Pewnej listopadowej nocy 2002
lub 2003 r. mieszkaniec Wrocławia obserwuje gigantycznego NOLa nad okolicznymi
budynkami osiedla. Kilkanaście minut później na wysokim pułapie, po tej samej
trajektorii lotu, przelatuje strzelająca promieniami kula światła.
Obydwa niezidentyfikowane obiekty, zgodnie z tym, co relacjonował świadek, przemieszczały się po nocnym niebie w całkowitej ciszy. Majestatycznie wielkiemu pojazdowi towarzyszyła niezwykła jasność. Zdaniem świadka ,,wszystko wkoło skąpało się w rażącej jasności; było widno, jak za dnia”.
Obydwa niezidentyfikowane obiekty, zgodnie z tym, co relacjonował świadek, przemieszczały się po nocnym niebie w całkowitej ciszy. Majestatycznie wielkiemu pojazdowi towarzyszyła niezwykła jasność. Zdaniem świadka ,,wszystko wkoło skąpało się w rażącej jasności; było widno, jak za dnia”.
Relacje dotyczące obserwacji NOLI o gigantycznych
rozmiarach nie są czymś rzadkim w ostatnich latach. Obiekty w kształcie delty,
trójkątów i bumerangów, jakie napływają z całej Polski, są wyjątkowe pod
wieloma względami. Bardzo często dotyczą obserwacji obiektów o naprawdę
potężnych rozmiarach, które majestatycznie suną po nocnym niebie, a ich, często
,,zakamuflowaną” obecność, rejestrują zwykle tylko pojedyncze osoby,
przypadkiem zerkające na niebo. Skala zjawiska wydaje się być bezprecedensowa i
jak dotąd próby zidentyfikowania tych zdarzeń w oparciu o tajne, wojskowe
eksperymenty nie przyniosły rezultatów.
Pokaźne rozmiary i bezdźwięczność (jako cechy szczególne)
opisywanych obecnie przez świadków obiektów nie stanowią żadnego novum w
polskich annałach ufologicznych. Takie zdarzenia w przeszłości miały
wielokrotnie miejsce, choć skala tego zjawiska nie była tak szeroka, jak
współcześnie. Tytułem przykładu może być bardzo ciekawe zdarzenie, które miało
miejsce we wrocławskiej dzielnicy Popowice prawdopodobnie w listopadzie 2002
lub 2003 r. Świadkiem był Józef W., który swoje przeżycie opisywał mi
następująco: - To wydarzyło się w noc,
kiedy moja córka jechała z kolegą do Warszawy autem. Nie mogłem usnąć i
czekałem na telefon od niej. Około godziny 24. córka zadzwoniła, informując, że
cała i zdrowa dojechała.
Było jasno, jak za dnia
Wiedziałem, że już nie usnę, więc wstałem i
poszedłem do kuchni zrobić sobie kawę. Gdy tak stałem, kątem oka zauważyłem, że
na zewnątrz zrobiło się bardzo jasno. Zadziwiło mnie to mocno, więc podszedłem
do okna i znieruchomiałem. Znajdujące się pod drugiej stronie ulicy budynki
bloków były skąpane w jasności. Było jasno, jak za dnia. Otworzyłem okno i
zacząłem wyglądać na zewnątrz. W tedy dostrzegłem to ,,coś”. Trudno to opisać
słowami. Był to potężny obiekt. Cały oświetlony od spodu, jak dla mnie
wielkości boiska piłkarskiego. Oświetlał całą okolicę jasno żółtym światłem.
Miał owalny kształt, mógł to być też kształt dysku. Nie było słychać żadnego
dźwięku. To ,,coś” po prostu sunęło nisko nad ziemią i po 6 sekundach schowało
się za budynkami. Ta światłość, która powstała zachodziła wraz z obiektem –
opowiadał.
Z przeprowadzonej ze świadkiem rozmowy bezpośrednio
w jego mieszkaniu, z którego było obserwowane niecodzienne zjawisko wynika, że
NOL mógł przemieszczać się na wysokości 150 – 200 m. Jego przybliżoną średnicę
świadek określił na ½ budynku znajdującego się na wprost okien. Wiadomo
również, że obiekt przemieszczał się ruchem jednostajnym z zachodu na wschód –
południe. Świadek nie dostrzegł na obiekcie żadnych szczegółów. Z powodu
intensywnej jasności emanującej od spodu trudno było dostrzec jakiekolwiek
elementy budowy pojazdu. Wiadomo jedynie, że jego kształt był okrągły od spodu.
Po tym wydarzeniu p. Józef jeszcze długo nie mógł
dojść do siebie. – Tak mnie to zafascynowało, że jeszcze stałem w oknie przez
chwilę ciągle zastanawiając się, co to u licha było. Ale na pewno nie uległem
jakieś halucynacji. Nie miałem wątpliwości, że to było UFO. To wydarzyło się
naprawdę tylko po całym zdarzeniu miałem jeszcze pewne obawy, czy nie uległem
jakiemuś napromieniowaniu, ale z moim zdrowiem po zdarzeniu nic złego się nie
działo – mówił.
Żona pana Józefa, choć nie obserwowała przelotu
obiektu, ale pamięta, że podekscytowany mąż wykrzykiwał do niej o ,,jasnej
łunie nad miastem” i faktycznie potwierdziła w trakcie spotkania, że tamtej
nocy przez moment zauważyła przez okno intensywną jasność, ale nie zdecydowała
się już na wyjrzenie przez okno.
Kula z promieniem
W zdarzeniu tym bazujemy więc tylko na relacji p.
Józefa. Nie ulega jednak wątpliwości, że jest on osobą szczerą i prawdomówną.
Warto również nadmienić, że powyższe zdarzenie miało swój ciąg dalszy, ku
uciesze z resztą samego świadka. – Liczyłem jeszcze, że coś uda mi się
zobaczyć, więc wyszedłem na balkon i wpatrywałem się w niebo. Tej nocy
widoczność była doskonała. Widać było rozgwieżdżone niebo – wspominał.
Trajektoria przelotu obydwu obiektów |
Po około 20 minutach p. Józef obserwuje lecącą
wysoko na niebie pomarańczową kulę, która sunęła szybko w tym samym kierunku, w
którym kilkanaście minut wcześniej przemieszczał się gigantyczny NOL. Oddajmy
jeszcze raz głos samemu świadkowi: - Kula mogła mieć wielkość 1/3 Księżyca. Była
koloru pomarańczowego, ale wchodzącego w taki brudny odcień. Co mniej więcej 1
– 2 sekundy obiekt strzelał wiązką światła z tyłu za sobą. Światło przypominało
wiązkę z palnika acetylowanego. Wychodziło z obiektu w nieskończoność. Nie
byłem w stanie zobaczyć końca promienia. To było niezwykłe, a ja czułem taką
nieopisaną euforię, że było mi dane to wszystko zobaczyć i uwierzyć – tak
opisywał drugą część swojej obserwacji p. Józef.
Po 8 sekundach obiekt skrył się za budynkami i
przestał być widoczny. Pan Józef dodał, że po swojej obserwacji próbował się
zwierzyć ze swoich przeżyć osobom ze swojego sąsiedztwa. Nikt jednak nie
potwierdził jego obserwacji. Za to znacznie więcej rewelacji dostarczyła próba
dotarcia ze swoją obserwacją do mediów. Pan Józef wspominał, że kilka tygodni
po zdarzeniu dzwonił do Radia Z i opowiadał na żywo na pewnej audycji
poświęconej zjawiskom paranormalnym o swojej obserwacji. Okazało się, że w tym
dniu w innych częściach Polski widziano podobny obiekt.
Wszystko wskazuje na to, że wspomniana audycja
radiowa była prawdopodobnie popularnym wówczas programem radiowym pt. ,,Nautilus
Radia Z”, prowadzonym przez Roberta Bernatowicza. Z dostępnych w sieci
archiwalnych odcinków z lat 2002 – 2003 próbowałem zlokalizować ten, w których
p. Józef mógł wystąpić. Niestety nic takiego nie znalazłem. W tym miejscu
pragnę się więc zwrócić do Czytelników o pomoc w tej sprawie. Jeśli ktoś z
Państwa dysponuje wszystkimi odcinkami ,,Nautilusa” z ostatnich lat transmisji,
będę wdzięczny za pomoc.
Patrząc z dużego dystansu czasowego na opisany
wyżej incydent z wrocławskich Popowic, trudno doszukać się jakiegokolwiek
racjonalnego wyjaśnienia. Hipoteza, że był to rodzaj zaawansowanego pojazdu
latającego przeznaczenia wojskowego nie może być brana w ogóle pod uwagę.
Świadczy o tym imponujący rozmiar obiektu z pierwszej fazy obserwacji oraz jego
cechy szczególne: podświetlony spód i bezdźwięczność. Nieco więcej cech
ziemskiej technologii posiadał za to NOL z drugiej fazy obserwacji, któremu w
pewnym sensie można przypisać cechy jakiegoś satelitarnego obiektu. Choć i
tutaj można mieć pewne wątpliwości, gdy weźmiemy pod uwagę wystrzeliwaną co
chwila wiązkę światła.
Z całą pewnością więcej danych mogłoby dostarczyć
dotarcie do archiwalnej audycji Nautlusa, gdzie – oprócz p. Józefa – rzekomo
wystąpili inni świadkowie tego zdarzenia. Być może powyższa relacja zyska
wsparcie w postaci dodatkowych cennych informacji.
Wszystkich potencjalnych świadków podobnych zdarzeń z terenu Dolnego Śląska lub innych części Polski proszę o kontakt na mail: dam.trela@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz