21.04.15 około godziny 21 mieszkaniec dolnośląskiej miejscowości Godzięcin,
Irek Krokowski, przez ponad trzydzieści minut obserwował na niebie paradę
żółtopomarańczowych świateł, które pojawiały się i znikały w różnych miejscach
nieba. Zjawisko udało mu się sfilmować. Trwały dowód w postaci nagrania budzi
spore kontrowersje.
Czy widziane światła na niebie, które świadek porównał z ,,jarzącą się plazmą”, były ćwiczeniami wojskowymi z użyciem jakieś broni ?
Czy widziane światła na niebie, które świadek porównał z ,,jarzącą się plazmą”, były ćwiczeniami wojskowymi z użyciem jakieś broni ?
Godzięcin.
Niewielka miejscowość położona niedaleko Wrocławia, w woj. dolnośląskim. Rejon
bardzo interesujący pod względem obserwacji UFO. Na przestrzeni kilkunastu lat
zarejestrowano w tym obszarze szereg zdarzeń z udziałem niezidentyfikowanych
obiektów latających. Niektóre incydenty obejmują kategorię bliskich spotkań. To
właśnie w Godzięcinie doszło ostatnio do bardzo interesującej obserwacji UFO,
jakich w ostatnich miesiącach wpływa coraz mniej do polskich organizacji
ufologicznych. Mimo to, że niniejsze zdarzenie dotyczy obserwacji jakiegoś
nieznanego zjawiska UAP z odległości kilku kilometrów, jest ono szczególne pod
wieloma względami. Interesujący tutaj jest sposób gwałtownego przemieszczania
się nieznanych zjawisk świetlnych w szerokiej przestrzeni nieba, ich kształt
oraz fakt, iż trwający ponad 30 minut spektakl udało się uwiecznić
(fragmentarycznie) na filmie. Trwały dowód w postaci nagrania stanowi jedno z
najlepszych polskich ujęcie UFO z ostatnich lat.
Świadkiem
poniższego zdarzenia był mieszkaniec Godzięcina Irek Krokowski – znany
niektórym z udziału w słynnym dokumencie pt. ,,Na niebie, na ziemi”,
poświęconym niezwykłym zdarzeniom również o podłożu ufologicznym w Wylatowie.
Irek jest bardzo aktywnym obserwatorem nieba i już kilkakrotnie na łamach
niniejszego bloga były prezentowanego jego obserwacje ufologiczne. Poniższe
zdarzenie bije jednak o głowę wszystkie inne doświadczenia Irka z ,,nieznanym”.
Migająca plazma
Początek obserwacji |
,,21.04.15
około godziny 21. wyszedłem na spacer z psami” – opowiadał świadek. -
,,tradycyjnie mając ze sobą swój aparat fotograficzny pod ręką. Było ładna
pogoda więc pomyślałem sobie, że to dobry moment na obserwacje. Niebo było
bezchmurne, na stronie zachodniej było widać lekkie strzępki chmur – ogólnie
przejrzystość nieba idealna, księżyc był widoczny po prawej stronie. Wyszedłem
na polną drogę, która biegnie równolegle do drogi gminnej, przecinającej
miejscowość. Na stronie zachodniej zauważyłem żółto – pomarańczowe światło,
które stało w jednym miejscu i nie migało. Wielkość porównałbym do główki od
zapałki. To było na wprost mojego domu, w kierunku Wołowa. Pojawiło się nagle.
Z początku niewielki punkt na niebie wziąłem za samolot pasażerki, od którego
odbijało się światło zachodzącego słońca. Naraz punkt zaczął wygasać, ale to
nie było natychmiastowe wygaśnięcie, ale stopniowe. Tak, jak lampka gaśnie. Gdy
zjawisko przestało być widoczne, kątem oka, po prawej stronie, w kierunku
północnym, dostrzegłem rozbłysk jasnego światła. Natychmiast spojrzałem w
tamtym kierunku na północ. To wyglądało, jak duża plazma światła koloru żółtego,
jak na nią patrzyłem widziałem, jak już wygasa. Sądzę, że ktoś mieszkający w
okolicznych miejscowościach był w stanie to zobaczyć naprawdę z bliska. To
mogły być okolice Rawicza. Był to ogromny rozbłysk, choć trudno określić tu
rozmiar tego, jak pięć księżyców w pełni. Potężne. Nie była to też idealna kula
światła, tylko bardziej jajowata”.
Druga faza obserwacji |
W tej
fazie obserwacji emocje świadka coraz bardziej narastają. Irek ma świadomość,
że to co właśnie obserwuje nie jest mu znane. W ciągu paru sekund rozbłysk
światła przygasa i przestaje być widoczny. W miejscu tej manifestacji świetlnej
świadek dostrzega skupisko świateł. ,,To mogły być trzy bądź cztery światła.
Wszystkie drżały, migały, jedne przygasały, drugie się zapalały. To wszystko po
chwili zgasło.” – relacjonował.
Nie
minęła chwila, gdy niezwykły fenomen świetlny pojawił się po lewej stronie.
Była to zdaniem świadka najlepsza faza do uchwycenia na kamerze, lecz w tym
momencie Irek był na tyle zaaprobowany tym, co właśnie obserwuje, że nie
włączył jeszcze nagrywania. Zjawisko pojawiło się najbliżej świadka i
zachowywało się dokładnie w ten sam sposób, co za poprzednim razem - ,,migania,
gaśnięcia i jakby przeskakiwania z jednego miejsca, na drugie”. Wszystko trwało
sekundy. Odstęp między jedną fazą, a drugą zamykał się w ośmiu sekundach. Sama
manifestacja świetlna nie trwała dłużej niż trzy sekundy.
Dopiero przy czwartym pojawieniu świateł, Irek włączył nagrywanie. Przez moment udaje mu się nakierować obiektyw aparatu na skupisko świateł, które po chwili znów znika.
,,Tutaj
próbowałem telefonować do kolegów, aby podzielić się z nimi na żywo ze swojej obserwacji.
Zrobił mi się bałagan w głowie i w sumie trochę żałuje, gdyż zamiast skupić się
na filmowaniu, relacjonowałem przez telefon to, co dotychczas widziałem” –
wspominał.
W
między czasie dostrzega też nieco inne zjawisko, które wyróżniało się od
poprzednich manifestacji: ,,Była to sekwencja, że coś mi błysło, raz lub dwa
razy. Różnica w stosunku do poprzednich faz polegała na tym, że to był rozbłysk
od góry. Znajdowałem się już w innym punkcie łąki i patrzyłem w kierunku NW. To
był krótki rozbłysk, był ciemniejszy niż poprzednie i o wiele dalej. Wyglądało
to, jak opadająca petarda koloru żółtopomarańczowego, która opadła z góry i
znikła, a w miejscu zniknięcia pozostał taki niewielki rozmaz. Ten też zaraz
przestał być widoczny. Mógłbym to porównać też do wystrzału jakiegoś pocisku
balistycznego” – określił świadek.
Wypalająca się zapałka
Testy
wojskowe na polskim niebie w obecnej sytuacji nie budzą dziś wielkiego
zdziwienia. Opisana przez świadka charakterystyka manifestacji w niektórych
momentach przypominała ćwiczenia wojskowe z udziałem pocisków balistycznych lub
pokazy pirotechniczne. Problem polega na
tym, że obszar, nad którym pojawiały się nieznane zjawiska światła był obszarem
gęsto zaludnionym. Nie wiadomo też nic o organizowanych w tym okresie pokazach
fajerwerków w okolicy.
W
między czasie p. Krokowski pobiegł do domu po resztę swojego sprzętu.
Jednocześnie wisiał na telefonie i rozmawiał m.in. z Arkiem Miazgą, który
przekazywał mu instrukcje, jak najlepiej ustawić aparat na filmowanie. Świadek
w między czasie wykonuje kilka ujęć na ślepo.
Warto w
tym miejscu również zasygnalizować poczynioną w trakcie rozmowy ze świadkiem
uwagę, iż w ciągu 30 minut (ogólny czas całej obserwacji), Irek nie widział
przelotów w okolicy żadnych samolotów. ,,Pomyślałem sobie nawet przez chwilę,
że może Putin tu wleciał i coś wyczynia, że to jakiś nalot. Może wojsko coś
robiło, ale przecież nikt nie prowadziłby testów wojskowych na tak szerokim
odcinku nieba (40 stopni), pod którym znajduje się wiele miejscowości”. –
podsumował.
Końcowe kadry z filmu |
Końcową
fazę obserwacji świadkowi udało się w dłuższej sekwencji zarejestrować na
filmie. W północno – zachodniej części nieba Irek dostrzega dobrze już mu znane
skupisko świateł, które zapala się i wygasa. W tym momencie jego aparat jest
wyłączony. Po kilku sekundach zjawisko pojawia się obok. Irek relacjonuje na
żywo przebieg obserwacji przez telefon Arkowi Miazdze i nastawia aparat w kierunku
obserwacji. Skaczące po niebie światła w pewnym momencie układają się w kształt
trójkąta, po czym znikają. Ten moment udaje się uchwycić na nagraniu. Irek
spogląda na zegarek. Jest godzina 21: 40. To była już ostatnia faza tej
trwającej aż 30 minut obserwacji. W
końcowej fazie zjawisko pojawiło się już bardzo nisko nad horyzontem (wys. kąt.
25 stopni).
To, co
szczególnie wyróżniało pojawiające się 21 kwietnia, raz po raz w różnych
częściach nieba, zjawisko od pokazów fajerwerk bądź testów wojskowych z
udziałem jakiś pocisków dotyczyło samego wyglądu. ,,Bardzo mi przypominało to
jakąś plazmę. W jednej z faz obserwacji (mam na myśli tutaj drugą fazę),
wyglądało to na wypalającą się zapałkę”. – porównywał świadek.
Moment kiedy obiekty utworzyły szyk trójkąta |
Pojawiające
się i znikające punkty sugerowały, że zjawisko to (bez względu na swoje
pochodzenie) sprytnie operowało swoim stopniem materializacji. Istniało
domniemanie, że użyte podczas rozmowy ze świadkiem określenie - ,,skupisko
świateł” dotyczyło tak naprawdę dwóch
lub trzech punktów świetlnych, które znikały i pojawiały się obok, co zostało
później potwierdzone na nagraniu w analizie po klatkowej.
Udział wojska w sprawie
Warto w
tym miejscu zasygnalizować, że obserwacja Irka Krokowskiego zainteresowała
miejscową jednostkę wojskową. Następnego dnia Irek skontaktował się z oficerem
dyżurnym Batalionu Lotnictwa we Wrocławiu i przedstawił swoją obserwację z 21
kwietnia. Zgłoszenie zostało przyjęte przez oficera z pełną powagą i
zainteresowaniem. Jednocześnie Irek przesłał swoje nagranie do analizy na prośbę
korespondującej z nim mailowo jednostce wojskowej. Tutaj ślad się urywa.
Świadek nigdy nie otrzymał żadnej pisemnej odpowiedzi w sprawie swojego
nagrania. Został tylko poinformowany, że zostanie przeprowadzona analiza, która
będzie częścią wszczętego postępowania wyjaśniającego.
Co
ciekawe, kilka godzin po wykonaniu telefonu do wrocławskiej jednostki wojskowej,
Irek we wczesnych godzinach popołudniowych zaobserwował przelot w miejscu
obserwacji wojskowego helikoptera. ,,Ostatni raz widziałem tutaj śmigłowce w
2006 r. Zastanawiam się, czy nie była to reakcja na mój sygnał telefoniczny” –
dociekał Irek.
Mimo że
nagranie na pierwszy rzut oka nie wydaje się dla przeciętnego odbiorcy czymś
niezwykłym, to jednak zawiera sekundowe ujęcia, jakie można nazwać z całym tego
słowa znaczeniu niezwykłymi. Pierwsze sekundy filmu, jaki został w okrojonej
wersji zamieszczony na stronie YouTube (całość filmu jest znacznie dłuższa, ale
ze względu na to, że świadek wykonał dużo ujęć na pusto, opublikowano te
wyselekcjonowane zdjęcia, na których faktycznie widać zaobserwowane 21 kwietnia
zjawisko) pokazują ,,innowymiarowy”. charakter obiektów. Świadek wspominał, że
widział ,,skupisko świateł, które migało, żarzyło się, znikało i przemieszczało
się”. Wiele wskazuje na to, że było to złudzenie optyczne wywołane sporą
odległością do zjawiska. Jak wynika z nagrania, widać, że obiekt przeskakuje z
jednego punktu na drugi bądź wręcz dochodzi do ,,rozbicia” jednego obiektu na
dwa. Gdy jeden punkt pojawia się obok, ten pierwszy w ciągu sekundy znika.
O
swoistej dematerializacji i materializacji wspominał świadek już wcześniej, gdy
relacjonował przebieg całej obserwacji. Interesujące były tu momenty przeskoków
zjawiska z jednej części nieba na drugie. Irek dość mocno zaakcentował fakt, iż
obserwował rząd świateł, by po paru
sekundach zobaczyć go obok w takiej samej postaci. Całość manifestacji
rozgrywała się na szerokości kątowej nieba 40 stopni. Dość spory obszar, jak na
pokazy sztucznych ogni bądź jakiś nieznanych eksperymentów wojskowych, które
nota bene w tym konkretnym przypadku obejmowały spory obszar zamieszkały w
rejonie Górowa, Mikorzyc, Wołowa, Grabowa i Sławic.
W 2
minucie i 25 s. na nagraniu zamieszonym na Youtube widać już ostatnią fazę
obserwacji. Zjawisko wówczas było obserwowane na północno – zachodnim kierunku.
Świadek wówczas prowadził rozmowę przez telefon i przypadkiem uchwycił bardzo
interesujący moment, kiedy obiekty naraz pojawiły się i uformowały przez moment
kształt trójkąta, co potwierdził wzrokową obserwacją Irek Krokowski. Z nagrania
wynika, że z jednego obiektu utworzyły się w ciągu sekund trzy, by zaraz zniknąć.
Inteligenta plazma ?
Obydwa
ujęcia – choć krótkie – są bez wątpienia wyjątkowe i można je wpisać na listę
jednych z najciekawszych polskich filmów UFO z ostatnich lat. Nagranie
potwierdza sugerowaną już od wielu lat hipotezę, że zjawisko to ma charakter
innowymiarowy i potrafi z łatwością manipulować swoim stopniem materializacji:
zmieniać kształty, rozdzielać się na inne obiekty i przeskakiwać z jednego
punktu nieba na drugi. Trudno o lepszy dowód.
Wielu
czytelników bloga można się w tym miejscu zastanawiać, dlaczego świadkowi udało
się nagrać tylko te dwa fragmenty podczas 30 minutowej obserwacji. Spieszę
wyjaśnić, że filmowanie w nocnych warunkach czegoś w dużej odległości (jak
udało się ustalić podczas pomiarów terenowych, fenomen manifestował się w
odległości 2 – 3 km), co chce pozostać nieuchwytne, nie należy do łatwych. Irek
– aby nie zużyć całej baterii w aparacie – co jakiś czas wygaszał urządzenie, a
po samym jego włączeniu czasami brakowało już sekund, aby nakierować aparat we
właściwy punkt na niebie.
Pozostaje
nam żałować, że nie udało się nam skontaktować z innymi świadkami tej
obserwacji. Redakcja lokalnej gazety nie była zainteresowana zamieszczeniem
apelu na swoich łamach. Na nic zdały się też publikowane ogłoszenia na stronach
FB. Żaden świadek z okolicznych miejscowości – jak dotąd – nie zgłosił się do
nas, co samo w sobie wydaje się być dziwne, gdyż szczególnie wyraźnie i z
bliska mogli obserwować manifestacje świateł z 21 kwietnia mieszkańcy Wołowa.
Jakkolwiek, sprawa jest wciąż otwarta.
Na
koniec warto się zastanowić: czym mogły być pojawiające się przez blisko 30
minut światła, które dostrzegł w godzinach wieczornych Irek Krokowski w
Godzięcinie ? Zasugerowaną wcześniej hipotezę fajerwerk i jakiś bliżej nieznanych
ćwiczeń wojskowych (te najbardziej logiczne) możemy w tym miejscu obalić.
Dyżurujący pod telefonem oficer wrocławskiej jednostki wojskowej zaprzeczył,
jakoby w tym czasie odbywały się jakieś ćwiczenia wojskowe w tej części Dolnego
Śląska. Nic nie wiadomo na temat pokazów sztucznych ogni organizowanych w tej
okolicy. Świadek z resztą zaprzeczył, aby słyszał jakieś odgłosy dobiegające od
strony pojawiających się zjawisk świetlnych. Z całą pewnością z odległości 2 –
3 km Irek mógł bez problemu usłyszeć odgłosy wybuchów, tymczasem zjawisko przez
cały czas obserwacji manifestowało się bezdźwięcznie.
Wiele
do życzenia pozostawia też hipoteza drona. Irek Krokowski kontaktował się w tej
sprawie z osobą, która od wielu lat używa bezzałogowych pojazdów. Hipoteza ta
miałaby swoje mocne strony tylko w tedy, gdy właściciel takiego urządzenia
decydowałby się na karkołomne manewry w powietrzu z jednoczesnym wyłączaniem
oświetlenia w nocnych warunkach. ,,Z uzyskanych przeze mnie informacji
wynika, że to nie mógł być dron. Nikt kto użytkuje takie urządzenie nie
będzie ryzykował w nocnych warunkach puszczanie drona nad obszarem, gdzie może
dojść do utraty kontroli nad urządzaniem, w którym cyklicznie wyłącza się
oświetlenie”. – twierdził Irek. Dodajmy do powyższego, że – jak się udało ustalić
– obszar, nad którym pojawiły się światła obejmuje też trudno dostępny
zalesiony i podmokły teren. Ryzyko upadku drona na takim obszarze wiązałoby się
niechybnie z jego utratą lub trwałym uszkodzeniem urządzenia.
Pozostaje
nam uznać, że mieliśmy w tym przypadku do czynienia z czymś nieznanym, co
potrafi zmieniać swoje kształty i ulegać materializacji – dematerializacji.
Interesujące były tu spostrzeżenia porównawcze świadka: ,,wyglądało to, jak
rozżarzona plazma”, ,,drgająca kula plazmy” lub ,,znikało to, jak gasnąca
zapałka”. Nie trudno doszukać się w tych porównaniach analogii do
manifestujących się od wielu lat dziwnych świateł nad norweską doliną Hessdalen
i wielu innych miejsc na świecie. Naukowcy, którzy biorą czynny udział w Projekcie
Hessdalen, wielokrotnie podkreślali, że obserwowane w tej części Norwegii
zjawiska świetlne mają naturę plazmy. Dodajmy w tym miejscu nadto plazmy, która
zachowuje się inteligentnie i potrafi czasami reagować na świadomość
obserwatora. Jest to bardzo interesujące spostrzeżenie, gdyż z podobnymi
efektami spotykamy się bardzo często w przypadku wielu obserwacji UFO.
Sugestia, iż natura zjawiska UFO ma wiele wspólnego z manifestacjami plazmy,
bynajmniej nie jest chybiona, ale bardzo trafnie ilustruje, wygląd obserwowanych
obiektów, ich kształty oraz to w jaki sposób fenomen ten potrafi zmieniać swoje
formy i reagować na ludzką percepcję. Jeśli zjawisko UFO pochodzi z
równoległych rzeczywistości i od czasu do czasu pojawia się w rejonach, które –
nazwijmy umownie – ,,sprzyjają” tym manifestacjom, to musi dostosować się
panujących w naszej trójwymiarowej przestrzeni prawom fizyki. Forma plazmy (90
% obserwacji UFO dotyczy zjawisk świetlnych) wydaje się być najdogodniejszym
tworem, którym UFO ,,posługuje się”, aby przejść formę materializacji w naszej
rzeczywistości. Plazma – jak wiemy z fizyki – emanuje pole elektromagnetyczne.
Bliski kontakt człowieka z takim zjawiskiem może zasadniczo wpływać na jego
płaty mózgowe i wywoływać stany, które możemy porównać do halucynacji. Stąd być
może zjawisko to potrafi oddziaływać na naszą świadomość i dostosowywać swój
wygląd do naszych oczekiwań.
Być
może to, co zaobserwował 21 kwietnia w Godzięcinie Irek Krokowski było jakąś
formą plazmy, jak słusznie sam to zauważył, która przejawiała cechy
inteligencji, pojawiała się i znikała, by zaintrygować potencjalnego świadka
takiej obserwacji do granic możliwości. Czy tak mogło być ? Niech każdy z Czytelników
zastanowi się nad tym sam.
Wszystkich
potencjalnych świadków zdarzenia z 21.04.15 z okolic Wołowa bądź świadków
innych obserwacji UFO proszę o kontakt na mail: dam.trela@gmail.com
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz