poniedziałek, 13 listopada 2017

Głogówko: bliskie spotkanie z UFO i dziwne ślady w lesie

25 kwietnia 2017 r. Joanna M. – mieszkanka Grochowic – obserwuje nieopodal miejscowości Głogówko osobliwy obiekt w kształcie kuli, z którego wychodzą – jedna za drugą – mniejsze kule. Wkrótce okazuje się, że w miejscu, gdzie bardzo nisko przyziemił się obiekt, znajdują się dwa odciśnięte osobliwe pierścienie w runie leśnym.


Bliskie spotkania drugiego stopnia (CE2), wg. klasyfikacji spotkań z UFO są to obserwacje, które zostały dokonane z odległości mniejszej niż 200 m. W ich trakcie dochodzi do oddziaływania obiektu na otoczenie lub samych świadków. W przeważającej większości są to ślady fizyczne, np. w postaci wypaleń, wgniecionej roślinności. Nie da się ukryć, że ta kategoria spotkań z UFO ma zdecydowanie większą wartość poznawczą niż inne bliskie spotkania. Mamy wówczas do czynienia ze śladem, który można poddać badaniu. Stwierdzone anomalie mogą zaś posłużyć do wysunięcia konkretnych wniosków. 

Bliskie spotkania Drugiego stopnia – w mniejszym, bądź większym zakresie – były rejestrowane przez polskich ufologów. Odsyłam tutaj wszystkich Czytelników do kilkuczęściowego opracowania Marcina Stachurskiego, jakie ukazało się na blogu Spotkania z nieznanym. Szkopuł w tym, że opisane przypadki z Polski dotyczą przeważnie lat 80 – tych i 90 – tych. Niewiele możemy znaleźć spraw aktualnych. Na tym tle wyróżnia się bardzo świeża sprawa z Głogówka. 25 kwietnia 2017 r. w tej niewielkiej miejscowości położonej w woj. dolnośląskim doszło do bardzo bliskiego spotkania z nieznanym obiektem. Dzień później natrafiono także na dwa osobliwe ślady w ściółce leśnej. Czy nietypowe odciśnięcia w ziemi mogą mieć coś wspólnego z obiektem, który centralnie zawisł nad tym miejscem ? O tym w dalszej części niniejszego tekstu.

O zdarzeniu w Głogówku dowiedziałem się dzięki Przemkowi Więcławskiemu, z którym świadek zdarzenia – 35 letnia Joanna M. – nawiązała kontakt. Sprawa poniewczasie została przekazana mi i wkrótce nawiązałem z p. Joanną kontakt telefoniczny. W okresie maj – sierpień udało się zorganizować dwie wizje lokalne na miejscu zdarzenia; przeprowadzić czynności rejestracyjne ze świadkiem, dokonać pomiarów terenowów oraz pobrać próbki roślin i ziemi.

Okoliczności zdarzenia

Miejsce obserwacji
Obserwacja miała miejsce 25 kwietnia 2017 r. Pani Joanna M. jest mieszkanką Grochowic. Tego dnia, około godziny 22. wracała z Głogowa z pracy samochodem do domu, jadąc drogą nr. 319. Kierowała się na północ, udając się w kierunku Sławy. W pewnym momencie jej uwagę przykuło jasne światło znajdujące się w pewnej odległości od niej.

,,Jechałam już nieco zmęczona po całym dniu w pracy, ale wciąż byłam przytomna i musiałam uważać na drogę prowadząc auto. – relacjonowała Joanna. - ,,W pewnym momencie zauważyłam światło. Jasne, intensywne światło, które znajdowało się przede mną w odległości kilku kilometrów. Miałam wrażenie, że delikatnie zniżało się, opadając z góry na dół. Pomyślałam najpierw, że to meteor, ale opadanie było dość swobodne. Moje drugie skojarzenie: to być może samolot, który awaryjnie schodzi do lądowania. Cały czas zbliżałam się do tego, więc moje podenerwowanie narastało. Zenitu sięgnęło, gdy znajdowałam się już w odległości zaledwie kilometra, wówczas widziałam wyraźnie, że jest to kula koloru żółtego, jednolita na całej powierzchni. Roztaczała wokół siebie jasną łunę. Było widać coś jeszcze pod spodem, ale z tej odległości tego jeszcze nie dostrzegłam. Gdy zbliżałam się już do skrzyżowania, z którego w prawo skręca się na Głogówko, a z lewej na Kotle, zwolniłam i wpatrywałam się w to coś z przerażeniem. Nigdy w życiu nie widziałam czegoś podobnego. Po mojej prawej stronie widać było okrągła kulę, która wisiała tuż nad lasem. Wyłaniały się z niej mniejsze kule i delikatnie opadały w dół, a niektóre nawet chowały się za korony drzew. Tamta okolica była oświetlona jak przy użyciu reflektora. Ktoś, kto przejeżdżał tamtędy w tym momencie bez trudu zauważyłby to i pewnie zaraz zatrzymałby się. Problem w tym, że nikt w tym momencie nie jechał. Byłam sama i przerażona. Pod obiektem dostrzegłam około 5 lub 6 mniejszych kul. Niektóre były połączone ze sobą jakby taką łuną. W momencie, gdy dojechałam do skrzyżowania wykonałam gwałtowny skręt w lewo w stronę Kotla. Całe szczęście, że nikt w tedy nie jechał z naprzeciwka, bo pewnie zderzyłabym się z nim. Bałam się, że jeśli to zaraz uderzy o ziemię, to może odprysk jakiegoś metalu uderzy we mnie. To była reakcja bezwarunkowa. Przejechałam jakieś 10-15 m. i zatrzymałam się, ale nie zdecydowałam się na wyjście na zewnątrz. Postałam chwilę, ale nic nie usłyszałam i zaraz odjechałam. W domu nie odważyłam się opowiedzieć o swojej przygodzie swojemu mężowi od razu. Dopiero rano następnego dnia zwierzyłam się ze swojej obserwacji. Wysłuchał mojej historii z zaciekawieniem i uznał, że powinniśmy podjechać w tamto miejsce. Bo jeśli spadł tam jakiś meteor, na pewno są jakieś ślady. Tak też uczyniliśmy. Po południu pochodziliśmy po okolicy i zaraz natknęliśmy się na dwa niewielkie ślady. Wyglądały na pewno dziwnie, bo ja nigdy w życiu czegoś podobnego nie widziałam. Wydaje mi się, że dokładnie w tym miejscu widziałam, jak zniżał się ten obiekt”. 

Mapa miejsca obserwacji. Za Google maps


Przeprowadzona wizja lokalna na miejscu zdarzenia pozwoliła ustalić, że w kluczowym momencie obserwacji p. Joanna znajdowała się w odległości około 60 m. od obiektu. Było to naprawdę blisko. Nie była jednak w stanie stwierdzić, czy od obiektu było słychać jakiś odgłos. ,,To działo się bardzo szybko. Od momentu, gdy po raz pierwszy dostrzegłam kulę, a znalazłam się na skrzyżowaniu, minęło może 2 – 3 minuty. Ostatnie 500 m. przejechałam bardzo wolno i wówczas dostrzegłam najwięcej szczegółów na obiekcie. Nic nie słyszałam. Wydaje mi się, że obiekt opadał bezdźwięcznie” – stwierdziła.

Według dokonanych pomiarów terenowych wynika, że obiekt mógł mieć około 10 m. Mniejsze obiekty rozmiarowo wahały się pomiędzy 1 m a 1,5 m. Zdaniem świadka delikatnie sunęły w dół i chowały się za koroną drzew. Największy obiekt mógł znajdować się na wysokości 3 do 4 metrów nad drzewami. Mówimy więc tutaj o bardzo bliskiej odległości. 

Dwie wizje lokalne na miejscu zdarzenia pozwoliły ustalić, że widziany przez Joannę M. obiekt faktycznie mógł zawisnąć konkretnie w miejscu, gdzie znajdowały się dwa okręgi na ziemi. 

Wizje lokalne

Większość pomiarów terenowych dokonano 24 maja 2017 r., a więc praktycznie miesiąc po wydarzeniach, kolejną 27 sierpnia br. Dwie wizyty na miejscu zdarzenia pozwoliły zaobserwować stopniowe zanikanie śladów w ziemi. Przesłane przez świadka zdjęcia wykonane tuż po obserwacji ukazują dwa okręgi o bardzo wyraźnych kształtach. Miesiąc później widać, że ślady już nie zachowywały swojego wyraźnego kształtu. W sierpniu z trudem można było je już zlokalizować.

Mniejszy krąg
Większy krąg


Rzucająca się w oczy znaczna
głębokość wygnieceń
Obydwa okręgi znajdują się na terenie lasu w odległości około 20 metrów od biegnącej nieopodal drogi nr. 319. Były to dwa pierścienie wygniecionej ściółki leśnej na terenie niewielkiej polany, oddalone od siebie w odległości 4,5 m. Większy krąg miał średnicę 48 cm. i był elipsą umiejscowioną na gruncie lekko wzniesionym. Odciśnięty pierścień w trawie miał głębokość około 2,5 cm. Środek stanowiła kępa nietkniętego runa leśnego. Znajdujący się obok mniejszy krąg był idealnym kołem o średnicy 45 cm. Tworzący go pierścień był wyraźnie bardziej wciśnięty w ziemie i miał głębokość około 5 cm. W trakcie badań nie stwierdzono, aby wegetacja roślin w kręgach przebiegała w sposób zakłócony. Stwierdzono natomiast na obrzeżach obydwu pierścieni liniowe przepalenia tudzież zwęglenia ziemi. Ziemia w pierścieniach była zdecydowanie sucha. Pokrywały ją suche łodygi i liście. Wyschnięte liście wskazywały, że ślad mógł powstać nieco wcześniej niż 25 czerwca. Wyschnięte liście widać już na zdjęciach wykonanych dzień po obserwacji. To sugeruje, że możemy tutaj mówić o śladach, które nie są de facto powiązane z obserwacją obiektu nad polaną. Niemniej jednak, ich cechy szczególne budziły nasze wątpliwości, co do ich natury pochodzenia. Interesujące, że występujące licznie w pierścieniach łodygi roślin, drobne patyki były bardzo wyschnięte. W rękach praktycznie kruszyły się bez najmniejszego problemu. Nie można było tego samego powiedzieć o ściółce leżącej obok. Przeprowadzone pomiary gleby nie wykazały żadnych anomalii w stosunku do pomiarów kontrolnych. PH gleby wahało się pomiędzy 5,5 a 7. Była to więc ziemia o odczynie lekko kwaśnym, przechodząca w stopień umiarkowanie obojętny. Ponadto pomiary z udziałem licznika elektromagnetycznego nie wykazały też żadnych odchyleń od normy. Ciekawe, że domniemane przepalenia roślin, obecne w pierścieniach, układały się liniowo wokół krawędzi pierścieni. Zdaniem p. Joanny było to szczególnie widoczne w czerwcu. W maju, miesiąc po odkryciu kręgów, dostrzegliśmy jedynie punktowe przepalenia.

Rzut okiem na prześwit leśny znajdujący się nad kręgami.
Prawdopodobnie w tym miejscu zawisł obiekt UFO

Oględziny okolicznej roślinności i drzewostanu doprowadziły do kolejnego ciekawego odkrycia. Kręgi znajdowały się centralnie nad 5 metrową przestrzeliną między rosnącymi drzewami. Teoretycznie dokładnie przez ten konkretny wlot mogły opadać wychodzące z większego obiektu mniejsze kule. Interesujące, że nieopodal rosło wysokie drzewo brzozy, które było wyschnięte i dwie jej górne gałęzie były oderwane. Pytanie tylko, czy było to spowodowane nieznanym czynnikiem mechanicznym, czy też był to efekt działania silnych wiatrów. Tego drugiego nie można wykluczyć.

Pobrane próbki ziemi z kręgów i kontrolnie z pobliskiego terenu zostały wysłane do podkarpackiego ufologa, Arkadiusza Miazgi i przeprowadzono na nich uzupełniające pomiary. Arek na ziemi z kręgów posiał te trawę i obserwował przebieg jej wegetacji, porównując swoje wyniki badań z wegetacją roślin w ziemi kontrolnej.


Przeprowadzone pomiary próbki ziemi przy użyciu Licznika Geigera nie stwierdziły żadnych anomalii radiacyjnych. Promieniowanie kręgów wąchało się pomiędzy 11,5 a 15 uSv/h. Kontrolny wynik wynosił 15,33 uSy/h. Jedynie krąg nr. 1 (mniejszy) posiadał delikatnie zaniżone tło 12,66 uSy/h. Nie można jednak uznać tego wyniku za anomalię.



Licznik PH nie wykazał anomalii
Arek ponadto stwierdził dziwne odchylenia w dehydracji gleby. Mimo tego, że ziemia z kręgów była sucha, to wstawiona do szklanego pojemnika z wodą, nie od razu wiązała się z wodą i opadała. Zachowywała się więc, jak typowa ziemia o dużym nawilgoceniu.

Co ciekawe, zasiana trawa na ziemi z kręgów rosła zdecydowanie wolniej niż roślinność posadzona na próbkach ziemi kontrolnej.

Wegetacja trawy posadzonej w ziemi z kręgów i ziemi kontrolnej
Jak widać, w ziemi z kręgów trawa rośnie wolniej 

Anomalie magnetyczne i wysuszona mucha ?

Irek Krokowski, który brał udział w wizji lokalnej 24 maja dokonał równie ciekawego odkrycia. Przyłożony magnes do grudek ziemi z kręgów przyciągał reagujące magnetycznie drobne, białe granulki. Podobne zjawisko zaobserwował Arek Miazga na przesłanych mu próbkach ziemi. Niestety nie udało się ustalić pochodzenia granulek. Miały około 0,5 mm średnicy i były przezroczyste. 

Granulki reagujące na magnes


Osobliwa mucha
Inne ciekawe odkrycie dotyczyło także znalezionego owada w kręgu. Pani Joanna M., podczas swojego pierwszego pobytu na kręgach wraz z mężem 26 czerwca, odnalazła w mniejszym kręgu zwłoki wyschniętej muchy. Owad był wyraźnie zmumifikowany na skutek wysokiej temperatury. Ponadto przyczepione były do niego białe grudki. Z początku istniało domniemanie, iż mamy tutaj do czynienia z tym samym granulatem, który udało się odkryć przy użyciu magnesu. Po konsultacji z biofizykiem Wojciechem Puchalskim, stwierdzono jednak ponad wszelką wątpliwość, iż odwłok owada został zaatakowany przez pleśń. Nie umniejsza to jednak faktu, iż jego stopień wysuszenia był dość znaczący i wskazywał na skutek działania jakiejś wysokiej temperatury. Krąg, w którym znajdował się owad, jest usytuowany bardziej w zacienionym miejscu. Trudno więc tutaj brać pod uwagę siłę nasłonecznienia tego miejsca. 

Wnioski z badań

Niestety nie udało się nam przesłać próbek roślin ani gleby do badań labolatoryjnych, które być może byłyby decydujące w kwestii rozwikłania zagadki kręgów z Głogówka. Nasza prośba o badania próbek skierowana do Katedry Ekologii, Biochemii i Ochrony Środowiska przy Uniwersytecie Wrocławskim spotkała się z brakiem odzewu. Jednocześnie konsultowaliśmy się w tej samej sprawie z biofizykiem Wojciechem Puchalskim, Janem Szymańskim, Adamem Piekutem oraz Maciejem Szanserem, byłym pracownikiem Centrum Badań Ekologicznych Polskiej Akademii Nauk. Wszyscy panowie zgodnie ocenili, iż w tym konkretnym przypadku nie można mówić o żadnych tzw. czarcich kręgach (utworzone przez owocniki grzybów). Bardziej za właściwe należy uznać, że były to ślady wykonane przez jakiś nieznany czynnik mechaniczny. Oprócz tego mógł tutaj wystąpić także wpływ czynników termiczno – chemicznych. Ślady zostały więc sztucznie odciśnięte i nie możemy mówić tutaj o żadnych znanych procesach naturalnych. Kto je mógł więc wykonać ? 

Wojeciech Puchalski uznaje, iż kręgi powstały znacznie wcześniej niż 25 kwietnia. Świadczą o tym wspomniane już uwagi dotyczące leśnego runa: na kręgach odkryto suche liście, które musiał nawiać wiatr już dużo wcześniej. Wydaje się bardzo prawdopodobne, iż kręgi powstały na początku wiosny. 

Czy jest to dzieło czyjegoś żartu ? Działalności aktywnych w okolicy drwali lub kłusowników albo leśnej zwierzyny ? Mało prawdopodobne. A może to Pani Joanna wraz z mężem odcisnęła ślady aby bardziej uwiarygodnić swoją historię ? Pytanie tylko po co miałaby to robić. Z rozmowy ze świadkiem wynikało, że jej stopień zainteresowania zjawiskiem UFO jest dość znikomy. Mało prawdopodobne, aby zdecydowała się na taką intrygę. Z resztą od samego początku nie szukała rozgłosu i wolała raczej pozostać anonimowa. 

Sprawa pozostaje otwarta….



Wszystkich potencjalnych świadków podobnych zdarzeń proszę o kontakt na maila: dam.trela@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz