Abdukcje to temat znany głównie z
zachodnioeuropejskiej literatury ufologicznej. Historie bliskich spotkań
czwartego stopnia są pełne zagmatwanych wątków, śladów psychomanipulacji i
nieprzyjemnych konsekwencji, które dotykają uprowadzonych. Ale traumatyczne
historie wzięć występują nie tylko w Stanach Zjednoczonych.
Przekonał się o tym pewien mieszkaniec Legnicy.
Jego przeżycia wydają się być wręcz szablonowym przykładem kontaktu z obcą ,,inteligencją”.
Przekonał się o tym pewien mieszkaniec Legnicy.
Jego przeżycia wydają się być wręcz szablonowym przykładem kontaktu z obcą ,,inteligencją”.
O przypadku Władysława S. dowiedziałem się od mojej ciotki ? Haliny L.,
która wiele lat temu robiła z tym panem interesy i do dziś się przyjaźnią.
Władysław S. jest sklepikarzem i przez pewien czas prowadził sklep
motoryzacyjny w lokalu, który pomogła mu wynająć właśnie moja ciotka. Dlatego
stała się ona jedną z niewielu zaufanych osób i to właśnie jej zdecydował się
po latach opowiedzieć o tych wydarzeniach. Trzeba wiedzieć, iż świadek bardzo
długo trzymał to w tajemnicy przed ludźmi, ponieważ obawiał się niezrozumienia.
Od momentu, gdy dowiedziałem się o tym przypadku minęło 1,5 roku i również
mniej więcej wtedy świadek dowiedział się o istnieniu naszego klubu badawczego
(LKBZN KONTAKT).
Przez cały ten czas Władysław S. dojrzewał do decyzji opowiedzenia o tym
specjalistom od UFO. Nie dziwi zatem fakt, że do pierwszej rozmowy o jego
pozaziemskich kontaktach doszło właśnie w mieszkaniu mojej ciotki. Zawdzięczamy
jej kontakt z tymże panem, jak i stworzenie odpowiedniej atmosfery do rozmowy
przy ankietowaniu świadka.
Stały scenariusz
Władysław S. nie interesował się wcześniej zjawiskiem UFO, obce mu były
sprawy związane z ochroną środowiska, przeciwdziałanie wojnom i zagadnienia
związane z polityką globalną. Jak dodaje informatorka, Halina L., jej znajomy
był kiedyś innym człowiekiem, bardziej bezpośrednim, energicznym, pełnym życia.
Więc wydarzenia, których był świadkiem mocno wpłynęły na jego psychikę,
światopogląd i dokonały trwałej zmiany jego mentalności.
Pierwsze kontakty miały miejsce w drugiej połowie lat 80-tych i, jak
świadek sugeruje, wywołały sporo zamieszania w jego życiu prywatnym: luki
czasowe, samoistne uruchamianie się urządzeń elektrycznych w jego domu, sny, w
których ogląda przeloty przeróżnych latających obiektów i wiele jeszcze niżej
opisanych zjawisk towarzyszących. W tym czasie również często znajdywał
rankiem, tuż po przebudzeniu na swojej poduszce kilka kropel krwi, które nie
mogły pochodzić z żadnej widocznej rany. Te sprawy oczywiście nie muszą, ale
mogą być związane z zetknięciem z UFO. Tutaj znów pragnę przypomnieć, że tego
typu wydarzenia z osobna nie stanowią dowodu na cokolwiek, lecz brane pod uwagę
jako całość są ważnymi poszlakami potwierdzającymi szablonowy charakter niemal
wszystkich przypadków porwań przez UFO na całym świecie. Sam świadek nie
twierdzi, że zachodzi tu bezpośredni związek, lecz my wiemy, że takie szczegóły
nieprzypadkowo występują w relacjach innych uprowadzonych przez UFO. Można
nawet na ich podstawie opisać kolejność, proces ich powstawania oraz dokładny
związek z ingerencją pozaziemian i ich pojazdów.
Odmienne stany
świadomości
Jak twierdzi Władysław S. każdorazowo, mniej więcej raz w tygodniu, miewał
uczucie kilkakrotnych w ciągu dnia luk czasowych, pomiędzy którymi był
uczestnikiem naprawdę niezwykłych wydarzeń. Z relacji świadka starałem się
wyłuskać możliwie najbardziej chronologiczny ich przebieg, lecz nie do końca
stało się to możliwe. Choć każde z tych kilkudziesięciu spotkań z UFO było
niemal identyczne, to nie wszystkie jego elementy dano mu w poszczególnych
przypadkach zapamiętać w sposób świadomy. Niektóre wydarzenia, choć
najzupełniej realne i fizyczne, były obserwowane w zmienionym stanie
świadomości. Inne szczegóły świadek przypomina sobie dopiero po latach i nie
jest do końca pewien czy zaistniały naprawdę, czy są one wymieszane ze snami.
Szczególnie ostatnim czasem nawroty wspomnień dotyczących jego porwań pojawiały
się przy okazji obserwowania przelotów NL (Nocnych Świateł) podczas pobytu nad
morzem. Ale wróćmy do tych najciekawszych wydarzeń sprzed lat. Oto jak mogło
wyglądać takie uprowadzenie:
Zaczyna się wszystko zazwyczaj w momencie końca pracy, czyli o godz.
18-tej. Pan Władysław zamyka wtedy, jak co dzień swój sklep i ma zamiar wsiąść
do samochodu, by wrócić nim do domu, do położonej kilka kilometrów od Legnicy
wsi, której nazwy z powodów oczywistych nie mogę wymienić. Tu następuje luka
czasowa, po której świadek pamięta jak stoi na łączce obok swojego domu.
Uniesiony
niebieskim światłem
Bezpośrednio nad nim unosi się ogromny obiekt rozmiarem przekraczający
nawet wielkość owej wsi. Jest tak gigantyczny, że trudno jednoznacznie określić
jego kształt. Władysław twierdzi, że najprawdopodobniej był on owalny i
podłużny, dookoła otoczony świetlnymi punktami. Każdy z tych iluminatorów
emituje pulsujące niebieskie światło. Wówczas spływa na niego pionowo z góry
wiązka świetlna tego samego koloru. Tu znów następuje luka czasowa. Chwilę
później świadek pamięta jak znajduje się w niewielkim owalnym pomieszczeniu
wypełnionym bladym, mglistym światłem również niebieskiej barwy. Pobyt w tym
pomieszczeniu nigdy nie trwa długo, ponieważ za chwilę pojawiają się przy
uprowadzonym dwie dziwne postacie. Każda z nich ubrana jest w niebieski,
metalicznie połyskujący, luźny kombinezon, składający się z kaptura o
kwadratowej szybce, czegoś w rodzaju kurtki z szerokimi rękawicami i szerokimi
nogawkami u dołu. Władysław jest pewien, że nie są to ludzie, pomimo iż są w
miarę ludzkiego wzrostu, to poruszają się zupełnie inaczej: suną przed siebie
bez przebierania nogami, jakby mieli pod spodem jakieś kółka. Sam świadek ma
wrażenie jakby znajdował się w dziwnym, zmienionym stanie świadomości, gdzie
wszystko dookoła jest nierealne. Nie jest w stanie się w ogóle poruszyć,
również nie może, ani nie ma potrzeby porozumiewania się z towarzyszącymi mu
istotami. Jest całkowicie poddany ich woli. Istoty te zabierają go wówczas
bardzo długim korytarzem, tunelem o okrągłym przekroju wypełnionym nieco
ciemniejszym, lecz tym samym, co wcześniej niebieskim światłem. Ten moment
transportowania go tunelem nie zawsze świadomie pamięta, ale zawsze wtedy jest
zawieszony nad podłożem w pozycji pionowej i przesuwa się bezwolnie wraz z tymi
postaciami, podobnie jak one, nie poruszając przy tym nogami. Ten swoisty
konwój doprowadza go w końcu do bardzo przestronnego pomieszczenia docelowego.
