W sierpniu lub wrześniu lat 80 –
tych w Opolu doszło do niezwykłego zdarzenia. Grupka dzieci obserwowała
lądowanie ogromnego obiektu w kształcie ,,talerza zupy”, z którego po chwili
wyłoniły się dziwne postacie. Nieznane dotychczas zdarzenie jest pełne
niewiadomych, ale i jednocześnie wątków bardzo charakterystycznych w ufologii,
jak dziwne ślady po lądowaniu, a nawet pojawiające się w między czasie kręgi
zbożowe. Ogólnie wpisuje się w kanon najbardziej spektakularnych bliskich
spotkań z UFO w polskim PRL – U.
Bliskie
spotkania trzeciego stopnia to z jednej strony temat bardzo kontrowersyjny, a z
drugiej prawdziwa skarbnica wiedzy o samym zjawisku UFO. Próżno szukać w tej
kategorii obserwacji UFO we współczesnych relacjach. Można wręcz stwierdzić, że
tego typu zdarzenia należą już do przeszłości. Dziś przewagę stanowią dalekie
obserwacje, w których dominują bliżej niezidentyfikowane trójkąty, bumerangi i
deltoidalne obiekty. Nie słyszy się już o bliskich spotkaniach z humanoidalnymi
istotami, krzątającymi się gdzieś obok wielkich latających dysków. Ma się
nieodparte wrażenie, że gdyby takie zdarzenia rozegrałyby się we współczesnym
świecie, to albo byśmy przypięli ich świadkom łatkę dziwaka lub po prostu
uznali, że doznali jakiejś halucynacji. Problem w tym, że bliskie spotkania
trzeciego stopnia – jedna z najbardziej chwiejnych w kwestii wiarygodności w
oczach UFO sceptyków kategorii spotkań z UFO – działy i dzieją się (choć
obecnie już rzadziej) naprawdę, a świadkowie tych zdarzeń to nie żądni sensacji
hochsztaplerzy, ale wiarygodni, uczciwi i godni zaufania ludzie, którym takie
wydarzenia dość mocno zachwiały grunt pod nogami, a czasami nawet kompletnie
odmieniły życie.
Możemy
prześledzić pełne absurdu i dziwaczności tego typu zdarzenia w Polsce na
podstawie sporządzonego zestawienia Marcina Stachurskiego, które od pewnego
czasu ukazuje się na blogu Spotkania z nieznanym. Bogatą listę przypadków należy uzupełnić o trzy nowe zdarzenia:
spotkanie z mikro istotami w Czerniakowie w latach 70 – tych, bardziej
współczesne bliskie spotkanie w Gowarzowie (2010) oraz sprawa, o której
traktuje niniejsze opracowanie – lądowanie UFO w Opolu. Sprawa dodam równie
arcydziwna i oryginalna.
Okoliczności
dotarcia do świadka
O poniżej opisanym przypadku dowiedziałem się
od swojego informatora, Irka Krokowskiego, któremu udało się dotrzeć do
Mateusza (imię zmienione na prośbę świadka), lat 40 – ści, mieszkańca Opola.
Zwierzył się on jemu ze swojego niezwykłego przeżycia, jakie miało miejsce w
latach 80 – tych. Sprawa pachniała świeżością
i nigdy nie przedostała się do mediów. Zupełny przypadek sprawił, że jej
świadek postanowił po latach zwierzyć się ze swojej obserwacji. Późniejsze
rozmowy telefoniczne z Mateuszem i ostatecznie wizja lokalna w miejscu
zdarzenia pozwoliły ustalić wszystkie istotne szczegóły tego zdarzenia i poznać
bliżej samego świadka.
Z
początku odnosiłem się dość sceptycznie do tego incydentu z uwagi na fakt, iż
przewija się w nim zbyt wiele sensacyjnych wątków, które stawiały całą sprawę w
dość kłopotliwym świetle. Występujący motyw dysku, istot humanoidalnych,
dziwnych otworów w ziemi, odkrytych dzień później po zdarzeniu i stwierdzone
pojawiające się w okolicy agrosymbole w zbożu sugerują, że świadek tego
zdarzenia jest osobą dość dobrze obeznaną w temacie UFO i postanowił połączyć
wszystkie wyżej wymienione elementy i zbudować na ich kanwie sensacyjną
historię. Nic bardziej mylnego. Bliższe zapoznanie się z osobą Mateusza i
głębsze zapoznanie się z całą historią bardzo umocniło jego wiarygodność.
Mateusz jest osobą stroniącą od sławy i osobiście nie zgłębiał nigdy literatury
ufologicznej. Analiza tego przypadku wskazuje, że siła, z jaką zetknął się
Matusz zafundowała jemu i jego
kolegom niemałej dawki emocji, a dla osób obeznanych w tematyce UFO jest
świetną ilustracją, jak kształtowało się to zjawisko w czasach PRL – u w
Polsce.
Przebieg
zdarzenia
Incydent
z udziałem Mateusza miał miejsce prawdopodobnie w 1983 lub 1984 r., w sierpniu
lub wrześniu. Tak przynajmniej świadek umiejscawiał datę zdarzenia w czasie.
Dodajmy do tego, że Mateusz uczęszczał wówczas prawdopodobnie do 5 klasy
podstawówki. Jeśli te założenia są właściwe, wówczas data zdarzenia przesuwa
się w czasie aż do 1987 r. , gdyż Mateusz mógł mieć wówczas około 12 lat. Oto
pełny opis tego intrygującego przypadku:
,,Miejsce,
gdzie rozegrały się te wydarzenia to dzisiaj rejon Opola, ale wówczas
terytorialne przylegał on do wioski Gosławice. Było to nasze stałe miejsce
zabaw. Za dzieciaka lubiliśmy chodzić na takie jeziorko. W zasadzie to nie było
jeziorko tylko lej wypełniony wodą. Dziś patrząc na to miejsce z perspektywy
czasu, wydaje mi się, że tam coś upadło i zrobiło tę dziurę. 150 m. obok
znajdowało się drugie wgłębienie i tam rosły drzewa pochylone pod pewnym kątem
na jej skarpie. Nazywaliśmy to miejsce trzy
drzewka. Spędziłem w tym miejscu kawał swojego dzieciństwa, bardzo często
urządzaliśmy sobie zabawy wbiegania na te drzewa z rozpędu. Obecnie tej dziury
i drzew już nie ma – miejsce to jest zagospodarowane przez budynki mieszkalne,
ale lej z jeziorkiem widać do dzisiaj. Tamtego wieczora, około godziny 21. była
nas czwórka. Ja, mój dobry kolega Tomek i jego dwóch znajomych. Z całego
towarzystwa ja byłem najmłodszy. Ci starsi mieli w zamiarze coś wypić po
kryjomu. Wybraliśmy się w okolicę trzech
drzewek. Niebo tego wieczora było pochmurne, gwiazd nie było widać, tylko
księżyc przebijał się czasami przez warstwę chmur. Stanęliśmy na otwartej
przestrzeni. Ja byłem zwrócony twarz do osiedla, oni w stronę rozpościerających
się przed nami pól. Naraz po prawej stronie zaczęła tworzyć się na polu dziwna
mgła. Była bardzo gęsta i punktowo osadzała się tuż przy ziemi. Trudno określić
jej kształt, była dość chaotyczna. W każdym bądź razie z lewej strony już nie
było jej widać i to było dość dziwne, ona wydawała się być tak nienaturalna. Po
chwili usłyszeliśmy dobiegający z oddali dźwięk. Przypominał on buczenie
pszczół. Dźwięk narastał i jakby zbliżał się w naszą stronę. Z początku
myśleliśmy, że to jakiś rolnik orze pole, więc się cofnęliśmy, bo mgła była
bardzo gęsta i mógł nas nie zauważyć i rozjechać. W miarę jak dźwięk narastał,
okazało się, że dochodzi z góry. Gdy podnieśliśmy głowy do góry, zobaczyliśmy
opadające w dół światło. Bardzo jasne i białe światło. Okazało się, że to
obiekt emanujący takim światłem, na którym były widoczne ułożone pionowo pasy
lub panele białego światła. Po chwili obiekt wylądował we mgle, dosłownie tuż
przed nami, jakieś 15 m. Patrzyliśmy na to z niedowierzaniem. Obiekt
przypominał talerz zupy albo odwróconą do góry nogami babkę ciasta. Gdy
wylądował, naraz zmienił swoje oświetlenie i zaczął migać w cyklicznych,
sekundowych odstępach kolorami na przemian białym i czerwonym. Kolor emitowały
ułożone wzdłuż panele na obiekcie. Obiekt stał tak kilka minut, a my obok
kompletnie oniemiani z wrażenia. Zaraz później pojawiły się kontury jakiś
postaci, które chyba wyszły z tego obiektu. Mój kolega Tomek z początku myślał,
że to jakieś zwierzęta, ale szybko okazało się, że to jakieś postacie. Było ich
dwóch. Nie dostrzegłem zbyt wiele szczegółów w ciemności, wiele też nie
pamiętam, ale wydaje mi się, że nie było widać, aby były one w coś ubrane. Były
niskiego wzrostu, może 1,4 m, o dość szczupłej sylwetce. Głowa, ręce i nogi
proporcjonalne do tułowia. Nie widziałem twarzy ani rąk. Nie wiem też, czy było
widać nogi. Było jakieś zakończenie w postaci nóg, ale równie dobrze mogłyby
być to złączone ze sobą nogi. Te istoty zaczęły przemieszczać się, wyszły z
mgły i bardzo szybko sunęły po nierównym terenie w stronę naszych trzech drzewek. Zaczęliśmy je gonić, ale
nie było to łatwe. Raz, że co chwila się potykaliśmy, a dwa, że istoty
poruszały się dość zwinnie. W pewnym momencie (już nie pamiętam kto) ktoś z
naszej grupy krzyknął do nich w stylu ,,hey” i w tedy te istoty zatrzymały się
i obejrzały się przed siebie. My też stanęliśmy. Dzieliła nas odległość może 20
m. Lustrowaliśmy się tak wzrokiem może przez minutę, po czym istoty znów się
odwróciły i zniknęły w dziurze koło drzewek. Nie wiem co się z nimi później
stało. W każdym bądź razie obiekt był cały czas widoczny i migał na przemian
światłami. Gdy znów podeszliśmy do niego bliżej, wszystkie światła naraz
zapaliły się na biało. Nie było to rażące światło, ale dość intensywne. Naraz
pojawił się już dobrze znany buczący dźwięk. Zaczął narastać, a obiekt wystartował
majestatycznie do góry. W tedy poczułem silny imperatyw żeby podejść bliżej.
Gdy obiekt znajdował się już na wysokości kilkunastu metrów nad ziemią, ja już
byłem w tej mgle i ze zdumieniem stwierdziłem, że startujący obiekt wyżłobił we mgle dziurę. Wyglądało to,
jak wycięty tunel w przerębli. Widać było przez niego startujący obiekt, który
coraz bardziej przyspieszał i oddalał się ode mnie. Jego spód był zaokrąglony i
emitował białe światło. Po chwili ujrzałem jak przestrzelił się przez chmury i zrobił w niej dość sporą dziurę,
przez którą widać było rozgwieżdżone niebo. Po kilku sekundach dziurę spowiły
chmury, a jeszcze do niedawna widoczna mgła nagle rozmyła się w powietrzu. Całe
zdarzenie zamyka się w około 7 minutach.
Rekonstrukcja graficzna obiektu na podstawie relacji świadka. Za yoszko.com |
W to,
co zobaczyliśmy i przeżyliśmy tamtej nocy nikt nie mógł uwierzyć, nawet właśni
rodzice. Z resztą nie chwaliliśmy się zbytnio tą historią, bo nie chcieliśmy
uchodzić za wariatów. Ale następnego dnia udaliśmy się jeszcze raz w to miejsce
i znaleźliśmy jakieś ślady. One też zrobiły na nas niemałe wrażenie”.
Obiekt
i istoty
Powyższa
relacje uzupełniają dalsze ustalenia, które wypłynęły w toku przeprowadzonej
wizji lokalnej i bezpośredniej rozmowy ze świadkiem. Według szacunków p.
Mateusza, obiekt był dość sporych rozmiarów i miał około 50 m. średnicy. ,,Był
wielki, jak dwa autobusy” – szacował. Mimo gęstej mgły, Matusz doskonale
pamięta, że kontury obiektu były dobrze widoczne w momencie, gdy znajdował się
we mgle na ziemi. Jego powierzchnia była gładka. Obiekt współtworzyły ułożone w
liczbie kilku lub kilkunastu pionowych paneli. Pojawiające się na przemian
kolory na panelach w chwili przyziemienia obiektu nie miały jakiegoś
określonego sposobu zapalania się. Kolejność występujących kolorów miała
charakter cykliczny, ale panele zapalały się w różnych miejscach przemiennie.
Zdecydowanie
najmniej w całej historii udało się ustalić w przypadku wyglądu zauważonych
istot. Wiadomo jedynie, że ich budowa była szczupła, głowa była proporcjonalna
w stosunku do reszty ciała. Istnieje natomiast przypuszczenie, że nogi istot
mogły być złączone ze sobą, co delikatnie zasugerował świadek podczas naszej
rozmowy. Nie wiadomo też, czy istoty dotykały w ogóle ziemi, czy też po prostu
sunęły nisko nad nią. Może o tym świadczyć zadziwiająca zwinność i płynność ich
ruchów. Teren był dość nierówny, a istoty najwyraźniej nie stawiały kroków ale
bardzo majestatycznie sunęły po ziemi bezdźwięcznie.
Odręczny rys. świadka obiektu |
Dziury
w ziemi i inne ślady
W
końcowej części tej historii pojawia się dość interesujący szczegół, który za
pewne wielu obeznanym w temacie UFO jest dobrze znany. O ile bowiem dzieci nie
znalazły w miejscu przyziemienia się obiektu klasycznych wygnieceń gruntu bądź
wypaleń roślinności, to zwrócili uwagę na trzy dziwne otwory w ziemi. Były to idealnie
okrągłe dziury, sięgające dość głęboko w ziemię. ,,Otwory mogły być na
szerokość naszej stopy, ale żeby ocenić ich głębokość posłużyliśmy się deskami.
Jedna 1,5 metrowa deska weszła do dziury w całości. Dopiero druga w takim samym
rozmiarze sięgnęła powierzchni ziemi. Otwory były rozstawione obok siebie w
odstępie 4 – 5 kroków i nie było widać wokół nich żadnych śladów wykopanej
ziemi. To było bardzo dziwne” – relacjonował Mateusz.
Po lewej miejsce, gdzie przyziemił się obiekt. Po prawej miejsce, gdzie znajdowała się dziura, w której schowały się istoty |
Sprawa
dziury budzi spore konsternacje i jest ze wszech miar enigmatyczna. Dodajmy do
powyższego, że ten wątek bardzo często przewija się w bliskich spotkaniach z
UFO, gdzie w miejscu przyziemienia obiektu znajdowano później wywiercone otwory
w ziemi o bardzo równych ścianach. Sięgające głęboko w ziemię dziury znajdowano
przykładowo w okolicy Wylatowa i wielu innych rejonach Polski.
Nie
były to jednak jedyne ślady, o których doniósł nam Mateusz. Miejsce, w którym
rozegrało się wyżej opisane zdarzanie otaczało wówczas spore połacie pól
uprawnych. Jak twierdzi świadek, na pobliskich polach wielokrotnie pojawiały
się dziwne ślady w zbożu, które spędzały sen z oczu miejscowym rolnikom.
Plan sytuacyjny miejsca zdarzenia. Za google street |
,,W
tamtych czasach nikt nie słyszał o jakiś kręgach w zbożu, ale ja pamiętam, że
coś takiego pojawiało się nieopodal miejsca, gdzie zaobserwowaliśmy ten obiekt
i istoty. Jakieś 150 m. dalej, od miejsca zdarzenia, regularnie pojawiały się
takie koła w zbożu. Rolnicy myśleli, że to dzieci wygniatają te znaki i
strasznie nas gonili kiedy wchodziliśmy w te kręgi, bo to było świetne miejsce
do zabawy. Przychodzili nawet do naszej szkoły i żalili się na dzieci. Kręgi
pojawiały się i przed tym zdarzenie, jak i również po nim. Nie pamiętam czy
akurat były widoczne w tym samym roku, kiedy widzieliśmy ten obiekt. Trudno też
przywołać w pamięci, jak faktycznie wyglądały owe kręgi. Były to różnej
wielkości okrągłe placki i pasy wyłożonego zboża. My po tym biegaliśmy za
dzieciaka”. – stwierdził Mateusz.
Jeśli
opis świadka jest zgodny z prawdą, to mamy tu do czynienia z dość sensacyjną
informacją, sugerującą, że agrosymbole w Polsce pojawiały się dużo wcześniej
zanim po raz pierwszy zbadano je w Myślenicach (1998) i Pigży (1999). Pozostaje
jedynie żałować, że nie wyciekły do lokalnej prasy żadne ich zdjęcia. Dodajmy
do tego, że świadek powyższego zdarzenia nie przypomina sobie, aby widział w
prasie jakieś reportaże na ten temat. Wskazuje to na to, jak ludzie wówczas
podchodzili do takich spraw, jak agrosymbole. Nikt ich nie kojarzył z jakąś
sferą paranormalną. Zwykle tłumaczone ja za akt wandalizmu, ludzkiego żartu lub
działań dzikich zwierząt.
Niemniej
istotnie w tej sprawie jest fakt, iż opisane wyżej zdarzenie rozegrało się w
obszarze przyległym do miejsca, gdzie regularnie – jak twierdził świadek –
pojawiały się kręgi zbożowe. Możemy tu postawić jakiś wspólny mianownik. ,,Wszystko
rozegrało się w promilu 300 m kwadratowych” – skwitował Mateusz.
Ogólnie
obszar, gdzie rozegrały się wydarzenia z udziałem obiektu UFO i istot zmienił
się praktycznie nie do poznania. W miejscu obserwacji i tajemniczej dziury,
gdzie schowały się istoty z obiektu, stoi nowo wybudowane osiedle.
Inne
doświadczenia
Bardzo
często w takich przypadkach świadkowie, którzy doświadczają bliskich spotkań z
UFO zostają niejako naznaczeni pewnym
paranormalnym piętnem i niejednokrotnie zaznają przeróżnych anomalnych zdarzeń.
Innym razem są to kolejne obserwacje UFO. Często też zmienia się ich osobowość.
Stają się ludźmi bardziej empatycznymi i uduchowionymi. W przypadku Mateusza
nie stwierdziliśmy takiej przemiany osobowości, ale zwierzył się nam, że od
tamtej pory przez pewien okres doświadczał dziwnych stanów psychofizycznych w
nocy. ,,Mniej więcej do 26 roku życia przeżywałem dziwne stany. Dwa razy w
tygodniu czułem w nocy czyjąś obecność. Byłem wówczas totalnie sparaliżowany.
Gdy się przebudzałem, czułem przeszywający chłód na całym ciele, aż mi zęby
zgrzytały. Działo się to też latem i nawet kiedy było gorąco w nocy, to i tak
czułem wówczas zimno. Raz miałem taką sytuację, że udało mi się podnieść głowę
do góry i zobaczyć unoszącą się nad ławą postać. Miała kaptur na głowie i była
cała ciemna. Ojciec spał obok, ale nic nie słyszał. Mniej więcej po 2 sekundach
straciłem przytomność” – opowiadał.
Nocni
goście (bądź, jak ktoś woli bedroom visitor) to uznawana powszechnie w kręgach
ufologicznych jedna z wielu twarzy UFO. Nie wiemy tak naprawdę czy rozgrywające
się między snem a rzeczywistością spotkania z mrocznymi postaciami w sypialni można
de facto łączyć z UFO, ale na pewno w
takich doświadczeniach jest dużo paranormalnego akcentu, który wszak równie
często przewija się w bliskich spotkaniach z UFO. Powyższa dygresja świadka
jest więc znamienna w kontekście jego doświadczenia z obiektem UFO i istotami.
Wiarygodność
świadka
Z panem
Mateuszem spotkaliśmy się raz podczas przeprowadzonej wspólnie z Marcinem
Stachurskim wizji lokalnej na miejscu zdarzenia 13 marca 2016 r. Kilkakrotnie
rozmawialiśmy z nim również przez telefon. Cała historia opiera się na jego
relacji. Niestety nie udało nam się porozmawiać z jego kolegą, Tomkiem, z
którym Mateusz już nie utrzymuje kontaktu. Nieznana jest również tożsamość
dwóch pozostałych świadków. Niemniej, na podstawie tego, co udało się ustalić,
sprawa jest jak najbardziej wiarygodna a jej poszczególne wątki są dość spójne
ze sobą. Nie można było posądzić świadka oto, że nadinterpretował bądź ubarwiał
swoje przeżycie, co z resztą zostało potwierdzone w samych testach
psychologicznych. P. Mateusz reprezentuje klasyczny typ percepcji, jakim jest
wzrokowiec. O swojej obserwacji opowiadał z pełnym przekonaniem, unikając jakiś
przeinaczeń lub urozmaiceń. Kiedy czegoś nie był pewien lub nie pamiętał, nie
starał się na siłę udzielać odpowiedzi na takie pytania.
Wnioski
Przypadek
z Opola – swoim stopniem niezwykłości – osadza się w kanonie najbardziej
spektakularnych bliskich spotkań trzeciego stopnia w polskim PRL – u. Zawiera w
sobie klasyczne elementy, które bardzo często przewijają się w takich
przypadkach. Mowa tutaj przede wszystkim o kształcie zaobserwowanego obiektu i
dźwięku towarzyszącym (rój pszczół), ale jednocześnie nie brakuje w nim cech,
które – na swój sposób – są dość niezwykłe i nietypowe, jak to, że obiekt z
jednej strony eksponował swoje pokaźne rozmiary i futurystyczny kształt przed
przerażonymi tym, co widzą dziećmi, a z drugiej strony starał się zakamuflować
i wylądował w samej mgle, która bez wątpienia nie była czymś naturalnym i
została jakby specjalnie przygotowana na cały spektakl.
W tym
wszystkim ma się nieodparte wrażenie, że całe zdarzenie stanowi trzon
wyreżyserowanej przed świadkami sceny o wszelkich znamionach farsy. Obiekt
ląduje zupełnie przypadkowo we wcześniej powstałej nad polem mgle. Zapiera dech
w piersi niezwykłym pokazem świateł, a później straszy wypuszczonymi w pole
humanoidalnymi istotami, które zupełnie przypadkiem chowają się w dziurze, jaka
stanowiła miejsce codziennych zabaw. Zjawisko, które przejawiało wszelkie cechy
inteligencji dokonało aktu manifestacji przed dziećmi w miejscu dobrze im
znanym. Dosłownie tak, jakby chciało zachować jakieś elementarne zasady
komfortu psychicznego i ograniczyć do minimum towarzyszący temu zdarzeniu
strach. Wciąż jednak nieznany pozostaje cel całego tego spotkania. Jedno nie
ulega wątpliwości – coś dziwnego wydarzyło się wówczas na obrzeżach Opola i
bynajmniej nie były to jakieś halucynacje i przejawy dziecinnej fantazji.
Przeżycie Mateusza zamyka się w czasie, który w światowej ufologii przeszedł
już do historii. Był to barwna era ufologii pełna bliskich spotkań z istotami
nie z tego świata. Dzisiaj takich przypadków brakuje, gdyż samo zjawisko ciągle
ewoluuje. Tak, jak zmienia się ludzka świadomość, tak też i zmienia się forma,
w jakiej ukazuje się nam UFO. Nasze postrzeganie życia pozaziemskiego zmieniło
się, bo i nasza mentalność uległa zmianie. Być może jest to również skutek
przesytu tematem UFO.
Zwracam
się z prośbą o kontakt (dam.trela@gmail.com) do wszystkich osób, które mogły być świadkami
podobnych zdarzeń. Gwarantuję pełną anonimowość.
Dzięki wielkie Damian za to, że miałem możliwość uczestniczyć wraz z Tobą w pracach terenowych przy dokumentowaniu tego przypadku! Zdarzenie bardzo ciekawe i oby udało się kiedyś porozmawiać także z drugim świadkiem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzyjemność po mojej stronie ;) Tak szkoda, że sprawa nie doczekała się uzupełnienia z drugiej strony. Ale to może nie przekreśla, że drugi świadek tego zdarzenia nigdy się nie ujawni. Kto wie.... ;)
UsuńDokładnie - również liczę, że drugi świadek także się odezwie. Bardzo dobry raport!
UsuńWitam trochę dziwne bo jak miałem 5 lat to też widzqałem coś co leciało szybko do góry rocznik 2003-2004 dziwne
OdpowiedzUsuńA czy mogę uzyskać nieco więcej informacji na ten temat na maila dam.trela@gmail.com
UsuńFantastyczne zdarzenie, bardzo rzetelnie udokumentowane a sama obserwacja jest bardzo nietypowa chodzi mi o te istoty wnikające do dziury...
OdpowiedzUsuń