Lato 1963 r. Leśnica (osiedle w zachodniej część
Wrocławia). Grupka dzieci jest świadkiem niezwykłego zdarzenia. Wśród nich była
Pani Anna Sobczak, która po latach postanowiła ujawnić się ze swoimi
przeżyciami i opowiedzieć o osobliwym przypadku spotkania z istotą ubraną w
szeleszczący kombinezon i nietypowy hełm. Incydent miał miejsce w kanale
melioracyjnym zlokalizowanym na terenie pobliskiego parku.
Zdarzenia z udziałem humanoidalnych istot, które potencjalnie możemy wiązać
ze zjawiskiem UFO, w Polsce stanowią bardzo wąski margines. Bliskie Spotkania
Trzeciego Stopnia (w tym konkretnym przypadku zgodnie z klasyfikacją Hyneka
jest to CE - III typu E), gdzie dochodzi do obserwacji domniemanego ufonauty
bez udziału pojazdu UFO, są bez wątpienia trudnym orzechem do zgryzienia dla
ufologów/badaczy. Przede wszystkim istnieje tutaj potencjalne zagrożenie, że
incydent z udziałem humanoidalnych istot może dotyczyć zupełnie innego zjawiska
o charakterze paranormalnym bądź paradoksalnie może znaleźć swoje najbardziej
błahe wyjaśnienie.
Incydent z Leśnicy – być może – mógłby się wpisać we wspomniany krąg
wątpliwości. Chociażby z uwagi na to, że bazujemy tylko na pojedynczej relacji
świadka i towarzyszy temu jeszcze w dodatku duży upływ czasu. Potencjalnie więc
poruszamy się podczas analizy tego zdarzenia w płaszczyźnie dużych obiekcji.
Ale przewijające się w nim wątki (występujący tzw. ,,czynnik Oz”,
zastanawiający wygląd istoty oraz inne zjawiska towarzyszące) stawiają sprawę w
zupełnie innym świetle. Szczególna jest też data zdarzenia. Początek lat 60 –
tych to okres, w którym relacje bliskich spotkań trzeciego stopnia nie
przenikały do polskiej prasy. Literatura ufologiczna nie była na tyle
zaawansowana i sprowadzała się do pojedynczych publikacji prasowych. Dopiero
pod koniec lat 70 – tych incydenty z udziałem humanoidalnych istot zaczęły
narastać, chociażby za sprawą zdarzenia w Emilcinie. Dziś po latach docieramy
coraz częściej do tego typu przypadków z drugiej połowy XX wieku. W porównaniu
ze współczesnymi relacjami, incydenty z ubiegłego wieku stanowią paradoksalnie
zdecydowaną przewagę liczebną.
Wygląd ul. Mazowieckiej dziś - miejsca zdarzenia |
O poniższym zdarzeniu po raz pierwszy dowiedział się Portal INFRA. Po kilku
rozmowach z Panią Anną Sobczak udało się ustalić dokładnie przebieg zdarzenia.
W efekcie przeżycie p. Anny stało się przedmiotem publikacji na stronie
internetowej INFRY, świadek też wzięła udział w wywiadzie radiowym
internetowego Radia Paranolmamium. Z uwagi na to, że Leśnica znajduje się na
moim obszarze działania, pod koniec 2013
r. nawiązałem kontakt z Anną Sobczak i wraz z nią dokonałem wizji lokalnej w
miejscu zdarzenia. Dzięki temu udało mi się ustalić wiele istotnych szczegółów.
Przebieg zdarzenia
Pamiętne zdarzenie p. Anna Sobczak
opisywała tak: „Miejscem naszych dziecięcych zabaw była łąka, która mieściła
się koło naszego domu. Płynął przez nią mały strumyk, który przepływał pod
drogą ‘Kasztanową’ do parku. Zawsze zaglądaliśmy do tunelu/kanału pod tą drogą
i przechodziliśmy nim na drugą stronę, tj. do parku.
Tamtego dnia obok tunelu zdarzył się
straszny wypadek, w którym zginął motocyklista. Uderzył w drzewo, a że to stało
się blisko naszego domu, na drodze Kasztanowej (dziś jest to ulica Mazowiecka –
przyp. autora), pobiegliśmy tam. Ciało leżało przykryte czarnym workiem, a my
obserwowaliśmy, co się dzieje. Następnie udaliśmy się, jak zwykle, pod mostek”.
Był to niewielki kanał biegnący pod
ulicą. Dzieci przebiegały nim na drugą stronę ulicy na kucaka. – Gdy
wchodziliśmy do kanału zawsze było widać jego wylot. Gdy tego dnia weszliśmy do
strumyka wszystko wyglądało inaczej. – opowiadała p. Anna. – Ja znajdowałam się
na przodzie grupy. Przykucnęłam i stanęłam jak wryta przy samym wejściu. Na
jego końcu nie było widać wylotu kanału tylko białą ścianę. Dostrzegłam tam
srebrną postać podobną do nurka. Stała na jasnym tle. Kiedy zawsze było słychać
szelest strumyka wewnątrz kanału, tym razem nic nie było słychać. Kompletna
cisza. – dodała świadek.
Oprócz tego od istoty emanowała
niezrozumiała energia. Pani Anna określiła to następująco: ,,Czułam jakby mnie
coś zasysało do środka. Byłam kompletnie sparaliżowana. Nie czułam strachu.
Strach pojawił się dopiero po chwili”. Te stany psychofizyczne nastąpiły chwilę
później po ujrzeniu istoty. W momencie gdy zaczęła się poruszać.
Wygląd istoty- rekonstrukcja wykonana przez znajomego p. Anny |
Według opisu p. Anny, istota stała na
końcu kanału, ale ,,jego wylot był jakby wykasowany” i na jego miejscu była
biała ściana. Znajdująca się na tle wylotu postać była dokładnie widoczna, nie
zasłaniały ją ściany rowu. Miała na sobie srebrny kostium. Natomiast na jej
głowie widać było hełm, od którego u czubka głowy wychodziła karbowana rurka.
Ten element kombinezonu kończył się za plecami. Ponadto w prawej ręce istota
trzymała coś na podobieństwo ,,czarnego kija”. Humanoid emanował
jasnym światłem. Światło to było momentami rażące. – Kiedy dojrzałam postać, ta na początku
poruszyła ręką, co wyglądało jak gest groźby, żebyśmy się chyba dalej nie
zbliżali. W pewnym momencie istota zaczęła się obracać. Słychać było w tedy
szelest kombinezonu. Przypominało to szelest folii aluminiowej. Obracając się
istota dawała nam w tedy znak ręką. Żebyśmy poszli za nią. Poczułam w tedy
zasysanie do środka. Zaraz później poczułam strach i chyba to wyrwało mnie z
tego amoku. Narobiłam dużo hałasu i szybko wycofałam się z kanału. Zaraz wszyscy
pouciekaliśmy do domów. Opowiedziałam swoją historię swoim dziadkom. Oczywiście
uznali, że to takie dziecinne fantazje. Później już omijaliśmy szerokim łukiem
to miejsce” – wspominała po latach swoje przeżycia p. Anna.
Nietypowy wygląd istoty
Dzięki uprzejmości p. Anny Sobczak, pod koniec 2013 r. udałem się wspólnie
z nią w miejsce zdarzenia i przeprowadziłem standardowe czynności badawcze. Sporządzona
rutynowo szczegółowa ankieta badawcza pozwoliła wyłonić na światło wiele
istotnych szczegółów wyglądu ,,tajemniczego osobnika”. – Według mnie ta istota
przypominała postać ,,Ciastusia” z filmu Shrek. Była taka płaska i
nierzeczywista. Przez jasny blask światła w tle nie widziałam szczegółów w jej
wyglądzie. Nie pamiętam palców u rąk, oczu, ani żadnych innych rysów twarzy. –
stwierdziła podczas rozmowy. Osobnik zgodnie z relacją świadka mógł mieć około
1,5 m wzrostu. Pani Anna nie pamięta też takich szczegółów jak buty, za to
zakodowała w swojej pamięci, że ciało istoty było dość masywne i nie
przypominało sylwetki dziecka, mimo raczej niskiego wzrostu. Pokrywający ciało
kombinezon nie przylegał ściśle do ciała, nie było widać żadnych dodatkowych
elementów ubioru, jak guziki lub zapięcia suwakowe, które ewentualnie można
było przypisać ubiorowi nurka. Jedynie zakończenie głowy mogło wskazywać na
taki kierunek myślenia. Na głowie istota miała bowiem hełm. ,,Przypominał on
bańkę, albo okrągła kulę”. Hełm miał taki sam kolor, jak reszta kostiumu.
Świadek nie widziała przez nią twarzy istoty. Tego samego koloru była
,,karbowana rura”, która wychodziła z czubka głowy i kończyła się za plecami
postaci. Ramiona nie kończyły się rękoma, tylko były ,,ucięte” i
,,zaokrąglone”. W prawej ręce humanoid trzymał ,,czarny kij”.
Pani Anna oprócz wcześniej wspomnianego paraliżu ciała w chwili obserwacji,
wspominała również, że ,,moment obracania się istoty był nienaturalny”. Jej
zdaniem przypominało to ,,ruch w spowolnieniu”. Towarzyszył temu stan
dezorientacji. Świadek, mimo że szacunkowo określiła czas obserwacji na około 1
min, to jednak odczuwała, że ,,czas jakby stanął w miejscu”. Nie zapamiętała
niestety żadnych szczegółów wyglądu pleców postaci. – Być może to był moment,
kiedy obezwładniłam się z paraliżu i zaczęłam uciekać – tak wyjaśniała ową lukę
w pamięci.
Warto ponadto wspomnieć jeszcze o dziwnym stanie ciszy. Świadek nie
potrafiła w żaden racjonalny sposób wyjaśnić tego uczucia – Wszystko było
wyłączone. Nic nie była słychać, już kiedy weszłam do wylotu kanału. Jedyne co
słyszałem, to tylko szelest kostiumu” – mówiła. Jest to dość charakterystyczny
szczegół, który może wskazywać na ufologiczne podłoże zdarzenia.
Wizja lokalna
Przeprowadzona wizja lokalna na miejscu zdarzenia wykazała pewne
nieścisłości w stosunku do relacji p. Anny Sobczak. Kanał melioracyjny, w
którym doszło do zdarzenia, nie przypominał opisywanego miejsca przez świadka.
Przede wszystkim nie zgadzał rozmiar jego części wlotowej. Z opisu pani Anny
wynikało, że wejście było na tyle duże, że jako dziecko potrafiła bez
najmniejszego problemu przedostać się na drugą stronę kanału na czworakach.
Przy samym wejściu można było ponadto bez trudu dostrzec koniec kanału. Rów –
zdaniem p. Anny – miał około 10 metrów długości, co pokrywało się niejako z ustalonymi na miejscu pomiarami. Natomiast samo wejście to
dziura o wymiarach około 30 na 50 cm.. Kanał tuż przy wejściu lekko skręca w
lewo. Jeszcze mniejszych rozmiarów jest część wychodząca po drugiej stronie
ulicy. Porasta ją bujna roślinność i żaden człowiek (być może małe zwierzę), nie
byłoby wstanie przedostać przez nie na drugą stronę. Mające powyższe na uwadze,
wydaje się więc mało prawdopodobne aby kilkunastoletnie dziecko było w stanie
dostać się do jego wnętrza i przy samym
wejściu widzieć zakończenie kanału. Pamiętajmy jednak, że od pamiętnych
wydarzeń minęło ponad 50 lat i w między czasie mogły mieć miejsce w tym miejscu
kompleksowe prace melioracyjne. Niestety takiej informacji nie udało się
ustalić na miejscu podczas rozmowy z okolicznymi mieszkańcami. Nie wykluczone,
że przebudowa kanału miała miejsce jeszcze pod koniec lat 60 – tych i osoby, z
którymi rozmawiałem na miejscu nie kojarzyły tego.
Tak dziś wygląda wlot do kanału |
Wylot kanału znajdujący się po drugiej stronie ulicy to już kilkucentymetrowy otwór |
Wiarygodność świadka
Rozmowa na żywo z p. Anną Sobczak miała miejsce bezpośrednio w
Leśnicy. Z uwagi na duży ,,współczynniki
niezwykłości” zdarzenia przeprowadziłem ze świadkiem szereg testów
psychologicznych, aby nieco bliżej poznać jego osobowość i wykluczyć czynniki
psychologiczne w analizie zdarzenia. Opis zdarzenia zdany mi przez p. Annę w
najdrobniejszych szczegółach pokrywał się ze wcześniejszymi jej wypowiedziami
udzielonymi kolegom z INFRY. Konsternacja pojawiła się dopiero w przypadku
wyników testów. Standardowo wykonałem ze świadkiem testy na skalę kłamstwa, na
skalę interpretacji oraz testy na typ percepcji. Z przeprowadzonej rozmowy
wynika, że p. Anna reprezentuje typ osobowości ambiwersyjny (mieszanka
introwertyka z ekstrawertykiem), co stanowi szablonowy przykład sylwetki
psychologicznej. Nie zauważyłem, aby miała skłonności do zaburzeń
psychotycznych. Świadek test na skalę interpretacji przeszła bezbłędnie. Wyniki
badań przeczą, jakoby ,,na siłę” próbowała skłaniać się ku niewyjaśnionym
wątkom, czy też starała się łączyć swoje przeżycia z kwestiami wiary. Osobiście nie
potrafiła racjonalnie wyjaśnić swoich przeżyć. Przez moment skłaniała się ku
hipotezie nurka, jako że jeszcze jako dziecko widziała człowieka ubranego w
taki kostium, ale w końcu uznała, że jest to dość ,,naciągana hipoteza”.
Istota, którą widziała w kanale miała uniform w jaśniejszym kolorze bez
charakterystycznych elementów kostiumu nurka.
Niestety kluczowy w sprawie test na kłamstwo wypadł p. Ani dość kiepsko. To
było dość dziwne. Nigdy osobiście nie spotkałem się z takim przypadkiem, gdy
świadek wszystkie inne testy przechodzi pomyśle, a w teście na kłamstwo wypada
jako zwykły oszust. Zwykle słabe wyniki testu na skalę interpretacji świadków przeżyć przekładają się na wyniki testów na kłamstwo. Tutaj mamy do czynienia
jednak z zupełnie inną, niespotykaną sytuacją.
Na tym etapie badań nie da się wykluczyć, że historia bliskiego spotkania
p. Ani z tajemniczym osobnikiem była autentycznym przeżyciem. Jednak w
zdarzeniu tym przewijają się pewne ,,wątki ukryte’’. Przypominanie sobie
głęboko ukrytych wspomnień (tzw. kryptomnezja), może nieświadomie generować w
świadomości świadka elementy nierzeczywiste. Tak więc to czego p. Anna nie
pamiętała, jej podświadomość sama dołożyła i uzupełniła luki pamięci fikcyjnymi
wątkami dla zracjonalizowania przebiegu całego zdarzenia. Jak wiadomo, pamięć bywa
wybiórcza.
Wnioski
Pojawiający się szereg niejasności w przypadku z Leśnicy, bynajmniej nie
rozwiewa pojedyncza relacja świadka. Niestety nie udało się nam dotrzeć do
innych dzieci, które były uczestnikami tych wydarzeń. Opieramy się tylko na
opowieści p. Anny. Sprawę dodatkowo
komplikuje szereg elementów paranormalnych w zdarzeniu (,,czynnik Oz”,
,,uczucie zasysania do środka”, sceneria zdarzenia – białe tło i fakt, że
istota była widoczna od stóp do głowy mimo niewielkich rozmiarów kanału oraz uczucie
jakby ,,czas stanął w miejscu”), które wskazują, że dzieci mogły widzieć obraz
,,nierzeczywisty” (hologram ?). W sferze
domysłów utrzymuje się również ewentualny związek wypadku motocyklisty z
zaobserwowaną później istotą. Nie wiemy czy obydwa te wydarzenia nie były ze
sobą powiązane.
Mapka miejsca zdarzenia. Białą kropką oznaczono miejsce obserwacji |
Wątpliwe wydaje się, że dzieci zostały przestraszone przez jakiegoś
pracownika kanałów melioracyjnych. Przeczy temu sam wygląd istoty i reakcja
dzieci. Czy po tylu latach p. Anna byłaby w stanie utrzymywać w pamięci ubarwioną
historię zapisaną w głowie oczami dziecka i dziś racjonalnym umysłem dorosłej osoby nie dokonać krytycznej analizy swoich przeżyć z dawnej przeszłości ? Nie sądzę.
Ewidentnie latem 1963 r. grupka dzieci była świadkiem niezwykłego zdarzenia,
które bardzo mocno musiało wryć się im w pamięć. Pani Anna po latach wracała do
swoich wspomnień z przejęciem i szukała logicznych wyjaśnień, ale
bezskutecznie. Przez lata unikała tego miejsca i dopiero nasza wspólna wizyta
sprawiła, że zgodziła się odwiedzić ten rejon.
Dziś po latach w zdarzeniu z Leśnicy poruszamy się w obszarze niepewności i
nie do końca wyjaśnionych wątków. Decydujące znaczenie w tym przypadku ma duży
upływ czasu. Głębsza analiza krytyczna zdarzenia jest niestety nie możliwa bez
profesjonalnych seansów hipnotycznych, na które z resztą p. Anna wyraziła
zgodę. Być może więc w przyszłości powrócimy jeszcze do rozegranych ponad pół
wieku temu wydarzeń w Leśnicy koło Wrocławia.
Co do tego że podświadomość dołożyła do pamięci świadka dodatkowe cegiełki to raczej tak nie było moim zdaniem. Pamięć działa tak że za każdym razem rekonstruuje wspomnienia na nowo ale zawsze przynajmniej przy takich silnych wydarzeniach świadek opowiada mniej więcej to samo a że świadek opowiadała już tą historię kiedyś innym badaczom i nie zmieniła swojej historii. Więc wydaje mi się że owa kryptomnezja na przestrzeni lat powinna w pamięci świadka przynajmniej kilka razy zamieszać a tym czasem na przestrzeni wielu lat opowiadała to samo.
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka że świadek ze swoimi przeżyciami ujawniła się za namową sąsiada dopiero niedawno. Rozmowy telefoniczne ze świadkiem miały miejsce pod koniec 2013. Kilka tygodni pózniej ja osobiście skontaktowałem sie z p. Anna i udałem sie we wskazane miejsce zdarzenia. Tak wiec odstęp czasowy między pierwszą rozmową a spotkaniem ze mną był niewielki. Nie wiemy jak p. Anna opowiadała swoje przeżycia wiele lat wcześniej. Wątpliwosci jest wiele w tym zdarzeniu. Mimo ze testy psychologiczne wypadly p. annie srednio dobrze, od razu nie dyskredytuje jej wiarygodnosci, z tego wzgledu, ze z samej rozmowy nie wylapalem tego. Jesli to zmyslona historia, to p. Anna powinna dostac oskara za talent aktorski. Moje watpliwosci jednak staralem sie wyjasnic wlasnie takimi przyczynami o podlozu psychologicznym. Jak dla mnie, to jedyne logiczne wyjasnienie nasuwającym sie watpliwoscia. Niestety bez drugiego swiadka, nie do wiemy sie do konca jak zdarzenie to przebiegalo- za duzy uplyw czasu.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń