Z 11 na 12 lipca 2015 r. Pani X, mieszkanka pomorskich Karczemek, obserwuje z
bliskiej odległości przelot kolorowego
UFO. Obiekt wygląda jak połączone ze sobą ekrany telewizyjne i emituje dźwięk
transformatora. Zdarzenie to wygląda jak odegrany scenariusz filmu i wskazuje,
że mógł w tym miejscu wystąpić również wpływ na świadomość świadka.
Z
bliskimi spotkaniami UFO jest zwykle tak, że osoba, które je doświadcza jest
stawiana w obliczu rzeczy nie dość, że niezwykłych, to jeszcze szalenie
przerażających i jednocześnie fascynujących. Analizując niektóre przypadki, ma
się wrażenie, że dany świadek takiego zdarzenia znajduje się od samego początku
pod silną kuratelą manifestującego się zjawiska. Fenomen decyduje w jaki sposób
ukaże się człowiekowi, będzie kontrolował jego świadomość do ostatniej fazy
obserwacji, by w ostatecznym rozrachunku zostawić go – sam na sam – ze swoimi
już mocno pokiereszowanymi myślami. Forma ,,objawienia” zjawiska UFO (nie rzec:
ekshibicjonistyczna) jest tożsama z jakimś odgrywanym scenariuszem filmowym, by
dokonać na widzu totalny wstrząs jego świadomością i ,,naznaczyć” jego
psychikę. Poniższy przypadek to dowód na to, że zjawisko UFO lubuje się w
spektakularności. Jednocześnie też dba o szczegóły swoich spektakli i wbija się
klinem w psychikę świadka. Reakcja Pani X, mieszkanki pomorskich Karczemek,
została ,,załadowana” masą spektakularnych bodźców anomalnych, które – chcąc
nie chcąc – odbiły się na jej psychice. Ale po kolei…
Zdarzenie
z Karczemek, niewielkiej miejscowości położonej w pobliżu Gdyni i Sopotu,
opisywał już na swoim blogu Przemek Więcławski w poście pt. ,,Bliskie spotkanie z kolorowym UFO - Karczemki 2015. Sprawa, z racji tego, że jest dość ,,świeża”
i dotyczy obserwacji nietypowego UFO z bliskiej odległości, wymaga także
osobnego komentarza.
Przypadek
niniejszy dokumentowaliśmy wspólnie z Przemkiem. Nasze ustalenia,
przeprowadzone w osobnych rozmowach ze świadkiem, w pełni pokrywają się ze
sobą, co świadczy o wiarygodności Pani X, mieszkanki Karczemek, która postanowiła
zwierzyć się nam ze swojej niezwykłej historii. Pani X jest osobą z natury
spokojną, stateczną i wstrzemięźliwą. Na co dzień prowadzi gospodarstwo
agroturystyczne. Jak sama twierdzi: ,,na sensacje nie mam czasu, ze względu na
mój charakter pracy, która spędza mi sen z oczu i po prostu na nic nie mam
czasu, ale to, co mi się przytrafiło było na tyle szokujące, że do dziś nie
mogę o tym zapomnieć”.
UFO połączone ekranami
Oto
pełny opis jej niezwykłej obserwacji:
,,Pracuje
latem w Chałupach i wracam do domu w nocy. Mieszkam pod Gdynią, na wsi, w bardzo
dzikim miejscu pod lasem – miejscowość Karczemki. 11 na 12 lipca 2015 r. ,była
ciepła i gwiaździsta noc, bezchmurne niebo, względnie dobra widoczność. Wyjeżdżam
11:15 z pracy i do mojej wsi dojeżdżam przed północą. Jechałam przez wioski,
droga była pusta, zjechałam z głównej drogi na powiatową drogę, mijałam stację
benzynową, skręcałam w prawo i na godzinie 10, tuż nad stacją zobaczyłam taki
rząd świateł. Z początku myślałam, że to nisko lecący samolot. To wisiało 20 m
nad stacją – przynajmniej tak mi się wydawało, około 100 m ode mnie. Ja wiem
jak wygląda samolot, ale coś tutaj mi nie pasowało. Tak nisko samolot ?
Kontynuowałam podróż, minęłam parę budynków i w pewnym momencie wjechałam na
nieutwierdzoną drogę. Skręcam w lewo, zobaczyłam to coś znowu na godzinie 13 i
znów nisko na niebie.
Rys. obiektu wg. świadka |
Zjawisko migało różnokolorowymi światłami i w tedy to
mnie zaczęło interesować jeszcze bardziej, gdy skręciło pod kątem prostym. W
tedy to mnie zamurowało, no jak samolot pod kątem prostym skręca. Obiekt szybko
straciłam z pola widzenia - zasłoniły mi go budynki pewnego gospodarstwa, w
tedy widziałam to w odległości może 500 m, to było mniej wyraźnie, ale
widziałam te kolory. Wiedziałam, że to jest to samo zjawisko. Do mojego domu
jest jeszcze kilometr dziurawej drogi. Ze względu na trudne warunki do jazdy,
przemieszczałam się tutaj swoim autem ostrożnie, minęłam taki zagajnik po
prawej stronie i zaraz znajduje się tam dzika, ogromna łąka. W tym miejscu jest
teren podmokły. Łąka liczy sobie może 120 m długości i kończy się prostą ścianą
lasu. Jechałam jakieś 30 km/h. Kiedy
spojrzałam w tamtą stronę, w prawo, zamurowało mnie. Po prawej stronie nad tą
łąką, niewiele wyżej niż mój samochód,
to mogło być 3 m nad ziemią, sunie sobie razem ze mną, wzdłuż mojej
drogi, wielki obiekt. Wyglądało to, jakby pan wziął telewizory kolorowe i poustawiał
je obok siebie. Każdy z tych ekranów był innego koloru, jeden był żółty, drugi zielony, trzeci
niebieski i ostatni czerwony. W sumie było ich kilkanaście.”
Rekosntrukcja obiektu na podstawie relacji świadka. Za Yoszko.com |
Wielkość dwóch autobusów
Łąka, na której pokazał się obiekt |
Uzupełnijmy
ostatnią uwagę świadka jeszcze jednym istotnym spostrzeżeniem. Światła wg. Pani
X dawały LED – owy odblask, dość zimny. Nasycenie było jednolite, nie raziło po
oczach. Z ciemnych ekranów emitowały różnokolorowe światła. Pani X nie pamięta,
aby ekrany były ze sobą połączone. ,,Być może były między nimi niewielkie
odstępy, ale to tylko przypuszczenie. Trudno to ocenić w nocnych warunkach. W
każdym bądź razie zjawisko przemieszczało się w określonej sekwencji i
sprawiało wrażenie, że stanowi całość” – twierdziła. Ponadto udało się ustalić,
że jeden ekran mógł mieć dwa metry szerokości i metr wysokości. Przybliżona
wielkość połączonych ze sobą ekranów Pani X oceniła na wielkość pozorną dwóch
autobusów, co sugeruje, że obiekt (jeśli stanowił jedną całość) mógł mieć około
25 m. długości. Ale wróćmy jeszcze na
chwilę do relacji świadka.
,,To jechało
razem ze mną aż do lasu. Przed tą ścianą się zatrzymało i ja też. Otworzyłam
okno i wyłączyłam samochód, radio i stałam jak zamurowana. Miałam telefon na
desce rozdzielczej, ale bałam się, że
jak zacznę kombinować, to obiekt zaraz zniknie. Siedziałam jak zahipnotyzowana,
bo to przecież było ze 100 metrów ode mnie i było ogromne. Co ciekawe, hałasowało,
jakby ktoś wentylator włączył. Patrzyłam na to przez 15 sekundach. Oprócz
migających świateł nic nie było widać. Być może była to sekwencja migania o
charakterze chronologicznym. Naraz obiekt ustawił się pod kątem 45 stopni, przesunął
się nad las i nad lasem się wyprostował. Poleciał nad las, wolno
majestatycznie. Po 2 – 3 sekundach straciłam to z oczu. Wiedziałam, że tego już
nie dogonię. Dojechałam do domu i opowiedziała swoim członkom rodziny co
widziałam. Nikt mi nie uwierzył”.
,,Ktoś mi majstrował w głowie”
Mapka z miejsca obserwacji |
Całość
obserwacji zamyka się na 4 – 5 minut, licząc od momentu, gdy świadek ujrzała
światła nad stacją benzynową. Nie stwierdzono w trakcie dokumentowania tego
zdarzenia, aby zjawisko miało jakiś wpływ na pracę silnika samochodu. Pani X,
kilka dni po zdarzeniu, wybrała się w miejsce zdarzenia, ale na łące nie
znalazła żadnych śladów. ,,Byłam w domu tuż przed dwunastą w nocy, tak naprawdę
kilka minut później, niż zwykle zajmuje mi dojazd z pracy” – szacowało. Z
powyższego nie można również wywnioskować, aby w tym zdarzeniu doszło do
jakiegoś ,,zagubionego czasu”. Niemniej, nie da się wykluczyć, że samo zjawisko
jednak mogło mieć jakiś wpływ na świadomość świadka.
,,Po
kilku dniach zaczęło mi się robić coś dziwnego z głową.” – relacjonowała Pani
X. - ,,Miałam takie wrażenie, że ja musze to sobie cały czas przypominać żeby mieć pewność, że mi się to nie
przyśniło. Tak też robiłam. Opowiedziałam o tym każdemu z najbliższej rodziny i
kręgu znajomych, tylko nie każdy mi uwierzył. Czułam się, jakby ktoś mi
majstrował przy świadomości. Już nawet zaczęłam się zastanawiać, czy ja
przypadkiem nie zwariowałam, a może to mi się przyśniło. To mi puściło, jak
opowiedziałam o tym pewnej grupie badającej UFO” – opowiadała.
Nie
trzeba chyba dodawać do powyższego, że podobne zachowania stwierdzano już
wielokrotnie wśród świadków bliskich spotkań z UFO. Często takie osoby
przechodziły swoistą przemianę światopoglądu, stawały się bardziej uduchowione
i empatyczne. Wreszcie, uaktywniało się swoiste ,,naznaczenie” na sprawki UFO.
Ludzie tacy po prostu częściej obserwowali UFO i doświadczali przedziwnych
zjawisk paranormalnych. W przypadki Pani X być może nie doszło do przetasowania
poglądów (jej racjonalne podejście do życia nie osłabło), ale zaczęło dochodzić
w jej życiu do innych dziwnych incydentów. Szczególnie interesujące jest tutaj
zdarzenie, które miało miejsce w sypialni Pani X.
Latające kulki
,,Moje
okno sypialni wychodzi na wielki trawnik,. Którejś nocy obudziłam się na nocną toaletę. Mimo to że mam grube zasłony w
oknach, to zauważyłam, że w moim ogrodzie jest bardzo jasno. Ja zawsze wiem
kiedy jest pełnia, usiadłam na lóżko, to miałam okno przez nosem. Podeszłam do
okna i tutaj nie rozumiem mojego zachowania. Normalnie bym wyszła przez
werandę, a ja po prostu zajrzałam przez zasłonę i stwierdziłam, że jest jasno
jak za dnia. Wyglądało to, jak przy włączonych stadionowych jupiterach.
Postałam chwilę, popatrzyłam i nadziwiłam się, że tak jasno i poszłam do
toalety. Gdy wróciłam do sypialni i siadam na łóżko, w tym momencie przez zasłonięte
okno wjeżdżają dwie kulki. Ja siedzę i patrzę. Pierwsza wjechała ta niżej jakieś
70 cm nad podłogą , za nią wjeżdża następna, trochę wyżej a ja siedzę i
spokojnie patrzę na to. Kulki wyglądały
jak piłka tenisowa i zażyły się. Kolor złotobiały. To coś wjechało do pokoju i
stanęło przed moją biblioteczką. Szarpię męża, żeby się obudził i też popatrzył
na te dziwadła, ale on mnie zignorował. Po chwili obiekty nagle prysły jak
mydlana bańka i tyle je widziałam. Wiem, że to mi się nie przyśniło. Choć było
dziwaczne i irracjonalne, to przydarzyło mi się naprawdę”.
Kilka
dniu po historii z ,,przygodą UFO na łące” Pani X opowiedziała o tym swojej
sąsiadce. Ta jej zwierzyła się, że w miejscu gdzie znajduje się łąka widzi
czasami pomarańczowe światło. Pani X też je czasami obserwuje ze swojej
posesji, ale dopiero po wyznaniu sąsiadki przyznała, że to nie może być
zachodzące słońce.
Możemy
oczywiście w tym miejscu spekulować, czym był zaobserwowany w nocy z 11 na 12
lipca 2015 r. obiekt w okolicach miejscowości Karczemki. W tle odzywa się
ulubiona przez sceptyków hipoteza bezzałogowych dronów. W tej kwestii Pani X ma
swoje zdanie. ,,Rozmawiałam niegdyś na ten temat ze znajomym, który pracuje
jako wojskowy w marynarce. Opowiedziałam mu swoje przeżycie. Uważnie mnie
wysłuchał, ale uznał, że nie mogło to być żadne urządzenie szpiegowskie.
Twierdził nawet, że w wojsku przeszli szkolenia na rozpoznawanie tego typu
pojazdów. Jednak zwykle nie przekraczają one 2 m. długości.” – twierdziła.
Podsumowując,
przeżycie Pani X nosi silne znamiona anomalne, miało ewidentnie wpływ na jej
psychikę i zainscenizowało przed nią przedstawienie, które nie jedną osobę
mogłoby przerazić. Pani X jest z natury odważną osobą, ale tamtej nocy czuła
dreszczyk emocji. Wiedziała bowiem, że styka się z czymś nieznanym.
Wszystkich potencjalnych świadków podobnych zdarzeń z Dolnego Śląska i
innych okolic Polski proszę o kontakt na mail: dam.trela@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz