poniedziałek, 29 czerwca 2015

Manifestacja dziwnych obiektów nad Godzięcinem (21.04.2015)

21.04.15 około godziny 21 mieszkaniec dolnośląskiej miejscowości Godzięcin, Irek Krokowski, przez ponad trzydzieści minut obserwował na niebie paradę żółtopomarańczowych świateł, które pojawiały się i znikały w różnych miejscach nieba. Zjawisko udało mu się sfilmować. Trwały dowód w postaci nagrania budzi spore kontrowersje.
Czy widziane światła na niebie, które świadek porównał z ,,jarzącą się plazmą”, były ćwiczeniami wojskowymi z użyciem jakieś broni ?


Godzięcin. Niewielka miejscowość położona niedaleko Wrocławia, w woj. dolnośląskim. Rejon bardzo interesujący pod względem obserwacji UFO. Na przestrzeni kilkunastu lat zarejestrowano w tym obszarze szereg zdarzeń z udziałem niezidentyfikowanych obiektów latających. Niektóre incydenty obejmują kategorię bliskich spotkań. To właśnie w Godzięcinie doszło ostatnio do bardzo interesującej obserwacji UFO, jakich w ostatnich miesiącach wpływa coraz mniej do polskich organizacji ufologicznych. Mimo to, że niniejsze zdarzenie dotyczy obserwacji jakiegoś nieznanego zjawiska UAP z odległości kilku kilometrów, jest ono szczególne pod wieloma względami. Interesujący tutaj jest sposób gwałtownego przemieszczania się nieznanych zjawisk świetlnych w szerokiej przestrzeni nieba, ich kształt oraz fakt, iż trwający ponad 30 minut spektakl udało się uwiecznić (fragmentarycznie) na filmie. Trwały dowód w postaci nagrania stanowi jedno z najlepszych polskich ujęcie UFO z ostatnich lat.

Świadkiem poniższego zdarzenia był mieszkaniec Godzięcina Irek Krokowski – znany niektórym z udziału w słynnym dokumencie pt. ,,Na niebie, na ziemi”, poświęconym niezwykłym zdarzeniom również o podłożu ufologicznym w Wylatowie. Irek jest bardzo aktywnym obserwatorem nieba i już kilkakrotnie na łamach niniejszego bloga były prezentowanego jego obserwacje ufologiczne. Poniższe zdarzenie bije jednak o głowę wszystkie inne doświadczenia Irka z ,,nieznanym”.

Migająca plazma
  
Początek obserwacji
,,21.04.15 około godziny 21. wyszedłem na spacer z psami” – opowiadał świadek. - ,,tradycyjnie mając ze sobą swój aparat fotograficzny pod ręką. Było ładna pogoda więc pomyślałem sobie, że to dobry moment na obserwacje. Niebo było bezchmurne, na stronie zachodniej było widać lekkie strzępki chmur – ogólnie przejrzystość nieba idealna, księżyc był widoczny po prawej stronie. Wyszedłem na polną drogę, która biegnie równolegle do drogi gminnej, przecinającej miejscowość. Na stronie zachodniej zauważyłem żółto – pomarańczowe światło, które stało w jednym miejscu i nie migało. Wielkość porównałbym do główki od zapałki. To było na wprost mojego domu, w kierunku Wołowa. Pojawiło się nagle. Z początku niewielki punkt na niebie wziąłem za samolot pasażerki, od którego odbijało się światło zachodzącego słońca. Naraz punkt zaczął wygasać, ale to nie było natychmiastowe wygaśnięcie, ale stopniowe. Tak, jak lampka gaśnie. Gdy zjawisko przestało być widoczne, kątem oka, po prawej stronie, w kierunku północnym, dostrzegłem rozbłysk jasnego światła. Natychmiast spojrzałem w tamtym kierunku na północ. To wyglądało, jak duża plazma światła koloru żółtego, jak na nią patrzyłem widziałem, jak już wygasa. Sądzę, że ktoś mieszkający w okolicznych miejscowościach był w stanie to zobaczyć naprawdę z bliska. To mogły być okolice Rawicza. Był to ogromny rozbłysk, choć trudno określić tu rozmiar tego, jak pięć księżyców w pełni. Potężne. Nie była to też idealna kula światła, tylko bardziej jajowata”.


Druga faza obserwacji


W tej fazie obserwacji emocje świadka coraz bardziej narastają. Irek ma świadomość, że to co właśnie obserwuje nie jest mu znane. W ciągu paru sekund rozbłysk światła przygasa i przestaje być widoczny. W miejscu tej manifestacji świetlnej świadek dostrzega skupisko świateł. ,,To mogły być trzy bądź cztery światła. Wszystkie drżały, migały, jedne przygasały, drugie się zapalały. To wszystko po chwili zgasło.” – relacjonował.

Nie minęła chwila, gdy niezwykły fenomen świetlny pojawił się po lewej stronie. Była to zdaniem świadka najlepsza faza do uchwycenia na kamerze, lecz w tym momencie Irek był na tyle zaaprobowany tym, co właśnie obserwuje, że nie włączył jeszcze nagrywania. Zjawisko pojawiło się najbliżej świadka i zachowywało się dokładnie w ten sam sposób, co za poprzednim razem - ,,migania, gaśnięcia i jakby przeskakiwania z jednego miejsca, na drugie”. Wszystko trwało sekundy. Odstęp między jedną fazą, a drugą zamykał się w ośmiu sekundach. Sama manifestacja świetlna nie trwała dłużej niż trzy sekundy.





Dopiero przy czwartym pojawieniu świateł, Irek włączył nagrywanie. Przez moment udaje mu się nakierować obiektyw aparatu na skupisko świateł, które po chwili znów znika.

,,Tutaj próbowałem telefonować do kolegów, aby podzielić się z nimi na żywo ze swojej obserwacji. Zrobił mi się bałagan w głowie i w sumie trochę żałuje, gdyż zamiast skupić się na filmowaniu, relacjonowałem przez telefon to, co dotychczas widziałem” – wspominał.

W między czasie dostrzega też nieco inne zjawisko, które wyróżniało się od poprzednich manifestacji: ,,Była to sekwencja, że coś mi błysło, raz lub dwa razy. Różnica w stosunku do poprzednich faz polegała na tym, że to był rozbłysk od góry. Znajdowałem się już w innym punkcie łąki i patrzyłem w kierunku NW. To był krótki rozbłysk, był ciemniejszy niż poprzednie i o wiele dalej. Wyglądało to, jak opadająca petarda koloru żółtopomarańczowego, która opadła z góry i znikła, a w miejscu zniknięcia pozostał taki niewielki rozmaz. Ten też zaraz przestał być widoczny. Mógłbym to porównać też do wystrzału jakiegoś pocisku balistycznego” – określił świadek.

Wypalająca się zapałka

Testy wojskowe na polskim niebie w obecnej sytuacji nie budzą dziś wielkiego zdziwienia. Opisana przez świadka charakterystyka manifestacji w niektórych momentach przypominała ćwiczenia wojskowe z udziałem pocisków balistycznych lub pokazy pirotechniczne.  Problem polega na tym, że obszar, nad którym pojawiały się nieznane zjawiska światła był obszarem gęsto zaludnionym. Nie wiadomo też nic o organizowanych w tym okresie pokazach fajerwerków w okolicy.

W między czasie p. Krokowski pobiegł do domu po resztę swojego sprzętu. Jednocześnie wisiał na telefonie i rozmawiał m.in. z Arkiem Miazgą, który przekazywał mu instrukcje, jak najlepiej ustawić aparat na filmowanie. Świadek w między czasie wykonuje kilka ujęć na ślepo.

Warto w tym miejscu również zasygnalizować poczynioną w trakcie rozmowy ze świadkiem uwagę, iż w ciągu 30 minut (ogólny czas całej obserwacji), Irek nie widział przelotów w okolicy żadnych samolotów. ,,Pomyślałem sobie nawet przez chwilę, że może Putin tu wleciał i coś wyczynia, że to jakiś nalot. Może wojsko coś robiło, ale przecież nikt nie prowadziłby testów wojskowych na tak szerokim odcinku nieba (40 stopni), pod którym znajduje się wiele miejscowości”. – podsumował.


Końcowe kadry z filmu
Końcową fazę obserwacji świadkowi udało się w dłuższej sekwencji zarejestrować na filmie. W północno – zachodniej części nieba Irek dostrzega dobrze już mu znane skupisko świateł, które zapala się i wygasa. W tym momencie jego aparat jest wyłączony. Po kilku sekundach zjawisko pojawia się obok. Irek relacjonuje na żywo przebieg obserwacji przez telefon Arkowi Miazdze i nastawia aparat w kierunku obserwacji. Skaczące po niebie światła w pewnym momencie układają się w kształt trójkąta, po czym znikają. Ten moment udaje się uchwycić na nagraniu. Irek spogląda na zegarek. Jest godzina 21: 40. To była już ostatnia faza tej trwającej aż 30 minut obserwacji.  W końcowej fazie zjawisko pojawiło się już bardzo nisko nad horyzontem (wys. kąt. 25 stopni).

To, co szczególnie wyróżniało pojawiające się 21 kwietnia, raz po raz w różnych częściach nieba, zjawisko od pokazów fajerwerk bądź testów wojskowych z udziałem jakiś pocisków dotyczyło samego wyglądu. ,,Bardzo mi przypominało to jakąś plazmę. W jednej z faz obserwacji (mam na myśli tutaj drugą fazę), wyglądało to na wypalającą się zapałkę”. – porównywał świadek.

Moment kiedy obiekty utworzyły szyk trójkąta


Pojawiające się i znikające punkty sugerowały, że zjawisko to (bez względu na swoje pochodzenie) sprytnie operowało swoim stopniem materializacji. Istniało domniemanie, że użyte podczas rozmowy ze świadkiem określenie - ,,skupisko świateł”  dotyczyło tak naprawdę dwóch lub trzech punktów świetlnych, które znikały i pojawiały się obok, co zostało później potwierdzone na nagraniu w analizie po klatkowej.

Udział wojska w sprawie

Warto w tym miejscu zasygnalizować, że obserwacja Irka Krokowskiego zainteresowała miejscową jednostkę wojskową. Następnego dnia Irek skontaktował się z oficerem dyżurnym Batalionu Lotnictwa we Wrocławiu i przedstawił swoją obserwację z 21 kwietnia. Zgłoszenie zostało przyjęte przez oficera z pełną powagą i zainteresowaniem. Jednocześnie Irek przesłał swoje nagranie do analizy na prośbę korespondującej z nim mailowo jednostce wojskowej. Tutaj ślad się urywa. Świadek nigdy nie otrzymał żadnej pisemnej odpowiedzi w sprawie swojego nagrania. Został tylko poinformowany, że zostanie przeprowadzona analiza, która będzie częścią wszczętego postępowania wyjaśniającego.

Co ciekawe, kilka godzin po wykonaniu telefonu do wrocławskiej jednostki wojskowej, Irek we wczesnych godzinach popołudniowych zaobserwował przelot w miejscu obserwacji wojskowego helikoptera. ,,Ostatni raz widziałem tutaj śmigłowce w 2006 r. Zastanawiam się, czy nie była to reakcja na mój sygnał telefoniczny” – dociekał Irek.



Mimo że nagranie na pierwszy rzut oka nie wydaje się dla przeciętnego odbiorcy czymś niezwykłym, to jednak zawiera sekundowe ujęcia, jakie można nazwać z całym tego słowa znaczeniu niezwykłymi. Pierwsze sekundy filmu, jaki został w okrojonej wersji zamieszczony na stronie YouTube (całość filmu jest znacznie dłuższa, ale ze względu na to, że świadek wykonał dużo ujęć na pusto, opublikowano te wyselekcjonowane zdjęcia, na których faktycznie widać zaobserwowane 21 kwietnia zjawisko) pokazują ,,innowymiarowy”. charakter obiektów. Świadek wspominał, że widział ,,skupisko świateł, które migało, żarzyło się, znikało i przemieszczało się”. Wiele wskazuje na to, że było to złudzenie optyczne wywołane sporą odległością do zjawiska. Jak wynika z nagrania, widać, że obiekt przeskakuje z jednego punktu na drugi bądź wręcz dochodzi do ,,rozbicia” jednego obiektu na dwa. Gdy jeden punkt pojawia się obok, ten pierwszy w ciągu sekundy znika.



O swoistej dematerializacji i materializacji wspominał świadek już wcześniej, gdy relacjonował przebieg całej obserwacji. Interesujące były tu momenty przeskoków zjawiska z jednej części nieba na drugie. Irek dość mocno zaakcentował fakt, iż obserwował rząd świateł,  by po paru sekundach zobaczyć go obok w takiej samej postaci. Całość manifestacji rozgrywała się na szerokości kątowej nieba 40 stopni. Dość spory obszar, jak na pokazy sztucznych ogni bądź jakiś nieznanych eksperymentów wojskowych, które nota bene w tym konkretnym przypadku obejmowały spory obszar zamieszkały w rejonie Górowa, Mikorzyc, Wołowa, Grabowa i Sławic.

W 2 minucie i 25 s. na nagraniu zamieszonym na Youtube widać już ostatnią fazę obserwacji. Zjawisko wówczas było obserwowane na północno – zachodnim kierunku. Świadek wówczas prowadził rozmowę przez telefon i przypadkiem uchwycił bardzo interesujący moment, kiedy obiekty naraz pojawiły się i uformowały przez moment kształt trójkąta, co potwierdził wzrokową obserwacją Irek Krokowski. Z nagrania wynika, że z jednego obiektu utworzyły się w ciągu sekund trzy, by zaraz zniknąć.

Inteligenta plazma ?

Obydwa ujęcia – choć krótkie – są bez wątpienia wyjątkowe i można je wpisać na listę jednych z najciekawszych polskich filmów UFO z ostatnich lat. Nagranie potwierdza sugerowaną już od wielu lat hipotezę, że zjawisko to ma charakter innowymiarowy i potrafi z łatwością manipulować swoim stopniem materializacji: zmieniać kształty, rozdzielać się na inne obiekty i przeskakiwać z jednego punktu nieba na drugi. Trudno o lepszy dowód.

Wielu czytelników bloga można się w tym miejscu zastanawiać, dlaczego świadkowi udało się nagrać tylko te dwa fragmenty podczas 30 minutowej obserwacji. Spieszę wyjaśnić, że filmowanie w nocnych warunkach czegoś w dużej odległości (jak udało się ustalić podczas pomiarów terenowych, fenomen manifestował się w odległości 2 – 3 km), co chce pozostać nieuchwytne, nie należy do łatwych. Irek – aby nie zużyć całej baterii w aparacie – co jakiś czas wygaszał urządzenie, a po samym jego włączeniu czasami brakowało już sekund, aby nakierować aparat we właściwy punkt na niebie.

Pozostaje nam żałować, że nie udało się nam skontaktować z innymi świadkami tej obserwacji. Redakcja lokalnej gazety nie była zainteresowana zamieszczeniem apelu na swoich łamach. Na nic zdały się też publikowane ogłoszenia na stronach FB. Żaden świadek z okolicznych miejscowości – jak dotąd – nie zgłosił się do nas, co samo w sobie wydaje się być dziwne, gdyż szczególnie wyraźnie i z bliska mogli obserwować manifestacje świateł z 21 kwietnia mieszkańcy Wołowa. Jakkolwiek, sprawa jest wciąż otwarta.

Na koniec warto się zastanowić: czym mogły być pojawiające się przez blisko 30 minut światła, które dostrzegł w godzinach wieczornych Irek Krokowski w Godzięcinie ? Zasugerowaną wcześniej hipotezę fajerwerk i jakiś bliżej nieznanych ćwiczeń wojskowych (te najbardziej logiczne) możemy w tym miejscu obalić. Dyżurujący pod telefonem oficer wrocławskiej jednostki wojskowej zaprzeczył, jakoby w tym czasie odbywały się jakieś ćwiczenia wojskowe w tej części Dolnego Śląska. Nic nie wiadomo na temat pokazów sztucznych ogni organizowanych w tej okolicy. Świadek z resztą zaprzeczył, aby słyszał jakieś odgłosy dobiegające od strony pojawiających się zjawisk świetlnych. Z całą pewnością z odległości 2 – 3 km Irek mógł bez problemu usłyszeć odgłosy wybuchów, tymczasem zjawisko przez cały czas obserwacji manifestowało się bezdźwięcznie.  

Wiele do życzenia pozostawia też hipoteza drona. Irek Krokowski kontaktował się w tej sprawie z osobą, która od wielu lat używa bezzałogowych pojazdów. Hipoteza ta miałaby swoje mocne strony tylko w tedy, gdy właściciel takiego urządzenia decydowałby się na karkołomne manewry w powietrzu z jednoczesnym wyłączaniem oświetlenia w nocnych warunkach. ,,Z uzyskanych przeze mnie informacji wynika, że to nie mógł być dron. Nikt kto użytkuje takie urządzenie nie będzie ryzykował w nocnych warunkach puszczanie drona nad obszarem, gdzie może dojść do utraty kontroli nad urządzaniem, w którym cyklicznie wyłącza się oświetlenie”. – twierdził Irek. Dodajmy do powyższego, że – jak się udało ustalić – obszar, nad którym pojawiły się światła obejmuje też trudno dostępny zalesiony i podmokły teren. Ryzyko upadku drona na takim obszarze wiązałoby się niechybnie z jego utratą lub trwałym uszkodzeniem urządzenia.

Pozostaje nam uznać, że mieliśmy w tym przypadku do czynienia z czymś nieznanym, co potrafi zmieniać swoje kształty i ulegać materializacji – dematerializacji. Interesujące były tu spostrzeżenia porównawcze świadka: ,,wyglądało to, jak rozżarzona plazma”, ,,drgająca kula plazmy” lub ,,znikało to, jak gasnąca zapałka”. Nie trudno doszukać się w tych porównaniach analogii do manifestujących się od wielu lat dziwnych świateł nad norweską doliną Hessdalen i wielu innych miejsc na świecie. Naukowcy, którzy biorą czynny udział w Projekcie Hessdalen, wielokrotnie podkreślali, że obserwowane w tej części Norwegii zjawiska świetlne mają naturę plazmy. Dodajmy w tym miejscu nadto plazmy, która zachowuje się inteligentnie i potrafi czasami reagować na świadomość obserwatora. Jest to bardzo interesujące spostrzeżenie, gdyż z podobnymi efektami spotykamy się bardzo często w przypadku wielu obserwacji UFO. Sugestia, iż natura zjawiska UFO ma wiele wspólnego z manifestacjami plazmy, bynajmniej nie jest chybiona, ale bardzo trafnie ilustruje, wygląd obserwowanych obiektów, ich kształty oraz to w jaki sposób fenomen ten potrafi zmieniać swoje formy i reagować na ludzką percepcję. Jeśli zjawisko UFO pochodzi z równoległych rzeczywistości i od czasu do czasu pojawia się w rejonach, które – nazwijmy umownie – ,,sprzyjają” tym manifestacjom, to musi dostosować się panujących w naszej trójwymiarowej przestrzeni prawom fizyki. Forma plazmy (90 % obserwacji UFO dotyczy zjawisk świetlnych) wydaje się być najdogodniejszym tworem, którym UFO ,,posługuje się”, aby przejść formę materializacji w naszej rzeczywistości. Plazma – jak wiemy z fizyki – emanuje pole elektromagnetyczne. Bliski kontakt człowieka z takim zjawiskiem może zasadniczo wpływać na jego płaty mózgowe i wywoływać stany, które możemy porównać do halucynacji. Stąd być może zjawisko to potrafi oddziaływać na naszą świadomość i dostosowywać swój wygląd do naszych oczekiwań.

Być może to, co zaobserwował 21 kwietnia w Godzięcinie Irek Krokowski było jakąś formą plazmy, jak słusznie sam to zauważył, która przejawiała cechy inteligencji, pojawiała się i znikała, by zaintrygować potencjalnego świadka takiej obserwacji do granic możliwości. Czy tak mogło być ? Niech każdy z Czytelników zastanowi się nad tym sam.

Wszystkich potencjalnych świadków zdarzenia z 21.04.15 z okolic Wołowa bądź świadków innych obserwacji UFO proszę o kontakt na mail: dam.trela@gmail.com











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz