niedziela, 10 września 2017

Kuliste UFO na trasie LOT-u z Warszawy do Wrocławia. 11 sierpnia 2017

11 sierpnia 2017 r. p. Ania W. obserwuje przelot metalicznej kuli, lecąc z Warszawy do Wrocławia. ,,Kula koloru stalowego, niewielkich rozmiarów przeleciała dosłownie o włos od samolotu linii LOT. To trwało sekundy. Nie zdążyłam nawet zareagować” – relacjonowała.


O spotkaniach z UFO w przestworzach mówi się dość rzadko. Wynika to głównie z faktu, iż środowisko pilotów jest raczej niechętne do dzielenia się ze swoimi przeżyciami. Jednak wzmożony ruch lotniczy nad Polską w ostatnich latach stwarza duże szanse do obserwacji nieba nie tylko pilotom, ale również pasażerom. W ubiegłym roku do polskich ufologów wpłynęła bardzo ciekawa obserwacja trójkątnego obiektu zaobserwowanego przez pasażera lotu linii RYANAIR z Brukseli Charleroi do Warszawy Modlin. Z relacji świadka tego niecodziennego zdarzenia wynika, że obiekt przemieszczał się bardzo blisko w stosunku do samolotu, około 100 – 200 m. Przelot w tak bliskiej odległości jakiegoś nieznanego obiektu stwarzał zagrożenie i naruszał bezpieczeństwo tego rejsu. Czym był i jaki był cel przelotu niezidentyfikowanego obiektu ? Śledztwo przeprowadzone przez Arkadiusza Miazgę nie pozwoliło odpowiedzieć jednoznacznie na powyższe pytanie. Sprawa pozostaje otwarta.

O bardzo podobnym zdarzeniu doniósł mi kolega Piotr Cielebiaś, do którego zgłosiła się pewna Pani, jaka niedawno przeżyła niemalże identyczną historię. Sprawa osobiście bardzo mnie zainteresowała i podjąłem kontakt z Anią W. – obecnie przebywającą na stałe w Stanach Zjednoczonych.

Metaliczna kula wielkości piłki

,,Leciałam z Warszawy do Wrocławia lotem nr LO3859 i miałam siedzenie 10c.” – pisze Pani Anna. - ,,Boarding time był o 19:10, odlot miał być o godzinie 19:40. Samolot miał opóźnienie i zamiast wylądować we Wrocławiu o godzinie 20:35, to wylądował po 21, ale już nie pamiętam o której. Tą kulę widziałam tak w pierwszej połowie lotu. Powiem, że to nie było przewidzenie, widziałam to zjawisko bardzo dokładnie, mimo ogromnego zmęczenia. Przyleciałam z San Francisco, Kalifornia i to była moja 21 godzina podróży”.

To były wstępnie uzyskane informacje w kwestii tego zdarzenia. Dalszy kontakt telefoniczny z p. Anną pozwolił ustalić więcej szczegółów. Wiadomo, że do zdarzenia doszło 11 sierpnia 2017 r. Apel zamieszczony w internecie niestety nie pozwolił ustalić, czy ewentualnie byli jacyś inni świadkowie tego zdarzenia. Szczegółowy opis zdarzenia, jaki ustalono w rozmowie telefonicznej, przedstawia się następująco:

,,Spojrzałam przez okno w kabinie i nagle widzę taką błyszczącą kulę. Idealnie okrągła – kolor stalowy, błyszczący, wręcz odbijający światło. Obiekt był niewielkich rozmiarów, może 20 – 30 cm. Mógł lecieć w odległości około 20 m. od samolotu. Leciał równolegle do samolotu, ale jego prędkość była nieco wolniejsza, gdyż stopniowo chował się za samolotem, aż w końcu został za samolotem. Był naprzeciwko mnie, przesuwał się do tyłu. To było bardzo krótko, może 3 – 4 sekundy obserwacji. Nie miałam nawet czasu, żeby właściwie zareagować i sięgnąć po aparat. Wydaję mi się, że cechą szczególną tego obiektu była obręcz otaczająca ten obiekt. Ale nie jestem tego 100 procent pewna, gdyż obserwacja była bardzo krótka”.

Tyle p. Ania W. Obserwacja dość krótka, ale na pewno ciekawa. Niestety p. Ania nie pamięta, jaki był to typ samolotu. Z tego, co udało się ustalić, wydaje się raczej, że mógł to być Boeing  737 – 400. Zakładając, że była to pierwsza połowa lotu i znając ogólną trasę przelotową na relacji Warszawa – Wrocław, samolot znajdował się już prawdopodobnie na wysokości przelotowej. Mówimy tutaj o wysokości 6000 m. nad ziemią i prędkości około 650 – 700 km/h. Lot z Warszawy do Wrocławia trwa około 45 minut. Samolot w chwili obserwacji mógł znajdować się w okolicach Łodzi. Mając na uwadze powyższe, obiekt zaobserwowany przez p. Annę poruszał się równolegle do samolotu, więc jego parametry lotu były identyczne. Nie wiadomo, czy piloci mogli zaobserwować lecącą kulę. Jeśli założymy, że obiekt zwalniał i chował się za samolotem, w początkowej fazie obserwacji piloci mogli go dostrzec wzrokowo. Nic nam jednak na ten temat nie wiadomo.



Czym mógł być obiekt zaobserwowany przez p. Annę W. ? W tej sprawię wystosowałem pismo do rzecznika prasowego Linii LOT, ale spotkało się ono – jak na razie – bez odzewu. A szkoda. Mówimy bowiem tutaj o incydencie, który naraził na niebezpieczeństwo rejs nr. LO3859. Obiekt o takiej trajektorii przelotowej nie miał prawa znaleźć się tak blisko samolotu. Oczywiście istnieją ścisłe wytyczne, w jakich odległościach mogą mijać się samoloty w powietrzu, ale tutaj mówimy o odległości zaledwie 20 m. Obiekt minął więc samolot o włos i mógł spowodować katastrofę lotniczą. Czy mógł to być dron ? Za taką hipotezą przemawia rozmiar zaobserwowanego obiektu. Osobiście nie znam jednak żadnego pojazdu bezzałogowego, który jest w stanie poruszać się takimi prędkościami na tak dużym pułapie. Sprawa jest więc wysoce dyskusyjna i być może uzyskamy na jej temat więcej informacji, gdy swój głos zabiorą Linię LOT-u.

Wszystkich potencjalnych świadków tego zdarzenia proszę o kontakt na maila: dam.trela@gmail.com



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz