Pod koniec lipca 1997 r. w górskiej miejscowości Michałowice dochodzi do
bardzo bliskiego spotkania z UFO. Dwójka znajomych jest świadkiem nalotu UFO z
nad Śnieżnych Kotłów, który po zbliżeniu okazuje się być klasycznym latającym
spodkiem. W jego wnętrzu widać postacie. Spotkaniu towarzyszy strach i
przerażenie.
O
niniejszej sprawie dowiedziałem się zupełnie przypadkiem. Moim pierwszym
źródłem informacji był archiwalny numer regionalnej gazety Nowiny
Jeleniogórskie, w której autor – w artykule poświęconym tematyce UFO na Dolnym
Śląsku – prezentował kilka spraw/przypadków (dwa z nich były mi kompletnie
nieznane, w tym poniżej opisany incydent). Z racji tego, że chodziło tutaj o
przypadek CE-3 z terenu Dolnego Śląska, sprawa wydała mi się warta
dokładniejszego przyjrzenia. W końcu udało mi się nawiązać kontakt – niestety
dość krótki – ze świadkiem obserwacji UFO z Michałowicach, ale nie dzięki
redakcji gazety Nowiny Jeleniogórskie. Moim kontraktowcem była osoba nie
związana ze środowiskiem dziennikarskim, a – o dziwo lotniczym ! – ale o tym
później. Niestety apel o kontakt skierowany do redakcji NJ spotkał się z
brakiem odzewu. Nim przejdę do omawiania arcyciekawej sprawy z Michałowic,
pozwolę sobie zamieścić najpierw fragment artykułu pt. ,,UFO nad Dolnym
Śląskiem – czy oni już tu są ?” (nr 44, 4 listopada 2014), który niejako
wprowadza nas w przypadek bliskiego spotkania z UFO w Miechowicach:
,,Jest koniec lipca 1997 r. Wieczór.
Pani Teresa – mieszkanka regionu odwozi autem swojego znajomego, turystę z USA,
który wynajmuje niewielki dom w Michałowicach. Samochód parkuje przed budynkiem
i w tej samej chwili miejsce ma nieprawdopodobne wydarzenie. – Nie zdążyliśmy
wysiąść kiedy wzrok nasz padł na dziwne światło, które pojawiło się na Śnieżnymi
Kotłami. Było ciemno, więc zjawisko to dostrzegliśmy już z daleka. Nagle to światło
zaczęło pędzić ku nam w zawrotnym tempie i po chwili zawisło nad polem uprawnym
przed hotelikiem. Był to spory, ponad 10m. obiekt, przypominający kształtem
połączone, głębokie talerze. Pojazd obracał się wokół własnej osi, a na około
jego biła łuna jasnej poświaty. ,,Zamurowało” nas zupełnie, patrzyliśmy jak
wryci ! ,,Sekundę” później statek ruszył w kierunku samochodu i znalazł się
dokładnie nad nami. Nie odezwaliśmy się nawet słowem – otworzyliśmy auto i
wypadliśmy z niego, jak z procy. Dopadłam do drzwi wejściowych budynku i
drżącymi dłońmi – jakimś cudem – przekręciłam klucz w zamku. Zasunęliśmy od
środka wszystkie skroble, pobiegliśmy do okna na pierwszym piętrze.
Wątek NASA
Kopia artykułu, w którym była m.in. mowa o zdarzeniu w Michałowicach |
Budynek, przed którym doszło do spotkania z UFO |
Trasa, którą jechali świadkowie w stronę hotelu. Po lewej budynek hotelu. Widok za Google Street |
To
właśnie dzięki Andrzejowi Wolniakowi, wieloletniemu pilotowi i instruktorowi
szybowcowemu z Karkonoskiego Stowarzyszenia Szybowcowego, uzyskałem kontakt do
Pani Teresy. Nawiązałem z nią korespondencję, najpierw przez FB Messenger, a
później udało się nam nawet odbyć jedną rozmowę telefoniczną (Pani Teresa była
z początku bardzo ostrożna i niechętnie chciała się ze mną dzielić o swoim
przeżyciu z uwagi na fakt, iż redakcja gazety NJ potraktowała ją po macoszemu i
zaprezentowała jej przeżycie na łamach swojej gazety w tonie bardziej
sensacyjnym, aniżeli obiektywnym i rzeczowym). Niestety nasz kontakt
poniewczasie urwał się. Pani Teresa odeszła po długiej i przewlekłej chorobie.
Wiele kwestii ze zdarzenia z Miechowic pozostaje wciąż bez odpowiedzi. Nie udało
mi się także nawiązać kontaktu z drugim świadkiem tego zdarzenia -
,,przyjacielem Pani Teresy”. Z odbytej rozmowy dowiedziałem się, że chodzi o
Polaka, od wielu lat przebywającego na emigracji w USA, który wówczas spędzał
swoje wakacje w Polsce i wynajmował dom letniskowy w Michałowicach. (,,John” –
tak go nazywała Pani Teresa). Podczas rozmów z Panią Teresą, nie byłem w stanie
ustalić personaliów niejakiego ,,Johna”. Pani Teresa tłumaczyła, że musi
chronić jego dobro z uwagi na stanowisko pracy, jakie wykonywał na terenie USA.
Udało mi się jedynie ustalić, że była to praca urzędnicza na wysokim
stanowisku. Po informacji o śmierci Pani Teresy, próbowałem tego Pana odnaleźć
w kontaktach na koncie FB Pani Teresy. Niestety nikt nie odpowiadał rysopisowi
podanemu przez Panią Teresą. Dziś uważam, że imię John zostało przez Panią
Teresę wymyślone.
Mapa miejsca zdarzenia. Strzałka określa kierunek skąd nadleciał obiekt. Czerwonym punktem oznaczono miejsce obserwacji |
Radio zaczęło zacinać
W tym
konkretnym przypadku musi nam więc wystarczyć jedynie relacja Pani Teresy –
szczera, dość konkretna i naszpikowana ogromnymi emocjami. Cenne uzupełnienie relacji prasowej stanowią
wypowiedzi pani Teresy, zaprezentowane mi w rozmowie z nią po wielu latach od
zdarzenia. Zacznijmy od okoliczności, w jakich doszło do incydentu.
,,Wracaliśmy
autem po naszym wieczornym wypadzie do Jeleniej Góry do hoteliku, który w
całości mój przyjaciel, John, wynajmował. Jechaliśmy główną drogą od miasta w
stronę hotelu. Było gdzieś około godziny 22,
a więc było już ciemno. Ale – pamiętam – że tej nocy była piękna
gwiaździsta noc. Idealna widoczność nieba i okoliczne góry było widać, jak na
dłoni. Wjeżdżając na podwórko przed hotel zwróciłam uwagę na jasne światło
unoszące się nad Śnieżnymi Kotłami. Od razu zwróciłam na nie uwagę Johnowi, bo
było dość jasne i nie przypominało gwiazdy, a raczej punkt świetlny, wiszący
gdzieś w połowie drogi od wzgórza do nas, w kierunku południowo – zachodnim.
Ale to był tylko moment. Jeszcze chwilę siedzieliśmy w aucie i rozmawialiśmy na
różne tematy. Nagle radio grające w aucie zaczęło przycinać, gubić sygnał, a
ten obiekt pojaśniał, by zaraz wystartować w naszą stronę. Nie wiem z jaką
prędkością poruszał się, ale to była zawrotna szybkość. W mig znalazł się przed
nami, wisząc na niewielkiej odległości od nas nisko nad ziemią. Nie
oniemieliśmy z tego i zaczęło do nas docierać, co tam nad Śnieżnymi Kotłami
wisiało. To było najprawdziwsze UFO” – opisywała początek obserwacji Pani
Teresa.
Łuna oświetlała okolice
Z
początku obiekt zawisł w odległości około 20 m. od zaparkowanego przed
budynkiem hotelu (jak się udało ustalić później w rozmowie telefonicznej, był
to ,,Leśny dom”, obiekt hotelowy zlokalizowany na ul. Sudeckiej w miejscowości
Michałowice). Był to około 10 metrowy dysk. A raczej obiekt złożony z dwóch
mis, oddzielonych od siebie obracającym się ciemnym paskiem. Z obiektu
emanowało jasne światło.
,,Była
to łuna jasnego światła bijąca wokół obiektu. Oświetlała ona całą okolicę, nas
i pobliski budynek. Było to jasne światło, ale nie rażące. Dzięki tej łunie –
wydaje mi się – byliśmy w stanie dostrzec pewne detale na tym obiekcie” –
opowiadała Pani Teresa.
Po
mniej więcej 10 sekundach obiekt przesunął się w stronę samochodu, w którym
siedzieli świadkowie i oświetlił cały pojazd wraz z jego pasażerami. Świadkowie
poczuli narastające ciepło w pojeździe. Pani Teresa wraz z Johnem natychmiast
wyszli z auta i pobiegli szybko w stronę drzwi wejściowych hotelu. Udało im się
szybko wejść do środka i zaryglować drzwi. Udali się potem na pierwsze piętro
budynku i tam, z okna, kontynuowali obserwację.
Półmaterialny obiekt i dziwne istoty
,,Dopiero
wówczas mogłam się przyjrzeć dokładnie obiektowi”. – mówiła Pani Teresa. -
,,Był co najmniej dziwny. Część obiektu była materialna – ta dolna. Miała
ciemny kolor. Obracający się pierścień był również ciemny, ale ciemniejszy niż
spód. Na spodzie było widać też jakieś światełka, ale teraz nie pamiętam, ile
ich było i jak były rozmieszczone. Na pewno było ich sporo. Górca część była
przezroczysta i można było dostrzec na niej pewne szczegóły. Widzieliśmy my
tam, jakieś postacie. Mogło być ich cztery lub pięć. Nie było widać ich pełnych
sylwetek. Były rozmazane, poprzerywane. Widziałam np. głowę i tułów, ale
kończyn dolnych już nie. Te istoty poruszały się. To wszystko, w sensie cały obiekt,
pulsowało. Przypominało to falujące ciepłe powietrze”.
Rysunek z opisem |
Ten szczegół jest interesujący i może sugerować, że obiekt obserwowany w Michałowicach nie miał – w istocie – struktury materialnej, a mógł być jakąś formą projekcji holograficznej. Przypomina to po części opis obiektu UFO zaobserwowanego w 1997 r. w Wojcieszowie, o czym pisałem niegdyś na swoim blogu.
Choć relacja prasowa o tym nie mówi, ale z
rozmowy z Panią Teresą dowiedziałem się, że towarzyszący jej John w pewnym
momencie zaczął się dziwnie zachowywać. ,,Jego strach przeobraził się w jakąś
obsesję, aby nawiązać z tymi istotami ze statku kontakt. Chciał z początku
otworzyć okno, ale mu zabroniłam. W pewnym momencie złapał w pobliżu leżącą
latarkę i zaczął mrugać w stronę obiektu” – opowiadał.
Tutaj
doszło do ciekawego wydarzenia. Obiekt nagle pojaśniał i w błyskawicznym tempie
wystrzelił w kierunku wzgórza Śnieżnych Kotłów. Najpierw stał się małym punktem
oddalonym w odległości kilku kilometrów, by za chwile całkowicie zniknąć. To
był już koniec obserwacji.
,,Następnego
dnia skontaktowaliśmy się z naszym znajomym lotnikiem, pracującym na pobliskim
lotnisku. Pojechaliśmy do niego, bo jeszcze dalej byliśmy roztrzęsieni tym, co
widzieliśmy. John już nie był taki entuzjastyczny, jak w tedy, gdy schwycił
latarkę i powiedział, że chce z nimi nawiązać kontakt. Teraz bał się. Rozmowa z
moim kolegą trochę go podtrzymała na duchu. UFO lubi pojawiać się podobno
w tych okolicach często. Nie wiem, czy były to kosmici, czy coś innego. Wiem na
pewno, że tamtej nocy bałam się przeraźliwie. Nie byłam gotowa na takie spotkanie.
To mnie po prostu przerosło”. – zwierzyła się p. Teresa.
Znajomy,
o którym wspomniała to mój kontaktowiec – wymieniony w publikacji prasowej
Andrzej Wolniak. Z jego relacji wynikało, że Pani Teresa wraz ze znajomym
Johnem byli naprawdę poddenerwowani. ,,Znałem Teresę od lat i wiem, że coś w
tedy widzieli. To zrobiło na nich ogromne wrażenie” – twierdził.
Niestety
nie udało mi się rozwinąć wątku poruszanego w publikacji, w którym mowa jest o
wypowiedziach osoby pracującej w NASA, która kontaktowała się z Panią Teresą i
dopytywała ją o szczegóły obserwacji. Domyśliłem się, że stanowisko pracy Johna
było powiązane – prawdopodobnie – ze strukturami z NASA, przynajmniej z
amerykańskim przemysłem kosmicznym. Przeżycie obojga musiało wzbudzić czyjąś
ciekawość. Nic więcej jednak nie udało się w tej sprawie ustalić.
Miejsce
obserwacji – znajdujący się na uboczu dom letniskowy – jest szczególne. Nie
pierwszy to już raz okolica, w jakiej pojawia się UFO i gdzie dochodzi do
bliskiego spotkania jest jakby dokładnie wyselekcjonowane. Z dala od miejskich
zabudowań, w otoczeniu lasu, na odludnej drodze, gdzie trudno o postronnych
świadków. Obserwatorzy takich anomalnych akrobacji to są często ludzie
starannie wybrani. Ich przeżycie często rozgrywa się na planie zmienionego
stanu świadomości, jest formą ,,prywatnego objawienia”. Czemu ma taka wizja
służyć ? Nie wiadomo. Nie jest to pierwszy raz kiedy do takiego zdarzenia
dochodzi w terenie górzystym. Rejon, o którym mowa jeszcze do nie dawna był
wysoce aktywny pod kątem ufologicznym. W ciągu wielu udało mi się udokumentować
wiele relacji z tego terenu. Wiele z tych przypadków to bliskie spotkania z
UFO.
Wszystkich świadków podobnych obserwacji z terenu Dolnego Śląsku i innych
rejonów Polski proszę o kontakt na maila: dam.trela@gmail.com
Ciekawość ile jeszcze takich perełek ufologicznych pozostaje nie zgłoszonych, zapewne całkiem sporo. Zdarzenie bardzo ciekawe wręcz klasyk, ciekawość tylko co było ''ich'' zainteresowaniem człowiek, otoczenie, a może cos innego ? Można tylko spekulować.
OdpowiedzUsuńWielka tajemnica Arku. myślę, że jednak był to człowiek
UsuńCiekawa sprawa. Znam kilka osób z Michałowic, może warto by popytać ich na temat w/w incydentu? Choć z tego co opisałeś, świadkowie raczej nie dążyli do rozpowiadania innym o swojej przygodzie.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam już gdzie, ale natrafiłem kiedyś na interesującą relację z obserwacji w okolicy Szrenicy. To grzbietowy szczyt Karkonoszy, położony jakieś 5km na zachód od Śnieżnych Kotłów. Wiesz coś może na ten temat?
Interesujące, czy mogę prosić o jakiś info na temat tej relacji z okolic Szrenicy
UsuńLiczyłem na coś podobnego z Twojej strony :) O incydencie na Szrenicy czytałem w jakiejś prasie. Nie pamiętam jednak czy był to "Nieznany Świat", magazyn "UFO" czy coś jeszcze innego. Ale na bank ukazało się to w latach 90.
UsuńW kwestii przypadków ze Szrenicy kojarzą mi sie tylko jedna sprawa dotyczaca kregu na sniegu odkrytego na szczycie tu podaje link do sprawy, ale w tym przypadku nie ma mowy o jakiejs obserwacji. Proslibym w takim razie o zrodlo tego przypadku..http://czastajemnic.blogspot.com/2014/01/tajemniczy-krag-na-szrenicy.html
UsuńInteresująca sprawa.
OdpowiedzUsuń