czwartek, 13 sierpnia 2015

MI5 kontra cropmakerzy, czyli spór o słynne zdjęcia agrosymboli z lat 40 - tych


Co ma wspólnego brytyjskie MI5 z kręgami zbożowymi ? Okazuje się, że wiele. Upubliczniony w ostatnich latach przez Grega Jefferysa bogaty materiał fotograficzny z połowy XX w. o kręgach zbożowych uchwyconych z lotu ptaka spotkał się niedawno z krytyką, która uznała, że były to znaki tworzone przez nazistów na terenie Anglii. Czy tak było naprawdę ?
Okazuje się, że MI5 skrupulatnie dokumentowało takie przypadki i prowadziło dochodzenia wyjaśniające.



Ujawniona w ostatnich latach bogata dokumentacja zdjęciowa kręgów zbożowych z pierwszej połowy XX w. postawiła hipotezę deski i sznurka w bardzo kłopotliwym świetle. Utrzymywana od początku lat 90 – tych teoria, jakoby wszystkie kręgi i zbożowe były dziełem tzw. cropmakerów stała się bezprecedensowa za sprawą ujawnienia w prasie sylwetki dwóch staruszków – Douga i Dave, którzy od końca lat 70 – tych bardzo ciężko pracowali na terenie kilku hrabstw angielskich nad legendą kręgów zbożowych i jej związku z hipotezą UFO. Jak się okazało później, czerpali inspiracje z relacji prasowych o bliskich spotkaniach z UFO w latach 60 – tych i odkrytych po nich śladach na ziemi. Najsłynniejsze takie zdarzenie miało miejsce w australijskim Tully, gdzie widziany przez Georga Pedleya w 1966 r. dyskoidalny obiekt zostawił osobliwe ślady w trzcinie, na terenie farmy Horseshoe Lagoon. Szczególnie ono stało się podłożem do gniecenia najpierw prostych ,,okrągłych kółek” w zbożu, a później już nieco bardziej zaawansowanych piktogramów. Trwająca nieprzerwanie przez ponad 15 lat przygoda tych dwóch panów z hrabstwa Hampshire pociągnęła za sobą rzeszę innych cropmakerów., którzy w następnych latach zaczęli tworzyć na polach wysoce zaawansowane wzory agralne.

Słynne gniazdo z Tully (1966 r.)


Teoria wskazująca na ,,paranormalne pochodzenie” agrosymboli – w obliczu tak druzgocących faktów – stała się w kolejnych medialnych doniesieniach prasowych przedmiotem bardziej kpin niż początkiem do poważnej dyskusji. Tymczasem już zebrane w latach 90 – tych relacje naocznych świadków kręgów zbożowych z początku XX w. przez Colin Andersa i Pata Delgado przestały odgrywać w teoretyzowaniu o kręgach zbożowych jakiekolwiek znaczenie.

Dużo w tej kwestii zmieniło się za sprawą Grega Jefferysa (spory wkład w analizę historyczną agrosymboli miał także Terry Wilson), który zgromadził bardzo bogatą dokumentację zdjęć lotniczych z lat 40 - tych, na jakich widać, zarówno pojedyncze kręgi zbożowe, jak i proste formacje piktogramowe. Gros z tych zdjęć to całkiem dobre ujęcia kręgów zbożowych.

W konfrontacji z tak solidnymi dowodami na to, że agrosymbole pojawiały się na polach dużo wcześniej zanim Doug i Dave stali się prekursorami zjawiska cropmakerów, nie obeszło się bez krytyki.

Wielu sceptyków zarzuciło Gregowi, że lansuje w sieci zdjęcia z okresu II wojny światowej, na których widać odciśnięte ślady po miejscach na lądowiska dla spadochroniarzy. Pojawiła się też sugestia, że znaki mogły być wygniatane przez nazistów na terenie Wielkiej Brytanii jako kierunki do bombardowań.

Naziści jako cropmakerzy ?

Szczególnie ta ostatnia hipoteza wydała mi się interesująca i pozwoliłem sobie przyjrzeć się jej nieco z bliska. Jak się okazało, archiwa brytyjskie i amerykańskie traktowały przypadki ,,podejrzanych śladów” na polach bardzo poważnie. Wielokrotnie w tej sprawie wszczynano dochodzenia. Istniały również sekcje kontrwywiadowcze zajmujące się działalnością wywiadowczą nazistów na terenie Wielkiej Brytanii pod kątem naprowadzania samolotów Luftwaffe na militarne obiekty do ,,nalotów dywanowych” (podobne struktury działały także po stronie amerykańskiej).

Po tym, jak Trzecia Rzesza weszła z impetem do Belgii i Francji, jej obiektem zainteresowania stało się Imperium Brytyjskie. Dość mocno rozpowszechniła się plotka w Wielkiej Brytanii, jakoby na terenie kraju zaczęły działać nazistowskie siatki szpiegowskie, które w ramach zainicjowanej operacji Lew Morski przygotowywały inwazję. Struktury wywiadowcze MI5 potraktowały plotki z należytą powagą. Fundament pod spekulacje umocniły rewelacje, jakie przeciekły między współpracującymi ze sobą wywiadami, iż Niemcy już w Belgii i Francji wykorzystywali sygnały świetlne i znaki na ziemi do naprowadzania bombowców i spadochroniarzy na właściwe cele. Takimi znakami mogły być wygniecione w zbożu znaki, jakie można było dojrzeć tylko i wyłącznie z lotu ptaka. MI5 podjęło stosowne kroki i już w 1940r. instruowano pilotów RAF – u i Royal Navy do raportowania jakichkolwiek podejrzanych śladów na polach. Możemy się w tym miejscu zastanowić, czy tak bogata dokumentacja fotograficzna pól angielskich z lat 40 – tych nie była pokłosiem tego memorandum. 

Zdj. 1
W maju 1941 r. jedno z takich ,,nietypowych znaków” odkryto na niewielkim polu jęczmienia w południowej Walii. Znak dostrzegł jeden z pilotów RAF – u i zgłosił ją w swoim raporcie (zdj. 1). Na ujawnionym z dokumentu zdjęciu widać znak ułożony na kształt litery ,,G”. Szkopuł w tym, że z pozoru niegroźne zjawisko odkryte na polu swoim ogonem wskazywało na kierunek pobliskiej fabryki amunicji w Glascoed, a to już godziło w interesy bezpieczeństwa państwa i wymagało interwencji MI5. Indagowany właściciel pola nie potwierdził jednak swoich korelacji z kolaborancką działalnością. Uznał, że w tym miejscu zasiał więcej ziarna, które zakiełkowało szybciej wczesną wiosną.

Powyższy przykład wskazuje na swoiste kuriozum, jakim było ogarnięte środowisko wywiadowcze brytyjskiego MI5 w okresie drugiej wojny światowej.  Reagowało ono na każdy sygnał szpiegostwa. Jak dowodzą źródła historyczne, takich przypadków było znacznie więcej.

W październiku 1943 r. samolot RAF-u sfotografował krąg na polu niedaleko Staplehurst koło Kent. Obok widniał napis ,,Marden”. Agenci MI5 ustalili, że pole było przed wojną używane jako lądowisko dla samolotów należących do rodziny królewskiej. Sygnał znów okazał się fałszywym alarmem.

Groteskowych relacji znacznie więcej

Interesujące w tym wszystkim jest to, że zagrożenie ze strony szpiegowskich nazistów stało się przedmiotem licznych dochodzeń także po drugiej stronie Atlantyku w Stanach Zjednoczonych. Podmiotem dochodzeniowym była komórka wywiadowcza działająca pod auspicjami Sił Powietrznych.

Sprawą już na poły groteskową, jaka trafiła do teczki agentów amerykańskich, było badanie zgłoszenia na famie należącej do rodziny Bull  w Kiptopeke w stanie Virginia, gdzie zauważono ,,osobliwy znak ułożony na kształt liczby 9”(zdj. 2). Znów ogon znaku wskazywał na kierunek pobliskiej fabryki samolotów. Pech chciał, że agencji Sił Powietrznych musieli tracić swój cenny czas wywiadowczy na analizowanie – jak się później okazało –  pustych worków po nawozie pozostawionych na polu do wyschnięcia.

Zdj 2


Inne zdarzenie dotyczyło przykładowo odkrycia dziwnych V – kształtów  na terenie miejscowości Haleyville  w stanie New Jersy. Okazało się, że były to wybudowane żerowiska dla ptaków (Zdj 3).

Zdj 3
Powyższe rewelacje oficjalnie były nagłaśniane przez wojskowe biuro prasowe i od czasu do czasu wypełniały nagłówki poczytnych gazet The Washington Post, New York Times i Los Angeles Times. Zachował się nawet żartobliwy rysunek, który przedstawia pilota wojskowego tropiącego nazistowskie znaki na polach (zdj 4).

Groteskowe w tym wszystkim jest to, że kompromitujące Siły Powietrzne USA materiały przekazywane były do prasy bezpośrednio przez samych wojskowych. Lynn Farol, który dowodził wówczas wojskowym biurem prasowym był byłym filmowym agentem prasowym. Chcąc pozostać w dobrych stosunkach z mediami, karmił je często tak nierzetelnie sprawdzonymi informacjami wywiadowczymi, które naraziły na kompromitacje Siły Powietrzne.

W kontekście powyższych źródeł archiwalnych trudno przychylić się do tezy, iż zgromadzony materiał fotograficzny przez Grega Jefferysa dotyczył jakiś znaków pozostawianych przez działających na terenie Wielkiej Brytanii i USA nazistowskich szpiegów. Każdy z powyższych przypadków – prędzej, czy później – znajdował swoje racjonalne wyjaśnienie.

Zdj 4


Interesujące w tym wszystkim wydaje się to, że angielski MI5 przy współpracy z RAF-em i Siły Powietrzne USA wdrożyły programy fotografowania pól w poszukiwaniu ,,podejrzanych śladów”. Nie wiemy, jak wojsko odnosiło się do zdjęć lotniczych, jakie odkrył Greg Jefferys. Być może paradoksalnie nigdy nie zostały one poddane analizie krytycznej. 

Istnieje jednak domniemanie, że gdzieś w archiwach wojskowych mogą zalegać ciekawe zdjęcia, na których widać autentyczne agrosymbole z okresu drugiej wojny światowej. Niemniej już obecnie zgromadzony materiał faktologiczny nie uległ zachwianiu w oparciu o wyżej poruszone rewelacje. Obstawanie za militarnym pochodzeniem okrągłych znaków w zbożu nie ma najmniejszego sensu. Odkrycia te co raz bardziej umacniają pogląd, że zjawisko agrosymboli jest o wiele starsze niż nam się dotychczas wydawało.  

           Źródła:

Thompson, Dorothy. (Aug 18, 1942). "It can't go on like this." The Daily Gleaner.

"Story on guideposts believed to be untrue." (Aug 11, 1942). The Sheboygan Press.

"Air-Marker Fraud". (Aug 24, 1942). Time

http://hoaxes.org/photo_database/image/nazi_air_markers/






1 komentarz:

  1. To ma sens. Tylko, że agroznaki widziano znacznie wcześniej na polach Europy. Tym niemniej Niemcy mogli o nich wiedzieć i wykorzystać je do własnych celów.

    OdpowiedzUsuń