poniedziałek, 11 maja 2015

Agrosymbole: fenomen, który nie ma końca


Zetknięcie z zagadką agrosymboli dla wielu ludzi tworzy podłoże pod kwestionowanie ogólnie przyjętej prawdy – twierdzi brytyjski badacz, Andy Thomas. Jego wnioski odnośnie tego, jak zjawisko to oddziałuje na naszą ,,przestrzeń życiową”, co za nim się kryję, dla wielu mogą być kontrowersje.
Starając się zebrać w całość ostatnie lata badań i osobiste przemyślenia w temacie kręgów zbożowych, stwierdza, że zagadka nie zanika, jak usilnie wielu twierdzi i kluczem do jej zrozumienia jest bardziej filozoficzna refleksja, niż naukowa dyskusja… Rozmawia Damian Trela


- Dla wielu uchodzi Pan za liczącego eksperta w tak kontrowersyjnych dziedzinach badawczych, jak teorie spiskowe. Aż trudno uwierzyć, że tak prominentny ekspert, głoszący dla niektórych niewygodne fakty, stojące w opozycji do uznanych wersji, połączy swoje budzące konsternacje zainteresowania z tematyką agrosymboli. Jednak w ogólnoświatowym środowisku cereologów, uznawany jest Pan za wszechstronnego znawcę tematu. Książka ,,Vital Signs” dla wielu to bestseller i bardzo kompleksowe ujęcie szerokiego problemu kręgów zbożowych. Ale, jak po tylu latach badań tego zjawiska, nagromadzonych do niewyobrażalnej ilości przeróżnych teorii, zgromadzonego materiału badawczego, odnosi się Pan do tego fenomenu ? Wygląda na to, że agrosymbole już nie fascynują ludzi, jak kiedyś. Samych kręgów też pojawia się na angielskich polach coraz mniej. Czy uważa Pan, że badanie kręgów zbożowych ma jeszcze sens ?

Myślę, że agrosymbole wciąż mają w sobie wystarczająco dużo magii i siły, które potrafią prowokować, stawiać, często niewygodne, pytania o ich naturę. To wszystko sprawia, że w tej największej tajemnicy naszych czasów mogę bezgranicznie się zagłębiać, gdyż każda zagadka fascynuję. Ta wyjątkowo szczególnie. Chociaż w dalszym ciągu poświęcam się szczególnie pisaniu książek i udzielaniu prelekcji w kwestii szeroko pojętych problemów traktowania w mediach słowa ,,prawda”, to nie ukrywam, że wgłębianie się w tajemnicę agrosymboli było jednocześnie dla mnie procesem dojrzewania do tej tajemnicy. W trakcie moich wieloletnich badań uświadomiłem sobie również, że liczące się media nie informowały ludzi zgodnie z elementarnymi zasadami etyki dziennikarskiej o problemie agrosymboli, o czym piszę m.in. w swoich książkach ,,The Truth Agenda” i ,,Cosnpiracy”. Jeśli bowiem media mogą kłamać na temat czegoś tak niegroźnego i zarazem pięknego, jak kręgi zbożowe – a czynią to często z perfidną premedytacją – to jak my, zwykli obywatele, możemy założyć, że społeczeństwo jest informowane rzetelnie o czymkolwiek innym zgodnie z prawdą ? Dla mnie to przede wszystkim wskazówka, że nie wszystkie agroglify są dziełem człowieka. Choć tutaj – oczywiście – nie da się zakwestionować faktu, że część jest tworzona przez ludzi. Nie oznacza to jednak, że zagadka została wyjaśniona i nie ma sensu dalsza dyskusja. Pewna część tego światowego fenomenu dotyka tajemnicy, którą możemy badać i analizować. W rzeczywistości skala samego zjawiska niewiele różni się od tej sprzed lat. Problem tkwi tak naprawdę w zainteresowaniu tematem mediów. Nie wszystkie sygnały o kręgach zbożowych docierają do badaczy. Dzieje się to za sprawą demistyfikacji tego zjawiska i przedstawiania go w świetle powszechnie uznawanej hipotezy deski i sznurka. Na szczęście spora część osób nie zgadza się z tym, co światowe media mają na ten temat do powiedzenia. Zagadka wciąż ewoluuje i przyciąga – niczym magnes – ludzi ciekawych świata, którzy chcą na własne oczy zobaczyć kręgi w polu. Dla wielu z nich zetknięcie z tą tajemnicą tworzy podłoże – podobnie jak to było w moim przypadku – pod kwestionowanie ogólnie przyjętej prawdy, która jeszcze do niedawna była nie do obalenia. Bez względu na to, jaka jest natura fenomenu agrosymboli i kto lub co je wygniata, w dalszym ciągu prowokują one ludzi do myślenia. Kręgi są więc takim współczesnym narzędziem do wywołania wśród ludzi wstrząsu. 

Bestseller w tematyce kręgów zbożowych. Książka Vital Signs
to bardzo kompleksowe i ciekawe ujęcie problemu agrosymboli


- Pamiętam Pana artykuł z gazety Nexus na temat kręgów zbożowych w 2014 r. (oryginalny tytuł: ,,Crop circles 2014; A mistery here to say ?”). W tym prasowym tekście podejmuje Pan próbę obalenia hipotezy, jakoby kręgi zbożowe zaczynały zanikać. Te wywody oparte są na statystykach. Serwowane w tekście uwagi, oparte na zebranych danych, wskazują ponad wszelką wątpliwość, że agroglifów nieco przybyło więcej niż w ubiegłych latach. Ich pojawienie się odnotowano także w większej skali w wielu innych częściach Europy. Czy wciąż znajduje Pan we współczesnych agrosymbolach jakieś nowe rewelacje ? Czy kręgi zbożowe mogą jeszcze czymś nas zaskoczyć ?

Wiara w to, że kręgi zbożowe zanikają – fałszywe stwierdzenie lansowane głównie przez media – w cale nie jest potwierdzone przez aktualne statystyki. W rzeczy samej, mieliśmy więcej kręgów zbożowych w UK w 2014 r. niż w ubiegłych latach. Ale liczby zawsze szły w górę i w dół do pewnego stopnia. Ludzie zapominają, że w połowie lat 90 – tych (często uznawanym przez wielu jako ,,złota era” agrosymboli) – były lata, gdzie zanotowaliśmy mniej agroglifów niż we wcześniejszych latach. Ponadto dzisiejsze układanie statystyk wygląda nieco inaczej niż ponad dwadzieścia lat temu. Przykładowo na początku lat 90 - tych wiele odkrytych pojedynczych kręgów, skoncentrowanych wokół wąskiego obszaru, było liczone jako osobne wydarzenia. Dzisiaj takie przypadki traktuje się jako jedno zdarzenie. Nigdy nie notowaliśmy w danym roku tysiąc przypadków, jak to niektórzy chcą sądzić. W rzeczywistości średnio rocznie pojawiało się około setki bądź nawet mniej agrosymboli. Wiele z tych niezwykłych znaków prowokuje nasz umysł swoją zawiłą symboliką. Rodzą się wówczas dyskusje, tworzą się pytania: dlaczego i po co ? Tajemniczość implikują dodatkowo anomalie odkrywane w roślinach z kręgów. Niestety nie wiele badań naukowych prowadzi się obecnie nad pobranymi próbkami z poszczególnych formacji. Bazujemy wciąż na wynikach prac przeprowadzonych głównie w latach 90 – tych. Wiele z nich sceptycy kwestionują. Jednak pełny obraz do dyskusji mogłyby wnieść współczesne badania. Krytycyzm agrosymboli współcześnie sprowadza się do ,,fotelowego” forsowania cenzorskich opinii bez wchodzenie w pole, na którym pojawił się piktogram i przyjrzenia się dokładnie zebranym faktom. Mało się też mówi się o doświadczeniach cropmakerów podczas wygniatania własnych znaków. Ci ludzie również doświadczają paranormalnych efektów. To wszystko sprawia, że bez względu na to, jak spojrzymy na to zjawisko, wciąż będzie ono budzić kontrowersje, gdyż – samo w sobie – jest dziwne i prowokujące do dyskusji. 

 - Mówiąc o cropmakerach… Zainteresował się Pan na poważnie agrosymbolami w niezbyt dobrym momencie. Był to rok 1991, kiedy media ujawniły sylwetki dwóch pierwszych cropmakerów – Douga i Dave’a. Ich wyznanie wywołało lawinę dyskusji. Sprawiło też, że wielu badaczy odeszło od agrosymboli, uznając, że wszystko już zostało wyjaśnione. Zjawisko, jeszcze do niedawna traktowana na równi z innymi nadprzyrodzonymi fenomenami, naraz media zaczęły usilnie groteskować. To bardzo trudny moment w historii badań kręgów zbożowych dla wielu cereologów. Nie sprawiło to jednak trudności Panu, aby zainteresować się tym tematem na poważnie. Ale dzisiaj udział cropmakerów w fenomenie wydaje się być bezsporny. Rob Irving w swojej książce ,,The Field Guide” zadał bolesny cios wielu badaczom. Jak Pan ocenia udział człowieka w tworzeniu agrosymboli w odniesieniu do ilości pojawiających się co roku piktogramów na polach angielskich ?

Miałem szczęście bądź też pecha, że zająłem się badaniem agrosymboli dosłownie kilka miesięcy przed słynnym prasowym wyznaniem Douga i Dava. Nie uważam jednak, że to ,,zdarcie zasłony” miało tylko negatywny wydźwięk. Był to okres, w którym ja wraz z moimi kolegami, tworzącymi grupę badawczą ,,Southern Circular Research” wnieśliśmy do fenomenu agrosymboli wiele dobrego. Przez wiele lat redagowaliśmy niskonakładowe pismo ,,Southern Circular” i od samego początku sygnalizowaliśmy, że kręgi zbożowe to nie tylko nieznane zjawisko, to także bezpardonowy udział człowieka. Nie mieliśmy więc czas aby wpaść w jakieś samozadowolenie, że bierzemy udział w odkrywaniu tylko wielkiej tajemnicy, kiedy w prasie pojawiło się dwóch staruszków, twierdzących, że to oni robili w konia przez wiele lat wszystkich badaczy. Nasze ,,badawcze ego” nie uległo zachwianiu. Ale na pewno to był ,,chrzest bojowy”, gdyż problem cropmakerów stawiał dalsze badania nad tym zjawiskiem w kłopotliwym świetle na przyszłość. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ludzki żart nie może tłumaczyć wszystkiego, gdyż dysponowaliśmy w garści faktami, które temu przeczyły. Przez następne lata powyższe stanowisko nie uległo zmianie. Wciąż jestem przekonany, że na przestrzeni lat pojawiło się wystarczająco sporo formacji, w których stwierdzone anomalie nie podtrzymują przyziemnych tez i wskazują, że wokół kręgów zbożowych dzieje się sporo tajemnicy. Mimo tylu deklamacji, jeszcze żadnemu cropmakerowi nie udało się udowodnić, że wszystkie, bez wyjątku, kręgi zbożowe są dziełem człowieka. Właściwa ekspertyza byłaby oczywiście możliwa, gdyby ktoś był świadkiem w powstawaniu wszystkich odkrytych agrosymboli. Wówczas moglibyśmy bez najmniejszych wątpliwości ocenić wiarygodność fenomenu w całościowym ujęciu. Tymczasem nie znając rzeczywiście okoliczności powstania danego znaku, nie ma stuprocentowej pewności w określeniu jego pochodzenia. Spór o prawdziwy i nieprawdziwy krąg nie ma sensu. Chyba, że dysponujemy dowodami. Tylko dowody mogą być podstawą do dyskusji. Bez nich wszelkie roszczenia, procentowe ujmowanie fenomenu w kontekście udziału człowieka, są tylko pustym gadaniem.

- Myślę, że koronnym argumentem, że agroglify to nie tylko dzieła cropmakerów, są stare fotografie. Dużym zaskoczeniem było upublicznienie przedwojennego zdjęcia z Bow Hill (1932 r.), które po raz pierwszy ukazało się wraz z opisem odkrytych kręgów w naukowym piśmie Sussex Notes and Queries. Dużo się ostatnio mówiło się też o odkryciach australijskiego uczonego, Gregga Jefferiesa. Opublikowane przez niego zdjęcia lotnicze z lat 1945 – 55 pokazują zupełnie inną prawdę. Wiele tych zdjęć przedstawia pojedyncze kręgi i proste piktogramy, które pojawiały się w zbożu dużo wcześniej zanim w pole wyruszyli pierwsi cropmakerzy. Czy nie trudno w tym doszukać się pewnego kontrastu, że te najbardziej współcześnie zaawansowane agroformacje są dziełem człowieka, zaś proste znaki tworzy jakaś nieznana nauce energia ?

Ilość dowodów na to, że agrosymbole pojawiają się od wieków jest po prostu przytłaczająca. Wielu badaczy, takich jak Terry Wilson czy Andreas Muller, odkryło całą masę historycznych świadectw z ubiegłych epok i dziś niekwestionowany pozostaje osąd, że agroglify są od wieków częścią naszego krajobrazu. Istnieje pewna ilość raportów, które wskazują, że i niegdyś pojawiały się skomplikowane wzory na polach, to faktycznie gros świadectw to przypadki pojedynczych kół, pierścieni i prostych piktogramów, co sugeruje, że w ich tworzenie zaangażowany może być jakiś mechanizm natury, który dopiero w ostatnich latach stał się inspiracją do tworzenie kompleksowo zaawansowanych agroformacji. Jednak wiele tych zaawansowanych piktogramów posiadało wiele tych samych anomalii, odkrywanych we wczesnych prostych formacjach. Może to dowodzić, że jest to kontynuacja tego samego zjawiska współcześnie przy udziale znacznie większego skoku zdolności. Jeśli bowiem założymy, że wszystkie odległe czasowo świadectwa o prostych kręgach były prawdziwe, to należy założyć, że współcześnie, równolegle do tworzonych zaawansowanie graficznych piktogramów przez człowieka, powinny paralelnie powstawać także proste agroznaki w takich samych ilościach, jak to było w latach 70 – tych i 80 – tych. Tymczasem jest inaczej. Jest to dla mnie zatem jednoznacznie, że fenomen wyewoluował, niż został zastąpiony przez agrarną sztukę człowieka.

- Głośnym echem w środowisku badaczy odbiło się słynne wyznanie Colin Andrewsa z 2000 r., kiedy to oświadczył on, że po zinfiltrowaniu dogłębnie środowiska cropmakerów jest w stanie ocenić autentyczność zaledwie 20 % powstających co roku agrosymboli na angielskich polach. Jeśli powyższe założenie uznamy za słuszne, można zatem wnioskować, że samo zjawisko, odpowiedzialne za powstawanie kręgów zbożowych, jest tak rzadkie ?

Przy tym pytaniu odniósłbym się do procentowego ujęcia problemu, jaki poczyniłem we wcześniejszej wypowiedzi. Te ,,20 %” było tylko subiektywną oceną Colina, jaka opierała się na jego osobistych odczuciach. Abstrahując od tego czy miał rację bądź jej też nie miał, słabą stroną tego świadectwa jest poparcie w faktach, które możemy zweryfikować. Jego upubliczniona wypowiedź w mediach nie miała żadnej podstawy w postaci empirycznych odnośników. Colin nigdy nie wykazał się chęcią upublicznienia jakiś danych, które powyższą wypowiedź mogłyby potwierdzić. Bazujemy tutaj więc tylko na osobistym punkcie widzenia. Istnieje pewna teoria, której wiele osób hołduje, iż być może jakaś nieznana siła z zewnątrz była odpowiedzialna za tworzenie wczesnych bardziej skomplikowanych formacji w 1990 r., co stało się przyczynkiem do inspiracji dla wielu ludzi pragnących spróbować własnych sił w polu. Kiedy poziom zaawansowania w tworzeniu piktogramów osiągnął zaawansowany stopień, nieznana siła nie miała już zbyt wiele do gadania. Być może fenomen ten miał za zadanie sprowokować wśród ludzi myślenie, obudzić naszą świadomość lub sprowadzić ją na inne tory. Nie miało to już najmniejszego znaczenia, ile formacji było wykonanych przez człowieka, a ile przez nieznaną siłę. Z pewnością dyskusja na temat pochodzenia zjawiska niosła ze sobą interesujący przekaz do konwersacji ogólnie o to, jaka jest nasza natura i cała otaczająca rzeczywistość, tylko nie zawsze to właściwie zostało odczytane. Tak czy owak możemy być w tym miejscu wdzięczni za to, że agrosymbole pobudzają myślenie, abstrahując od tego jaka jest ich naprawdę natura.

 - Wielu cereologów dość poważnie traktuje teorie o świadomości w odniesieniu do kręgów zbożowych. Amerykańska Grupa BLT od dość dawna śledzi wydarzenia związane z duńskim medium Robertem van den Broeke. Niedaleko jego domu wiele razy pojawiały się agroglify. Częściowo Broeke był w stanie bezbłędnie przewidywać moment i miejsce powstania jakiegoś piktogramu. Twierdził, że myślami jest w stanie przyciągać zjawiska odpowiedzialne za powstawanie agrosymboli. Czy możemy traktować poważnie postać duńskiego medium i jego ewentualnego związku z kręgami zbożowymi ?

Okładka książki Quest for Contact.
Trudno mi się wypowiadać na temat Robberta van den Broeke’a i jego doświadczeń, gdyż nigdy osobiście go nie spotkałem i nie badałem piktogramów, jakie pojawiły się w pobliżu jego posesji. Jeśli to jest prawda, to oznacza to, że dzieje się coś bardzo dziwnego. Choć wielu badaczy traktuje jego przypadek z przymrużeniem oka. Bazując tutaj bardziej na moich osobistych doświadczeniach podczas moich prac badawczych z ramienia Southern Circular Research, szczególnie w połowie lat 90 – tych, mogę powiedzieć, że nagromadziło się sporo dowodów na to, że świadomość – w rzeczy samej – może odgrywać i odgrywa kluczową rolę w kwestii fenomenu agrosymboli. Pisałem o tym wraz z Paulem Bura w książce Quest For Contact (1997). Nasza grupa przeprowadziła szereg eksperymentów, podczas których stwierdziliśmy ponad wszelką wątpliwość, że niektóre wzory piktogramów oraz towarzyszące im okoliczności powstania, tj. manifestacje kul światła, były niejako odpowiedzią na nasze próby mediumistycznej komunikacji. Wyobrażony w naszych głowach symbol dziwnym zbiegiem okoliczności pojawiał się tej samej nocy na polu podczas naszej medytacji. Wyniki prac naukowców pracujących przy udziale takich projektów badawczych, jak ,,Global Consciousness Project”, wskazują immanentnie, że umysł pracujący w trybie kolektywnym może mieć wpływ na otaczające nas środowisko. Jestem w tym miejscu otwarty na dyskusję na temat wpływu naszej świadomości w całokształt powstających na polach formacji zbożowych. Bez względu na to, co lub kto tworzy agroznaki.  

- Jeśli mówimy w tym miejscu o czymś, co umownie możemy nazwać ,,paranormalnym” w kwestii kręgów zbożowych, jaka inteligencja jest zaangażowana w tworzenie znaków w zbożu ? Czy istnieją dowody świadczące, że może to być UFO ?

To jedno z najstarszych i najtrudniejszych pytań. Zwykle w tym miejscu mówię, że ostateczną odpowiedź na powyższe pytanie będzie miksturą kilku teorii. Wydaje się oczywiste, że geologia (szczególnie układ wód podziemnych) odgrywa szczególną rolę w umiejscowieniu agrosymboli, a naturalne siły mogą być zaangażowane w ten proces na tym samym poziomie – ale jednocześnie, to akurat pozostaje bezdyskusyjne, bardziej skomplikowane piktogramy mogą z kolei powstawać przy udziale inteligentnej świadomości. Bez względu na to, czy owa świadomość to efekt aktywności człowieka, istot pozaziemskich, czy też pochodzących z równoległych rzeczywistości, wydaje się na tym etapie rozważań wręcz niemożliwe do ocenienia, to nie wykluczam, że wszystkie te czynniki razem, w różnym czasie i okolicznościach, mogły odegrać swoje znaczenie. Co do zjawisk spod znaku UFO, nie ulega wątpliwości, że niezidentyfikowane światła stanowią część tej zagadki i ja osobiście byłem świadkiem wielokrotnie takich zdarzeń przy udziale kręgów zbożowych. Czym są te światła, pozostaje wielką niewiadomą. Ale niekwestionowana jest realność tych zjawisk, cokolwiek się za nimi kryje – paranormalna siła, nieznana inteligencja, czy nieznane naturalne zjawisko przyrodnicze. 

- Ponad wszelką wątpliwość, kluczem do zrozumienia fenomenu agrosymboli jest mistycyzm i symbolika. Czy nieznani ,,autorzy” próbują nam przez swoje przekazy coś powiedzieć ? Czy kręgi zbożowe są czymś na podobieństwo tymczasowych świątyń, gdzie ludzie mogą medytować i poszerzać swoje horyzonty, świadomość ?

Symbolizm to język, który przemawia do wielu ludzi, cokolwiek może oznaczać, w ten sam sposób, jak wielkie dzieła sztuki mogą oddziaływać na nasze odczucia i emocje na wiele sposobów. Jeśli kręgi są zabiegiem realizowanym przez inteligentne byty, wówczas z pewnością nie stanowią ,,wiadomości” w sensie bezpośrednim, przynajmniej w przeważającej części. Tutaj wyjątkiem od tej reguły może być osławiony piktogram z 2002 r. ,,obcego i dysku” z zakodowaną informacją. Zdecydowana większość formacji reprezentuje symbolikę niejednoznaczną i przemawia bardziej po przez format podświadomie zakodowany, jeśli w ogóle faktycznie ma na celu przekazanie jakieś informacji. Bardziej ma to na celu sprowokowanie do głębszej dyskusji. Symbolika zawarta w piktogramach może więc oznaczać wszystko i nic, a faktyczna interpretacja nie ma najmniejszego znaczenia. To od nas zależy, jak subiektywnie ją odbierzemy. Jeszcze w innym przypadku może być efektem wtórnym czegoś głębszego, a sama w sobie nie ma żadnej wartości. Możemy też założyć, że agrosymbole nie są skierowane indywidualnie do nas tylko do szerszej sfery zmysłów artystycznej ludzkości. Oczywiście wielu badaczy wierzy w symboliczne znaczenie kręgów zbożowych, ale bez jakichkolwiek pewnych założeń, będą to w dalszym ciągu tylko subiektywne opinie.

- Reasumując, czy uważa Pan, że kręgi zbożowe będą wciąż obecne w naszej ,,żywej przestrzeni” ? Czy jeszcze może zatriumfują ? Ostatnio pisał Pan, że agrosymbole są świetną antytezą na to, co dzieje się obecnie na świecie. Czy powinniśmy je zatem chronić ? Myślę, że większość rolników nie podzieliłoby tego poglądu.

Obstaje przy tym, że kręgi zbożowe zasługują na swoje miejsce w naszym życiu i powinny być szanowane jako unikalne formy sztuki, które zmieniają nasz świat w bardzo subtelny sposób, czego media głównego nurtu nie chcą przyjąć do wiadomości. Tak wiele osób przewartościowało pozytywnie swoje podejście do życia właśnie dzięki osobliwym znakom w ich życiu i po przez podróż w głąb własnego umysłu dzięki zetknięciu z nieznanym, że powinniśmy być wdzięczni bardziej za to, że kręgi zbożowe są obecne w naszej rzeczywistości. Zawiłe formacje są po prostu piękne, one promieniują wręcz swoją urodą, inspirują, w czasach, które mogą wydać się nam ciemne i przerażające. Działają jako pozytywny równoważnik i dobrze, że znalazły swoje zasłużone miejsce w naszym życiu kulturowym.  Podejrzewam, że nie znikną do końca z naszej ,,przestrzeni życiowej” nawet jeśli znów zredukuje się ich ilość na polach. Historia dowodzi, że były tutaj od dawna, a w obliczu naszej większej świadomości o nich, na pewno nie dojdzie do sytuacji, że zapomnimy o nich całkowicie. Pola będą wciąż służyć jako doskonałe płótno do wyrażania czegoś na wskroś głębokiego dla ,,innoświatowej” inteligencji lub człowieka i nie powinniśmy ukrywać ich przed światem. Reakcja społeczności rolniczej, która próbuje ograniczyć dostęp do powstających na polach agrosymboli, nie zniweluje do zera zainteresowaniem ich przez ludzi. Choć starania farmerów w ostatnich latach w tej kwestii bardzo się nasiliły. Właściwe regulacje prawne na temat dostępu do agrosymboli, a nie całkowita negacja, to bardziej właściwe rozwiązanie na przyszłość. Zawsze powtarzałem, że jeśli osobliwe kręgi mają odbudować w nas łaskę, poczucie piękna i zachwytu, to mogą wnieść w nasze życie więcej wartości niż jakieś ograniczające umysł współczesne rozrywki, które bardzo często wypełniają nasz czas wolny. Bez względu na to skąd kręgi zbożowe pochodzą, powinniśmy być im wdzięczni za wielką inspirację, jaką podarowały wielu ludziom.

- Dziękuję za rozmowę. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz