środa, 13 lutego 2013

Projekt HAARP


Tajne operacje, czyli kulisy projektu HAARP




 
Przemierzając odludne i niegościnne zakątki południowych krańców Alaski w okolicach miejscowości Gakona można niepostrzeżenie natknąć się na tabliczkę z napisem - ,,Poligon wojskowy; wstęp surowo wzbroniony".To właśnie tu realizowany jest jeden z bodaj najdziwniejszych programów wojskowych - osławiony Projekt HAARP.




           
  

Czym jest Projekt HAARP ? Skrót ten oznacza Aktywny program badania jonosfery przy użyciu wysokich częstotliwości (z ang. High frequency active auroral reaserch program) i - jak sama nazwa wskazuje - celem programu jest badanie górnych warstw atmosfery (generalnie zjawiska zorzy polarnej) za pomocom oddziaływań elektromagnetycznych fal o właściwej częstotliwości (względnie fal ELF w zakresie od 1 do 100 Hz) oraz praktyczne zastosowanie ich w komunikacji z łodziami podwodnymi bądź kompleksami podziemnymi z racji tego, że specyfika rozprzestrzeniania się tych fal pozwala swobodnie przenikać ziemię i wodę. To jednak oficjalna wersja znana ogółowi, w którą amerykańska marynarka wojenna, siły powietrzne, Ministerstwo Obrony oraz uniwersytet Alaski z Fairbanks i kilka prywatnych amerykańskich firm wojskowych włożyły olbrzymie sumy pieniędzy rzędu 30 mln dolarów. Nieoficjalne źródła informacji zdają się jakkolwiek temu zaprzeczać i optować za tym, że pod sztandarami Projektu HAARP kryje się coś znacznie poważniejszego -  tajny program badający możliwość wpływania na zachowania ludzi i zmiany pogody na świecie.


           
Na krańcu świata

Nie bez kozery program zlokalizowano w odległych zakątkach Alaski - testowanie skomplikowanego instrumentarium do badania zórz polarnych przy użyciu emisji fal ELF jest - rzecz jasna - możliwe  jedynie w pobliżu biegunów ziemskich. Toteż okolice Gakony zdają się być pod tym względem idealną lokalizacją, a przede wszystkim świetnym zakątkiem z dala od cywilizacji i niepostronnych ciekawskich.     
             W ramach projektu HAARP testowane są w przeważającej mierze patenty dr. Bernharda Eastlunda - słynnego fizyka z Uniwersytetu Columbia, który na pocz. lat 80 - tych opracował szereg projektów naukowych, służących do wykorzystania ziemskiej jonosfery do wojskowych działań obronnych - co ciekawe - technologicznie czerpiące pełnymi garściami z odkryć innego znanego wynalazcy, Nikola Tesli. W ten oto sposób na pocz. lat 90 - tych światło dzienne ujrzał jeden z najdziwniejszych i budzących licznie kontrowersje projektów wojskowych Stanów Zjednoczonych.
           
Las anten

Przeglądając dostępne w internacie zdjęcia z miejsca realizowanego programu, pierwszą rzeczą jaka rzuca się w oczy to swoisty las anten rozstawionych równolegle na obszarze kilkudziesięciu metrów, nazywanych potocznie antenami dipolowymi. Zostały one tak skonstruowane, ażeby emitować w określone niemalże co do milimetra poszczególne punkty jonosfery fale ELF o różnym natężeniu. A jak powszechnie wiadomo, warstwa jonosfery to swoiste lustro, które bardzo szybko się nagrzewa i w konsekwencji odbija nagromadzoną ilość promieniowania. Dzięki temu ich struktura może ulec znaczącym zniekształceniom. 
           
Umysł kontra fale ELF

Nie trudno się domyśleć jak znaczące i cenne skutki niesie za sobą stosowanie anten dipolowych dla wojska. Dzięki nim bowiem w dowolnym miejscu na ziemi możliwość zakłócenia komunikacji radiowej bądź zniszczenia nawet najbardziej nowoczesnego systemu do sterowania rakiet czy samolotów wydaje się być już w zasięgu możliwości. Z tego też względu projekt HAARP rokuje na przyszłość olbrzymie nadzieje w militarnej obronie państwa. Czy jednak tylko to jest przedmiotem badań projektu HAARP ? Można tutaj żywić duże wątpliwości, szczególnie po zapoznaniu się ze wszystkimi patentami dr. Eastlunda. Jak się bowiem okazuje licząca sobie lista dwunastu egzotycznych patentów tego amerykańskiego uczonego traktuje również o wynalazkach co najmniej kontrowersyjnych. Wśród nich figuruje patent traktujący o zastosowaniu fal ELF w walce jako broni zdolnej zmieniać funkcje biologiczne wroga.
            Sprawa tzw. broni mind cotrol (kontrola umysłów) - bo o niej tu mowa -  nie jest żadnym novum w mediach całego świata. Na początku lat 90 - tych na światło dzienne wypłynęło szereg kontrowersyjnych informacji dowodzących, że rząd amerykański od wielu lat eksperymentuje urządzenia zdolne do wpływania na zachowania człowieka przy pomocy emisji fal ELF. I choć może się to wydać wręcz kuriozalne, to nie pozostawia wątpliwości fakt, iż częstotliwość prądów mózgowych (tj. 1 - 20 Hz) pokrywa się z zakresem fal ELF, a szczególnie tzw. stan świadomości ALFA  (między 8 - 12 Hz) jest dla człowieka częstotliwością wyjątkowo bardzo podatną na wszelkie sugestie. Tak więc możliwość wpływania na zachowania człowieka na odległość przy użyciu fal ELF nie należy od razu z góry składać na karb czczej fantazji. Wszak kulisy powszechnie znanych amerykańskich eksperymentów wywiadowczych z ostatnich lat, takich jak chociażby osławione projekty CIA typu MKULTRA i ARTICHOKE, zdają się przemawiać za tym.  
           
Zabawy w Pana Boga z pogodą

Czy w takim razie Projekt HAARP to nic innego jak swoista kołysanka, którą po kryjomu uracza nas amerykański rząd ? Nie wiadomo. Tak czy owak sprawa ta ma jednak swoją drugą stronę medalu - pogodę. To - co ciekawe - kolejny z całej serii patent wspomnianego dr. Eustlanda, w którym szczegółowo i wyczerpująco zostały omówione metody zastosowania fal ELF w zmienianiu pogody w dowolnym miejscu świata. Nie możliwe ? Nic podobnego. Historia wielokrotnie dowodziła, że ,,zabawy w Pana Boga" z pogodą to żadnym przejawem mitów i bynajmniej nie ma ona nic wspólnego z legendarnymi indiańskimi tańcami deszczu. Wymownych tutaj dowodów na to dostarczają eksperymenty słynnego naukowca - wynalazcy Wilhelma Reicha, który jako pierwszy skonstruował i z powodzeniem testował swoje urządzenia wykorzystujące m.in. energię orgonową do wywoływania lokalnych zmian pogody. Owoc jego wielu lat badań obecnie jest inspiracją do pracy nad wykorzystaniem alternatywnych źródeł energii przez takich uczonych jak dr. James Demeo czy Trevol Constable. Ten drugi uchodzi niewątpliwe za najsłynniejszego naukowca, który zainicjował pierwsze na świecie eksperymenty z pogodą z udziałem energii orgonu. Skonstruowane przez niego tzw. działa orgonowe (inaczej cloudbaster) potrafią bez najmniejszego problemu wywołać obfity deszcz w dowolnym miejscu na świecie. Choć sam naukowiec generalnie stroni od komercjalizacji swoich, bądź co bądź, kontrowersyjnych badań, to doniosłych dowodów na wymierne rezultatów jego eksperymentów dostarczają sensacyjne nagrania podczas badań cludbastera nad Pacyfikiem, które w Ameryce można nabyć za kilka dolarów. Na kadrach filmu widać wyraźnie jak tuż po uruchomieniu urządzenia do wywoływania deszczu nad statkiem wytwarza się sporych rozmiarów chmura burzowa, która towarzyszy mu przez kilka mil. Ukoronowaniem prac tego futurystycznego uczonego są silne więzi współpracy z pewną singapurską firmą Etheric Rain Engineering Pte, która korzystając z zastosowań dział orgonowych, oferuje usługi z zakresu inżynierii pogodowej. Efektem tego była m.in. słynna akcja napełniania zbiornika wodnego Melaka w Malezji podczas trwającej tam wówczas suszy, która zakończyła się spowodowaniem opadów deszczu stanowiących 70 % opadów w skali całego roku.
          
  Na tym tle nasuwające się pytania o udział wojsk światowych supermocarstw wydają się być jak najbardziej na miejscu. Wszak znane są historii przypadki, gdzie eksperymenty z pogodą służyły różnorakim celom. Tytułem przykładu mogą być tutaj słynne przypadki z Rosji lat 60 - tych, gdzie to radzieckie samoloty rozpylały nad moskiewskim niebem jodek srebra, czego zwieńczeniem były bezchmurne i pogodne dni w rocznicę Rewolucji Październikowej bądź podczas obchodów majowych święta pracy. Czy też kontrowersyjne eksperymenty Amerykanów z jodkiem srebra podczas konfliktu militarnego w Wietanmie, co rzekomo miało służyć w walce z wrogiem armii amerykańskiej. Po odtajnieniu akt traktujących o tych eksperymentach stały się one bezpośrednim przyczynkiem do uchwalenia przez ONZ konwencji zakazującej stosowania w celach militarnych technik zakłócających pogodę.

            Mimo jednak surowych regulacji prawnych, panuje wśród członków Światowej Organizacji Meteorologicznej powszechne przekonanie, że kilkadziesiąt krajów świata obecnie wciąż eksperymentuje technologię do zmian pogody z wielkim powodzeniem. Na pierwsze miejsce plasuje się tutaj niewątpliwie Rosja. Nieoficjalne źródła informacji podają, że tego typu eksperymenty prowadzi się domniemanie w Niżnim Nowogrodzie. To właśnie z tego miejsca rzekomo Rosjanie zaserwowali nam prezent w postaci feralnej powodzi stulecia w 1997r. I rzeczywiście siła i rozmiar kataklizmu była porażająca, by nie rzecz nienaturalna, zaś tłumaczenia meteorologów na temat nachodzących na siebie wyżów i niżów atmosferycznych zdają się być dziś daleko idącą interpretacją.
            Oprócz krążących informacji o badaniach Rosji nad pogodą, niekwestionowane pozostają również dane o kilku innych takich ośrodkach na świecie - m.in. w Arecibo na Puerto Rico i w Duszanbe w Tadżykistanie a także w Chinach, RPA czy Malezji. Przede wszystkim na pierwsze miejsce wysuwa się jednak Gakona i projekt HAARP. Nic dziwnego. Rozmiar i olbrzymie koszty całego przedsięwzięcia stwarzają wręcz komfortowe i nieograniczone możliwości. I mimo tego, że oficjalnie trudno dowieść złych intencji uczestnikom całego programu, to z ekologicznego punktu widzenia owe naukowe przedsięwzięcie wciąż budzi liczne kontrowersje i ciągnące się długim sznurem akcje protestanckie licznych organizacji ekologicznych. 



    
               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz