poniedziałek, 8 lipca 2013

NOCNI GOŚCIE


Relacja ze zdarzenia w Legnicy traktująca o typowym, acz pod wieloma względami niezwykłym i wartym zasygnalizowania w świetle badań ufologicznych, bliskim spotkaniu pewnej dziewczynki z obcą istotą w jej własnej sypialni. Całokształt sprawy niewymownie nasuwa wiele analogii do powszechnie znanych tego typu przypadków w światowej literaturze na temat wzięć przez UFO.



Wierzyć dziecku?
Niniejszy przypadek jest przykładem typowego bliskiego spotkania trzeciego stopnia, które w terminologii ufologicznej zwane jest z angielska bedroom visitors, czyli dotyczy pojawienia się obcej istoty nocą w sypialni. I choć nie brakuje wątpliwości narosłych wokół całej tej sprawy, oraz autentyczności tego wydarzenia, zdecydowałem się włączyć go do mojego prywatnego zbioru, oraz na jego publikację.
Nieświadoma rodzina
O pierwszych szczegółach sprawy dowiedziałem się będąc z prywatną wizytą na ulicy Okrzei w Legnicy u znajomych, państwa Rybnickich 2 stycznia 1999 r. Ich córeczka Paulina była i nadal jest wesołą, rezolutną i nadzwyczaj inteligentną dziewczynką. Wówczas, mając niedużo ponad 2 lata, potrafiła już całkiem nieźle mówić.
Na przywitanie zawsze lubi pochwalić się jakąś nowinką. Np. o tym, że była w parku lub w sklepie, lub, że była na wsi i widziała różne zwierzęta. Po czym jej rodzice zaraz uzupełniali jej wypowiedzi. Tym razem taką sensacyjną wiadomością było pojawienie się w nocy „chłopczyka” – jak go sama nazwała. Po kilku prostych naprowadzających pytaniach Paulina dodała, że przyszedł w nocy i patrzył na nią. Rodzice, mimo iż zbagatelizowali całą sprawę nazywając ją snem Paulinki, byli nieco zaniepokojeni ciągłym i konsekwentnym powtarzaniem przez nią tej opowieści. Wówczas to oznajmili, że w nocy z 30 na 31 grudnia 1998r musiał jej się przyśnić sen i od tamtej pory każdemu znajomemu opowiada o chłopczyku, który przyszedł do sypialni i się jej przyglądał.
Kosmita w sypialni

Tydzień później Paulina z nie słabnącym entuzjazmem znów mi opowiedziała o tym, na co rodzice zareagowali tak jak poprzednio, mówiąc, że Paulina ciągle opowiada jeszcze ten sen znajomym. Ale dodali też, że nigdy nie zdarzyło się, aby ich córka z takim uporem o czymś przypominała przez tyle dni.
Ponad dwa tygodnie po wydarzeniu nadarzyła się okazja, aby bez towarzystwa rodziców wypytać Paulinę o szczegóły. Wystarczyło się jej tylko zapytać, kto do niej przyszedł, a z miejsca odparła, że „chłopczyk”. Po zadaniu kilku pytań Paulina tym razem odpowiadała zazwyczaj jednym słowem, co przekonało mnie osobiście, iż nie jest to zmyślona historia. Fantazjujące dzieci zazwyczaj z dużym entuzjazmem wypowiadają się, używając pełnych zdań i oczywiście do rozmowy nie trzeba ich szczególnie nakłaniać. Tymczasem teraz to ja musiałem ciągnąć rozmowę z Pauliną. I oto jakie udało się mi ustalić fakty :
1. „chłopczyk” był sam na sam z Paulinką w pokoju,
2. była późna noc i Paulinka najwyraźniej po przebudzeniu ujrzała tę postać przed sobą,
3. postać nazwana „chłopczykiem” nie komunikowała się z Paulinką, jedynie uważnie się jej przyglądała,
4. miała duże ciemne oczy najprawdopodobniej czarne, później określone przez Paulinę jako okulary,
5. dużą głowę bez żadnego owłosienia,
6. długie i chude kończyny,
7. w ręku trzymała coś podobnego do długopisu ze światełkiem na końcu i tym przyrządem dotknęła skroni Pauliny,
8. postać miała coś na czole, czego Paulina nie potrafiła zdefiniować,
9. jedna noga obcej istoty była prawdopodobnie chora, wg relacji wyglądała na złamaną,
10. podczas całego zdarzenia za oknem migały jakieś światełka, istota oddaliła się od Pauliny, a następnie wg opisu wskoczyła do dziury w ścianie i zniknęła.
Weryfikacja
Po obejrzeniu sypialni, czyli miejsca obserwacji, sam mogłem się zorientować i wyobrazić sobie przebieg całego zdarzenia.

Okno w pokoju Pauliny w mieszkaniu państwa Rybnickich wychodzi na południową stronę. Z pozycji leżącego, a nawet siedzącego na łóżku dziecka, nie można dostrzec okien sąsiedniego budynku, dopiero po wstaniu i podejściu do parapetu (oczywiście, jeśli się ma przynajmniej 30 cm więcej wzrostu niż Paulina). Wykluczam możliwość obserwowania kompletów choinkowych tak powszechnie wystawianych w oknach w tym okresie. Miejsce, gdzie wg Pauliny pokazała się „dziura”, do której wskoczył chłopczyk, jest nośną ścianą i nie wisiał tam wówczas ani jeden obraz. Nie ma tam również okna, ponieważ po drugiej jej stronie znajduje się sąsiedni pokój, drzwi natomiast są na zupełnie innej ścianie.

Inne nawiedzane dzieci
Także cały opis wydarzenia wygląda bardzo niezwykle. Jednocześnie jest to typowe spotkanie z szarakoidalną istotą z UFO. Wskazuje na to typowy wygląd obcego: chuda postać z nieproporcjonalnie dużą głową bez włosów i z wielkimi czarnymi oczami. Postać ta wielokrotnie występuje w przypadkach porwań na pokład UFO. Tak opisywali te istoty Betty i Barney Hillowie, pierwsi zarejestrowani uczestnicy porwania ze Stanów Zjednoczonych w 1961r.
Podobnego opisu porywaczy dostarczają autorzy wielu książek na temat UFO i bliskich spotkań np. Whitley Strieber we „Wspólnocie”(Communion) oraz jej kontynuacjach, Raymond E. Fowler “Sprawa Andreassonów”(Andreasson affair).
Zbyt dużo analogii
Czy zatem mała dwuletnia Paulina miała dostęp do takiej literatury? Albo czy oglądała film oparty na takich wydarzeniach? Byłoby to niedorzecznością. Tym bardziej, że znając jej rodziców na pewno nie pozwalaliby jej oglądać tego typu filmów. Sami ich nie oglądają, a oka z Pauliny nie spuszczają. Państwo Rybniccy są sceptykami, jeśli chodzi o zjawiska niewyjaśnione. Będąc bardzo pobożnymi chrześcijanami mają negatywny stosunek do wszystkiego, co związane jest ze zjawiskiem UFO. Czy zatem mógł to być sen? Teoretycznie tak, ale biorąc pod uwagę wyżej wymienione powody jak również to, że sny są odzwierciedleniem naszych codziennych myśli, przypadkowość tego snu okazuje się wątpliwa. Jakie dziecko wymyśliłoby lub śniło o czymś, co okazuje się typowym scenariuszem z tak drobnymi szczegółami, odpowiadającym spotkaniu z obcymi rejestrowanym na całym świecie. Weźmy pod uwagę choćby przyrząd, którym się posługiwał obcy. Inni świadkowie mający bliskie spotkania trzeciego stopnia donoszą o podobnych przyrządach, za pomocą których ufonauci unieruchamiali porywane przez siebie osoby. Inne podobne przedmioty służyły do stymulacji nastroju porwanego. Działająca jak pilot do telewizora „magiczna pałeczka” w ręku kosmity mogła momentalnie wysłać uspokajający impuls. A „dziura w ścianie niewymownie kojarzy się z ekranem, za pomocą którego obcy teleportują się do odległego statku, którym przylecieli.
Porwani za młodu

Oczywiście chcę tutaj powiedzieć, że nawet dzieci dostarczają wielu podobnych do siebie relacji, nie mając wcześniej ze sobą żadnego kontaktu. Relacje z całego świata pasują zadziwiająco do tego, co wydarzyło się w Legnicy 30 XII 1998r na ul. Okrzei. Na przykład słynny amerykański ufolog i hipnoterapeuta – Budd Hopkins w swojej książce „Intruzi”(Intruders) podaje bardzo podobne wydarzenie. Otóż w 1965r w miejscowości Copley Woods czteroletni wówczas chłopiec Robbie Davis widział, jak w jego sypialni przechadza się wielkogłowa szara postać z czarnymi oczami i „niewidzialnymi ustami”, wychodzi ze ściany i podchodzi do jego młodszego brata Tommiego, wyraźnie się nim interesując. Postać ta wróciła tą samą drogą, czyli przez ścianę. Późniejsze badania wykazały, że Robbie nie kłamał, a jego młodszy brat nawet się nie zbudził, chociaż zazwyczaj ma bardzo lekki sen. Oprócz tego, na ciele chłopca pojawiły się wyraźne oznaki manipulacji przez kogoś trzeciego.
Wnioski
Przypadki kontaktowania się istot pozaziemskich z dziećmi nie należą do rzadkości, a nader często przeradzają się w wieloletnie stałe kontakty. Zazwyczaj większość informacji wychodzi na jaw przy użyciu regresji hipnotycznej, wówczas znamy o wiele więcej szczegółów tych spotkań. Oczywiście hipnozę można zastosować dopiero na dojrzałej osobie, za jej zgodą. Dlatego przypadek legnicki na dobrą sprawę jest rejestracją niedokończoną.
Kto wie, może przyszłość przyniesie więcej spotkań między Pauliną a „chłopczykiem”. Być może już teraz do nich dochodzi, a wspomnienia o nich są głęboko ukrywane w podświadomości dziecka. Jeśli w przyszłości, będąc dorosłą osobą, Paulina wyrazi zgodę na odtworzenie wspomnień przy użyciu regresji hipnotycznej, dowiemy się więcej.
Tymczasem każdy z nas może być ofiarą tego typu wizyt, zupełnie o tym nie wiedząc.
Imię i nazwisko bohaterki, oraz nazwa ulicy, na której mieszka zostały zmienione. Wszystkie inne dane, fakty i okoliczności z nimi związane pozostają w zgodzie z rzeczywistością.

Autor: Grzegorz Domański

2 komentarze:

  1. Też kiedyś przeżyłam takie "spotkanie" z nocnym gościem. Było to najdziwniejsze, najbardziej przerażające zdarzenie w całym moim życiu... :) pozdrawiam, bardzo ciekawy blog.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje za komentarz i dołączenie do grupy obserwujących mojego bloga. Z chęcią wysłuchałbym w szczegółach tej historii. Proszę pisać do mnie na mail u góry

    OdpowiedzUsuń