czwartek, 8 kwietnia 2021

W cieniu góry Połom

Wątek związku gór i częstych obserwacji UFO na takim obszarze stanowi znaczącą część mojej książki. Poruszam w niej wiele przypadków, które udało mi się zarejestrować na przestrzeni wielu lat w rejonie Sudetów, Karkonoszy i Przedgórza Sudeckiego.

Materiał jest ogromny i nie w sposób było zamieścić wszystkich incydentów z mojego archiwum. W książce ukazały się więc wyselekcjonowane przypadki. Pominięte sprawy postanowiłem ująć w artykułach promujących moją książkę. Podczas moich wieloletnich dochodzeń wielokrotnie odwiedzałem przykładowo miejscowość Wojcieszów, położoną w Górach Kaczawskich, w dolinie dwóch szczytów – góry Połom i Miłek. Ten rejon jest żywym dowodem na ewidentnie istniejący związek obserwacji UFO z rejonem górzystym. Ilość meldunków UFO, do jakich udało mi się w tym rejonie dotrzeć jest porażająca i daje dużo do myślenia. W najnowszym numerze Czwartego wymiaru, w artykule pt. ,,W cieniu góry Połom” poświęciłem sporo miejsca sprawom, które nie weszły w kanon książki ,,Tajemnice Dolnego Śląska. UFO i niewyjaśnione zjawiska”. Niektóre przypadki są unikatowe i bez precedensu. Poniżej zamieszczam fragment tego poruszającego tekstu. Całość dostępna w numerze kwietniowym.

Góra Połom to niewielkie wzniesienie górskie usytuowane w samym sercu Gór Kaczawskich – słynnie z przemysłu wapienniczego. Mało kto jednak wie, że to miejsce jest areną zjawisk niewytłumaczalnych. Ludzie od dawna obserwują tu latające kule, dyski, trójkąty i inne anomalne dziwy. Co takiego sprawia, że mieszkańcy pobliskiego Wojcieszowa już przywykli do niecodziennych spektakli? Czy ma to związek z kopalnią albo tym, co w jej wnętrzu od wieków się eksploatuje?

Połom w j. niemieckim była nazywana Kitzelberg, mierzy zaledwie 667 m.n.p.m. i jest jedynym miejscem w okolicy, gdzie jeszcze po dziś dzień intensywnie eksploatuje się wapienie. W efekcie doprowadziło to do znacznych przekształceń całego masywu. Z dołu rzuca się w oczy jego charakterystyczna ,,nagryziona” część szczytu.

Z górą Połom wiąże się wiele ciekawych legend i opowieści. Mowa jest tutaj o ukrytych skarbach, tajnych przejściach podziemnych, widywanych zjawach, a nawet kulcie pogańskim. Starsi ludzi wspominają o złej sławie góry za sprawą częstych zaginięć w jej rejonie ludzi, co miało miejsce przed wiekami.



Zanim rejon góry Połom został schrystianizowany, u podnóża niewielkiego wzniesienia stała pogańska świątynia słowiańska. Stanowiła obiekt silnego kultu religijnego, a w czasach chrześcijańskich pogański chram został zburzony. Do dziś góra Połom, mimo silnego wpływu człowieka, jest aktywnym obszarem pod względem energetycznym i uznaje się je za miejsce mocy. W takich energetycznych ,,hotspotach” ludzie często obserwują tu niecodzienne zjawiska. Opisana wyżej historia to niejedyne zdarzenie, które możemy wiązać z osławioną górą. Przez wiele lat zbierałem i dokumentowałem relacje ludzi, tutejszych mieszkańców. Niektóre historię mogą przyprawiać o gęsią skórkę. Wiele z nich opisałem w swojej najnowszej książce ,,Tajemnice Dolnego Śląska. UFO i niewyjaśnione zjawiska”. Góra Połom jest magiczna i pełna tajemnic. Coś też ewidentnie przyciąga w te okolice UFO.

Kilka lat wcześniej przed zdarzeniem z października 1987 r., w Wojcieszowie bardzo często można było zaobserwować nad górą – jak to sami mieszkańcy określali - ,,latające ekraniki telewizyjne”. Były to niewielkie obiekty z wyglądu przypominające ekran telewizyjny, z których wystawały dwie małe antenki zakończone kulkami. O tych historiach pamiętają jedynie starsi mieszkańcy Wojcieszowa. Podobno owe mini-UFO wylatywały z góry Połom i niekiedy miały naturę chochliczą, bo potrafiły latać za ludźmi i ich gonić. ,,Raz obiekt latał za takim jednym z mieszkańców Wojcieszowa, byłym elektryku zatrudnionym przy tutejszych kamieniołomach. Jeden z takich ekraników towarzyszył mu w drodze powrotnej do domu i był natrętny jak mucha, bo nawet bzyczał. W pewnym momencie ekranik zrobił się wyjątkowo natarczywy, bo zniżył lot nad głową, że chłop się tak przestraszył, że zaczął uciekać i zgubił po drodze swoje sandały. Ekraniki latały zwykle w ciągu dnia i wytwarzały bzyczący dźwięk. Były nie większe niż tabliczka czekolady. Starsi mieszkańcy Wojcieszowa wspominali, że część Niemców, która została jeszcze do lat 50 – tych w Wojcieszowie, bo pracowała przy kopalni, wspominała o tych obiektach widywanych jeszcze przed wojną”. – zwierzał mi się pewien anonimowy mieszkaniec Wojcieszowa. O tych historiach nie mówi się nagłos, ale wielu okolicznych mieszkańców je zna. Nikt też otwarcie nie dyskutuje o jakiś nalotach kosmitów, ale o nieznanym zjawisku, które integralnie łączy się z górą Połom.

Całość dostępna w kwietniowym numerze Czwartego Wymiaru.

 

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz