RAPORT Z OBSERWACJI UFO Z OKOLIC MODLINA Z ROKU 1968/69.
OBSERWACJA TYPU CE – II
Relacje pilotów o obserwacjach UFO w polskiej przestrzeni
powietrznej należą do rzadkości. W historii polskiej ufologii można znaleźć
niewiele takich przypadków. Poniżej raport traktujący o niezwykłej obserwacji
UFO z okolic Modlina
I WSTĘP
Niżej opisany przypadek jest bezcenny z ufologicznego punktu widzenia z
uwagi na to, iż traktuje o relacji pilota z obserwacji Nieznanych Obiektów
Latających na terenie Polski. Podobnych obserwacji w Polsce w ostatnich latach
udało się zarejestrować wielu badaczom UFO. Najwięcej incydentów pochodzi z
okresu lat 70 – tych i 80 – tych. Obserwacje UFO przez pilotów badali m.in.
Bronisław Rzepecki i Robert Leśniakiewicz. Swój duży wkład w ilość skatalogowanych
tego typu przypadków ma niewątpliwie także Ryszard Grundman – pilot i szef
Służby Ruchu Lotniczego WLOP, który osobiście zajmował się ewidencjonowaniem
relacji spotkań pilotów polskich z UFO. Owocem tych prac była praca zbiorowa
pióra Bronisława Rzepeckiego i Ryszarda Grundman pt. ,,Polscy piloci i
UFO”. Poniższy przypadek uzupełnia długą
listę skatalogowanych obserwacji pilotów na niebie polskim.
II PRZEBIEG ZDARZENIA
Świadkiem zdarzenia był Pan S (dane osobowe zastrzeżone – tylko do wglądu
wewnętrznego), emerytowany wojskowy, pilot i oblatywacz w jednej osobie oraz
jego kolega pilot (dane osobowe nieznane, nie udało się ustalić). Do zdarzenia
doszło jesienią w roku 1968/69 w okolicach lotniska Modlin (dokładnej daty nie
udało się ustalić z uwagi na duży odstęp czasowy). W tym dniu świadek
wystartował z lotniska wraz ze swoim kolegą – oblatywaczem MIG – 21 około
godziny 20. bądź 21. Widoczność i przezroczystość atmosfery tego dnia była dość
dobra. Ogólnie niskie zachmurzenie zauważalne w niektórych obszarach nieba.
Samoloty wzbiły się od razu na wys. 800 m. Z uwagi na charakter lotu
ćwiczebnego i kwalifikacje lotnicze obydwu pilotów (obydwaj byli oblatywaczami nie
mieli wówczas pełnych licencji pilota do lotów samolotami tego typu na
wysokościach powyżej 1000m.) Lot z założenia miał trwać kilkanaście minut i
przebiegać w korytarzach powietrznych w pobliżu lotniska Modlin.
Piloci – po osiągnięciu swojej wysokości – połączyli się z wieżą kontroli
lotów, potwierdzając swoje położenie w stosunku do lotniska. Jednocześnie
utrzymywali między sobą stałą łączność radiową. Prędkość samolotów nie
przekraczała 700 – 800 km/h. Lecieli w parze, obok siebie w odległości nie przekraczającej
80 m. Naraz p. Bryła po swojej lewej stronie dostrzega jasny punkt świetlny.
Dokładnie przyglądając się zjawisku okazuje się, że do jego samolotu zaczynają
się przybliżać dwa dyskoidalne obiekty, które leciały w tym samym kierunku i na
tej samej wysokości co Mig pilotowany przez świadka. Obiekty w pewnym momencie
ustawiły się w linii poziomej do samolotu świadka na bardzo bliską odległość,
wręcz kolizyjną. Zdaniem świadka odległość od lewego skrzydła samolotu do
obiektów mogła mieć nawet 10 – 15 m. Dyski wyglądały identycznie. Były koloru
jasno białego. Emanowały własnym jasnym światłem, ale nierażącym. Średnica
jednego obiektu wg. świadka miała 2 – 3 m.
Pan S natychmiast połączył się z kolegą w celu potwierdzenia swojej
wzrokowej obserwacji. Pilot lecący obok niego potwierdza widoczność dwóch
takich samych obiektów z jego prawej strony. Obiekty leciały po tym samym
kursie w tej samej odległości co dyski od strony samolotu p. S.
Piloci nie są w stanie wyjaśnić swojej obserwacji w sposób racjonalny.
Istniało podejrzenie, że mają do czynienia z nieznanymi obiektami wrogich
państw NATO. Próbują podjąć kontakt radiowy
z wieżą ale bez rezultatu. Tracą całkowitą łączność i kontakt między
dwoma Migami także zaczyna szwankować.
Cztery obiekty utrzymywały bliską odległość do samolotów przez kolejne 5 do
10 km lotów. Naraz jednocześnie wszystkie przyspieszy i oddaliły się w kierunku trajektorii
lotu obydwu myśliwców. Świadek nie był w stanie określić prędkość oddalania się
obiektów. Szybkość z całą pewność
mogła kilkukrotnie przekroczyć prędkość dźwięku. Nie udało się jednak usłyszeć
charakterystycznego huku towarzyszącemu samolotom przekraczającym prędkość
MACHA.
Po oddaleniu się NOLi udało się uzyskać łączność radiową z wieżą.
Świadkowie niecodziennego zjawiska natychmiast określili swoje położenie i
obrali kurs na lotnisko w Modlinie. Po kilku minut dotknęli kołami płyty
lotniska. Cała obserwacja trwała około 5 min. Lot, od czasu startu do
wylądowania, trwał zaledwie 15 min. W ciągu całej obserwacji obiekty nie udało
się uchwycić na radach pokładowych. Odległość do zjawiska była więc
orientacyjna. Pan S w trakcie obserwacji w pewnym momencie zastanawiał się nad
użyciem rakiet w jakie były wyposażone MIG – 21, ale całemu zajściu
towarzyszyły mu duże emocje. Kolejnym problemem była odległość obiektów do
samolotu. Każda nagła zmiana przemieszczenia się myśliwca mogła stworzyć
niebezpieczeństwo kolizji z samolotem drugiego MIGa. Jednak świadek nie miał
wątpliwości, że w momencie otrzymania takiego wezwania z wieży lotniczej, nie
zawahałby się użyć rakiet ani na chwile.
Po wylądowaniu piloci zaczęli wymieniać
się wrażeniami swojej obserwacji. Nie mieli najmniejszej wątpliwości, że byli
świadkami bliżej nieznanego zjawiska. Obydwaj podejrzewali, że mogli zetknąć
się z często raportowanymi przez ich kolegów
obiektami UFO. Natychmiast zaraportowali przebieg zdarzeniu swoim przełożonym.
Przełożony zmiany miał ogromne pretensje do świadków, że zerwali łączność
radiową z wieżą. Podejrzewano, że zrobili to celowo aby uciec samolotami do
Szwecji. Na szczęście nie zostały wyciągnięte żadne konsekwencje dyscyplinarne.
Nikt później nie kontaktował się z nimi w celu wyjaśnienia niezwykłej obserwacji.
Sprawa została umorzona.
III SYLWETKA PSYCHOLOGICZNA
ŚWIADKA
Pan S to emerytowany pilot wojskowy mieszkający obecnie w Obornikach
Śląskich (woj. dolnośląskie). Jest osobą bardzo towarzyską, otwartą i pogodną;
jego pasją jest muzyka i amatorska – mimo swojego wieku – gra w garażowym
zespole. Tak więc człowiek o wielu twarzach.
P. S swoją karierę pilota w wojsku rozpoczął w bardzo młodym wieku. Już
jako dwudziestoletni młodzieniec wstąpił do wojska i skierował swoje zainteresowania
na lotnictwo. Po odbyciu obowiązkowej służby wojskowej postanowił pozostać w
czynnej, zawodowej służbie. Szkolenie pilotażu zaczął w wieku 22 lat. Po
półtora letnim treningu miał już stopień podporucznika. Rozpoczął oblatywanie
prototypów różnych modeli samolotów. Miał także możliwość latania jako kamikaze
w byłym ZSRR. Pilotował wówczas pierwsze prototypy MIGów – 21 w Moskwie.
Wspomina od tych wydarzeniach z dość dużym niesmakiem. Podczas jego rocznego
pobytu po stronie radzieckiej stracił kilku kolegów, którzy tragicznie zginęli
w trakcie oblatywania prototypów. W jego karierze także nie obeszło się bez
wypadków. Podczas jednego z jego lotów doszło do poważnej awarii silnika.
Świadek został zmuszony do katapultowania. W trakcie otwierania katapulty o
mały włos nie przepłacił tym życiem. Przednia szyba kokpitu zablokowała katapultę
i raniła p. S. Świadek lądując doznał poważnych obrażeń kręgosłupa i złamał
nogę w kilku miejscach. Skończyło się na kilkumiesięcznej, żmudnej
rehabilitacji. Świadkowi już nie udało się wrócić po niej do czynnej służby
zawodowej i został zmuszony do przejścia na wcześniejszą emeryturę. W sumie
przelatał ponad sto godzin w powietrzu przeciągu swojej krótkiej kariery
zawodowej już jako kwalifikowany pilot.
Podejmując próby analizy wiarygodności świadka, należy z całą pewnością zaznaczyć,
że przeżycie p. S, które jest przedmiotem niniejszego raportu, z całą pewnością
mocno utkwiło w jego świadomości. Wracając do tamtych wydarzeń, świadek reagował
dość emocjonująco. W sposobie relacjonowania przebiegu zdarzenia, wykazuję
typowe cechu percepcyjne wzrokowca. W moim osobistym odczuciu, nie widzę nic na
przeszkodzie, ażeby uznać przeżycie p. S za autentyczne zdarzenie. Niestety nie
udało się z nim przeprowadzić dokładnych testów psychologicznych, które być
może bardziej umocniły powyższe oceny wiarygodności. Na pewno na korzyść
przemawia fakt, iż świadek nie jest skłonny opowiadać otwarcie o swoich
przeżyciach. Wielu badaczom przede mną nie udało się nakłonić go do rozmowy. Nie
szuka więc rozgłosu, zaś na pewno ceni sobie spokój. Otwiera się dopiero przed
ludźmi zaufanymi. Mimo tylu lat jego podejście do tematów UFO jest co do zasady
stereotypowe. Uważa, że o takich sprawach się raczej nie dyskutuję; są to
rzeczy zakazane. Tak jakby ciągle obawiał się konsekwencji i naruszenia swojej
reputacji.
IV
PODSUMOWANIE
Przypadek, który został powyżej opisany z całą pewność
zasługuję na szczególną uwagę, gdyż jego świadkiem był pilot. Niewątpliwie do
rzadkości należą tego typu przypadki. Na pewno w Polskich annałach
ufologicznych nie wiele uda nam się ich znaleźć. Szczególna także jest data
zdarzenia. Koniec lat 60 – tych i początek 70 – tych obfitował w liczne obserwacje UFO w Polsce. W
archiwach polskich ufologów można natknąć się na kilka przypadków, których
świadkami byli piloci. Przebieg i charakter zdarzenia – mimo krótkiej
obserwacji – w niczym nie odbiega od analogicznych obserwacji rejestrowanych na
całym świecie. Kształt obiektów, ich niezwykła manewrowość, bezdźwięczność wraz
z zawrotną prędkością oraz wpływem na otoczenie (zakłócenia radarowe i łączność
radiolokacyjna) jest powszechnie relacjonowana przez wielu pilotów, którym dane
było spotkać się oko w oka z tym zjawiskiem w powietrzu. Pozostaje zagadką ilu
pilotom każdego roku udaję się zaobserwować podobne zjawiska na niebie w
Polsce. Wydaję się, że wiele, zaś brak takich zgłoszeń należy tłumaczyć obawą o reputację i wiarygodność osób
wykonujących wszak tak wysoko poważany w kręgach społecznych zawód, jakim jest
pilot.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz