,,To leciało na wysokości 2 – 3 km. Była to ogromna eskadra 20 – 30 obiektów,
kul z ciągnącymi się warkoczami. Zjawisko przemieszczało się tak majestatycznie
po niebie, że nie w sposób było tego nie zauważyć.” – relacjonował Mateusz,
mieszkaniec Chocianowa.
Ponad
trzy lata temu prezentowałem na swoim blogu obszerny materiał dotyczący
słynnego przelotu UFO z 5 listopada 1990 r. Sprawa, dla osób interesujących się
tematyką ufologiczną, na pewno dobrze znana, dla mniej obeznanych w temacie
polecam niniejszy link – UFO nad Dolnym Śląskiem. Przypomnę, że tego dnia nad południową częścią Polski doszło do masowych obserwacji UFO. Były to głównie
eskadry obiektów tworzące formacje trójkątów lub bumerangów. Obiekty
przemieszczały się z południowego – zachodu na północny – wschód. Cechą charakterystyczną
wielu tych relacji był kształt obiektów tworzących szyk formacji. Były to kule
bądź też jajowate obiekty, za którymi ciągnęły się długie ogony. Z uwagi na ten
znamienny szczegół, wiele tych relacji polscy astronomowie uznali za roje meteorytów,
co całkowicie kłóciło się z tym, co faktycznie można było zaobserwować wówczas
na niebie. Mówiąc krótko, sprawie urwano łeb a z wielu świadków tych
niecodziennych obserwacji media zrobiły wariatów.
Historia
ta jest niezwykła pod wieloma względami. Przede wszystkim ze względu na rozmach
terytorialny. Oprócz Polski, podobne obiekty obserwowano w Portugalii,
Hiszpanii, Francji, Niemczech i Rosji tego samego dnia. Niektóre relacje zagraniczne są bardzo
podobne do tych, jakie udało się udokumentować polskim ufologom.
Choć
sprawa z 5 listopada to już historia, ale nawet po upływie tylu lat wpływają do
mnie czasami relacje z tego dnia. Niedawno o podobnej historii opowiedział mi
pewien mieszkaniec Chocianowa (woj. dolnośląskie), Mateusz, lat 40. Poniżej
opis jego relacji:
,,To
się przemieszczało na wysokości 2 – 3 km. Listopad 1990 r., zaraz po świecie
Zmarłych, możemy tutaj mówić o 5 listopada, około godziny 19:25. Leciało to z
zachodu, na północ, z lekkim odchyleniem na zachód. Była to formacja 20 może 30
obiektów tworząca szyk przypominający deltę. Obiekty były jajowatego kształtu i
ciągnęły za sobą warkocz. Kolor pomarańczowy, jednolity na całej powierzchni.
Obiekty wg mnie świeciły własnym światłem i oświetlały ciągnący się za sobą
warkocz. Przypominały trochę flary, ale wiem, że to nie były flary. Jeszcze
wówczas stacjonowały u nas jednostki radzieckie, niedaleko była ich placówka
wojskowa i czasami można było zaobserwować puszczane flary, ale wówczas było
widać, że flary oświetlały spadochron, na którym były podwieszane, zawsze
opadały w dół, a to przemieszczało się jak samolot. Wielkość pozorną jednego
takiego obiektu oceniam na 2 – 3 cm. Cała formacja była duża i dobrze widoczna
na niebie. To leciało bardzo wolno i po 15 minutach oddaliło się w kierunku na
Polkowice. Podobne zjawisko zaobserwowano – jak się dowiedziałem z internetu –
nad Warszawą w kwietniu 1997 r. Pewien facet dzwoniąc podczas audycji do
Bernatowicza, opowiadał, że widział obiekt z ogonem. W moim przypadku było to
kilkanaście identycznie wyglądających obiektów. Widziałem to ja i mój kolega”.
Wygląd eskadry wg świadka |
Przykładowy wygląd zaobserwowanych na Dolnym Śląsku obiektów 5 listopada 1990 r. |
Nie
trzeba dużo dodawać, że relacja Mateusza w wielu swoich szczegółach pokrywa się
z innymi relacjami z Legnicy z tego dnia. Obiekty z ciągnącym się wrzecionem
tworzyły zwykłe zwarty szyk i przesuwały się po niebie ruchem jednostajnym.
Trudno tym relacjom przypiąć łatkę jakiegoś zjawiska atmosferycznego lub
astronomicznego. W prasie bardzo często cytowano wypowiedzi ,,ekspertów” o
spalających się śmieciach kosmicznych. Ewidentnie, obserwowane w wielu rejonach
Polski zjawisko, zachowywało się inteligentnie i dość spektakularnie, gdyż
rzucało się w oczy, ale jednocześnie naśladowało zachowanie się rojów
meteorytowych. Interesujące jest również w tym zdarzeniu to, że niektórzy
świadkowie na końcu tych obserwowanych z dużej odległości formacji, widzieli także
przelatujące nisko sporych rozmiarów obiekty w kształcie cygar, o czym pisałem w swoim cyklu na temat 5 listopada ponad trzy lata temu na blogu.
5
listopada 1990 r. to sprawa wysoce spektakularna i niezwykła. Jak dotąd, wiele
tych przypadków – a jest ich naprawdę sporo z rejonu Dolnego Śląska – nigdy nie
udało się racjonalnie wyjaśnić.
Wszystkich
świadków obserwacji UFO z terenu Dolnego Śląska i innych rejonów Polski proszę
o kontakt na maila: dam.trela@gmail.com
Witam ja właśnie w listopadzie 1990 roku widziałem jedną kule pomarańczowe jasne światło, też za nią ciągneła się poświata cos jak tu piszą ala warkocz, a tuz za nią pięć obiektów w kształcie trójkąta kolor jasny zielony (seledynowy ) też za nimi poświata . Przemieszczały się w kierunku południowy wschód mniej więcej nie znałem dobrze tej okolicy byłem u rodziny w Platerowie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Z tych okolic jest mało relacji z 5 listopada, ale zgodnie z trajektorią lotu obiektów i w tych stronach zjawisko powinno być widoczne
UsuńWitam serdecznie! Lublin miał też incydent w podobnym czasie. Nagle zrobiło się jak w dzień, a potem było widać setki kolorowych światełek...
OdpowiedzUsuń