Wygląd istot wg świadka |
Owalna sala
Artystyczna wizja pomieszczenia, w którym odbywały się doświadczenia |
Głos mentora
Do fotela, w którym siedzi przysuwany jest lub podjeżdża niewielki blat,
stanowiący z fotelem niejako całość. Władysław kładzie na nim ręce. W jego
głowie rozbrzmiewa teraz głos nie należący do żadnej z krzątających się przy
nim postaci, powtarzający zdania typu: ,,Nie bój się” i ,,Nic ci nie będzie”.
Wzięty, choć nigdy nie widzi osoby, która do niego mówi, (bo najprawdopodobniej
nie ma jej fizycznie w tym pomieszczeniu) to jest pewien, że słowa te wypowiada
ktoś, kto nadzoruje wszystkie inne postacie i jest względem nich nadrzędny,
Następnie głos każe odwracać ręce, kolejno stroną zewnętrzną do góry, później
odwrotnie i tak kilka razy. Po tym ,,badaniu” blat z powrotem jest odsuwany.
Władysław siedząc nadal w fotelu otrzymuje teraz skomasowane informacje od
tego głosu na temat ekologii, polityki globalnej, warunków życia na ziemi i
celu istnienia. Przekaz ma bardziej formę stymulacji podświadomości, ponieważ
nie jest tak wyrazisty jak wcześniejsze polecenia i nie jest wyrażony w postaci
konkretnych słów. Oprócz tego towarzyszy mu trójwymiarowy obraz, jakby swoisty
seans kinowy. Po jakimś czasie przebywania w tym dużym, owalnym pomieszczeniu
następuje kolejna luka w świadomości. Świadek teraz znajduje się znowu na łące
niedaleko domu, jak wcześniej. Różnica polega na tym, że wielkiego statku już
nad nim nie ma. W niektórych przypadkach pamięć powraca dopiero rankiem, dnia
następnego w łóżku w domu świadka, bez świadomości jak długo trwała wizyta na
pokładzie UFO i kiedy nastąpił powrót. Kiedy Władysław jest gotowy wyruszyć do
pracy swoim samochodem, niejednokrotnie ze zdziwieniem stwierdza jego brak na
podwórzu, czyli tam gdzie w normalnych okolicznościach pozostawiłby go na noc.
Świadek jest wówczas zmuszony jechać do Legnicy autobusem, a na miejscu, czyli
pod swoim sklepem zastaje samochód w stanie nienaruszonym.
Tu w zasadzie kończy się chronologiczny scenariusz z wielokrotnego pobytu pana Władysława na statku obcych. Dalsze pytania naprowadzające ujawniły jeszcze kilka szczegółów charakteru tych wizyt i ich następstw.
To „coś” pod
skórą
Okazuje się, że częstotliwość uprowadzeń zmieniała się z biegiem czasu:
początkowo stosunkowo regularnie, czyli raz w tygodniu, później nieco rzadziej.
Świadek był nękany przez obcych około półtora roku, po czym nastąpiła dwuletnia
przerwa. Następnie zdarzyło się to jeszcze 2 lub 3 razy i z dużo większymi
odstępami. Obecnie, jak twierdzi, od wielu lat nie został uprowadzony. Ale jak
to często bywa, kontakty z obcymi mogą nadal mieć miejsce w nieco innej formie,
a pamięć z takich spotkań jest wówczas ukrywana głęboko w podświadomości, więc
świadek może ich po prostu nie pamiętać. Po jednej z takich wizyt na pokładzie
UFO Pan Władysław zauważył rano, że na lewej dłoni (dokładnie po wewnętrznej
stronie u nasady kciuka) ma sterczący pod skórą mały, bardzo twardy element
wielkości ziarenka gorczycy.
Wskazane miejsce, gdzie wg świadka znajduje się prawdopodobnie ,,wszczepiony" implant |
Nie potrafi wyjaśnić w żaden racjonalny sposób powstania owego zgrubienia
na dłoni, dlatego doszedł do przekonania, że obce istoty wszczepiły mu coś pod
skórę. Co ciekawe spytany, czy nigdy nie planował operacyjnie usunąć spod skóry
tego ,,implantu” twierdzi, że boi się to zrobić, bo czuje, że bardzo nie
spodobałoby się to tym obcym. Ma wrażenie, że sprowokowałby w ten sposób
kolejną falę nieprzyjemnych porwań. Świadek zgodził się na nieinwazyjne
zbadanie tego zgrubienia, czyli prześwietlenie rentgenowskie lub ewentualnie
tomografię komputerową. Sam chciałby dowiedzieć się, co dokładnie nosi pod
skórą i jeśli to sztuczny implant, to czemu on może służyć.
Inni też to
przeżyli
Dla zobrazowania jak bardzo podobnych opisów dostarczają porywani przez UFO
na całym świecie pragnę zacytować fragmenty opracowania ,,Wzięcie Andrew.
Nawiedzone życie” autorstwa Constance Clear - badaczki zjawiska uprowadzeń z
USA: ,,Jestem ściskany, tak jakby wokół mnie owinięto przyrząd do mierzenia
ciśnienia krwi. Znowu znalazłem się w tym owalnym pomieszczeniu, które znam
bardzo dobrze. Czuję, że jestem lewitowany do pozycji poziomej. Zdejmują mi
bieliznę. Mogę poruszać tylko gałkami oczu. Unoszę się nad stołem. Mówią mi, że
to nie będzie bolało; kiedy wychodzę z samochodu, robię to pod kątem ok. 45
stopni. Wiązka, którą mnie transportują nie biegnie pionowo w dół, ale jest
pochylona. Widzę górę i dno statku pod kątem, jakim jestem. Więc to niebieskie
światło nie biegnie pionowo w dół, ale pod kątem. To wtedy widzę kopułę i panel
oraz promień, jaki uruchamiają”. Takie relacje oczywiście nie muszą być zawsze
identyczne, ale liczba podobieństw jest zdumiewająca.
Pamięć dotycząca szczegółów spotkań z obcymi powraca w strzępach i
przypomina nie zawsze dopasowane ze sobą elementy niekompletnej układanki.
Prawda wydobywana jest z głębokich pokładów podświadomości przy okazji
przeróżnych zdarzeń życiowych. Jest to proces ciągły, toteż możemy się
spodziewać za jakiś czas nowych, niezwykle cennych informacji od pana
Władysława jak i od innych opisywanych przeze mnie uczestników porwań. Sam
zainteresowany twierdzi, że chciałby się więcej dowiedzieć o przebiegu i celu
jego wizyt na pokładzie statku obcych, co jest zdrowym objawem. Takie
nastawienie świadka sprzyja odblokowaniu pamięci w przeciwieństwie do osób,
które na identyczne przeżycia reagują przerażeniem i jak najszybciej chciałyby
o wszystkim zapomnieć. Chociaż pan Władysław na propozycję poddania się
regresji hipnotycznej nie reaguje zbyt entuzjastycznie. Twierdzi, że rozważał
już taką ewentualność, ale tylko u zaufanego specjalisty, co do którego miałby
pewność, że przeprowadzony przez niego seans nie poczyni żadnych szkód w
psychice. W najbliższym czasie planujemy się udać razem z panem Władysławem do
gabinetu rentgenowskiego celem prześwietlenia jego dłoni i czaszki, aby wraz z
zaufanym lekarzem zweryfikować w jego ciele istnienie i charakter obcych
implantów. W późniejszym terminie zostanie również dokonane badanie za pomocą
regresji hipnotycznej.
UFO Forum we Wrocławiu. Grzegorz Domański prezentuje publiczności przypadek Władysława |
Dziecko
wszechświata
Pan Władysław po tych wydarzeniach bardzo się zmienił wewnętrznie.
Wcześniej przebojowy, pełen werwy, energii i racjonalnego podejścia do życia,
teraz nieśmiały, rozważny, niezbyt towarzyski. Pojawiło się u niego
zainteresowanie polityką, sprawami socjalnymi, ekologią, duchowością, a także
ciekawość czekającej nas przyszłości. Wcześniej nigdy nie zwracał na takie
rzeczy uwagi. Zaczął czytać literaturę z zakresu parapsychologii i ufologii,
odczuwa przemożną chęć naprawy świata. Wyciszył się wewnętrznie i choć bardziej
rozumie otaczającą go rzeczywistość, to nadal nie znalazł odpowiedzi na
niektóre nurtujące go kwestie.
Znany amerykański specjalista w dziedzinie uprowadzeń przez obcych,
profesor Harvardu, John E. Mack w swojej książce ,,Abduction. Human encounters
with aliens” opisuje cały złożony mechanizm swoistej metamorfozy, jaka się
dokonuje w umysłach niemal wszystkich porywanych ludzi, oto jak o nich pisze:
,,Wynikiem tych doświadczeń jest odkrycie przez uprowadzonych nowego,
odmiennego pojmowania ich miejsca w strukturze kosmosu. Są pełni pokory i
szacunku; doznają poczucia harmonii z planetą i tym, co na niej żyje. Odczuwają
nabożną cześć dla tajemnic natury, a jednocześnie bezradność wobec kryzysu
ekologicznego na Ziemi. Jedna z badanych mówiła o sobie ,,dziecko wszechświata’.
Wiarygodność
Wiarygodność świadka można ocenić jako dużą. Oczywiście w ufologii jest
tak, że im ciekawszy przypadek, tym trudniej uznać go za autentyczny. Z kolei
najbardziej wiarygodne przypadki, np. popularne Nocne Światła niewiele tak
naprawdę wnoszą do poznania tajemniczej natury zjawiska, jakim jest UFO. W
przypadku Władysława S. mamy do czynienia z takimi argumentami jak implant w
dłoni, jaki pozostał po jednym z porwań. Wyniki testów psychologicznych są
zadowalające:, chociaż świadek wykazuje sporą tendencję do nadinterpretowania.
Natomiast współczynnik kłamstwa wynosi jedynie 40%. Spójny i pozbawiony
nadmiernie emocjonalnego stosunku sposób relacjonowania przekonuje mnie, że
Władysław nie jest mitomanem. Dodatkowo informatorka, która jak wspomniałem zna
świadka od bardzo dawna, przekonała się do jego uczciwości. Halina L. również
potwierdza zmianę usposobienia świadka, jaka jej zdaniem nie zaszła
przypadkowo. Fakt, iż Władysław przez wiele lat ukrywał przed światem swoje
przeżycia i trudność, z jaką udało się go nakłonić do zeznań, też przemawiają
za wiarygodnością. Pan Władysław nigdy nie szukał rozgłosu, do tej pory
podzielił się tymi przeżyciami jedynie z czterema lub pięcioma osobami z kręgu
najbliższych.
Zastanawiającym może wydawać się fakt, że obiekt tak dużych rozmiarów i
przebywający stosunkowo długo w pobliżu osiedli ludzkich, nigdy nie został
zauważony przez innych. Nie znaczy to wcale, że świadek jest niewiarygodny, czy
całą tą historię mógł sobie wymyślić. Jeśli zdajemy sobie sprawę z
technologicznych możliwości przybyszów z kosmosu, nie zdziwi nas to wcale.
Chociaż obecność pozaziemskich statków na naszym niebie jest dość powszechna,
inaczej jest z ich widocznością. Ukazują się jedynie niektórym, wybranym
ludziom. W moim archiwum zgromadziłem przynajmniej 20 różnych relacji o
pojawianiu się statków UFO nad miastem, gdzie zauważone zostały jedynie przez
jedną lub dwie osoby.
Nawet przez
ścianę
Szczegóły, o jakich się dowiadujemy z relacji pana Władysława, nasuwają
wiele analogii z innymi porwaniami, które są pomocne jako uzupełnienie. Choćby
niebieskie światło, którym został otoczony. Inni świadkowie identyfikują je
jako wiązkę transportową wysyłaną ze specjalnego emitera w kształcie butli CO2.
Promień ten przechodzi przez pryzmat kryształu, a następnie tak rozszerzony
jest z kolei przesyłany w kierunku ziemi. Co najciekawsze, światło takie
posiada tę szczególną właściwość, że można za jego pomocą unosić przedmioty,
zwierzęta i osoby, przemieszczając je w dowolne miejsce. Przeszkody dla takiego
promienia nie stanowią nawet lite mury, ponieważ przenika on przez każdą
materię. Porywani nierzadko twierdzą, że z jego pomocą sami przenikali przez
zamknięte drzwi, dachy samochodów, domów, jak również przez ściany. Owalne
pomieszczenie w opisach wnętrza UFO jest również często spotykane, jego ściany
są wykonane bez żadnych spoin, nitów czy jakichkolwiek innych znanych nam
sposobów łączenia. W nim to często porwany doświadcza trójwymiarowej projekcji
z obrazami i informacjami o miejscu w kosmosie, skąd pochodzą przybysze,
wizjami przyszłości, lub nieznanymi człowiekowi technologicznymi rozwiązaniami.
Krople krwi odnajdywane rankiem na poduszce czy na ubraniu w okolicach uszu i
nosa wskazują na chirurgiczną ingerencję. W nocy, podczas uprowadzenia,
umieszczany zostaje w ciele porwanego niewielkich rozmiarów przedmiot. I
wreszcie same implanty, najczęściej wszczepiane przez nos lub uszy, ale także w
inne miejsca ciała, Są to maleńkie, lecz bardzo skomplikowane urządzenia
nadawczo-odbiorcze otoczone materią organiczną. Za ich pomocą obcy mogą nas
kontrolować, zlokalizować i sterować nami.
Władcy umysłów
Władysław S. niewątpliwie jest również w jakimś stopniu ofiarą
psychomanipulacji obcych i nadal pozostaje pod jej wpływem. Stymulacja umysłu i
manipulowanie emocjami człowieka są nieodłącznym elementem każdego
uprowadzenia. Obcy nigdy nie pytają czy uprowadzony dobrowolnie zgodzi poddać
się niezbyt przyjemnym badaniom, zwłaszcza wtedy, gdy nie pojmuje ich
celowości. Tak było i w tym przypadku. Świadek z oczywistych względów nie
potwierdzi, że został zmanipulowany, ponieważ nawet by o tym nie wiedział.
Zapytałem, czy według niego istoty, które spotkał na pokładzie UFO są
nastawione przyjaźnie, wrogo, czy może są neutralne. Władysław zdecydowanie
stwierdził, że są one przyjazne, dobre o jak najbardziej pozytywnych zamiarach.
Od razu zauważyłem tu konflikt z wcześniejszą wypowiedzią dotyczącą obaw związanych
z zamiarem usunięcia implantu spod skóry.
Moim zdaniem obcy zakodowali porwanemu w podświadomości obawę, że jeśli to
zrobi to niewątpliwie narazi się im i poniesie z tego powodu nieprzyjemne
konsekwencje. Zresztą robią tak często i dotyczy to również stosunku do
hipnozy, która może ich zbyt szybko zdemaskować. Ktoś, kto podporządkowuje
sobie innych za pomącą gróźb, demagogii i szantażu nie może być nazywany
przyjacielem. A właśnie w taki sposób najczęściej postępują odwiedzający nas
ufonauci. Ich perfidia jest posunięta do tego stopnia, że usuwają z pamięci
uprowadzonego wszystkie negatywne doznania, pozostawiając jedynie te
przyjemniejsze. Niestety, albo może na szczęście, ludzki umysł jest na tyle
skomplikowanym tworem, że nie zawsze im się to udaje.
Autor: Grzegorz Domański
Źródło: archiwum LKBZN KONTAKT
Imiona świadka i informatorki zostały zmienione. Wszystkie inne dane, fakty
i okoliczności z nimi związane pozostają w zgodzie z rzeczywistością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz