niedziela, 25 sierpnia 2013

Skrzaty, zmory i demony a kręgi zbożowe w Wylatowie


Świat legend i podań o demonach może skłaniać nas do traktowania tych opowieści za dowód, że zjawisko UFO towarzyszy nam od wieków. W rejonie Wylatowa, gdzie jeszcze niedawno pojawiały się co roku kręgi w zbożu, istnieje wiele podań ludowych o tajemniczych istotach.
Czy te relacje z przeszłości dowodzą, że mogileńskie ziemie były ,,nawiedzane” przez nieznane siły od zarania dziejów ?


Poruszając dziś temat kręgów zbożowych w Polsce, nie w sposób nie wspomnieć o niewielkiej miejscowości Wylatowo, położonej w malowniczym województwie kujawsko – pomorskim. Pojawiające się tam w latach 2000 – 2005 kręgi i piktogramy zbożowe sprawiły, że ta miejscowość na trwałe wpisała się w polskie annały ufologii. Po dziś dzień trwa kultowy już spór o ,,prawdziwy” czy ,,fałszywy” krąg. Zebrany materiał badawczy daje na pewno wiele do myślenia. Kręgi, jakie pojawiły się na polach w Wylatowie cechowała niezwykła precyzja i rozmach. Dla wielu to koronne argumenty za ich autentycznością. Hipoteza deski i sznurka – uwielbiana przez wielu sceptyków – pozostaje dyskusyjna. Dodatkowym elementem idącym wespół z kręgami z Wylatowa są liczne obserwacje UFO z tego rejonu. Organizowane w tym miejscu ,,Operacje Wylatowo” w latach 2002 – 2006 pozwoliły zebrać całkiem pokaźny materiał faktologiczny. Relacje świadków, nagrania i zdjęcia to mocne dowody na to, że w tej niewielkiej miejscowości dochodziło i nadal dochodzi do niewytłumaczalnych zjawisk.[1] Niestety im dłużej trwają badania nad tym fenomenem, tym bardziej wydaje się być on złożony. Wciąż poza zasięgiem pozostaje odpowiedź na najprostsze pytanie. Dlaczego właśnie tam co roku pojawiały się piktogramy zbożowe wraz z rekordową ilością obserwacji UFO ? To pytanie nurtuje z pewnością każdego badacza, który brał bądź w dalszym ciągu bierze czynny udział  w badaniach zjawiska UFO w Wylatowie. Jak dotąd brakuje zadawalającej odpowiedzi. Być może klucz do rozwiązania tej zagadki tkwi w samej historii tych okolic. Historii bogatej, bo sięgającej czasów, gdy te okolice zamieszkiwały słowiańskie plemiona Polan. Na ich spuściźnie ukształtowały się pierwsze filary państwa polskiego.
           
Coś wyleciało

Aby uchylić choć trochę rąbka tajemnicy towarzyszącej wylatowskim rejonom, należy cofnąć się do czasów mrocznego średniowiecza, gdy na mapach rejonu Kujaw po raz pierwszy pojawiła się niewielka miejscowość Wylatowo.
           
Co w ogóle wiadomo o historii tej miejscowości ? W zasadzie bardzo niewiele. Pierwsza pisemna wzmianka o niej pochodzi z roku 1147, gdy jej posiadanie zatwierdził w spisanym przez siebie dokumencie Eugeniusz III. W tedy Wylatowo nazywało się Velatow (później jej nazwę zmieniono na Vyelathowo, a jeszcze później na Wielathowo). Następnym znaczącym wydarzeniem było założenie w niej w roku 1358 kościoła pod wezwaniem św. Piotra Dziesięć lat później Wylatowo otrzymało prawa miejskie, a 100 lat później zostało doszczętnie zniszczone przez straszliwy pożar. Ot tyle…

Słusznie bądź nie słusznie – niektórzy sugerowali, że sama nazwa nawiązuje do ,,czegoś, co wyleciało”. Ta subiektywna sugestia nie ma jednak przełożenia na rzeczywistość. Brak jest bowiem w annałach historycznych na takie rozumowanie sprawy.

Historia jest subiektywna

O samych losach Wylatowa można by snuć opowieści jeszcze dłużej, ale w żaden sposób nie przybliża nas to do rozwiązania zagadki pojawiających się w tej miejscowości piktogramów zbożowych. Jak bowiem powszechnie wiadomo, historia jest subiektywna. Ci, którzy ją spisują, często przedstawiają opisywane zdarzenia pod kątem swoich interesów oraz poglądów politycznych i religijnych. Są to ludzie reprezentujący klasy rządzące, narzucające swoją wolę niższym warstwom społecznym. To właśnie klasy niższe przekazują ustnie od zarania dziejów, z pokolenia na pokolenie, znacznie bardziej rzetelne informacje – nas szczególnie tu interesujące. Często nazywa się je folklorem, na który składają się wierzenia, legendy i ludowe opowieści. Występują one w każdej kulturze na świecie. Jednak zawsze panuje pewna reguła. W jednym regionie jest ich bardzo dużo, a w innym niewiele. W przypadku Wylatowa ilość interesujących nas z ufologicznego punktu widzenia dawnych średniowiecznych podań jest imponująca ! Nasze poszukiwania w tamtejsze bibliotece mogileńskiej oraz żmudne wertowanie dzieł literatury folklorystycznej pozwoliło nam dotrzeć do bardzo wielu intrygujących podań ludowych o dziwnych, tajemniczych, demonicznych stworach, które nawiedzały kiedyś mieszkańców tych okolic. Przyjrzyjmy się zatem niektórym z nich, próbując jednocześnie wyjaśnić zagadkę Wylatowa.

Skrzaty o czarnych oczach

Naszą podróż po tym demonicznym świecie rozpoczniemy od przyjrzenia się interesującym opowieściom o małych ludzikach nazywanych potocznie skrzatami lub krasnoludkami[2]. Istotom tym przypisywano różne cechy. Jedne reprezentowały kategorię dobrych demonów. Pomagały one swoim gospodarzom w wielu rzeczach. Niektóre potrafiły nawet napełnić zbożem spichlerz swojego gospodarza do pełna. Inne z kolei za dobre uczynki chroniły swoimi mocami mieszkańców przed chorobami.

W jednym z dzieł źródłowych wybitnego znawcy folkloru, Oskara Kolberga, czytamy: ,,Krasnoludki są to malcy mieszkańcy już to w rozpadlinach ziemi, już w zwaliskach – w ogóle wszędzie, gdzie są jamy, jaskinie, nory, dlatego też je Podziomkami niektóry zowią. Ubiory noszą zwykle czerwone, mianowicie czerwone czapeczki. Krasnoludków nikt nie widzi, skoro tylko owe czapki mają na głowach. Występują dobroczynnie, przychodzą na pomoc uciśnionemu człowiekowi i wybawiają go czynem jakim z niedoli (…). Mieszkaniem ich są zwykle piece od chleba, podpiecki i podkominki. Są to istoty z ogromnymi głowami, małej nader postawy, krępej tuszy i brzydkiej płaskiej twarzy o włosach szorstkich i strzępiastych (…). Ci mali ludzie w noc księżycową wyłażą z ukrycia swego i biegają bawiąc się po izbie. Ludziom nie szkodzą, ale zagrożeni lub przestraszeni nagle rosną i w silnych wielkoludów (olbrzymów) przemienić się mogą”.

Inną bardzo interesującą legendą o małych szkaradnych istotach jest opowieść o skrzatach: ,,O ptaku skrzatku jest mniemanie takowe, że wchodzi do spichlerzy, wykrada zboże i w czasie dni niepogodnych do mieszkań się wciska. Kto zaś wnijść mu pozwoli, ma z niego tę korzyść, iż znosząc mu ciągle róźnego gatunku, czyni go moźniejszym i bogatszym nad innymi (…). Ukazuje się skrzat podobno, podług wiary ludowej, w postaci kurczęta. Powstaje zaś następującym sposobem: Jeśli jakiegoś dziwnego kształtu i przymiotu jaje kurze nosi czarownica pod pachą, to po niedługim czasie wylęga się kurcze, które jest skrzatem, czyi skrzatkiem. Skrzat taki kusi ludzi znosząc im pieniądze, zboże, masło, których dusze później zabiera, jeśli jego usługi przyjmą”.

W tych dwóch opisach można doszukać się pewnych analogii do współczesnych relacji ze spotkań z obcymi istotami. Mały wzrost, krępa budowa ciała i duża głowa do złudzenia przypominają opisy ufonautów. Także potajemne, nocne wizyty w mieszkaniach są uderzająco podobne do tego, co określamy dziś mianem ,,nocnych gości”. Zastanawiająca jest również niezwykła zdolność tych skrzatów do zmieniania swojej postaci.

,,Ukazuje się skrzat podobno, podług wiary ludowej, w postaci kurczęta”, a we wcześniejszym fragmencie czytamy: ,,Krasnoludków nikt nie widzi, skoro tylko owe czapki mają na głowach”. Czy te opisy czegoś nie przypominają ? Są to charakterystyczne elementy, które możemy znaleźć we współczesnych relacjach z wzięć. Obce istoty ponadto często znikają, wchodzą i wychodzą z pomieszczeń przez zamknięte drzwi i okna, niekiedy także przyjmują postać jakiegoś zwierzęcia, jak chociażby wspomnianego kurczęta, a także jelenia, kota lub sowy. W dalszych dwóch fragmentach opowieści z rejonu Kujaw odnajdujemy podobne opisy.

Podrzucone dziecko demona

W jednym z nich czytamy: ,,Gdy noworodek podawany jest to chrztu i ktoś z rodziców chrzestnych przy chrzcie jakiś błąd popełni, to dziecko, o ile umrze, zostanie zmorą i w postaci kota przychodzi do ojca lub matki chrzestnej i stara się go udusić”.



Według innej legendy sowy, zwłaszcza puszczyki, były uosobieniem zła. Były to wcielenia demonów nawiedzających nocą mieszkania ludzi. Rzeczywiście ciemne oczy puszczyka mogą wywoływać nieprzyjemne odczucia, ale nie zapominajmy, że podobne opisy wielokrotnie pojawiały się w relacjach ze współczesnych wzięć, będąc najwyraźniej swoistym kamuflażem wykorzystywanym przez obce istoty do blokowania wspomnień z niemiłych przeżyć z wzięć.

W innych starych wierzeniach ludowych z tych okolic spotyka się jeszcze wzmianki o złych krasnoludkach – istotach zdradliwych, złośliwych i szkodzących niewiastom w ciąży oraz położnicom. Istoty te wyróżniały się nadzwyczajną inteligencją i przebiegłością. Ich magiczna aktywność nasilała się nocą, gdy wkradały się do domów i porywały małe dzieci, zastępując je tak zwanymi podrzutkami. Z takich poczynań słynęły krasnoludki z Bydgoszczy. Kradły one i zamieniały nowo narodzone dzieci. Dlatego w pokoju, w którym spała ciężarna kobieta, zostawiano zapaloną świece, aż do dnia ochrzczenia noworodka, co było według ludowych wierzeń skuteczną metodą odstraszania złych duchów. Do nich właśnie zaliczały się niektóre krasnoludki.

Idąc dalej tym tropem odnajdujemy bardzo podobny opis tych samych istot, tym razem już z okolic Wylatowa: ,,Ludność okolic Mogilna i Inowrocławia twierdzi, jakoby małe, szkaradne krasnoludki odwiedzały ich domostwa. Najskuteczniejszą obroną jest różaniec i szkaplerz, który wkłada się dzieciom na szyję. Kiedy jednak położnicy skradziono i inne w to miejsce położono dziecię, powinna to zazwyczaj mniej piękne i ułomne dziecię wyrzucić na śmietnik i je bić rózgami, przy czym stale powtarzać < Odbierz swoje, oddaj moje !> Z litości nad swoim dzieckiem zwracają krasnoludkowie uprowadzone dziecko”[3].

Nie da się zaprzeczyć istnieniu podobieństw między tymi opisami a współczesnymi relacjami z wzięć przez UFO. Pojawiający się motyw porywania dziecka i zastępowania go podrzutkiem znajduje swoje odbicie w głoszonej przez wielu ufologów koncepcji prowadzonych na ludziach eksperymentów genetycznych. Według takich badaczy wzięć jak Budd Hopkins ludzkość już od dawna uczestniczy w zakrojonym na szeroką skalę programie, którego celem jest skrzyżowanie dwóch inteligentnych ras. Wybrane osoby są uprowadzane jeszcze w dzieciństwie, po czym przez następne lata przeżywają liczne kontakty lub wzięcia, głównie w okresie dojrzewania. Kobietom wszczepia się sztuczny płód, będący hybrydą człowieka i obcych istot. Płód ten po kilku miesiącach usuwa się z ich ciał i hoduje w sztucznych warunkach.
           
Lustrzane odbicie współczesności

Czy nawiedzające niegdyś mieszkańców rejonu Wylatowa szkaradne krasnoludki i skrzaty były w rzeczy samej nieproszonymi intruzami z pojazdów UFO ? Oczywiście nie da się na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie twierdząco, chociażby dlatego że folklor ma to do siebie, iż często jest upiększany przez jego twórców. Jednak wygląd tych istot i pojawiający się wspomniany motyw uprowadzeń dzieci, skłania nas do przypuszczenia, że zjawisko UFO nie jest niczym nowym w tych okolicach. Najwyraźniej od wieków dochodzi tu do spotkań ludzi z innymi inteligentnymi istotami.

Ktoś mógłby zapytać: czy przypadki wzięć w Wylatowie i okolicach odnotowuje się także i dzisiaj ? W ramach ,,Operacji Wylatowo” udało się nam zbadać kilka ciekawych przypadków, które noszą wiele cech typowych dla wzięć, ale w związku z bardzo ograniczonymi możliwościami przeprowadzania regresji hipnotycznej, możemy się jedynie domyślać, że w niektórych przypadkach mogło dojść do wzięcia na pokład UFO. Niemniej w myśl hipotez z ostatnich lat to właśnie kręgi i piktogramy zbożowe służą obcym istotom do prowadzenia na nas dalszych eksperymentów. Piktogramy wabią setki niczego nieświadomych gapiów. Ci – po cichu – poddawani są w ich obrębie badaniom. Taka metoda badawcza wydaje się być bardziej skuteczna niż poprzednia. Koncepcja ta też świetnie pasuje do piktogramów w Wylatowie, ale jak dotąd nie została potwierdzona w żaden zadawalający sposób[4]. Pozostawmy jednak hipotezy na boku i przyjrzyjmy się jeszcze innym zdumiewającym podaniom ludowym.
           
Demony z pól z kosą

Przeglądając różne publikacje źródłowe z rejonu Kujaw bardzo łatwo można natknąć się na cały szereg opowieści o demonicznych stworach zamieszkujących pola i łąki. Według regionalnych wierzeń w przyległych do domostw okolicach można było natknąć się na negatywnie nastawione do ludzi południce[5]. Był to demon polny opiekujący się wegetacją zbóż i innych roślin uprawnych. Południca potrafiła przebierać kształty antropormorficzne, zoomorficzne, a czasami nawet można było ją spotkać bezcieleśnie unoszącą się nad polami. Demony te wywodziły się z dusz kobiet zmarłych po zaręczeniu. Pojawiały się zwykle w okresie żniw, gdy na polach można było częściej spotkać ludzi. Mieszkańcy tych okolic bardzo obawiali się o swoje życie, gdy wyruszali na pole. Wynikało to z przekonania, że południca dusiła śpiących na polu ludzi, a małe dzieci porywała: ,,W Wielkopolsce widziano ją jako młodą i piękną dziewczynę, przepasaną pasem złotym lub srebnym, za którym tkwił sztylet, to znów jako brzydką, starą kobietę, zbierającą kłosy na ścierniskach. Ludzie powiadają, że południca łapie dzieci, a śpiących na polu żniwiarzy obija. Czasami jednak jest piękna, biało ubrana, ze złotym paskiem”.

W powyższym krótkim fragmencie po raz kolejny spotykamy się z motywem porywania dzieci i duszenia śpiących ludzi. Jak widać wyobrażenia tych demonów były bardzo zróżnicowane i wzbogacane lokalnie o inne szczegóły, o czym możemy przekonać się czytając następny fragment: ,,Mory i morusy (inne określenia południcy – przyp. D.T.) to już tak się rodzą, a morusów poznaje się tak, jak i ciatów, po brwiach w jedną linię złączonych, a czarnych (…). Poznać też mory po tym, że w oku swem ma ona krzyżyki i zygzaki i że w źrenicy jej nie odbije się obraz żadnego człowieka”.
           
Zboże pokręcone

Mimo tak różnych opisów południcy jedna cecha była zawsze wspólna. Południce przebywały na polach jedynie przez okres wegetacji zbóż (to znaczy od kwietnia aż do żniw, a więc w okresie przypadającym na powstawanie agrosymboli w zbożu), po czym opuszczały świat, schodząc głęboko pod ziemie, gdzie zapadały w letarg. Zdecydowanie kojarzy się to nam z naszymi wylatowskimi piktogramami i przypadającą na ten okres zwiększoną aktywnością UFO. Ewentualny związek lokalnych ludowych podań o południcach z kręgami zbożowymi nabiera jeszcze większego sensu, gdy przyjrzymy się dwóm poniższym opisom zaczerpniętym z regionalnej literatury folklorystycznej: ,, pod lasem są na trawniku wydeptane jakieś koła mniejsze i większe, które nie zrastają się wcale lub pożółklą tylko trawą. Są to ścieżki wydeptane w krąg przez mory, które w trawie w kółko się kręcąc, koła owe zakreślały”. W drugim fragmencie czytamy: ,,Mówiono, że w zbożu chodzą jakieś duchy, ponieważ zboże jest pokręcone. Mówiono, że to dzieci diabelskie urządzają sobie wesele. Po co ich to czart przyniósł”.



Czy nie brzmi to jak jakiś opis śladów pozostawionych przez lądujące UFO ? Zdecydowanie tak. Pytanie tylko, o jakie konkretne ślady może tutaj chodzić. Analizując uważnie pierwszy fragment opowiadania, można wyjść z założenia, że jest to opis tzw. lądowisk UFO, które można czasami znaleźć w trawie w postaci kół, pierścieni lub wyżej rosnącej trawy. ,,Koła mniejsze i większe, które nie zrastają się wcale lub pożółkłą tylko trawą”. Ten opis idealnie wkomponowuje się w opisy klasycznych śladów pozostawionych przez UFO, które najczęściej tworzą półkoliste pasy wypalonej lub wyżej rosnącej trawy. Charakterystyczną cechą lądowisk jest to, że znacznie odróżniają się od otoczenia. Są bardziej zielone, wręcz soczysto zielone[6].

W przypadku drugiego opisu nie ma już żadnych wątpliwości, że dotyczy on dziwnego śladu w zbożu, pozostawionego przez…. no właśnie kogo ? Czy rzeczywiście sprawcami tych szkód były ,,diabelskie dzieci”, czy może jest to kolejna aluzja do zjawiska, które dziś zwykło się nazywać UFO ?
           
Percepcja kluczem do zrozumienia

Do jakich zatem wniosków możemy dojść, jeśli zestawimy wszystkie uzyskane informacje ? We wszystkich tych opowieściach spotykamy się z tym samym motywem. Mamy tu opisy krasnoludków, skrzatów i zmor włamujących się nocą do  domów, aby wykraść dzieci i zastąpić je podrzutkami. Mamy też opisy demonicznych polnych południc wygniatających podczas diabelskich tańców koła w trawie i zbożu. Sceptyk mógłby dać na to wszystko prostą odpowiedź: w ludowych przypowieściach nie da się wyznaczyć granicy między prawdą a fikcją, zatem jak można traktować poważnie takie legendy ? A jednak w tych ,,fikcyjnych” opowieściach odnajdujemy fakty, które skłaniają nas do wyciągnięcia wniosku, że relacje o demonicznych skrzatach i krasnoludkach dowodzą, że mieszkańcy tych okolic mają od wieków do czynienia z istotami z innych światów.

Nie ulega wątpliwości, że demoniczne wyobrażenia zwykło się traktować jako przejaw zabobonu i ciemnoty. Było one jednak próbą racjonalizacji otaczającego nas świata i zjawisk w nim zachodzących. Percepcję ograniczało wiele czynników. Rzecz w tym, żeby umieć wyciągnąć z danych opisów racjonalne wnioski.

Na koniec warto przytoczyć słowa jednego z najwybitniejszych badaczy UFO, astrofizyka Jacquesa Vallee, autora między innymi książki Dimensions (Wymiary), która poświęcona jest głównie pochodzącym z różnych kultur na całym świecie doniesieniom o małych ludzikach. ,,UFO to rzeczywiście nierozpoznane zjawisko mające charakter fizyczny i potrafiące manipulować czasoprzestrzenią w sposób, którego nie jesteśmy w stanie pojąć. To wszystko możne oznaczać, że tu i teraz istnieje w rzeczywistości inny wszechświat, a jego mieszkańcy, jakkolwiek ich nazwiemy, współtworzą razem z nami tak zwany wieloświat”.
           
                                   



[1] Osobiście w latach 2002 – 2005 zebrałem ponad 70 relacji o obserwacjach UFO.  To naprawdę robi wrażenie.
[2] Inne regionalne nazwy tych istot to kraśniak, cwerg, karlik, małolud, a także płonek i podziemek.
[3] Żeńska nazwa tych istot brzmi dziwożona.
[4] Szerzej o tym pisał Bronisław Rzepecki na łamach Kwartalnika UFO w artykule ,,Wzięcia, kontakty i …kręgi zbożowe”, UFO nr. 49 (1/2002).
[5] Z innych nazw tego demona polnego warto jeszcze wymienić żytnią babę, ciotę, czarownicę żytnią i klekanicę.
[6] Lądowiska UFO znane są również w Polsce. Takie ślady udało się znaleźć ufologom w Olsztynie koło Częstochowy i Ropczycach.

8 komentarzy:

  1. Natomiast ja chciałbym znać odpowiedź na zasadnicze pytanie: dlaczego nie pojawiają się już agroznaki w Wylatowie? Czyżby Obcym znudziło się to miejsce?

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujący artykuł. Bardzo dobrze koresponduje z poglądami wielu badaczy na temat "mitologicznego" ujęcia zjawiska UFO. Zresztą fenomen Wylatowa (choć najbardziej znany w Polsce) na mapie Europy i świata nie jest przecież odosobniony. Wystarczy wskazać słynny "trójkąt vermoncki" w USA czy syberyjską "Dolinę Śmierci". Właśnie często w takich miejscach, lokalny folklor aż "kipi" od sprawozdań z obcowania z "kimś lub czymś" tajemniczym, złowrogim i obcym. Elementy te sprawiają, że warto zastanowić się nad synonimem słowa "obcy"- który jest dominantą we współczesnej ufologii. No bo jeśli te miejsca są wciąż aktualnym "domem" tych istot i to być może od wielu tysięcy lat, to jedynymi obcymi są w tym rozliczeniu tylko i wyłącznie- ludzie.

    Co zaś do sprawy którą poruszył AiR to niewykluczone, że Wylatowo po prostu przestało odgrywać pewna rolę (w szerzej zakrojonym projekcie) i po prostu stało się miejscem jak tysiące innych (nieaktywnym?). To oczywiście tylko przypuszczenie i być może wcale nie jest tak, że w Wylatowie nic się nie dzieje. Może tylko my tego już nie dostrzegamy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wylatowo od samego początku moich odwiedzin interesowało mnie przede wszystkim ze względu licznych obserwacji UFO i nie tylko, kręgi - może trochę niesłusznie - poszły na dalszy plan. Zebrałem tam olbrzymi materiał w latach 2002 - 2006. Wiele spraw dotyczyło odległych lat. To dawało mi przypuszczać, że zjawisko to manifestowało się tam od lat. Zagłębienie się w materiale folkloru tylko utwierdziło mnie w swoim przekonaniu. Kręgi pojawiają się dalej - może już nie w samym Wylatowie (choć dzisiaj dotarł do mnie news, że pojawiły się kręgi w kukurydzy w tej miejscowości) i nie aż tak spektakularne, ale są. Ich sposób wykonania budzi wątpliwości. Kręgi z lat 2000 - 2005 cechowała precyzja. Dziś po latach - gdy piszę swoją książkę na ten temat - zaczynam uważać, że i w tych latach pojawiały się - jak to lubimy je nazywać - fałszywki. Ale nie to jest najważniejsze. Najciekawsze jest to ,że ludzka świadokość tych okolic mocno zjednoczyła się z czymś co można nazwać nieznanym. Sposób patrzenia na świat też uległ zasadniczym zmianom. To bardzo ciekawe wątki, które być może powinny zainteresować socjologów na przyszłość

    OdpowiedzUsuń
  4. A tak BTW strzyg, inkubów, sukkubów, itp. to Milos Jesensky w swej pracy "Bogowie atomowych wojen" podał oryginalne wyjaśnienie tego problemu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z wielką chęcią zapoznałbym się z tą pozycją książkową. Czy ma Pan dostęp do jej polskiego tłumaczenia (bądź angielskiego) ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Damian, ja w zasadzie w ufologii "już nie siedzę", ale czy inkuby, sukkuby itp. nie są przypadkiem tożsame
    z hipotezą mimikrii, którą do ufologii wprowadził Johannes Fiebag? Czyli dostosowywanie się ufitów do
    sposobu myślenia ludzi w określonej epoce. Coś a'la kameleony. I tak, w czasach odległych były to boskie i
    ogniste rydwany, w średniowieczu płonące tarcze i krzyże, w czasach późniejszych bitwy statków, które widywano
    na... niebie albo dziwne pojazdy, o których donoszono głównie z USA?

    Marcin Kołodziej

    OdpowiedzUsuń
  7. Być może tak. Jest to jedna z wielu teorii ufologicznych. Trzeba przyznać, że dość interesująca, ale nie wiadomo na ile trafna. W tym konkretnym przypadku przytaczałem legendy, będące częścią polskiego folkloru. Abstrahując od teorii mimikry, już na pierwszy rzut oka zauważamy elementy bardzo tożsame ze współczesnymi przypadkami wzieć i nie tylko. Trudno nie zauważyć pewnych podobieństw. Podobne uwagi na temat folkloru i współczesnych obserwacji po raz pierwszy poruszył Jacques Valee w książce Paszport do Magonii. Bardzo dobra książka. Mam ją w wersji pdf w formie anglojęzycznej, jeśli ktoś jest zainteresowany mogę podesłać. Teoria mimikry być może znajduje swoje wyjaśnienie w kwestii przypadków latających holendrów itp. Tutaj raczej była to próba racjonalizacji rzeczy niezwykłych. Prosty umysł człowieka tamtej epoki mógł się odwoływać tylko do elementów demonicznych. Takie myślenie podsuwała mu kultura chrześcijańska

    OdpowiedzUsuń