.

Zielona smuga i podmuch wiatru

Rys. świadka
Po chwili obiekty zaczynały pomału unosić się do góry, by wreszcie zawisnąć nad ziemią na wysokości 30 metrów. Jednocześnie cały czas wirowały w zawrotnym tempie. W tedy Fuhr na dolnej części pojazdów dostrzegł wystające dwie, niewielkie dysze. - Siedziałem, jak sparaliżowany na miejscu. Nie wiem dokładnie. Z jednego z urządzeń widziałem, jak wyszło kilka rzeczy (…) Przypominało to sadze do badania terenu (…). Następnie wszystkie jednocześnie uniosły się w prawo . Jakieś 200 stóp (60 m – przyp. autora) nade mną. Na tej wysokości zatrzymały się, przestały wirować i wypuściły  zieloną parę (…). Taka smuga o długości 6 stóp (około 2 metry – przy. D.T.). Wyszła z tych dwóch otworów znajdujących się w dole obiektu. One miały średnicę jakieś 12 cali (30 cm – przy. D.T.) – opowiadał Fuhr.

Emisji zielonej smugi towarzyszył silny podmuch wiatru. Tak silny, że Fuhr musiał mocno przytrzymać czapkę na głowie, żeby nie została zdmuchnięta. Po kilku minutach wiszenia w powietrzu, przedziwne obiekty odleciały w błyskawicznym tempie i przestały być widoczne. Na miejscu zdarzenia został tylko przerażony Edward Fuhr, który jeszcze długo nie mógł dojść do siebie, po tym co zobaczył na własne oczy.

- Musiałem mieć pewność, że odleciały. Dopiero w tedy zszedłem z ciągnika – wspominał. Fuhr w miejscu unoszenia się odkrył przedziwne zawirowania trawy. Dokonał też własnoręcznie pierwszych oględzin ,,lądowiska”:  - ,,Sprawdziłem trawę w miejscu unoszenia się, ale nie była ciepła. Nie czułem też żadnych unoszących się zapachów w powietrzu”.


 Wieści o obserwacji rolnika z Langenburg lotem błyskawicy dotarły do Kanadyjskiej Żandarmerii Królewskiej. Lokalny komisariat uznał, że sprawa wymaga wyjaśnienia i wysłał swojego policjanta w celu przeprowadzenia standardowych czynności badawczych na miejscu zdarzenia. Policjant, Constable Morier, odkrył na łące aż sześć idealnie równych kół, które – jego zdaniem – mogły powstać przez siłę działania strumienia wiatru lub gazu.

-  Coś ewidentnie tutaj było i na pewno nie było to dzieło matactwa świadka.  Miejsca wyłożonej trawy nie przypominało śladów pozostawionych przez jakąś maszynę rolniczą, a sam Fuhr całym tym zajściem był po prostu mocno poruszony –  opowiadał policjant.

,,Halucynogenne grzybki”

Constable na miejscu zdarzenia wykonał zdjęcia oraz dokonał szczegółowych pomiarów śladów. Wszystkie dane zostały przesłane do National Research Council w Ottawie (Komitet Narodowy Rady Badań Naukowych).

Sensacyjne wydarzenia zostały bardzo szybko podchwycone przez media. Lokalna gazeta, The Star Phoenix, dotarła do Edwarda Fuhra i 10 września zamieściła własną notatkę prasową na temat wydarzeń z 1 września. Artykuł został wzbogacony o kilka zdjęć kręgów w trawie. Na jednym z nich, na miejscu zdarzenia, stał sam Edward Fuhr, pokazując dziennikarzom, gdzie unosiły się wirujące obiekty. Dzięki tej publikacji prasowej zachowały się – w miarę szczegółowe – zdjęcia, które dziś mogą udzielić odpowiedzi, czym były pozostawione w trawie kręgi.


Pierwsze wyjaśnienia – prawdopodobnie podyktowane presją ze strony mediów – pojawiły się ze strony środowiska naukowego, serwując na wskroś groteskowe teorie. Dr. Allen MacNamara, głowa wydziału National Research Council ds. Atmosfery bez zbędnej zwłoki uznał, że zaprezentowany mu materiał zdjęciowy dotyczy tzw. czarcich kręgów.  W nawiązaniu do zaobserwowanych przez Fuhr’a latających dysków, dr. Hans Gruen z Uniwersytetu Saskatchewan zawtórował dr. Macnamara, kontynuując naukową farsę w wywiadzie następującą wypowiedzią: ,,Niektóre owocniki grzybów ułożone w charakterystyczne, koliste wzory mogą emanować świecącą poświatę (..) Istnieje długa lista gatunków grzybów, które mogą wytwarzać bioluminescencje”. Obydwaj naukowcy zgodzili się, że zauważona na miejscu zdarzenia ,,wyłożona trawa” mogła być już martwa na skutek kumulującej się pod ziemią kolonii grzybów i na skutek czynników meteorologicznych wyłożyła się idealnie na kształt koła.



Hipotezom oby naukowców kategorycznie sprzeciwił się dr. Allen Hynek, który w tym samym wywiadzie stwierdził, iż ,,bazując na materiale zdjęciowym, należy z całą pewnością odrzucić teorię czarcich kręgów (…) Podobne ślady odkrywano w Australii, Francji i Hiszpanii i jak dotąd nikt nie potrafił ich racjonalnie wyjaśnić”.

Kpinom ze zdrowego rozsądku Edward’a Fuhr’a nie było końca. Jeszcze do niedawna mało znany rolnik,  musiał zdecydowanie żałować swojej szczerej otwartości w zdawaniu relacji ze swoich przeżyć głodnym sensacji reporterom, gdyż za sprawą publikacji prasowych szybko stał się obiektem drwin ze strony okolicznych mieszkańców, którzy uznali, że ,,chyba przesadził z konsumpcją grzybków”.

Lądowisko UFO czy krąg zbożowy ?

Rys. ilustrujący ułożenie wszystkich odkrytych śladów
Mimo, że na miejsce słynnej łąki koło Langenburg’a przybyli kanadyjscy badacze UFO i dokonali własnej wizji lokalnej, niestety nie zachowały się żadne wyniki badań gruntu, które mogłyby rozwiać wszelkie wątpliwości, co do lansowanej w mediach teorii ,,czarcich kół”. Zachowały się jedynie rysunki ułożenia kręgów oraz szkice świadka rekonstruujące wygląd obiektów. Choć faktycznie koncentryczne ułożenie kręgów mogłoby teoretycznie wskazywać na działalność niesfornych kolonii grzybów, to już same zdjęcia dowodzą, że mikologiczne hipotezy mają się nijak do rzeczywistości.

Jak bowiem wytłumaczyć fakt, że trawa była zawirowana, zaś w środku stała nietknięta ? W niektórych kręgach ułożenie trawy wskazywało ewidentnie na działanie czynnika mechanicznego – trawa była zaczesana, dość chaotycznie i w niektórych miejscach przylegała do ziemi.

Jeśli założymy, że świadectwo Edwarda Fuhra o obserwacji pięciu niezidentyfikowanych obiektów latających, jest szczere i prawdziwe, to czy pozostawione ślady możemy dzisiaj uznać za klasyczne przykłady agrosymboli ? Zjawisko kręgów zbożowych w Kanadzie w połowie lat 70 – tych było jeszcze obce ufologom. Doug i Dave – słynni angielscy cropmakerzy – jeszcze nie zdążyli wyjść w pole w hrabstwie Hampshire, aby wykreślić w pszenicy swój pierwszy krąg. Gdy w latach 80 – tych świat zaczął elektryzować fanów tajemnic tematem agroznaków z Wielkiej Brytanii, przypadek z Langenburg’a oraz słynne zdarzenie z australijskiego Tully z lat 60 – tych, znów znalazły się na ustach ufologów. Z pozoru obydwa incydenty dowodziły niezbicie, że kręgi zbożowe to dzieło UFO.

Po latach pewni autorzy, którzy poruszali później w swoich publikacjach wyżej nadmienione sprawy, stwierdzali, że faktycznie doszło w tych zdarzeniach do powstania śladów przy udziale działania jakieś nieznanej siły mechanicznej, ale bliżej było im do klasycznych przypadków lądowisk UFO, opisanych szeroko przez Teda Philipsa, niż kręgów zbożowych. Ale że sprawki ufologiczne w latach 70 – tych były bardzo popularne w prasie i pomału też na światło dzienne zaczęły wychodzić pierwsze przypadki klasycznych kręgów zbożowych, wielu prominentnych ufologów tamtych czasów miało więc wszelkie podstawy utożsamiać agrosymbole z klasycznymi śladami lądowań UFO.

Trudno dziś przypisać kręgom z Langenburg’a cechy typowych agrosymboli. Na zdjęciach trawa nie układa się w charakterystyczne, ściśle przylegające do podłoża, koliste wzory, tylko zdaje się unosić lekko nad ziemią, tak jakby została zaczesana w bardzo chaotyczny sposób z góry. Przeżycie Fuhra – ogólnie sprowadzone do zwykłej farsy - dość mocno narzuciło później ufologiczny akcent zjawisku kręgów i piktogramów zbożowych. Pierwsze udokumentowane na początku lat 80 – tych kręgi zbożowe miały już otwartą furtkę do pozaziemskich teorii.

Cytaty pochodzą z:

The Star Phoenix ,,Saucers sighted, no hoax – RCMP”, 10 września 1974 r.

The Star Phoenix ,,UFO may be ‘fairy rings;”, 27 września 1974 r.

Zdjęcia źródła:













1 komentarz:

  1. Takie zdarzenia jak to, dziś są wręcz unikatowe w skali świata, ale potwierdzają dobitnie pomimo jęku krytyków, że istnieją realne ślady fizyczne pozostawione przez takie obiekty, które można badać i dokumentować wyciągając odpowiednie wnioski. Jednakże gro ufologów zbyt pochopnie wszystkie agroznaki podciąga pod zjawisko UFO, które wg. mnie nie ma nic wspólnego z prawdziwymi piktogramami, jak na razie nie znamy jaka siła za tym stoi, rzecz jasna nie mówię tutaj o cropmarkerach.

    OdpowiedzUsuń