Co ma wspólnego brytyjskie MI5 z kręgami zbożowymi ? Okazuje się, że wiele.
Upubliczniony w ostatnich latach przez Grega Jefferysa bogaty materiał fotograficzny z połowy XX w. o
kręgach zbożowych uchwyconych z lotu ptaka spotkał się
niedawno z krytyką, która uznała, że były to znaki tworzone przez nazistów na
terenie Anglii. Czy tak było naprawdę ?
Okazuje się, że MI5 skrupulatnie dokumentowało takie przypadki i prowadziło dochodzenia wyjaśniające.
Okazuje się, że MI5 skrupulatnie dokumentowało takie przypadki i prowadziło dochodzenia wyjaśniające.
Ujawniona
w ostatnich latach bogata dokumentacja zdjęciowa kręgów zbożowych z pierwszej
połowy XX w. postawiła hipotezę deski i sznurka w bardzo kłopotliwym świetle.
Utrzymywana od początku lat 90 – tych teoria, jakoby wszystkie kręgi i zbożowe
były dziełem tzw. cropmakerów stała się bezprecedensowa za sprawą ujawnienia w
prasie sylwetki dwóch staruszków – Douga i Dave, którzy od końca lat 70 – tych
bardzo ciężko pracowali na terenie kilku hrabstw angielskich nad legendą kręgów
zbożowych i jej związku z hipotezą UFO. Jak się okazało później, czerpali
inspiracje z relacji prasowych o bliskich spotkaniach z UFO w latach 60 – tych
i odkrytych po nich śladach na ziemi. Najsłynniejsze takie zdarzenie miało
miejsce w australijskim Tully, gdzie widziany przez Georga Pedleya w 1966 r.
dyskoidalny obiekt zostawił osobliwe ślady w trzcinie, na terenie farmy
Horseshoe Lagoon. Szczególnie ono stało się podłożem do gniecenia najpierw
prostych ,,okrągłych kółek” w zbożu, a później już nieco bardziej
zaawansowanych piktogramów. Trwająca nieprzerwanie przez ponad 15 lat przygoda
tych dwóch panów z hrabstwa Hampshire pociągnęła za sobą rzeszę innych
cropmakerów., którzy w następnych latach zaczęli tworzyć na polach wysoce
zaawansowane wzory agralne.
Słynne gniazdo z Tully (1966 r.) |
Teoria
wskazująca na ,,paranormalne pochodzenie” agrosymboli – w obliczu tak druzgocących
faktów – stała się w kolejnych medialnych doniesieniach prasowych przedmiotem
bardziej kpin niż początkiem do poważnej dyskusji. Tymczasem już zebrane w
latach 90 – tych relacje naocznych świadków kręgów zbożowych z początku XX w.
przez Colin Andersa i Pata Delgado przestały odgrywać w teoretyzowaniu o
kręgach zbożowych jakiekolwiek znaczenie.
Dużo w
tej kwestii zmieniło się za sprawą Grega Jefferysa (spory wkład w analizę
historyczną agrosymboli miał także Terry Wilson), który zgromadził bardzo bogatą dokumentację
zdjęć lotniczych z lat 40 - tych, na jakich widać, zarówno pojedyncze kręgi
zbożowe, jak i proste formacje piktogramowe. Gros z tych zdjęć to całkiem dobre
ujęcia kręgów zbożowych.
W
konfrontacji z tak solidnymi dowodami na to, że agrosymbole pojawiały się na
polach dużo wcześniej zanim Doug i Dave stali się prekursorami zjawiska
cropmakerów, nie obeszło się bez krytyki.
Wielu
sceptyków zarzuciło Gregowi, że lansuje w sieci zdjęcia z okresu II wojny
światowej, na których widać odciśnięte ślady po miejscach na lądowiska dla
spadochroniarzy. Pojawiła się też sugestia, że znaki mogły być wygniatane przez
nazistów na terenie Wielkiej Brytanii jako kierunki do bombardowań.
Naziści jako cropmakerzy ?
Szczególnie
ta ostatnia hipoteza wydała mi się interesująca i pozwoliłem sobie przyjrzeć
się jej nieco z bliska. Jak się okazało, archiwa brytyjskie i amerykańskie
traktowały przypadki ,,podejrzanych śladów” na polach bardzo poważnie.
Wielokrotnie w tej sprawie wszczynano dochodzenia. Istniały również sekcje
kontrwywiadowcze zajmujące się działalnością wywiadowczą nazistów na terenie
Wielkiej Brytanii pod kątem naprowadzania samolotów Luftwaffe na militarne
obiekty do ,,nalotów dywanowych” (podobne struktury działały także po stronie
amerykańskiej).
Po tym,
jak Trzecia Rzesza weszła z impetem do Belgii i Francji, jej obiektem
zainteresowania stało się Imperium Brytyjskie. Dość mocno rozpowszechniła się
plotka w Wielkiej Brytanii, jakoby na terenie kraju zaczęły działać
nazistowskie siatki szpiegowskie, które w ramach zainicjowanej operacji Lew Morski
przygotowywały inwazję. Struktury wywiadowcze MI5 potraktowały plotki z
należytą powagą. Fundament pod spekulacje umocniły rewelacje, jakie przeciekły
między współpracującymi ze sobą wywiadami, iż Niemcy już w Belgii i Francji
wykorzystywali sygnały świetlne i znaki na ziemi do naprowadzania bombowców i
spadochroniarzy na właściwe cele. Takimi znakami mogły być wygniecione w zbożu
znaki, jakie można było dojrzeć tylko i wyłącznie z lotu ptaka. MI5 podjęło
stosowne kroki i już w 1940r. instruowano pilotów RAF – u i Royal Navy do
raportowania jakichkolwiek podejrzanych śladów na polach. Możemy się w tym
miejscu zastanowić, czy tak bogata dokumentacja fotograficzna pól angielskich z
lat 40 – tych nie była pokłosiem tego memorandum.
Zdj. 1 |
W maju
1941 r. jedno z takich ,,nietypowych znaków” odkryto na niewielkim polu
jęczmienia w południowej Walii. Znak dostrzegł jeden z pilotów RAF – u i
zgłosił ją w swoim raporcie (zdj. 1). Na ujawnionym z dokumentu zdjęciu widać znak
ułożony na kształt litery ,,G”. Szkopuł w tym, że z pozoru niegroźne zjawisko
odkryte na polu swoim ogonem wskazywało na kierunek pobliskiej fabryki amunicji
w Glascoed, a to już godziło w interesy bezpieczeństwa państwa i wymagało
interwencji MI5. Indagowany właściciel pola nie potwierdził jednak swoich
korelacji z kolaborancką działalnością. Uznał, że w tym miejscu zasiał więcej
ziarna, które zakiełkowało szybciej wczesną wiosną.
Powyższy
przykład wskazuje na swoiste kuriozum, jakim było ogarnięte środowisko
wywiadowcze brytyjskiego MI5 w okresie drugiej wojny światowej. Reagowało ono na każdy sygnał szpiegostwa.
Jak dowodzą źródła historyczne, takich przypadków było znacznie więcej.
W
październiku 1943 r. samolot RAF-u sfotografował krąg na polu niedaleko
Staplehurst koło Kent. Obok widniał napis ,,Marden”. Agenci MI5 ustalili, że
pole było przed wojną używane jako lądowisko dla samolotów należących do
rodziny królewskiej. Sygnał znów okazał się fałszywym alarmem.
Groteskowych relacji znacznie więcej
Interesujące
w tym wszystkim jest to, że zagrożenie ze strony szpiegowskich nazistów stało
się przedmiotem licznych dochodzeń także po drugiej stronie Atlantyku w Stanach
Zjednoczonych. Podmiotem dochodzeniowym była komórka wywiadowcza działająca pod
auspicjami Sił Powietrznych.
Sprawą
już na poły groteskową, jaka trafiła do teczki agentów amerykańskich, było
badanie zgłoszenia na famie należącej do rodziny Bull w Kiptopeke w stanie Virginia, gdzie
zauważono ,,osobliwy znak ułożony na kształt liczby 9”(zdj. 2). Znów ogon znaku
wskazywał na kierunek pobliskiej fabryki samolotów. Pech chciał, że agencji Sił
Powietrznych musieli tracić swój cenny czas wywiadowczy na analizowanie – jak
się później okazało – pustych worków po
nawozie pozostawionych na polu do wyschnięcia.
Zdj 2 |
Inne
zdarzenie dotyczyło przykładowo odkrycia dziwnych V – kształtów na terenie miejscowości Haleyville w stanie New Jersy. Okazało się, że były to
wybudowane żerowiska dla ptaków (Zdj 3).
Zdj 3 |
Powyższe
rewelacje oficjalnie były nagłaśniane przez wojskowe biuro prasowe i od czasu
do czasu wypełniały nagłówki poczytnych gazet The Washington Post, New York
Times i Los Angeles Times. Zachował się nawet żartobliwy rysunek, który
przedstawia pilota wojskowego tropiącego nazistowskie znaki na polach (zdj 4).
Groteskowe
w tym wszystkim jest to, że kompromitujące Siły Powietrzne USA materiały
przekazywane były do prasy bezpośrednio przez samych wojskowych. Lynn Farol,
który dowodził wówczas wojskowym biurem prasowym był byłym filmowym agentem
prasowym. Chcąc pozostać w dobrych stosunkach z mediami, karmił je często tak
nierzetelnie sprawdzonymi informacjami wywiadowczymi, które naraziły na
kompromitacje Siły Powietrzne.
W
kontekście powyższych źródeł archiwalnych trudno przychylić się do tezy, iż
zgromadzony materiał fotograficzny przez Grega Jefferysa dotyczył jakiś znaków
pozostawianych przez działających na terenie Wielkiej Brytanii i USA
nazistowskich szpiegów. Każdy z powyższych przypadków – prędzej, czy później –
znajdował swoje racjonalne wyjaśnienie.
Zdj 4 |
Interesujące
w tym wszystkim wydaje się to, że angielski MI5 przy współpracy z RAF-em i Siły
Powietrzne USA wdrożyły programy fotografowania pól w poszukiwaniu
,,podejrzanych śladów”. Nie wiemy, jak wojsko odnosiło się do zdjęć lotniczych,
jakie odkrył Greg Jefferys. Być może paradoksalnie nigdy nie zostały one
poddane analizie krytycznej.
Istnieje
jednak domniemanie, że gdzieś w archiwach wojskowych mogą zalegać ciekawe
zdjęcia, na których widać autentyczne agrosymbole z okresu drugiej wojny
światowej. Niemniej już obecnie zgromadzony materiał faktologiczny nie uległ
zachwianiu w oparciu o wyżej poruszone rewelacje. Obstawanie za militarnym
pochodzeniem okrągłych znaków w zbożu nie ma najmniejszego sensu. Odkrycia te
co raz bardziej umacniają pogląd, że zjawisko agrosymboli jest o wiele starsze
niż nam się dotychczas wydawało.
Źródła:
Thompson,
Dorothy. (Aug 18, 1942). "It can't go on like this." The Daily
Gleaner.
"Story
on guideposts believed to be untrue." (Aug 11, 1942). The Sheboygan Press.
"Air-Marker Fraud". (Aug 24,
1942). Time
http://hoaxes.org/photo_database/image/nazi_air_markers/
To ma sens. Tylko, że agroznaki widziano znacznie wcześniej na polach Europy. Tym niemniej Niemcy mogli o nich wiedzieć i wykorzystać je do własnych celów.
OdpowiedzUsuń