poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Bliskie spotkanie z UFO w Zduńskiej Woli

W poniedziałkowe przedpołudnie 14 października 2004 r., na dzisiejszej ul. Braterskiej w Zduńskiej Woli, dochodzi do bardzo bliskiego i dość nietypowego spotkania z istotami przypominającymi wygląd małpy i stojącym nieopodal pojazdem UFO. Świadkami tego zdarzenia jest piątka dzieci, w przedziale wiekowym 13 – 14 lat. Historia, jaką doświadczyli tamtego dnia na zawsze zmieniła ich życie.


O sprawie w Zduńskiej Woli po raz pierwszy pisałem na łamach Nieznanego Świata w nr. 6 (2020) w artykule ,,Kiedy dzieci widzą UFO”. Zwracałem w nim uwagę na silny związek wielu bliskich spotkań UFO z dziećmi. Wiele bardzo ciekawych przypadków, w których zaangażowane były dzieci, nosiło w sobie bardzo wysoki ,,współczynnik dziwności”. Opisywany niżej przypadek doskonale wpisuje się w panoramę szerokiego spektrum dziwactwa i absurdu, które notorycznie przewijają się w bliskich spotkaniach. Przyjrzyjmy się bliżej zdarzeniu z Zduńskiej Woli.

14 października 2004 r. piątka dzieci wybrała się na wagary w dzień nauczyciela. W grupce znajdowało się dwóch chłopców – Krzysztof i Mariusz. To dzięki nim udało się poznać po latach tą niezwykłą historię. Pozostali uczestnicy zdarzenia nie chcieli o tym rozmawiać.

Małpy wychodzą na łąkę

Chłopcy udali się na pobliską łąkę. W pewnym momencie jeden z nich dostrzegł jasne błyski światła odbijające się od strony znajdującego się nieopodal lasku. Nagle cała piątka dzieci poczuła silny imperatyw udania się w to miejsce. Już w tym miejscu zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Odległość, jaka dzieli ich od łąki do granic lasu to zaledwie 50 m. -  ,,Mieliśmy wrażenie, że szliśmy w tamto miejsce bardzo długo, nie wiem jakieś kilka minut, a przecież później okazało się, że stanęliśmy od tego w odległości może 30 m., a więc pokonaliśmy krótki odcinek zaledwie 20 m. w kilka minut. Poza tym po drodze minęliśmy jakieś dziwne, zielone oczko wodne o średnicy 3 m., które tam fizycznie później nie było”. – relacjonował początek swojej relacji, Krzysztof.

Miejsce, gdzie stały istoty


Gdy chłopcy stanęli przed łąką, aż osłupieli z wrażenia. Dostrzegli od pięciu do siedmiu istot wychodzących z krzaków, a za nimi, po lewej stronie stał dziwny obiekt, częściowo zakryty przez rosnące w tym miejscu drzewa. Natychmiast przykucnęli do ziemi i bacznie się wszystkiemu przyglądali. Co ciekawe, każdy z chłopców widział przebieg zdarzenia nieco inaczej.

,,Zobaczyłem najpierw obiekt, choć trudno to nazwać obiektem. Wyglądało to, jak dwa łyse drzewa grubości może 1 m. połączone w 2/3 wysokości poziomym, cieńszym słupem. Przypominało to trochę bramkę do gry w rugby. Obiekt był częściowo zakryty przez rosnące krzaki. Słupy miały może 4 - 5 m. wysokości. 40 m. Za laskiem jeździł po polu rolnik ciągnikiem i sprawiał wrażenie, że niczego nie widzi. Za to my zobaczyliśmy, jak z krzaków, z lewej na prawą przechodzą istoty dla mnie wyglądające jak szare małpy. Widać było, że się spieszą i bardzo krzątają, były czymś zajęte”. – wspominał Krzysztof.

Nieco inaczej widział to Mariusz, z którym także udało się przeprowadzić rozmowę. Twierdził, iż obiekt był w kształcie pionowego prostokąta. Istoty, jak i obiekt były koloru czerwonej cegły. Przypominały bardziej ludzi, niż zgarbione małpy o nieproporcjonalnie długich rękach i głowie. Mariusz pamięta także poświatę emanująca od istot i obiektu. To właśnie to światło zwabiło ich z łąki w to miejsce. Obydwaj świadkowie zgodnie stwierdzili, że nie były ubrane w żadne kombinezony. Mogły mieć około 1 m. wzrostu i sprawiały wrażenie, że nie zdają sobie świadomości, że ktoś je obserwuje. Ale do czasu… - W pewnym momencie się zatrzymały i zaczęły patrzeć w naszą stronę. Nagle trawa zaczęła się ruszać. Rosła tam wysoka na 70 cm trawa i widać było, że suną w naszą stronę 2 lub 3 istoty. Zerwaliśmy się na nogi i zaczęliśmy uciekać. – mówił Mariusz.

Luka pamięci

Rys. poglądowy zdarzenia 
Chłopcy tą część historii pamiętali już dość fragmentarycznie, co jest dość charakterystyczne w takich bliskich spotkaniach. Nie pamiętali, jak znaleźli się w domu. Reszta dnia została im po prostu wymazana z pamięci. Następne strzępki pamięci dotyczą już wizyty w szkole dnia następnego, ogromny strach i przerażenie. – Nigdy o tym później nie rozmawialiśmy. Pamiętam, że w trakcie ucieczki jeden z naszych posikał się ze strachu. Nie wiem teraz kto to był. Inny kolega, który w tym brał udział w szkole następnego dnia oddał mi wszystkie książki i pisma na temat UFO i zjawisk paranormalnych, jakie wcześniej zbierał. Powiedział mi, że nie chce mieć  z tym nic wspólnego”. – zeznał Krzysztof.

Bardzo często w takich przypadkach kluczowe spotkanie z czymś nieznanym nie jest jednorazowym zdarzeniem, a raczej pokłosiem wcześniejszych doświadczeń. Mariusz przed spotkaniem z istotami wspominał, że niegdyś doświadczył paraliżu sennego i widział w swoim pokoju ciemną, zakapturzoną postać, która lewitowała nad nim i coś mu szeptała do ucha. Mariusz widział też wcześniej klasyczne UFO na swoim podwórku. Z kolei Krzysztof przywołał w pamięci opowieści swoich rodziców, jak to kiedyś zaginął w domu jako niemowlę, które dopiero co zaczęło raczkować. W jakiś niezrozumiały sposób przetransportował się z pierwszego piętra, gdzie stało jego łóżeczko i znalazł się na dworze w piaskownicy. Krzysztof pamiętał także, że w nocy po tym zdarzeniu doznał podobnego, co Mariusz paraliżu sennego i spotkał w swoim spokoju ciemną postać z kapeluszem na głowie. Nagle zaczął lewitować, przeleciał przez sypialnie rodziców i wyleciał na zewnątrz. Na podwórku zobaczył znów stojącą ciemną postać, która mu pokazywała ręką sześć księżyców w kształcie sierpów koloru żółtego.

Jak widać, w takich zdarzeniach mocno wyakcentowane są motywy symboliczne, które być może były jakimiś bodźcami psychicznymi mającymi na celu wywołanie jakiegoś efektu. Jakiego ? Tego już nie wiadomo.

W zdarzeniu w Zduńskiej Woli doszukujemy się wiele paranormalnych paraleli. Mamy tutaj nie tylko zmieniony stan świadomości świadków. Imperatyw udania się we właściwe miejsce, mijanie po drodze elementy krajobrazu, których tak naprawdę nie ma, ale również postrzeganie spotkania zgodnie ze swoimi wyobrażeniami. Świadkowie, z którymi miałem przyjemność rozmawiać osobno inaczej zapamiętali wygląd istot oraz samego obiektu. Obydwaj natomiast doświadczyli przeżyć o naturze paranormalnej, których katalizatorem było bliskie spotkanie na łące.

Wszystko na to wskazuje, że takie przeżycia prowadzą do czegoś. Uruchamiają w psychice świadka pewien mechanizm, który niczym dźwignia obraca życie osobiste do góry nogami.

4 komentarze:

  1. Bardzo interesujące zdarzenie z całą gammą dziwności, które tam wystąpiły, coś najwyraźniej zwabiło tych młodych ludzi i zabawiło się ich umysłami ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie się czyta, ale czy to naprawdę się stało ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzi Pan, że dzieci -świadkowie są mniej wiarygodni od dorosłych ?

      Usuń
    2. Fascynuje mnie UFO tylko czasami nie wiem już w co wierzyć, a w co nie

      Usuń