Trójkąty, znikające i pojawiające się światła: geneza niezidentyfikowanych obiektów, które można zaobserwować nad miejscowością Godzięcin pozostaje
nieznana. Na blogu przedstawiałem już bardzo ciekawą
obserwację z 21 kwietnia. Natura zjawisk, które udało się zaobserwować Irkowi
Krokowskiemu, mieszkańcowi Godzięcina, po tym zdarzeniu była zbliżona.
Zdumiewająco fenomeny te przypominają zachowanie świateł z norweskiej doliny
Hessdalen.
W
sprawię wydarzeń, jakie od dłuższego czasu dzieją się w niewielkiej
miejscowości Godzięcin (woj. dolnośląskie) pisałem już kilkakrotnie na swoim
blogu. Jej mieszkaniec – Irek Krokowski, jeden z najbardziej aktywnych w Polsce
osób praktykujących tzw. ufoskywatching, od dawna obserwuje ze swojego podwórka
rzeczy zgoła osobliwe. Trudno widzianym obiektom przez Irka przypiąć łatkę
drona lub flary świetlnej. W tym ostatnim przypadku mamy pewność, że rejon,
który jest areną manifestacji anomalnych zjawisk, nie pokrywa się z działającym
w tym miejscu aktywnymi jednostkami wojskowymi. Ten wątek był już kilkakrotnie wyjaśniany
po przez kontakt telefoniczny m.in. z dyżurnymi Batalionu Lotnictwa we
Wrocławiu. Za każdym razem otrzymywaliśmy negatywną odpowiedź w sprawie
ewentualnych w tej okolicy ćwiczeń wojskowych. Tymczasem wykonane przez Irka zdjęcia,
a szczególnie materiał filmowy, budzą konsternację. Najsłynniejsze bodaj
nagranie, jakie udało mu się wykonać (z 21 kwietnia br.) wciąż nie znajduje
racjonalnego wyjaśnienia. Nie jest też ostatnim ,,na jego koncie” z ostatnich
miesięcy.
Poniżej
pragnę podzielić się z Czytelnikami najciekawszymi obserwacjami Irka. W
niektórych przypadkach nie był on jedynym obserwatorem. Być może część z tych
incydentów możemy – używając programowego sceptycyzmu – racjonalnie wyjaśnić.
Wiele pytań mimo to pozostaje bez odpowiedzi. Po analizie tego materiału ciśnie
się na usta wyjątkowo jedno: Co szczególnego jest w tych okolicach Dolnego
Śląska i dlaczego widywane przez p. Krokowskiego obiekty nie obserwują inni
mieszkańcy okolic ?
22
lipca, godz. 21.
Poniższe
zdarzenie, choć niestety nie udało się świadkowi uwiecznić na nagraniu, to mimo
to jest szczególne pod wieloma względami. Oprócz Irka, zjawisko obserwowała
jego dziewczyna (już w końcowej fazie). Obiekt swoim kształtem ponadto wpisuje
się w trend trójkątnych kształtów, które w ostatnich latach stanowią domenę
większości obserwacji UFO z Polski i nie tylko.
- Około
godziny 21. wyszedłem na dwór poobserwować niebo. Jak zwykle, miałem przy sobie
swój aparat Nikon Colprix 4. Kiedy rozmawiałem przez telefon, kątem oka
dojrzałem jakieś zniżające się światło z nad chmury, które z początku
wziąłem zwyczajnie za samolot podchodzący do lądowania. Kolor żółty, taki
pastelowy. Obiekt zniżał się po łuku płynnie. W pewnym momencie zaczął się
przechylać i w tedy zdębiałem. Gdy odsłonił spodnią stronę, okazało się, że to
trójkąt. Po jego bokach widać było jasnożółte zaokrąglenia. Przypominały trochę
końcówki od oświetlenia, ale nie migały. Świeciły jednostajnym światłem.
Przypominały trochę półksiężyce. – relacjonował świadek.
Poszczególne fazy obserwacji z 22 lipca. |
Dodajmy
do powyższego, że Irek Krokowski obserwował niecodzienne zjawisko w kierunku
wschodnim. Obiekt przemieszczał się z północy na południe. Trasa przelotu
pokrywa się po części z korytarzami powietrznymi podchodzących do lądowania
samolotów na pobliskim lotnisku Starachowice. Problem w tym, że trójkątny
kształt w niczym nie przypominał konwencjonalnych pojazdów lotniczych. Kolejne
wątpliwości nawarstwiają się, gdy przyjrzymy się ,,zachowaniu się” zjawiska w
dalszej części obserwacji.
- Obiekt
wykonał pełny obrót o 360 stopni w dość chaotyczny sposób. Jego półksiężycowe
zakończenia widziałem wyraźnie, kiedy ustawił się do mnie bokiem. Po 5 – 6
sekundach przyglądania się temu, zacząłem namierzać aparat w tym kierunku, a on
się zaczął zamazywać, aż w końcu zniknął, by zaraz znów się pojawić obok w
postaci pojedynczego światła. Próbowałem, jak wariat złapać to w kadr aparatu,
ale bezskutecznie – wspominał.
Mniej
więcej w tym momencie dołączyła do Irka jego dziewczyna, Marta i razem z nim obserwowała
dalszy spektakl. ,,Po paru sekundach, bardzo nisko już nad horyzontem pojawiły
się dwa światła żółtego koloru. Rozjarzały się pomału, to wyglądało naprawdę
imponująco. Po sekundach znów zaczęły przygasać, a jak szalony tłukłem jedno za
drugim zdjęcie, ale – jak się później okazało – miałem niewłaściwe ustawienia
wprowadzone do aparatu, aby udało się to złapać w nocnych warunkach. Po 5
sekundach po światłach nie było już śladu. – oszacował Irek.
Co
ciekawe, Marta, mimo tego, że stała obok Irka, opisywała światła w tej fazie
obserwacji nieco inaczej. Twierdziła, że widziała dwa trójkątne obiekty, które
w pewnym momencie połączyły się i znikły. Obydwaj świadkowie byli już zgodni co
do tego, że dwa obiekty, jakie pojawiły zaraz obok były już kulistego kształtu
(patrz faza nr. 6 na zdj.) Ich zachowanie było analogiczne, jak w przypadku
poprzedniej fazy. Po kolejnych sekundach świadkowie dostrzegli już pojedyncze
światło, delikatnie przesuwające się w prawo. Zjawisko po chwili znikło.
Trudno
w tym miejscu oszacować odległość do obiektów. ,,To mogło być maksymalnie od 10
do 30 km” – oceniał Irek. Jeśli jego weryfikacja jest właściwa, to obiekt
musiał być pokaźnych rozmiarów skoro świadek dostrzegł na bokach trójkąta
,,pewne uwypuklenia”. Możemy też żałować, że tego wieczoru nie udało mu się nic
nagrać.
25
lipca, godz. 22.
Jeden
incydent w przypadku Irka Krokowskiego staje się często zachęta do dalszej
obserwacji nocnego nieba. Tak było w przypadku poniższego zdarzenia. Irek pomny
tego, co widział 22 lipca w każdą noc wychodził na dwór ze swoją kamerą. 25
lipca, około godziny 22. jego wysiłek został wynagrodzony.
25 lipca - zdj. z obserwacji |
- W tym
samym kierunku, co wiele moich wcześniejszych obserwacji zobaczyłem jasne
światło w kierunku północno – zachodnim. Światło to bardzo długo świeciło z
jednej pozycji. Z początku wziąłem je za gwiazdę. Jednak wydało mi się to
dziwne, więc zacząłem to filmować. Kiedy próbowałem najechać na to aparatem,
obiekt znikł. Po chwili pojawił się on ponownie i przypominał trochę taki
stożek. Wleciał w chmury i trochę postał. Jak szalony próbowałem go namierzyć w
kadr, ale nocne warunki obserwacji mają to do siebie, że bez punktów
orientacyjnych niesłychanie trudno jest uchwycić jakiś niewielki punkt na niebie.
Robiłem więc zdjęcia i udało mi się uchwycić go, jak się zniżał zza chmur. Po
chwili obiekt zaczął się przemieszczać w moją stronę. Nie był to jakiś szybki
ruch, ale taki rozciągnięty. Nie można więc porównać tego do lotu samolotu,
prędzej do śmigłowca. Jednak w tym momencie nie było widać żadnych świateł
pozycyjnych. W pewnym momencie zatrzymał się i zaczął wygasać światła. Ten
moment również udało mi się uchwycić na zdjęciach robionych na dużym ISO. To
był już koniec obserwacji. – relacjonował Irek.
30.09.15
– następna obserwacja
Odstęp
czasowy do następnej obserwacji był już znacznie większy. 30 września, około
godziny 19:50, na tym samym kierunku, co zwykle (wschód), rozpoczyna się
trwający blisko godzinę spektakl. Są to sekwencje pojawień się i zgaśnięć
pomarańczowego światła. Obiekt pojawił się najpierw pod kątem 40 stopni, dość
nisko na linii horyzontalnej lasu. Pierwszy moment – podobnie jak i następne –
materializacji trwał dosłownie sekundy (5 – 6 sekund). Oddajmy głos jeszcze raz
świadkowi:
-
Zjawisko pojawiło się w sumie osiem razy w odstępie 48 minut. Kiedy próbowałem
złapać moment pierwszego pojawienia się, obiekt zgasł i po chwili pojawił się
obok. Zrezygnowałem z nagrywania i zacząłem trzaskać zdjęcia. Na niektórych
wyszedł mi obiekt jakby z dyszą. Był to moment kiedy przygasał. Na innych
zdjęciach widać takie rozciągnięte wrzeciono. Było to spowodowane tym, że
poruszyłem delikatnie aparatem. Tak naprawdę za każdym razem pojawiał się
pojedynczy punkt. Dość mocno świecący. Po kilku sekundach bledł, wygasał i
znikał. Kilka lub kilkanaście minut pojawiał się obok. Każda sekwencja trwała
do 5 – 6 sekund. Trudno ocenić mi tutaj odległość. To mogą być kilometry. –
szacował.
Fazy obserwacji z 30.09.15 wg. Irka Krokowskiego |
Zdjęcie z 30.09.15. Moment wygasania obiektu. |
Dodajmy
do powyższego, że mniej więcej przy czwartej sekwencji na niebie pojawił się
śmigłowiec, który przemieszczał się w kierunku wschodnim, a więc w kierunku,
gdzie manifestowało się obserwowane przez Irka światło. Śmigłowiec (nie wiemy
czy wojskowy) okrążył okolice miejsca obserwacji, po czym zawrócił w stronę
zachodnią. Nie wiemy więc, jaki był plan lotu. Być może był to lot zwiadowczy.
To oczywiście tylko przypuszczenie. Fakt jest faktem.
Pojawiające
się i znikające światło, które być może przeciętny obserwator mógłby wziąć za
światło samolotu, było widoczne na dużym obszarze nieba. W kierunku zachodnim
znajdują się dwa poligony wojskowe (Raków i Oleśnica), lecz tylko jedno jest
czynne. Bynajmniej nic nie wiadomo na temat ewentualnych ćwiczeń wojskowych z
użyciem flar świetlnych.
Inne
obserwacje
Nie tak
dawno, bo 24 listopada Irek Krokowski sfilmował zjawisko, którego charakter był
zdumiewająco zbliżony do innych jego obserwacji. Na jednej sekwencji widać jak
obiekt dzieli się na dwoje i w pewnym sensie przypomina zachowanie się
obiektów, zarejestrowanych na kamerze 21 kwietnia. Trwają czynności
rejestracyjne tego zdarzenia. Czy były to te same obiekty ? Sprawa pozostaje
otwarta.
Tyle
jeśli chodzi o fakty. Czy wieś Godzięcin w jakiś sposób wyróżnia się na tle
innych polskich miejscowości skoro tak często jednej osobie udaje się
regularnie zaobserwować na nocnym niebie ,,coś” dziwnego ? Dlaczego też brakuje
innych świadków ?
Gdy
poddamy analizie krytycznej opisane wyżej zdarzenia, zwrócimy uwagę, że są to
tylko dalekie obserwacje. Kluczowe momenty, które niejako kładą pokotem próby
kategoryzowania obserwowanych przez Irka obiektów w kontekście ziemskich
zjawisk, to tylko sekundy. Te istotne w sprawie fazy obserwacji są jednak
szczególne, gdyż wskazują, że niezidentyfikowane cele, jakie widuje i
regularnie nagrywa swoją kamerą Irek Krokowski przejawiają cechy inteligencji.
Pojawiają się i znikają bądź też dzielą się na mniejsze obiekty. Innym razem
przyjmują postać ,,samolotów o niespotykanej sylwetce”, jak to było w przypadku
zdarzenia z 22 lipca. Co do zasady pozostają nieuchwytne dla kamery. Tylko
silnie zdeterminowani do stania godzinami na dworze obserwatorzy mogą
poszczycić się szansą ich zauważenia. Czy Irkowi Krokowskiemu możemy przypiąć
łatkę ,,przewrażliwionego entuzjasty”, który omyłkowo bierze samoloty lub wojskowe
flary i komercyjne chińskie lampiony za UFO ? Nie sądzę. Z resztą sam zachowuje
w tym wszystkim zdrowy rozsądek i często oczekuje obiektywnej oceny ze strony
kogoś innego.
Zjawiska
świetlne, które można zaobserwować czasami nad Godzięcinem w pewnym stopniu
przypominają słynne światła rejestrowane od lat nad norweską doliną Hessdalen.
Mimo, że obserwowane tam obiekty często manewrują po niebie jakby były
sterowane ,,jakąś niewidzialną ręką”, to żaden z badających je naukowców nie
doszukuje się w nich ingerencji pozaziemskich cywilizacji, a częściej wspomina
o ,,niekonwencjonalnych źródłach energii” lub po prostu szufladkuje fenomeny
jako UAP. Tym samym otwierając furtkę na alternatywne wyjaśnienia z uwzględnieniem
zjonizowanych gazów o bardzo niestandardowej naturze. Zjawiska godzięcińskie
wydają się mieć naturę plazmy. Problem w tym, że nawet tektonika tego miejsca
(gdybyśmy brali pod uwagę ewentualnie słynną ,,hipotezę świateł ziemi”) nie
wskazuje na takie wyjaśnienia. Wiele pytań w tym przypadku pozostaje więc bez
odpowiedzi.
Za
pewne szybko nie poznamy na nie odpowiedzi.
Wszystkich
potencjalnych świadków podobnych zjawisk z terenu Dolnego Śląska lub innych
obszarów Polski proszę o kontakt na mail: dam.trela@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz