sobota, 1 listopada 2014

Słynne meksykańskie nagranie UFO zdemaskowane przez prezentera telewizyjnego

Na liście najbardziej znanych UFO filmów z ostatnich lat – zdaniem wielu ufologów – figuruje bezsprzecznie słynne nagranie tajemniczych świateł nagranych przy użyciu kamery na podczerwień rejestrującej obraz w systemie FLIR z Meksyku koło Campeche. Jak dotąd nikomu nie udało się doszukać w nim oszustwa. Pikanterii sprawie dodawał fakt, iż autorem filmu jest pilot wojskowy, a w celu jego wyjaśnienia wojsko zwróciło się z pomocą do… ufologa. Po latach do sprawy powraca Ben Mcgee wraz z Benem Hansen’em. Ich wyniki dochodzenia rzucają nowe światło na tą jakże ciekawą, ufologiczną sprawę.


Film z Campeche został po raz pierwszy zaprezentowany opinii publicznej przez znanego meksykańskiego dziennikarza i ufologa, Jamie Maussana, który został poproszony przez meksykańskie wojsko o rozwikłanie zagadki tajemniczych świateł zarejestrowanych przez wysoce zaawansowaną kamerę w 2004 r. na pokładzie samolotu odbywającego wówczas misję w tropieniu handlarzy narkotyków z powietrza. Jak powszechnie wiadomo, Jamie Maussan, jak i wielu innych ufologów, uznaje powyższe nagranie za koronny dowód ingerencji w przestrzeń powietrzną Meksyku pozaziemskich sił. Jest to jednocześnie najlepsze ujęcie UFO z ostatnich lat. Czy w nagraniu o tak wysokim stopniu wiarygodności można doszukać się oszustwa lub innego logicznego wyjaśnienia ?

Ben Mcgee
Sprawie tej po latach postanowili się przyjrzeć ,,twardzi racjonaliści” i obiektywnie przeanalizować ogólnie znane dane z nagrania. Byli nimi dwaj zagorzali sceptycy i ,,pogromcy mitów”: Ben McGee, współgospodarz znanego programu ,,Goniąc UFO” oraz Ben Hansen, jeden z prowadzących serie dokumentów telewizyjnych ,,Prawda czy fałsz. Akta paranormalne”. Ci często bezwzględnie podchodzący do spraw paranormalnych panowie tym razem postanowili wziąć pod swoje ,,naukowe szkiełko” słynne nagranie z meksykańskiego Campeche. W 2004 r. Meksykańskie Siły Powietrzne zwróciły się o pomoc do badacza Jamie Maussana w wyjaśnieniu filmu, jaki udało się zarejestrować pewnemu pilotowi podczas manewrów lotniczych nad obszarem Campeche. Wysoce czuła kamera na podczerwień uwieczniła w pobliżu samolotu  obecność jakiś niezidentyfikowanych świateł.

Na nagraniu widać, jak kilka punktów światła wydaje się podążać, a nawet momentami otaczać, samolot wojskowy. To bardzo przekonywujące wielu sceptyków video jest też źródłem wielu dyskusji. Ożywcze dialogi w sieci nasiliły się szczególnie po upublicznieniu wyników prywatnego dochodzenia duetu Ben’a McGee i Bena Hansen’a.

Wymarzone nagranie dla ufologów

McGee rozpoczął swoją analizę od przyjrzenia się samemu mechanizmowi zapisu. Jego zdaniem ,,nie można było sobie wyobrazić lepszego sprzętu do nagrywania, niż ten, jakim dysponowały wówczas Meksykańskie Siły Powietrzne. Najlepszy kamera, jaką człowiek mógł wynaleźć i skonstruować do rejestracji UFO. Takie nagranie gwarantuje ci dostęp do wszystkich danych, o jakie w ogóle możesz poprosić. Dokładne współrzędne nawigacyjne i azymut, a więc precyzyjne określenie w stopniach azymutowych, w którym kierunku w chwili nagrywania zjawiska znajdowała się kamera. Ponadto możemy z nagrania uzyskać także wysokość kątową; jak daleko znajdował się horyzont. Dokładna data i godzina co do sekundy. Te wszystkie dane, tak ważne w analizie takich materiałów, stały się dla mnie łakomym kąskiem do analizy. Pomyślałem, że dzięki takim danym mogę faktycznie dowiedzieć się, co udało się faktycznie nagrać pilotowi tamtej nocy”.



Mcgee wraz z Hansem przyjrzeli się uważnie wyglądowi świateł i ich pozornemu ruchowi. Zgodnie stwierdzili, że punkty światła tak naprawdę nigdy nie złamały swojej formacji. Choć widać na nagraniu, że samolot jest w ciągłym ruchu i kamera zmieniała swoje położenia oraz nieustannie manipulowała swoim stopniem zoomowania, to ułożenie świateł nie zmieniało swojej kolejności rozstawienia. McGgee z początku dość sceptycznie podchodził do lansowanej w sieci teorii, jakoby zarejestrowane na filmie UFO były światłami z platformy wiertnicznej znajdującej się w Zatoce Meksykańskiej. Zastanawiająca była odległość samolotu od platformy. Był to odcinek rzędu 100 mil. Ale aby jednogłośnie odrzucić powyższą hipotezę, obydwaj panowie postanowili przeprowadzić własne dochodzenie w terenie, wykonując taki sam lot testowy, co pilot samolotu. Przebieg tego ciekawego eksperymentu został upubliczniony w jednym z odcinków programu ..Goniąc UFO”.

Niektóre z wież wiertniczych, które być może uchwyciła kamera.
Bardzo często ulokowane są w grupach po trzy na jednej platformie.
Ekipa filmowa na poczet programu wynajęła samolot i na pokład zabrała kamerę wyposażoną w funkcję nagrywania FLIR. Lot odbył się dokładnie po tej samej trasie, po której przemieszczał się samolot Sił Powietrznych. Jednak wyniki eksperymentu nie były zadowalające. Załoga musiała zbliżyć się na bliską odległość do platform wiertniczych, aby udało się uchwycić kamerze pracującej w systemie podczerwieni światła platformy. Erin Ryder, współgospodarz programu, powiedziała: ,,Ja po prostu nie rozumiem, jak ludzie mogą pomylić te platformy wiertnicze z UFO”.

Zdj po lewej przedstawia obraz uchwycony przez ekipę filmową. Zdj po prawej to
fragment filmu z Campoche, na którym widać
domniemane UFO
Inny współautor programu, James Fox, zgodził się z Erin i powiedział, że ich test dowiódł tego, że platforma wiertnicza, nie była tym, co kamera samolotu Meksykańskich Sił Powietrznych nagrała. Jakkolwiek zebrane dane nie były całkowicie dyskredytujące dla Bena. Naukowiec zwrócił uwagę na pewien istotny szczegół. – Ponieważ warunki meteorologiczne dzisiejszego dnia zasadniczo różniły się od tych z dnia nagrania – mówił podczas prasowego briefingu. – To nie sądzę, aby uznać wynik eksperymentu za rozstrzygający”. Ponadto dodał, iż sprzęt, jakim dysponowała ekipa filmowa podczas testu nie był na tyle zaawansowany, co kamera wojskowa.

Przypadek i szczypta wyobraźni

Ben więc nie porzucił od razu ,,teorii platformy” i spojrzał na nią od zupełnie innej strony. Postanowił zbadać układ świateł i przyrównać go do wież szybów wiertniczych. W swojej krytycznej analizie dostrzegł, iż tajemnicze światła układają się w potrójne formację, dosłownie tak, jak grupują się wieże wiertnicze. Widać to szczególnie na jednym ze zdjęć ukazujących rozlokowanie poszczególnych kominów na platformie.  Wyglądają one dokładnie tak samo, jak dwa światła na filmie. Ben chciał ustalić, jaki wzór wieże wiertnicze mogły utworzyć, gdyby panujące wówczas warunki pogodowe pozwoliłyby je uchwycić czułej kamerze FLIR. Wiadomo było dokładnie, gdzie znajdował się samolot, jak i to, w jakiej odległości ulokowana była platforma. Zebrane dane były więc wystarczające, aby poczynić stosowne wyliczenia. Ben poprowadził linie prostą na mapie od punktu, gdzie potencjalnie znajdował się samolot do wież platformy. Okazało się, że położenie horyzontalne samolotu i kierunek filmowania pokrywał się z położeniem wież wiertniczych.

W wykreowanej teorii pojawił się jednak słaby punkt. Jak wyjaśnić to, że na nagraniu widać, że jedno ze świateł w pewnym momencie rozdziela się na dwoje ? Ben uznał, że kąt filmowania mógł nieco ,,nagiąć naszą percepcję i sprawić, że widzimy to, co chcemy zobaczyć”. Jego wyliczenia dowiodły, że światła wiertnicze musiały być widoczne dla pilota w linii prostej, jedno za drugim. W momencie, gdy samolot zmienił swoje położenie względem horyzontu, ,,powstał efekt rozdzielenia światła na dwoje”.

Ben podczas swojego wystąpienia prezentuje zgromadzonej publiczności
i dowodzi, że linia łącząca miejsce filmowania pokrywa się z punktami wież wiertniczych

Analogiczne iluzje pozornego ruchu obiektów na nagraniu, mógł wywołać ruch samolotu, jak i przemieszczające się w polu widzenia chmury. ,,Chmury wydają się iść w jednym kierunku, a światła w przeciwnym, ale tak naprawdę oba są stacjonarne” – mówił McGee.

Bez wątpienia skrupulatnie przeprowadzone dochodzenie przez Bena McGee i Bena Hansena nie zadowoli wszystkich ufo entuzjastów, ale pokazuje dokładnie, że okoliczności powstania tego typu filmów mogą wprawić w prawdziwe zakłopotanie nawet same wojsko. Dopiero dokładna analiza, żmudne testy i obliczenia są w stanie wyłowić ,,prawdziwe UFO” od tego, co tylko z pozoru go przypomina.

Na koniec można jedynie pozazdrościć tak szerokiego pola popisu w analizie filmowych materiałów ufologicznych. Gdyby wszyscy ufo badacze dysponowali takimi możliwościami, być może po sieci YouTube nie panoszyłoby się bezkarnie tyle ,,ufologicznych śmieci”, tylko z pozoru tytułujących się mianem tych najbardziej sensacyjnych i ,,prawdziwych” nagrań UFO.

Opracowano na podstawie:
http://blog.seniorennet.be/peter2011/archief.php?ID=1661021


  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz