wtorek, 31 maja 2016

Bliskie spotkanie z UFO i załogantami w Opolu. Lata 80 - te

W  sierpniu lub wrześniu lat 80 – tych w Opolu doszło do niezwykłego zdarzenia. Grupka dzieci obserwowała lądowanie ogromnego obiektu w kształcie ,,talerza zupy”, z którego po chwili wyłoniły się dziwne postacie. Nieznane dotychczas zdarzenie jest pełne niewiadomych, ale i jednocześnie wątków bardzo charakterystycznych w ufologii, jak dziwne ślady po lądowaniu, a nawet pojawiające się w między czasie kręgi zbożowe. Ogólnie wpisuje się w kanon najbardziej spektakularnych bliskich spotkań z UFO w polskim PRL – U.


Bliskie spotkania trzeciego stopnia to z jednej strony temat bardzo kontrowersyjny, a z drugiej prawdziwa skarbnica wiedzy o samym zjawisku UFO. Próżno szukać w tej kategorii obserwacji UFO we współczesnych relacjach. Można wręcz stwierdzić, że tego typu zdarzenia należą już do przeszłości. Dziś przewagę stanowią dalekie obserwacje, w których dominują bliżej niezidentyfikowane trójkąty, bumerangi i deltoidalne obiekty. Nie słyszy się już o bliskich spotkaniach z humanoidalnymi istotami, krzątającymi się gdzieś obok wielkich latających dysków. Ma się nieodparte wrażenie, że gdyby takie zdarzenia rozegrałyby się we współczesnym świecie, to albo byśmy przypięli ich świadkom łatkę dziwaka lub po prostu uznali, że doznali jakiejś halucynacji. Problem w tym, że bliskie spotkania trzeciego stopnia – jedna z najbardziej chwiejnych w kwestii wiarygodności w oczach UFO sceptyków kategorii spotkań z UFO – działy i dzieją się (choć obecnie już rzadziej) naprawdę, a świadkowie tych zdarzeń to nie żądni sensacji hochsztaplerzy, ale wiarygodni, uczciwi i godni zaufania ludzie, którym takie wydarzenia dość mocno zachwiały grunt pod nogami, a czasami nawet kompletnie odmieniły życie.

Możemy prześledzić pełne absurdu i dziwaczności tego typu zdarzenia w Polsce na podstawie sporządzonego zestawienia Marcina Stachurskiego, które od pewnego czasu ukazuje się na blogu Spotkania z nieznanym. Bogatą listę przypadków należy uzupełnić o trzy nowe zdarzenia: spotkanie z mikro istotami w Czerniakowie w latach 70 – tych, bardziej współczesne bliskie spotkanie w Gowarzowie (2010) oraz sprawa, o której traktuje niniejsze opracowanie – lądowanie UFO w Opolu. Sprawa dodam równie arcydziwna i oryginalna.

Okoliczności dotarcia do świadka

 O poniżej opisanym przypadku dowiedziałem się od swojego informatora, Irka Krokowskiego, któremu udało się dotrzeć do Mateusza (imię zmienione na prośbę świadka), lat 40 – ści, mieszkańca Opola. Zwierzył się on jemu ze swojego niezwykłego przeżycia, jakie miało miejsce w latach 80 – tych. Sprawa pachniała świeżością i nigdy nie przedostała się do mediów. Zupełny przypadek sprawił, że jej świadek postanowił po latach zwierzyć się ze swojej obserwacji. Późniejsze rozmowy telefoniczne z Mateuszem i ostatecznie wizja lokalna w miejscu zdarzenia pozwoliły ustalić wszystkie istotne szczegóły tego zdarzenia i poznać bliżej samego świadka.

Z początku odnosiłem się dość sceptycznie do tego incydentu z uwagi na fakt, iż przewija się w nim zbyt wiele sensacyjnych wątków, które stawiały całą sprawę w dość kłopotliwym świetle. Występujący motyw dysku, istot humanoidalnych, dziwnych otworów w ziemi, odkrytych dzień później po zdarzeniu i stwierdzone pojawiające się w okolicy agrosymbole w zbożu sugerują, że świadek tego zdarzenia jest osobą dość dobrze obeznaną w temacie UFO i postanowił połączyć wszystkie wyżej wymienione elementy i zbudować na ich kanwie sensacyjną historię. Nic bardziej mylnego. Bliższe zapoznanie się z osobą Mateusza i głębsze zapoznanie się z całą historią bardzo umocniło jego wiarygodność. Mateusz jest osobą stroniącą od sławy i osobiście nie zgłębiał nigdy literatury ufologicznej. Analiza tego przypadku wskazuje, że siła, z jaką zetknął się Matusz zafundowała jemu i jego kolegom niemałej dawki emocji, a dla osób obeznanych w tematyce UFO jest świetną ilustracją, jak kształtowało się to zjawisko w czasach PRL – u w Polsce.

Przebieg zdarzenia

Incydent z udziałem Mateusza miał miejsce prawdopodobnie w 1983 lub 1984 r., w sierpniu lub wrześniu. Tak przynajmniej świadek umiejscawiał datę zdarzenia w czasie. Dodajmy do tego, że Mateusz uczęszczał wówczas prawdopodobnie do 5 klasy podstawówki. Jeśli te założenia są właściwe, wówczas data zdarzenia przesuwa się w czasie aż do 1987 r. , gdyż Mateusz mógł mieć wówczas około 12 lat. Oto pełny opis tego intrygującego przypadku:

,,Miejsce, gdzie rozegrały się te wydarzenia to dzisiaj rejon Opola, ale wówczas terytorialne przylegał on do wioski Gosławice. Było to nasze stałe miejsce zabaw. Za dzieciaka lubiliśmy chodzić na takie jeziorko. W zasadzie to nie było jeziorko tylko lej wypełniony wodą. Dziś patrząc na to miejsce z perspektywy czasu, wydaje mi się, że tam coś upadło i zrobiło tę dziurę. 150 m. obok znajdowało się drugie wgłębienie i tam rosły drzewa pochylone pod pewnym kątem na jej skarpie. Nazywaliśmy to miejsce trzy drzewka. Spędziłem w tym miejscu kawał swojego dzieciństwa, bardzo często urządzaliśmy sobie zabawy wbiegania na te drzewa z rozpędu. Obecnie tej dziury i drzew już nie ma – miejsce to jest zagospodarowane przez budynki mieszkalne, ale lej z jeziorkiem widać do dzisiaj. Tamtego wieczora, około godziny 21. była nas czwórka. Ja, mój dobry kolega Tomek i jego dwóch znajomych. Z całego towarzystwa ja byłem najmłodszy. Ci starsi mieli w zamiarze coś wypić po kryjomu. Wybraliśmy się w okolicę trzech drzewek. Niebo tego wieczora było pochmurne, gwiazd nie było widać, tylko księżyc przebijał się czasami przez warstwę chmur. Stanęliśmy na otwartej przestrzeni. Ja byłem zwrócony twarz do osiedla, oni w stronę rozpościerających się przed nami pól. Naraz po prawej stronie zaczęła tworzyć się na polu dziwna mgła. Była bardzo gęsta i punktowo osadzała się tuż przy ziemi. Trudno określić jej kształt, była dość chaotyczna. W każdym bądź razie z lewej strony już nie było jej widać i to było dość dziwne, ona wydawała się być tak nienaturalna. Po chwili usłyszeliśmy dobiegający z oddali dźwięk. Przypominał on buczenie pszczół. Dźwięk narastał i jakby zbliżał się w naszą stronę. Z początku myśleliśmy, że to jakiś rolnik orze pole, więc się cofnęliśmy, bo mgła była bardzo gęsta i mógł nas nie zauważyć i rozjechać. W miarę jak dźwięk narastał, okazało się, że dochodzi z góry. Gdy podnieśliśmy głowy do góry, zobaczyliśmy opadające w dół światło. Bardzo jasne i białe światło. Okazało się, że to obiekt emanujący takim światłem, na którym były widoczne ułożone pionowo pasy lub panele białego światła. Po chwili obiekt wylądował we mgle, dosłownie tuż przed nami, jakieś 15 m. Patrzyliśmy na to z niedowierzaniem. Obiekt przypominał talerz zupy albo odwróconą do góry nogami babkę ciasta. Gdy wylądował, naraz zmienił swoje oświetlenie i zaczął migać w cyklicznych, sekundowych odstępach kolorami na przemian białym i czerwonym. Kolor emitowały ułożone wzdłuż panele na obiekcie. Obiekt stał tak kilka minut, a my obok kompletnie oniemiani z wrażenia. Zaraz później pojawiły się kontury jakiś postaci, które chyba wyszły z tego obiektu. Mój kolega Tomek z początku myślał, że to jakieś zwierzęta, ale szybko okazało się, że to jakieś postacie. Było ich dwóch. Nie dostrzegłem zbyt wiele szczegółów w ciemności, wiele też nie pamiętam, ale wydaje mi się, że nie było widać, aby były one w coś ubrane. Były niskiego wzrostu, może 1,4 m, o dość szczupłej sylwetce. Głowa, ręce i nogi proporcjonalne do tułowia. Nie widziałem twarzy ani rąk. Nie wiem też, czy było widać nogi. Było jakieś zakończenie w postaci nóg, ale równie dobrze mogłyby być to złączone ze sobą nogi. Te istoty zaczęły przemieszczać się, wyszły z mgły i bardzo szybko sunęły po nierównym terenie w stronę naszych trzech drzewek. Zaczęliśmy je gonić, ale nie było to łatwe. Raz, że co chwila się potykaliśmy, a dwa, że istoty poruszały się dość zwinnie. W pewnym momencie (już nie pamiętam kto) ktoś z naszej grupy krzyknął do nich w stylu ,,hey” i w tedy te istoty zatrzymały się i obejrzały się przed siebie. My też stanęliśmy. Dzieliła nas odległość może 20 m. Lustrowaliśmy się tak wzrokiem może przez minutę, po czym istoty znów się odwróciły i zniknęły w dziurze koło drzewek. Nie wiem co się z nimi później stało. W każdym bądź razie obiekt był cały czas widoczny i migał na przemian światłami. Gdy znów podeszliśmy do niego bliżej, wszystkie światła naraz zapaliły się na biało. Nie było to rażące światło, ale dość intensywne. Naraz pojawił się już dobrze znany buczący dźwięk. Zaczął narastać, a obiekt wystartował majestatycznie do góry. W tedy poczułem silny imperatyw żeby podejść bliżej. Gdy obiekt znajdował się już na wysokości kilkunastu metrów nad ziemią, ja już byłem w tej mgle i ze zdumieniem stwierdziłem, że startujący obiekt wyżłobił we mgle dziurę. Wyglądało to, jak wycięty tunel w przerębli. Widać było przez niego startujący obiekt, który coraz bardziej przyspieszał i oddalał się ode mnie. Jego spód był zaokrąglony i emitował białe światło. Po chwili ujrzałem jak przestrzelił się przez chmury i zrobił w niej dość sporą dziurę, przez którą widać było rozgwieżdżone niebo. Po kilku sekundach dziurę spowiły chmury, a jeszcze do niedawna widoczna mgła nagle rozmyła się w powietrzu. Całe zdarzenie zamyka się w około 7 minutach.

Rekonstrukcja graficzna obiektu na podstawie relacji
świadka. Za yoszko.com


W to, co zobaczyliśmy i przeżyliśmy tamtej nocy nikt nie mógł uwierzyć, nawet właśni rodzice. Z resztą nie chwaliliśmy się zbytnio tą historią, bo nie chcieliśmy uchodzić za wariatów. Ale następnego dnia udaliśmy się jeszcze raz w to miejsce i znaleźliśmy jakieś ślady. One też zrobiły na nas niemałe wrażenie”.

Obiekt i istoty

Powyższa relacje uzupełniają dalsze ustalenia, które wypłynęły w toku przeprowadzonej wizji lokalnej i bezpośredniej rozmowy ze świadkiem. Według szacunków p. Mateusza, obiekt był dość sporych rozmiarów i miał około 50 m. średnicy. ,,Był wielki, jak dwa autobusy” – szacował. Mimo gęstej mgły, Matusz doskonale pamięta, że kontury obiektu były dobrze widoczne w momencie, gdy znajdował się we mgle na ziemi. Jego powierzchnia była gładka. Obiekt współtworzyły ułożone w liczbie kilku lub kilkunastu pionowych paneli. Pojawiające się na przemian kolory na panelach w chwili przyziemienia obiektu nie miały jakiegoś określonego sposobu zapalania się. Kolejność występujących kolorów miała charakter cykliczny, ale panele zapalały się w różnych miejscach przemiennie.


Odręczny rys. świadka obiektu
Zdecydowanie najmniej w całej historii udało się ustalić w przypadku wyglądu zauważonych istot. Wiadomo jedynie, że ich budowa była szczupła, głowa była proporcjonalna w stosunku do reszty ciała. Istnieje natomiast przypuszczenie, że nogi istot mogły być złączone ze sobą, co delikatnie zasugerował świadek podczas naszej rozmowy. Nie wiadomo też, czy istoty dotykały w ogóle ziemi, czy też po prostu sunęły nisko nad nią. Może o tym świadczyć zadziwiająca zwinność i płynność ich ruchów. Teren był dość nierówny, a istoty najwyraźniej nie stawiały kroków ale bardzo majestatycznie sunęły po ziemi bezdźwięcznie.



Dziury w ziemi i inne ślady

W końcowej części tej historii pojawia się dość interesujący szczegół, który za pewne wielu obeznanym w temacie UFO jest dobrze znany. O ile bowiem dzieci nie znalazły w miejscu przyziemienia się obiektu klasycznych wygnieceń gruntu bądź wypaleń roślinności, to zwrócili uwagę na trzy dziwne otwory w ziemi. Były to idealnie okrągłe dziury, sięgające dość głęboko w ziemię. ,,Otwory mogły być na szerokość naszej stopy, ale żeby ocenić ich głębokość posłużyliśmy się deskami. Jedna 1,5 metrowa deska weszła do dziury w całości. Dopiero druga w takim samym rozmiarze sięgnęła powierzchni ziemi. Otwory były rozstawione obok siebie w odstępie 4 – 5 kroków i nie było widać wokół nich żadnych śladów wykopanej ziemi. To było bardzo dziwne” – relacjonował Mateusz.

Po lewej miejsce, gdzie przyziemił się obiekt. Po prawej miejsce, gdzie
znajdowała się dziura, w której schowały się istoty

Sprawa dziury budzi spore konsternacje i jest ze wszech miar enigmatyczna. Dodajmy do powyższego, że ten wątek bardzo często przewija się w bliskich spotkaniach z UFO, gdzie w miejscu przyziemienia obiektu znajdowano później wywiercone otwory w ziemi o bardzo równych ścianach. Sięgające głęboko w ziemię dziury znajdowano przykładowo w okolicy Wylatowa i wielu innych rejonach Polski.

Nie były to jednak jedyne ślady, o których doniósł nam Mateusz. Miejsce, w którym rozegrało się wyżej opisane zdarzanie otaczało wówczas spore połacie pól uprawnych. Jak twierdzi świadek, na pobliskich polach wielokrotnie pojawiały się dziwne ślady w zbożu, które spędzały sen z oczu miejscowym rolnikom.

Plan sytuacyjny miejsca zdarzenia. Za google street


,,W tamtych czasach nikt nie słyszał o jakiś kręgach w zbożu, ale ja pamiętam, że coś takiego pojawiało się nieopodal miejsca, gdzie zaobserwowaliśmy ten obiekt i istoty. Jakieś 150 m. dalej, od miejsca zdarzenia, regularnie pojawiały się takie koła w zbożu. Rolnicy myśleli, że to dzieci wygniatają te znaki i strasznie nas gonili kiedy wchodziliśmy w te kręgi, bo to było świetne miejsce do zabawy. Przychodzili nawet do naszej szkoły i żalili się na dzieci. Kręgi pojawiały się i przed tym zdarzenie, jak i również po nim. Nie pamiętam czy akurat były widoczne w tym samym roku, kiedy widzieliśmy ten obiekt. Trudno też przywołać w pamięci, jak faktycznie wyglądały owe kręgi. Były to różnej wielkości okrągłe placki i pasy wyłożonego zboża. My po tym biegaliśmy za dzieciaka”. – stwierdził Mateusz.



Jeśli opis świadka jest zgodny z prawdą, to mamy tu do czynienia z dość sensacyjną informacją, sugerującą, że agrosymbole w Polsce pojawiały się dużo wcześniej zanim po raz pierwszy zbadano je w Myślenicach (1998) i Pigży (1999). Pozostaje jedynie żałować, że nie wyciekły do lokalnej prasy żadne ich zdjęcia. Dodajmy do tego, że świadek powyższego zdarzenia nie przypomina sobie, aby widział w prasie jakieś reportaże na ten temat. Wskazuje to na to, jak ludzie wówczas podchodzili do takich spraw, jak agrosymbole. Nikt ich nie kojarzył z jakąś sferą paranormalną. Zwykle tłumaczone ja za akt wandalizmu, ludzkiego żartu lub działań dzikich zwierząt.

Niemniej istotnie w tej sprawie jest fakt, iż opisane wyżej zdarzenie rozegrało się w obszarze przyległym do miejsca, gdzie regularnie – jak twierdził świadek – pojawiały się kręgi zbożowe. Możemy tu postawić jakiś wspólny mianownik. ,,Wszystko rozegrało się w promilu 300 m kwadratowych” – skwitował Mateusz.

Ogólnie obszar, gdzie rozegrały się wydarzenia z udziałem obiektu UFO i istot zmienił się praktycznie nie do poznania. W miejscu obserwacji i tajemniczej dziury, gdzie schowały się istoty z obiektu, stoi nowo wybudowane osiedle.

Inne doświadczenia

Bardzo często w takich przypadkach świadkowie, którzy doświadczają bliskich spotkań z UFO zostają niejako naznaczeni pewnym paranormalnym piętnem i niejednokrotnie zaznają przeróżnych anomalnych zdarzeń. Innym razem są to kolejne obserwacje UFO. Często też zmienia się ich osobowość. Stają się ludźmi bardziej empatycznymi i uduchowionymi. W przypadku Mateusza nie stwierdziliśmy takiej przemiany osobowości, ale zwierzył się nam, że od tamtej pory przez pewien okres doświadczał dziwnych stanów psychofizycznych w nocy. ,,Mniej więcej do 26 roku życia przeżywałem dziwne stany. Dwa razy w tygodniu czułem w nocy czyjąś obecność. Byłem wówczas totalnie sparaliżowany. Gdy się przebudzałem, czułem przeszywający chłód na całym ciele, aż mi zęby zgrzytały. Działo się to też latem i nawet kiedy było gorąco w nocy, to i tak czułem wówczas zimno. Raz miałem taką sytuację, że udało mi się podnieść głowę do góry i zobaczyć unoszącą się nad ławą postać. Miała kaptur na głowie i była cała ciemna. Ojciec spał obok, ale nic nie słyszał. Mniej więcej po 2 sekundach straciłem przytomność” – opowiadał.

Nocni goście (bądź, jak ktoś woli bedroom visitor) to uznawana powszechnie w kręgach ufologicznych jedna z wielu twarzy UFO. Nie wiemy tak naprawdę czy rozgrywające się między snem a rzeczywistością spotkania z mrocznymi postaciami w sypialni można de facto łączyć z UFO, ale na pewno w takich doświadczeniach jest dużo paranormalnego akcentu, który wszak równie często przewija się w bliskich spotkaniach z UFO. Powyższa dygresja świadka jest więc znamienna w kontekście jego doświadczenia z obiektem UFO i istotami.

Wiarygodność świadka

Z panem Mateuszem spotkaliśmy się raz podczas przeprowadzonej wspólnie z Marcinem Stachurskim wizji lokalnej na miejscu zdarzenia 13 marca 2016 r. Kilkakrotnie rozmawialiśmy z nim również przez telefon. Cała historia opiera się na jego relacji. Niestety nie udało nam się porozmawiać z jego kolegą, Tomkiem, z którym Mateusz już nie utrzymuje kontaktu. Nieznana jest również tożsamość dwóch pozostałych świadków. Niemniej, na podstawie tego, co udało się ustalić, sprawa jest jak najbardziej wiarygodna a jej poszczególne wątki są dość spójne ze sobą. Nie można było posądzić świadka oto, że nadinterpretował bądź ubarwiał swoje przeżycie, co z resztą zostało potwierdzone w samych testach psychologicznych. P. Mateusz reprezentuje klasyczny typ percepcji, jakim jest wzrokowiec. O swojej obserwacji opowiadał z pełnym przekonaniem, unikając jakiś przeinaczeń lub urozmaiceń. Kiedy czegoś nie był pewien lub nie pamiętał, nie starał się na siłę udzielać odpowiedzi na takie pytania.

Wnioski

Przypadek z Opola – swoim stopniem niezwykłości – osadza się w kanonie najbardziej spektakularnych bliskich spotkań trzeciego stopnia w polskim PRL – u. Zawiera w sobie klasyczne elementy, które bardzo często przewijają się w takich przypadkach. Mowa tutaj przede wszystkim o kształcie zaobserwowanego obiektu i dźwięku towarzyszącym (rój pszczół), ale jednocześnie nie brakuje w nim cech, które – na swój sposób – są dość niezwykłe i nietypowe, jak to, że obiekt z jednej strony eksponował swoje pokaźne rozmiary i futurystyczny kształt przed przerażonymi tym, co widzą dziećmi, a z drugiej strony starał się zakamuflować i wylądował w samej mgle, która bez wątpienia nie była czymś naturalnym i została jakby specjalnie przygotowana na cały spektakl.

W tym wszystkim ma się nieodparte wrażenie, że całe zdarzenie stanowi trzon wyreżyserowanej przed świadkami sceny o wszelkich znamionach farsy. Obiekt ląduje zupełnie przypadkowo we wcześniej powstałej nad polem mgle. Zapiera dech w piersi niezwykłym pokazem świateł, a później straszy wypuszczonymi w pole humanoidalnymi istotami, które zupełnie przypadkiem chowają się w dziurze, jaka stanowiła miejsce codziennych zabaw. Zjawisko, które przejawiało wszelkie cechy inteligencji dokonało aktu manifestacji przed dziećmi w miejscu dobrze im znanym. Dosłownie tak, jakby chciało zachować jakieś elementarne zasady komfortu psychicznego i ograniczyć do minimum towarzyszący temu zdarzeniu strach. Wciąż jednak nieznany pozostaje cel całego tego spotkania. Jedno nie ulega wątpliwości – coś dziwnego wydarzyło się wówczas na obrzeżach Opola i bynajmniej nie były to jakieś halucynacje i przejawy dziecinnej fantazji. Przeżycie Mateusza zamyka się w czasie, który w światowej ufologii przeszedł już do historii. Był to barwna era ufologii pełna bliskich spotkań z istotami nie z tego świata. Dzisiaj takich przypadków brakuje, gdyż samo zjawisko ciągle ewoluuje. Tak, jak zmienia się ludzka świadomość, tak też i zmienia się forma, w jakiej ukazuje się nam UFO. Nasze postrzeganie życia pozaziemskiego zmieniło się, bo i nasza mentalność uległa zmianie. Być może jest to również skutek przesytu tematem UFO.



Zwracam się z prośbą o kontakt (dam.trela@gmail.com) do wszystkich osób, które mogły być świadkami podobnych zdarzeń. Gwarantuję pełną anonimowość.

6 komentarzy:

  1. Dzięki wielkie Damian za to, że miałem możliwość uczestniczyć wraz z Tobą w pracach terenowych przy dokumentowaniu tego przypadku! Zdarzenie bardzo ciekawe i oby udało się kiedyś porozmawiać także z drugim świadkiem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjemność po mojej stronie ;) Tak szkoda, że sprawa nie doczekała się uzupełnienia z drugiej strony. Ale to może nie przekreśla, że drugi świadek tego zdarzenia nigdy się nie ujawni. Kto wie.... ;)

      Usuń
    2. Dokładnie - również liczę, że drugi świadek także się odezwie. Bardzo dobry raport!

      Usuń
  2. Witam trochę dziwne bo jak miałem 5 lat to też widzqałem coś co leciało szybko do góry rocznik 2003-2004 dziwne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy mogę uzyskać nieco więcej informacji na ten temat na maila dam.trela@gmail.com

      Usuń
  3. Fantastyczne zdarzenie, bardzo rzetelnie udokumentowane a sama obserwacja jest bardzo nietypowa chodzi mi o te istoty wnikające do dziury...

    OdpowiedzUsuń