poniedziałek, 30 listopada 2015

Kolejne obserwacje UFO w Godzięcinie

Trójkąty, znikające i pojawiające się światła: geneza niezidentyfikowanych obiektów, które można zaobserwować nad miejscowością Godzięcin pozostaje nieznana. Na blogu przedstawiałem już bardzo ciekawą obserwację z 21 kwietnia. Natura zjawisk, które udało się zaobserwować Irkowi Krokowskiemu, mieszkańcowi Godzięcina, po tym zdarzeniu była zbliżona. Zdumiewająco fenomeny te przypominają zachowanie świateł z norweskiej doliny Hessdalen.  


W sprawię wydarzeń, jakie od dłuższego czasu dzieją się w niewielkiej miejscowości Godzięcin (woj. dolnośląskie) pisałem już kilkakrotnie na swoim blogu. Jej mieszkaniec – Irek Krokowski, jeden z najbardziej aktywnych w Polsce osób praktykujących tzw. ufoskywatching, od dawna obserwuje ze swojego podwórka rzeczy zgoła osobliwe. Trudno widzianym obiektom przez Irka przypiąć łatkę drona lub flary świetlnej. W tym ostatnim przypadku mamy pewność, że rejon, który jest areną manifestacji anomalnych zjawisk, nie pokrywa się z działającym w tym miejscu aktywnymi jednostkami wojskowymi. Ten wątek był już kilkakrotnie wyjaśniany po przez kontakt telefoniczny m.in. z dyżurnymi Batalionu Lotnictwa we Wrocławiu. Za każdym razem otrzymywaliśmy negatywną odpowiedź w sprawie ewentualnych w tej okolicy ćwiczeń wojskowych. Tymczasem wykonane przez Irka zdjęcia, a szczególnie materiał filmowy, budzą konsternację. Najsłynniejsze bodaj nagranie, jakie udało mu się wykonać (z 21 kwietnia br.) wciąż nie znajduje racjonalnego wyjaśnienia. Nie jest też ostatnim ,,na jego koncie” z ostatnich miesięcy.

Poniżej pragnę podzielić się z Czytelnikami najciekawszymi obserwacjami Irka. W niektórych przypadkach nie był on jedynym obserwatorem. Być może część z tych incydentów możemy – używając programowego sceptycyzmu – racjonalnie wyjaśnić. Wiele pytań mimo to pozostaje bez odpowiedzi. Po analizie tego materiału ciśnie się na usta wyjątkowo jedno: Co szczególnego jest w tych okolicach Dolnego Śląska i dlaczego widywane przez p. Krokowskiego obiekty nie obserwują inni mieszkańcy okolic ?

22 lipca, godz. 21.

Poniższe zdarzenie, choć niestety nie udało się świadkowi uwiecznić na nagraniu, to mimo to jest szczególne pod wieloma względami. Oprócz Irka, zjawisko obserwowała jego dziewczyna (już w końcowej fazie). Obiekt swoim kształtem ponadto wpisuje się w trend trójkątnych kształtów, które w ostatnich latach stanowią domenę większości obserwacji UFO z Polski i nie tylko.

- Około godziny 21. wyszedłem na dwór poobserwować niebo. Jak zwykle, miałem przy sobie swój aparat Nikon Colprix 4. Kiedy rozmawiałem przez telefon, kątem oka dojrzałem jakieś zniżające się światło z nad chmury, które z początku wziąłem zwyczajnie za samolot podchodzący do lądowania. Kolor żółty, taki pastelowy. Obiekt zniżał się po łuku płynnie. W pewnym momencie zaczął się przechylać i w tedy zdębiałem. Gdy odsłonił spodnią stronę, okazało się, że to trójkąt. Po jego bokach widać było jasnożółte zaokrąglenia. Przypominały trochę końcówki od oświetlenia, ale nie migały. Świeciły jednostajnym światłem. Przypominały trochę półksiężyce. – relacjonował świadek.

Poszczególne fazy obserwacji z 22 lipca. 

Dodajmy do powyższego, że Irek Krokowski obserwował niecodzienne zjawisko w kierunku wschodnim. Obiekt przemieszczał się z północy na południe. Trasa przelotu pokrywa się po części z korytarzami powietrznymi podchodzących do lądowania samolotów na pobliskim lotnisku Starachowice. Problem w tym, że trójkątny kształt w niczym nie przypominał konwencjonalnych pojazdów lotniczych. Kolejne wątpliwości nawarstwiają się, gdy przyjrzymy się ,,zachowaniu się” zjawiska w dalszej części obserwacji.

- Obiekt wykonał pełny obrót o 360 stopni w dość chaotyczny sposób. Jego półksiężycowe zakończenia widziałem wyraźnie, kiedy ustawił się do mnie bokiem. Po 5 – 6 sekundach przyglądania się temu, zacząłem namierzać aparat w tym kierunku, a on się zaczął zamazywać, aż w końcu zniknął, by zaraz znów się pojawić obok w postaci pojedynczego światła. Próbowałem, jak wariat złapać to w kadr aparatu, ale bezskutecznie – wspominał.

Mniej więcej w tym momencie dołączyła do Irka jego dziewczyna, Marta i razem z nim obserwowała dalszy spektakl. ,,Po paru sekundach, bardzo nisko już nad horyzontem pojawiły się dwa światła żółtego koloru. Rozjarzały się pomału, to wyglądało naprawdę imponująco. Po sekundach znów zaczęły przygasać, a jak szalony tłukłem jedno za drugim zdjęcie, ale – jak się później okazało – miałem niewłaściwe ustawienia wprowadzone do aparatu, aby udało się to złapać w nocnych warunkach. Po 5 sekundach po światłach nie było już śladu. – oszacował Irek.

Co ciekawe, Marta, mimo tego, że stała obok Irka, opisywała światła w tej fazie obserwacji nieco inaczej. Twierdziła, że widziała dwa trójkątne obiekty, które w pewnym momencie połączyły się i znikły. Obydwaj świadkowie byli już zgodni co do tego, że dwa obiekty, jakie pojawiły zaraz obok były już kulistego kształtu (patrz faza nr. 6 na zdj.) Ich zachowanie było analogiczne, jak w przypadku poprzedniej fazy. Po kolejnych sekundach świadkowie dostrzegli już pojedyncze światło, delikatnie przesuwające się w prawo. Zjawisko po chwili znikło.

Trudno w tym miejscu oszacować odległość do obiektów. ,,To mogło być maksymalnie od 10 do 30 km” – oceniał Irek. Jeśli jego weryfikacja jest właściwa, to obiekt musiał być pokaźnych rozmiarów skoro świadek dostrzegł na bokach trójkąta ,,pewne uwypuklenia”. Możemy też żałować, że tego wieczoru nie udało mu się nic nagrać.

25 lipca, godz. 22.

Jeden incydent w przypadku Irka Krokowskiego staje się często zachęta do dalszej obserwacji nocnego nieba. Tak było w przypadku poniższego zdarzenia. Irek pomny tego, co widział 22 lipca w każdą noc wychodził na dwór ze swoją kamerą. 25 lipca, około godziny 22. jego wysiłek został wynagrodzony.

25 lipca - zdj. z obserwacji
- W tym samym kierunku, co wiele moich wcześniejszych obserwacji zobaczyłem jasne światło w kierunku północno – zachodnim. Światło to bardzo długo świeciło z jednej pozycji. Z początku wziąłem je za gwiazdę. Jednak wydało mi się to dziwne, więc zacząłem to filmować. Kiedy próbowałem najechać na to aparatem, obiekt znikł. Po chwili pojawił się on ponownie i przypominał trochę taki stożek. Wleciał w chmury i trochę postał. Jak szalony próbowałem go namierzyć w kadr, ale nocne warunki obserwacji mają to do siebie, że bez punktów orientacyjnych niesłychanie trudno jest uchwycić jakiś niewielki punkt na niebie. Robiłem więc zdjęcia i udało mi się uchwycić go, jak się zniżał zza chmur. Po chwili obiekt zaczął się przemieszczać w moją stronę. Nie był to jakiś szybki ruch, ale taki rozciągnięty. Nie można więc porównać tego do lotu samolotu, prędzej do śmigłowca. Jednak w tym momencie nie było widać żadnych świateł pozycyjnych. W pewnym momencie zatrzymał się i zaczął wygasać światła. Ten moment również udało mi się uchwycić na zdjęciach robionych na dużym ISO. To był już koniec obserwacji. – relacjonował Irek.



30.09.15 – następna obserwacja

Odstęp czasowy do następnej obserwacji był już znacznie większy. 30 września, około godziny 19:50, na tym samym kierunku, co zwykle (wschód), rozpoczyna się trwający blisko godzinę spektakl. Są to sekwencje pojawień się i zgaśnięć pomarańczowego światła. Obiekt pojawił się najpierw pod kątem 40 stopni, dość nisko na linii horyzontalnej lasu. Pierwszy moment – podobnie jak i następne – materializacji trwał dosłownie sekundy (5 – 6 sekund). Oddajmy głos jeszcze raz świadkowi:

- Zjawisko pojawiło się w sumie osiem razy w odstępie 48 minut. Kiedy próbowałem złapać moment pierwszego pojawienia się, obiekt zgasł i po chwili pojawił się obok. Zrezygnowałem z nagrywania i zacząłem trzaskać zdjęcia. Na niektórych wyszedł mi obiekt jakby z dyszą. Był to moment kiedy przygasał. Na innych zdjęciach widać takie rozciągnięte wrzeciono. Było to spowodowane tym, że poruszyłem delikatnie aparatem. Tak naprawdę za każdym razem pojawiał się pojedynczy punkt. Dość mocno świecący. Po kilku sekundach bledł, wygasał i znikał. Kilka lub kilkanaście minut pojawiał się obok. Każda sekwencja trwała do 5 – 6 sekund. Trudno ocenić mi tutaj odległość. To mogą być kilometry. – szacował.

Fazy obserwacji z 30.09.15 wg. Irka Krokowskiego


Zdjęcie z 30.09.15. Moment wygasania obiektu.
Dodajmy do powyższego, że mniej więcej przy czwartej sekwencji na niebie pojawił się śmigłowiec, który przemieszczał się w kierunku wschodnim, a więc w kierunku, gdzie manifestowało się obserwowane przez Irka światło. Śmigłowiec (nie wiemy czy wojskowy) okrążył okolice miejsca obserwacji, po czym zawrócił w stronę zachodnią. Nie wiemy więc, jaki był plan lotu. Być może był to lot zwiadowczy. To oczywiście tylko przypuszczenie. Fakt jest faktem.

Pojawiające się i znikające światło, które być może przeciętny obserwator mógłby wziąć za światło samolotu, było widoczne na dużym obszarze nieba. W kierunku zachodnim znajdują się dwa poligony wojskowe (Raków i Oleśnica), lecz tylko jedno jest czynne. Bynajmniej nic nie wiadomo na temat ewentualnych ćwiczeń wojskowych z użyciem flar świetlnych.

Inne obserwacje

Nie tak dawno, bo 24 listopada Irek Krokowski sfilmował zjawisko, którego charakter był zdumiewająco zbliżony do innych jego obserwacji. Na jednej sekwencji widać jak obiekt dzieli się na dwoje i w pewnym sensie przypomina zachowanie się obiektów, zarejestrowanych na kamerze 21 kwietnia. Trwają czynności rejestracyjne tego zdarzenia. Czy były to te same obiekty ? Sprawa pozostaje otwarta.

Tyle jeśli chodzi o fakty. Czy wieś Godzięcin w jakiś sposób wyróżnia się na tle innych polskich miejscowości skoro tak często jednej osobie udaje się regularnie zaobserwować na nocnym niebie ,,coś” dziwnego ? Dlaczego też brakuje innych świadków ?

Gdy poddamy analizie krytycznej opisane wyżej zdarzenia, zwrócimy uwagę, że są to tylko dalekie obserwacje. Kluczowe momenty, które niejako kładą pokotem próby kategoryzowania obserwowanych przez Irka obiektów w kontekście ziemskich zjawisk, to tylko sekundy. Te istotne w sprawie fazy obserwacji są jednak szczególne, gdyż wskazują, że niezidentyfikowane cele, jakie widuje i regularnie nagrywa swoją kamerą Irek Krokowski przejawiają cechy inteligencji. Pojawiają się i znikają bądź też dzielą się na mniejsze obiekty. Innym razem przyjmują postać ,,samolotów o niespotykanej sylwetce”, jak to było w przypadku zdarzenia z 22 lipca. Co do zasady pozostają nieuchwytne dla kamery. Tylko silnie zdeterminowani do stania godzinami na dworze obserwatorzy mogą poszczycić się szansą ich zauważenia. Czy Irkowi Krokowskiemu możemy przypiąć łatkę ,,przewrażliwionego entuzjasty”, który omyłkowo bierze samoloty lub wojskowe flary i komercyjne chińskie lampiony za UFO ? Nie sądzę. Z resztą sam zachowuje w tym wszystkim zdrowy rozsądek i często oczekuje obiektywnej oceny ze strony kogoś innego.





Zjawiska świetlne, które można zaobserwować czasami nad Godzięcinem w pewnym stopniu przypominają słynne światła rejestrowane od lat nad norweską doliną Hessdalen. Mimo, że obserwowane tam obiekty często manewrują po niebie jakby były sterowane ,,jakąś niewidzialną ręką”, to żaden z badających je naukowców nie doszukuje się w nich ingerencji pozaziemskich cywilizacji, a częściej wspomina o ,,niekonwencjonalnych źródłach energii” lub po prostu szufladkuje fenomeny jako UAP. Tym samym otwierając furtkę na alternatywne wyjaśnienia z uwzględnieniem zjonizowanych gazów o bardzo niestandardowej naturze. Zjawiska godzięcińskie wydają się mieć naturę plazmy. Problem w tym, że nawet tektonika tego miejsca (gdybyśmy brali pod uwagę ewentualnie słynną ,,hipotezę świateł ziemi”) nie wskazuje na takie wyjaśnienia. Wiele pytań w tym przypadku pozostaje więc bez odpowiedzi.

Za pewne szybko nie poznamy na nie odpowiedzi.


Wszystkich potencjalnych świadków podobnych zjawisk z terenu Dolnego Śląska lub innych obszarów Polski proszę o kontakt na mail: dam.trela@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz